No coś z tymi czasami jest nie teges. U mnie się akurat zgadza z tym co wyłapałem na zegarku, ale sprawdziłem czas gościa za którym biegłem ostatnie 2km i niby przegrałem z nim tylko o 2s. Tymczasem odszedł mi na końcówce, a na zdjęciu z mety widzę że mam do niego ok 20 metrów straty. A że do Bolta ciut mi jeszcze brakuje to nie sądzę żebym te 20m pierdyknął w 2 sekundy
PiotrkB pisze:No i czekam, aż napiszesz, że strasznie dzisiaj wiało. To naprawdę niedopuszczalne! Organizacja do kitu, taki wiatr puścić na zawodach.
Faktycznie trochę niedopilnowali

Ale tragedia była w zasadzie tylko na pierwszym kilometrze, za zakrętem i potem na Surowieckiego już tak nie hulało - także uważam że lepiej późno niż wcale i koniec końców organizatorzy dali radę
Co mnie natomiast bardzo negatywnie zaskoczyło to... Gazownik. Furę postów naskrobano już swego czasu na maratończyku o tym Mistrzu Pierwszej Linii i nie byłoby sensu tego odgrzewać, gdyby nie fakt że wczoraj Pan Janusz moim skromnym zdaniem przeszedł już samego siebie. Tak, wiem, niby nie chodzi o lans ale o propagowanie jakiejś działalności charytatywnej - jak skuteczne jest to propagowanie właśnie jej niech najlepiej świadczy fakt że mało kto wie jaka to działalność ale Gazownika ze zdjęć każdy zna

W każdym razie propagowanie jest, pytanie tylko czego bardziej. Ale mnie Pan Janusz w pierwszej linii nie wadzi, nigdy mu na plecy nie wpadłem, przyjmuję też na wiarę tłumaczenia że to przemiły dusza-człowiek (sam nigdy nie miałem okazji pogadać), choć nie wiem na ile ujmująca osobowość uprawnia do łamania pewnych reguł, które gdyby wszyscy łamali - to dopiero byłby burdel na starcie. Natomiast że wczoraj przegiął straszliwie i trochę niebezpiecznie nie tylko dla niego - to już nie mam wątpliwości. Ustawił się otóż na przodku swoim zwyczajem, nic to że między elitą walczącą było nie było o medale MP, to by jeszcze uszło boć to nie pierwszy raz i fotka u Wasyla z pewnością jest tego warta. Tylko że tym razem ustawił się
związany za rękę z niewidomym biegaczem. Jestem pełen podziwu dla tego biegacza i miałbym też duży szacunek dla Pana Janusza gdyby mu pomagał z potrzeby serca, nie dla lansu. Szacunek ten zamienił na start z pierwszej linii, spoko, na co mu mój podziw

Tylko zastanawiam się czy choć przez chwilę pomyślał o tych co chcieli wystartować po 3'/km i znaleźli się za nimi, i czy naprawdę nie starczyło mu wyobraźni jak niebezpieczny dla tego niewidomego mógł się okazać start w otoczeniu bardzo szybkich biegaczy, będąc przywiązanym do drugiej osoby i nie widząc co się wokół nich dzieje...
A na plecach miał nasz Gazownik napis "widzieć dalej niż koniec swojego nosa". No właśnie...