hankaskakanka pisze: gratuluję lekarzowi przepisywania antybiotyku na infekcję wirusową
I tak, i nie.
Na infekcję wirusową - na pewno nie, ale na częste przy tej okazji nadkażenia bakteryjne - owszem. Ja tak mam, że łapię wirusa, a za chwilę mam już ropny katar i podobnego typu wydzielinę w gardle.
Co do antybiotyków - nie demonizowałabym, brałam w tym roku dwukrotnie i jakoś negatywnego wpływu na mój ukł. pokarmowy nie zauważyłam, no, ale ja w ogóle jestem względnie odporna na różne wybuchowe mieszanki ... zresztą w tym czasie i biegałam i zdarzało mi się piwo/wino, i też nic mi od tego się nie stało, poza tym, że zdrowa wciąż nie jestem

...
Dom, mam niestety teraz podobnie. Gardło, zatoki chore non-stop, z tym, że do chronicznego kataru i ciągłego pochrząkiwania już przywykłam. Niestety, od stycznia mniej więcej raz na miesiąc infekcja rozkwita na dobre i właśnie znów czuję, że mnie rozkłada - do codziennych objawów gardłowych dochodzi ból i uczucie ogólnego rozbicia. Już też nie wiem, co mi jest

.
Zatoki mam chore, wiem - efekt przebieganych 20 zim i ciągłych wyjazdów to w góry to jeszcze gdzieś ale bynajmniej nie w warunki cieplarniane. Nawet kiedyś jakiegoś tam gronkowca leczyłam. Dotąd było jednak tak że poza ciągłą potrzebą smarkania nic mi nie dolegało a chorowałam dwa razy do roku. Od stycznia niestety jest inaczej, cóż: rezerwy organizmu się wyczerpały, a do tego przyczynia się niestety tryb życia - nerwowy i szybki, stres, kiepska dieta i ogólnie brak regeneracji i komfortu psychicznego, za to problemów masa

... i jak tu żyć, jak żyć

?
Trzymaj się Dom i wylecz, ja też mam taki zamiar

!