Robbur - komentarze
Moderator: infernal
- Kanas78
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2460
- Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów
- robbur
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1180
- Rejestracja: 09 kwie 2011, 13:05
- Życiówka na 10k: 44:44
- Życiówka w maratonie: brak
A wiesz, że pierwsze co pomyślałem o kolorystyce to "o, jakie kanasowe kolory"
- Kanas78
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2460
- Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów
Poczyniłeś bardzo dobry wybór kolorystyczny nie tylko ze względu na "moje" barwy, ale także dlatego, że te pumy bardzo szybko "łapią" brud i kurz-a w tej wersji raczej nie będzie to specjalnie widoczne. Na allegro widziałam kosmiczne turkusowe, na e-bayu są też różowe i fioletowe.... są śliczne... Jeju jakie one są wygodne... bardzo ważna jest też w nich wkładka ortholite (niektórzy na nią psioczą). I tak sobie myślę, że faaski 500 nie bez powodu są naczelnym i sztandarowym modelem pum
Tak więc zdrowiej szybko i czekam na testy. Ja już rozkminiłam-teoretycznie-tego buta na części pierwsze hihi.
Tak więc zdrowiej szybko i czekam na testy. Ja już rozkminiłam-teoretycznie-tego buta na części pierwsze hihi.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1374
- Rejestracja: 08 maja 2009, 08:32
Dobra jest jeszcze Perła niepasteryzowana - polecam; chociaż chmielowa To Mój browar nr 1.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1374
- Rejestracja: 08 maja 2009, 08:32
Zakładaj tejpy:
http://allegro.pl/kinesio-tejpy-tasmy-k ... 49568.html
Musisz odciążyć ścięgno.
ps. Twoje objawy to jakbym siebie widział rok temu.
http://allegro.pl/kinesio-tejpy-tasmy-k ... 49568.html
Musisz odciążyć ścięgno.
ps. Twoje objawy to jakbym siebie widział rok temu.
- robbur
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1180
- Rejestracja: 09 kwie 2011, 13:05
- Życiówka na 10k: 44:44
- Życiówka w maratonie: brak
Jurek, poszło pw.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3883
- Rejestracja: 28 lut 2010, 19:33
ladnerobbur pisze:W sumie to buty już zdążyłem nabyć. Nie chciałem iść w jakiś skrajny minimalizm, bo tak naprawdę to ja w ogóle nie umiem biegać na śródstopiu. Wybrałem więc buty, które są uznawane za dobre jako przejściówki do zmiany techniki biegu - czyli puma faas 500. Zamówiłem je, kiedy myślałem, że kontuzje mam za sobą i niestety nie biegałem w nich jeszcze. Łażę natomiast od kilku dni i mięciutki zapiętek to jest to, co jest aktualnie mojemu achillesowi potrzebne.
W większości recenzji buty są przyrównywane do "paputków" i coś w tym jest. Miękko, lekko i przewiewnie.
Wiem, że nie są to typowe buty do biegu ze śródstopia (na pewno nie minimalistyczne - amortyzacja jest spora i spadek palce-pięta też), ale wolę stopniową zmianę techniki niż rzucanie się od razu na głęboką wodę.
Ostatecznie przekonała mnie do nich lektura blogu Quentina. Na swojej www opisuje wszystkie buty w których biegał - obecnie jego faasy są po kuracji doktora Zenona.
Mam nadzieje, że w biegu (asfalt, żużel) się sprawdzą, (w terenie ciągle będę eksploatował kanadie). Do zwykłego chodzenia - wymarzone, aż smutno ściągać, jakbym mógł to bym w nich spał . Celowo wziąłem kolor, który sprawdza się również w "cywilu":
Skutek doświadczenia z żarówiasto-pomarańczowymi glidami.
500-tki to chyba jednak maja amortyzacje nie tyle spora co sporawa
mam nadzieje ze w koncu uda sie jakos okielznac tego achillesa
mocno trzymam kciuki
- pulchniak
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2433
- Rejestracja: 12 lis 2011, 16:25
- Życiówka na 10k: 39,29
- Życiówka w maratonie: 3,33,58
Robbur z achillesem się da. Ale pytanie co Ci dolega. Jest kilka możliwości, więc polecam lekarza. Zanim zostałem zdiagnozowany (USG) przez dwa tygodnie leczyłem się na nieistniejącą kontuzję.
A w Faasach 500 polecam wymianę wkładki na twardszą. Zaskakująco zyskują na dynamice.
A w Faasach 500 polecam wymianę wkładki na twardszą. Zaskakująco zyskują na dynamice.
- Kanas78
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2460
- Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów
- robbur
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1180
- Rejestracja: 09 kwie 2011, 13:05
- Życiówka na 10k: 44:44
- Życiówka w maratonie: brak
Kanas - wiem, aż się smucę, że jak zacznę biegać to zostaną butami biegowymi. Obecnie ciągle w nich łażę i powiem, że tak wygodnych butów do łażenia to nie miałem.
Targanie gum - ćwiczenia z ekspanderami, czyli sprężynami takimi do rozciągania. Z tym, że ja mam gumowe. Kiedyś miałem zwykłe stalowe sprężyny, ale unikam odkąd mi wydepilowały klatę. Można tym ćwiczyć barki, klatę, tricepsy, bicepsy (z tym że tu trzeba uważać coby sobie zębów nie wybić).
Lady - jak już się nauczę biegać na śródstopiu to może zrobię krok w stronę minimalizmu.
Pulchniak - na razie wykorzystuję przerwę wzmacniając mięśnie i rowerując stacjonarnie. Mam nadzieje, że obejdzie się bez wizyty u terapeuty. Czuje, że z dnia na dzień jest coraz lepiej, chociaż po kilku biegowych krokach zaczynam czuć delikatne rwanie. Nie chcę zmarnować tych kilkunastu dni przerwy, więc jeszcze się z tym achillesem popieszczę.
Targanie gum - ćwiczenia z ekspanderami, czyli sprężynami takimi do rozciągania. Z tym, że ja mam gumowe. Kiedyś miałem zwykłe stalowe sprężyny, ale unikam odkąd mi wydepilowały klatę. Można tym ćwiczyć barki, klatę, tricepsy, bicepsy (z tym że tu trzeba uważać coby sobie zębów nie wybić).
Lady - jak już się nauczę biegać na śródstopiu to może zrobię krok w stronę minimalizmu.
Pulchniak - na razie wykorzystuję przerwę wzmacniając mięśnie i rowerując stacjonarnie. Mam nadzieje, że obejdzie się bez wizyty u terapeuty. Czuje, że z dnia na dzień jest coraz lepiej, chociaż po kilku biegowych krokach zaczynam czuć delikatne rwanie. Nie chcę zmarnować tych kilkunastu dni przerwy, więc jeszcze się z tym achillesem popieszczę.
- rushatek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 368
- Rejestracja: 25 mar 2011, 10:14
- Życiówka na 10k: 44:41
- Życiówka w maratonie: 4:18
Panie Robbur...
zróbże Pan cóś i przestań Pan kręcić..
oczywiście życzę powrotu do sprawności..
Robbur jak ja się dla Ciebie poświęcam uuuhhhh... no nawet nie wiesz
przejrzałem sobie Twego bloga od początku. dużo tego. i zrobiłem sobie zestawienie i mam spostrzeżenia.. niestety niewesołe.
zacznę od.. siebie cholernie Ci zazdraszczam tego szybkiego zbudowania formy w zeszłym sezonie i szybkiego śrubowania kolejnych życiówek, ale pomimo zaślepiającego uczucia widzę też, że zaczynasz za to płacić.
bo tak:
21.05.2011 - 0:53:28 - 10km /waga 93/ - 5:21/km
18.06.2011 - 0:47:56 - 10km /89/ - 4:48/km
03.09.2011 - 0:44:44 - 10km /85/ - 4:28/km
24.09.2011 - 1:44:50 - 21.1km /84/ - 4:58/km ( i pierwsza poważna kontuzja - 5 tygodni - kolano?)
04.12.2011 - 1:41:10 - 21.1km /83/ - 4:48/km
treningi:
listopad- po ok. 40km tygodniowo
grudzień- po ok. 50km tygodniowo
styczeń - dojeżdżasz do ok. 60km tygodniowo przez pierwsze 2 tygodnie, potem 50km
luty, marzec, kwiecień - historia kontuzji i prób biegania w trakcie..
i teraz to co mi się nasuwa, a niekoniecznie musi być prawdą:
wraz ze spadkiem wagi biegało się coraz lepiej, stopniowo (szybkie postępy to pewnie efekt nałożenia się spadku wagi i bodźców treningowych - oczywiście można postawić tezę, że waga spadała z powodu treningu - zgoda)
za szybkimi postępami nadążał organizm, bo miał dość czasu żeby po treningach się regenerować
po udanych półmaratonach nowe postanowienie - nowy plan treningowy i szybkie zwiększanie obciążeń (a waga w miejscu)
pora roku niezbyt biegowa, podłoże zmrożone, kilometraż w 3 tygodnie o 40% większy i kontuzja nr.1 w 2012 (11.2011 - 150km, 12.2011- 220km, 01.2012- 220km).
co ja bym zrobił, a czego Ty nie musisz słuchać, czytać:
odpuściłbym sobie bieganie do czasu pełnego wyleczenia z bólów - nie unikałbym porady u jakiegoś czarodzieja od nóg, kręgosłupa i całej tej konstrukcji - o ile masz jakiegoś sensownego.
przyzwyczaiłbym organizm do poziomu który już masz (44'/10km) - powiedzmy kolejny miesiąc, półtorej poprzez bieganie od 40km/week przez 2-3 tygodnie - stopniowe zwiększanie dystansu (po 5km co 2., 3. tydzień) do 55km
i dopiero planowałbym podejście do 42'
dlaczego tak:
wiek, waga, wybieganie
na młodość to już nam nie "idzie"
waga - sam piszesz że jesteś w "górnych stanach wody wysokiej" (daj sobie czas na przygotowanie wagi [czyt. spadek tejże ])
w nieco ponad 3 miesące poprawiłeś wynik na 10km o ponad 16%, spadek wagi był wtedy o 8%? (nie mam pojęcia czy jest jakaś prosta zależność ale jak to pasuje do mojej teorii )
wybieganie - biegasz w sumie dopiero 2. sezon.. organizm w zeszłym roku "dostał w dupę" i poza 5 tygodniami kontuzji po pierwszej połówce nie widziałem okresu "rozbiegania", odpoczynku po sezonie, wręcz zagoniłeś go do jeszcze cięższej harówki.. a przecież forma rośnie właśnie w okresie odpoczynku
napisałem się, napisałem.. żebym biegał z taką pasją to bym biegał szybciej niż Ty
raz jeszcze pozdrawiam,
edit: było: w pół roku poprawiłeś wynik na 10km o ponad 16%,
jest: w nieco ponad 3 miesiące
zróbże Pan cóś i przestań Pan kręcić..
oczywiście życzę powrotu do sprawności..
Robbur jak ja się dla Ciebie poświęcam uuuhhhh... no nawet nie wiesz
przejrzałem sobie Twego bloga od początku. dużo tego. i zrobiłem sobie zestawienie i mam spostrzeżenia.. niestety niewesołe.
zacznę od.. siebie cholernie Ci zazdraszczam tego szybkiego zbudowania formy w zeszłym sezonie i szybkiego śrubowania kolejnych życiówek, ale pomimo zaślepiającego uczucia widzę też, że zaczynasz za to płacić.
bo tak:
21.05.2011 - 0:53:28 - 10km /waga 93/ - 5:21/km
18.06.2011 - 0:47:56 - 10km /89/ - 4:48/km
03.09.2011 - 0:44:44 - 10km /85/ - 4:28/km
24.09.2011 - 1:44:50 - 21.1km /84/ - 4:58/km ( i pierwsza poważna kontuzja - 5 tygodni - kolano?)
04.12.2011 - 1:41:10 - 21.1km /83/ - 4:48/km
treningi:
listopad- po ok. 40km tygodniowo
grudzień- po ok. 50km tygodniowo
styczeń - dojeżdżasz do ok. 60km tygodniowo przez pierwsze 2 tygodnie, potem 50km
luty, marzec, kwiecień - historia kontuzji i prób biegania w trakcie..
i teraz to co mi się nasuwa, a niekoniecznie musi być prawdą:
wraz ze spadkiem wagi biegało się coraz lepiej, stopniowo (szybkie postępy to pewnie efekt nałożenia się spadku wagi i bodźców treningowych - oczywiście można postawić tezę, że waga spadała z powodu treningu - zgoda)
za szybkimi postępami nadążał organizm, bo miał dość czasu żeby po treningach się regenerować
po udanych półmaratonach nowe postanowienie - nowy plan treningowy i szybkie zwiększanie obciążeń (a waga w miejscu)
pora roku niezbyt biegowa, podłoże zmrożone, kilometraż w 3 tygodnie o 40% większy i kontuzja nr.1 w 2012 (11.2011 - 150km, 12.2011- 220km, 01.2012- 220km).
co ja bym zrobił, a czego Ty nie musisz słuchać, czytać:
odpuściłbym sobie bieganie do czasu pełnego wyleczenia z bólów - nie unikałbym porady u jakiegoś czarodzieja od nóg, kręgosłupa i całej tej konstrukcji - o ile masz jakiegoś sensownego.
przyzwyczaiłbym organizm do poziomu który już masz (44'/10km) - powiedzmy kolejny miesiąc, półtorej poprzez bieganie od 40km/week przez 2-3 tygodnie - stopniowe zwiększanie dystansu (po 5km co 2., 3. tydzień) do 55km
i dopiero planowałbym podejście do 42'
dlaczego tak:
wiek, waga, wybieganie
na młodość to już nam nie "idzie"
waga - sam piszesz że jesteś w "górnych stanach wody wysokiej" (daj sobie czas na przygotowanie wagi [czyt. spadek tejże ])
w nieco ponad 3 miesące poprawiłeś wynik na 10km o ponad 16%, spadek wagi był wtedy o 8%? (nie mam pojęcia czy jest jakaś prosta zależność ale jak to pasuje do mojej teorii )
wybieganie - biegasz w sumie dopiero 2. sezon.. organizm w zeszłym roku "dostał w dupę" i poza 5 tygodniami kontuzji po pierwszej połówce nie widziałem okresu "rozbiegania", odpoczynku po sezonie, wręcz zagoniłeś go do jeszcze cięższej harówki.. a przecież forma rośnie właśnie w okresie odpoczynku
napisałem się, napisałem.. żebym biegał z taką pasją to bym biegał szybciej niż Ty
raz jeszcze pozdrawiam,
edit: było: w pół roku poprawiłeś wynik na 10km o ponad 16%,
jest: w nieco ponad 3 miesiące
- Księżna
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3089
- Rejestracja: 01 lis 2011, 23:29
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: ...karocą po drogach mknę
Masz poduszkę-jeżyka?Kontynuowałem również trening Jedi, czyli łapanie równowagi na jednej nodze z zamkniętymi oczami.
Na szczęście w telewizji leciał jakiś thriller s-f klasy "c" z aspiracjami na "d", więc dało się przeżyć
A ten Twój rower pokazuje kadencję? Dobrze jest trzymać się stałej bodaj ok 90-110.
rushatek szacun za zestawienie...
- Kanas78
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2460
- Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów
Ale rozkminiłeś Robbura, szacun
Trochę racji w tym co piszesz, jest. Nie wiem, dlaczego ale jakoś tak wychodzi, że faceci nie uznają regeneracji...
Ja coś niecoś z Twych przemyśleń chciałam Robburowi sprzedać, ale jakoś strach mi nie pozwolił
Wiesz, trudno jest przekonać tak szybko biegającego amatora, żeby się przyzwyczaił do tempa które ma... A przez to , że chce ciągle przyspieszać, wchodzi w coraz to inne kontuzje.
Dlatego nie rozumiem amatorskiego biegania 'do porzygu', 'do urwania nóg'... No ale to wolny kraj. Ja tam wolę biegać wolniej, ale bez kontuzji i czerpać z tego radochę
Trochę racji w tym co piszesz, jest. Nie wiem, dlaczego ale jakoś tak wychodzi, że faceci nie uznają regeneracji...
Ja coś niecoś z Twych przemyśleń chciałam Robburowi sprzedać, ale jakoś strach mi nie pozwolił
Wiesz, trudno jest przekonać tak szybko biegającego amatora, żeby się przyzwyczaił do tempa które ma... A przez to , że chce ciągle przyspieszać, wchodzi w coraz to inne kontuzje.
Dlatego nie rozumiem amatorskiego biegania 'do porzygu', 'do urwania nóg'... No ale to wolny kraj. Ja tam wolę biegać wolniej, ale bez kontuzji i czerpać z tego radochę
- robbur
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1180
- Rejestracja: 09 kwie 2011, 13:05
- Życiówka na 10k: 44:44
- Życiówka w maratonie: brak
Rushatek - przede wszystkim gratuluję wytrwałości przestudiowania bloga i wielkie podziękowania za analizę. Nie wiem czy się wypłacę za czas poświęcony na szczegółowe studia nad moim przypadkiem. Myślę o poważnej rekompensacji wyrażonej w litrach.
Trafiłeś w sedno. Nawet nie zamierzam zaprzeczać. Kontuzje sprzyjają dumaniu nad przyczynami ich powstania i już dawno doszedłem do podobnych wniosków co Ty. Zimowe zapierdalanie było moim błędem. Następna to na 100% truchtanko i budowanie bazy w sposób bardzie cywilizowany.
W tym okresie popełniłem jeszcze jeden błąd - z powodu zwiększenia objętości treningu stricte biegowego zaniedbałem całą resztę. Nawet rozciąganko pobiegowe było po macoszemu. Początek zimy był dość ciepły i biegałem raczej po błocie. Te interwały po ciemku, we mgle, praktycznie bezbolesne - to przez nie uwierzyłem w swoją niezniszczalność i w to, że mam ciało 20-latka.
Obecnie planuję przede wszystkim skupić się na nauce prawidłowej techniki biegu. Może da to te 40/40 na koniec roku. 50 km biegu/tydzień to max na 40latka, resztę będę uzupełniał ćwiczeniami podobnymi do tych, które wykonuję trakcie kontuzji, włączając w to rower stacjonarny.
Kurna, bo u mnie to cały czas walczy upór z rozsądkiem. Ten biały kenijczyk to mnie cały czas podpuszcza, a ja mu się daję podejść jak dziecko.
Tylko na jeden temat mam inne zdanie niż Ty - obecną formę sprzed kontuzji oceniam na 42/10 i na taki wynik bym biegł w sobotę.
Jeszcze raz dziękuję za poświęcony czas.
Księżna - rower w sumie nie ma nic poza pedałami, siodełkiem, i kierownicą. Muszę więc bazować na odczuciach na oko, wspierając się pulsometrem.
A trening Jedi na razie wykonuję na podłodze, co i tak mnie przerasta. Poduszkę z jeżykiem mam zamiar nabyć w najbliższym czasie.
Trafiłeś w sedno. Nawet nie zamierzam zaprzeczać. Kontuzje sprzyjają dumaniu nad przyczynami ich powstania i już dawno doszedłem do podobnych wniosków co Ty. Zimowe zapierdalanie było moim błędem. Następna to na 100% truchtanko i budowanie bazy w sposób bardzie cywilizowany.
W tym okresie popełniłem jeszcze jeden błąd - z powodu zwiększenia objętości treningu stricte biegowego zaniedbałem całą resztę. Nawet rozciąganko pobiegowe było po macoszemu. Początek zimy był dość ciepły i biegałem raczej po błocie. Te interwały po ciemku, we mgle, praktycznie bezbolesne - to przez nie uwierzyłem w swoją niezniszczalność i w to, że mam ciało 20-latka.
Obecnie planuję przede wszystkim skupić się na nauce prawidłowej techniki biegu. Może da to te 40/40 na koniec roku. 50 km biegu/tydzień to max na 40latka, resztę będę uzupełniał ćwiczeniami podobnymi do tych, które wykonuję trakcie kontuzji, włączając w to rower stacjonarny.
Kurna, bo u mnie to cały czas walczy upór z rozsądkiem. Ten biały kenijczyk to mnie cały czas podpuszcza, a ja mu się daję podejść jak dziecko.
Tylko na jeden temat mam inne zdanie niż Ty - obecną formę sprzed kontuzji oceniam na 42/10 i na taki wynik bym biegł w sobotę.
Jeszcze raz dziękuję za poświęcony czas.
Księżna - rower w sumie nie ma nic poza pedałami, siodełkiem, i kierownicą. Muszę więc bazować na odczuciach na oko, wspierając się pulsometrem.
A trening Jedi na razie wykonuję na podłodze, co i tak mnie przerasta. Poduszkę z jeżykiem mam zamiar nabyć w najbliższym czasie.