Jak się przebić przez półtorej godziny?
- Karol Yfer
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 302
- Rejestracja: 28 maja 2004, 16:34
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Katowice
Wszystko w moich treningach idzie dobrze - poprawiam tempo, zmniejszam wysiłek, nabieram swobody biegu, biegam coraz więcej. Jedyną barierą, przez którą cały czas nie mogę się przebić, jest 1,5 godz. ciągłego biegu. Zawsze wcześniej coś wysiądzie albo dopada mnie nagle ciężkie zmęczenie. Niby mógłbym próbować to przegwałcić, ale plan treningowy mam napięty i nie chce zbytnich eksperymentów. Poza tym, nic na siłę, prawda?
Biegi godzinne nie robią na mnie już wrażenia, to zwykłe treningi, mogę takich zrobić 3-4 w tygodniu. Jednak zbliżając się do 1,5 godz. męczę się bardzo, taki trening czuje potem przez dwa dni.
Moim celem jest półmaraton jesienią, przy moim tempie to musi być ok. 2 godz., więc jakoś tę barierę muszę pokonać. Jak się za to mądrze zabrać?
Biegi godzinne nie robią na mnie już wrażenia, to zwykłe treningi, mogę takich zrobić 3-4 w tygodniu. Jednak zbliżając się do 1,5 godz. męczę się bardzo, taki trening czuje potem przez dwa dni.
Moim celem jest półmaraton jesienią, przy moim tempie to musi być ok. 2 godz., więc jakoś tę barierę muszę pokonać. Jak się za to mądrze zabrać?
Karol Yfer
p.o. dr zero
p.o. dr zero
- Bartek Sz
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1114
- Rejestracja: 19 cze 2001, 01:07
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Polska, Sosnowiec, Dąbrowa Górnicza
Rób swoje, forma będzie się poprawiać, sam poczujesz zew natury
Wtedy 1,30h nie będzie dla ciebie problemem.

W biegu weszło w biegu wyjdzie :-)
- Malsson
- Stary Wyga
- Posty: 173
- Rejestracja: 14 kwie 2004, 23:07
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Karol Yfer - wejdź na GG, to sobie pogadany GG4961246.
Pozdrawiam!
Pozdrawiam!
"Łaską zbawieni jesteście przez wiarę, i to nie z was: Boży to dar; Nie z uczynków aby się kto nie chlubił" - Ef.2:8
Malsson GG4961246
Malsson GG4961246
- rono
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 751
- Rejestracja: 17 kwie 2004, 20:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Łódź
Cześć Karol Yfer! 1,5 godziny biegu to już jest coś. Zwróć uwagę na to, czy zbyt szybko nie zaczynasz tego biegu, bo to, że po godzinie Cię "stawia" może być tego najprostszym wytłumaczeniem. Podstawą treningu w Twoim wypadku powinny być długie wolne wybiegania, kształtujące ekonomiczne wykorzystywanie zasobów glikogenu i tłuszczu w organizmie, a wtedy przebiegnięcie półmatratonu poniżej 2 godzin nie będzie dla Ciebie aż takim problemem. Pozdrowienia!
- Karol Yfer
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 302
- Rejestracja: 28 maja 2004, 16:34
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Katowice
Zew natury czuję już od kilku tygodni. Dzięki mądremu treningowi rozwijam się z dnia na dzień. Wszystkie rekordy tras treningowych pękają, zwiększam objętość, no po prostu idę do przodu jak lokomotywa. Tylko ta bariera 90 minut pozostaje nie do sforsowania.
GG nie posiadam
Tempo początku mam raczej poprawne, tzn. wiem, kiedy jest za szybko, wówczas mnie stawia po 40-50 minutach. Na długich wybieganiach trzymam równo 6min/km, czasem nawet wolniej. I owszem, długich wybiegań może mi trochę brakować, robie je tylko raz w tygodniu, obecnie z tygodnia na tydzień mam zaplanowane coraz dłuższe. W tym 12 km, w następnym 12 km, potem sukcesywnie o 2 km więcej. I tu się boję, że mogę mieć kłopoty z kończeniem tych treningów.
GG nie posiadam

Tempo początku mam raczej poprawne, tzn. wiem, kiedy jest za szybko, wówczas mnie stawia po 40-50 minutach. Na długich wybieganiach trzymam równo 6min/km, czasem nawet wolniej. I owszem, długich wybiegań może mi trochę brakować, robie je tylko raz w tygodniu, obecnie z tygodnia na tydzień mam zaplanowane coraz dłuższe. W tym 12 km, w następnym 12 km, potem sukcesywnie o 2 km więcej. I tu się boję, że mogę mieć kłopoty z kończeniem tych treningów.
Karol Yfer
p.o. dr zero
p.o. dr zero
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 448
- Rejestracja: 04 lis 2003, 22:08
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
Podaj troche wiecej szczegolow, bo z tego co piszesz trudno cokolwiek zrozumiec. Ile biegasz?, w jakim tempie masz treningi? przy jakich zakresach biegu "wysiadasz"?. Tak na oko, to masz problemy z wytrzymaloscia, albo...psychika
To znaczy z psyche
Dluzszy bieg, a w szczegolnosci maraton to walka z wlasnymi slabosciami. Podczas biegu "diabelek" - czyli Twoj organizm - mowi, "daj siana, odpusc, po co to robisz?" etc. (Pisze o tym Skarzynski w swoim wiekopomnym dziele). Jednym slowem, chce Cie zmusic (Twoj organizm a nie Skarzynski
) do tego abys przestal biec. Moze w tym problem?
Sproboj innej trasy - najlepiej takiej, ktorej nie znasz, sproboj "na sile" przebiec te magiczne 1,5, nawet kosztem sporego spowolnienia.



Sproboj innej trasy - najlepiej takiej, ktorej nie znasz, sproboj "na sile" przebiec te magiczne 1,5, nawet kosztem sporego spowolnienia.
- Karol Yfer
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 302
- Rejestracja: 28 maja 2004, 16:34
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Katowice
Biegam nieco ponad rok. Zaczynałem zupełnie od zera (kilka min truchtu) po kontuzji i gipsie. Obecnie trenuję 4 razy w tygodniu: krótki BC1 (5:40), cross, rytm (5:00), długi BC1 (6:00). Biegam w zasadzie tylko w pierwszym zakresie, dopiero od niedawna potrafię trzymać drugi zakres, ale na razie buduję wytrzymałość, więc prawie z tego nie korzystam. Tempo w zasadzie nie ma znaczenia, bo wymiękam ok. 90 min bez względu na prędkość. Wydaje mi się wręcz, że biegam BC1 z za niskim tętnem - ok. 120-130/min. Mam 28 lat i tętno spoczynkowe poniżej 50/min.
Co do diabełka - to właśnie tak wygląda. Nie wysiadam kondycyjnie, po prostu organizm tak silnie protestuje, że nie daje dalej rady. Nogi przestają mnie nieść. Trochę boję się z tym walczyć - kontuzje. U mnie jest to o tyle istotne, że jestem ciężki. Wcześniej systematycznie wydłużałem dystans/czas, kolejne bariery pokonywałem po kilku tygodniach ich podchodzenia. Teraz się zaciąłem, mimo że wszystkie inne parametry poprawiam jak nigdy dotąd.
Co do diabełka - to właśnie tak wygląda. Nie wysiadam kondycyjnie, po prostu organizm tak silnie protestuje, że nie daje dalej rady. Nogi przestają mnie nieść. Trochę boję się z tym walczyć - kontuzje. U mnie jest to o tyle istotne, że jestem ciężki. Wcześniej systematycznie wydłużałem dystans/czas, kolejne bariery pokonywałem po kilku tygodniach ich podchodzenia. Teraz się zaciąłem, mimo że wszystkie inne parametry poprawiam jak nigdy dotąd.
Karol Yfer
p.o. dr zero
p.o. dr zero
- Karol Yfer
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 302
- Rejestracja: 28 maja 2004, 16:34
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Katowice
Nie robię nic na siłę. Konsekwentnie realizuję plan, martwię się nieco na zapas. Cel, jakim jest półmaraton jesienią, i tak obniżyłem, bo pierwotnie myślałem o pełnym maratonie, jednak zbyt ambitne treningi wiosną skończyły się przemęczeniem kolana, stąd złagodzenie planu. Gdy się ma BMI ponad 30, to biegać trzeba z pokorą.
Tak się jeszcze zastanawiam, może powinienem coś jeść lub pić podczas biegu atakując te 1,5 godz.? Do tej pory biegam bez żadnego prowiantu, bo nie czuję głodu ani pragnienia w trakcie długich treningów.
Tak się jeszcze zastanawiam, może powinienem coś jeść lub pić podczas biegu atakując te 1,5 godz.? Do tej pory biegam bez żadnego prowiantu, bo nie czuję głodu ani pragnienia w trakcie długich treningów.
Karol Yfer
p.o. dr zero
p.o. dr zero
- Padre
- Stary Wyga
- Posty: 222
- Rejestracja: 08 sty 2003, 16:04
Karol Yfer - a może wprowadź do tego swojego treningu na 12 km dodatkowe 15 minut marszu, dla odświeżenia organizmu, a następnie zakończ jeszcze 2-3 km. Z czasem możesz skracać ilość marszu, aż osiągniesz to swoje wyczekiwane 90min!
Alternatywnie, może już od poczatku biegu długiego co 10 minut wprowadzaj 30-60 sek marszu (poczytaj trochę o metodzie Jeffa Golloway'a - kiedyś była gorąca dyskusja ne ten temat na forum
). Trudno jest tą metodą robić dobre wyniki na zawodach, ale fantastycznie umożliwia wydłużenie dystansu treningowego. I co ważne - zuważyłem z autopsji - te krótkie marsze powodują absolutne inne rozłożenie obciążeń na stawy - określam to tak jakby ten marsz "przesmarowywał" stawy i pozwalał bezboleśnie biec dalej. Świetne po kontuzjach.
A poza tym - zawsze jak ktoś opisuje, iż tętno, oddychanie jest ok, ale mięśnie (nogi, plecy, ramiona) nie wytrzymują to wydaje mi się, iż jest na to świetne panaceum - wprowadzaj do swojego treningu SIŁĘ Biegową, a zimą nie zapominaj o ćwiczeniach siłowych (zresztą latem też). Tylko właściwy "gorset mięsniowy" zapewni satysfakcje z biegu i wyleiminuje ryzyko kontuzji. Powodzenia
Alternatywnie, może już od poczatku biegu długiego co 10 minut wprowadzaj 30-60 sek marszu (poczytaj trochę o metodzie Jeffa Golloway'a - kiedyś była gorąca dyskusja ne ten temat na forum

A poza tym - zawsze jak ktoś opisuje, iż tętno, oddychanie jest ok, ale mięśnie (nogi, plecy, ramiona) nie wytrzymują to wydaje mi się, iż jest na to świetne panaceum - wprowadzaj do swojego treningu SIŁĘ Biegową, a zimą nie zapominaj o ćwiczeniach siłowych (zresztą latem też). Tylko właściwy "gorset mięsniowy" zapewni satysfakcje z biegu i wyleiminuje ryzyko kontuzji. Powodzenia

- Karol Yfer
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 302
- Rejestracja: 28 maja 2004, 16:34
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Katowice
Padre, masz racje, wplatanie marszu bardzo ułatwia długie biegi. Tylko czy jeśli się przyzwyczai organizm, że będzie dostawał przerwy regeneracyjne, to da się go potem przestawić na ciągły wysiłek. Powyżej godziny po każdej takiej przerwie ponowne rozpoczęcie biegu jest strasznie ciężkie i nieprzyjemne.
Dla mnie celem jest przebiegnięcie półmaratonu od startu do mety. Nie wiem czemu, ale odczuwam spory niesmak na myśl o biegu przeplatanym marszem. To takie nieeleganckie... Nawet na treningach mi nie odpowiada, pozostawia jakiś dziwny niesmak. Jak ktoś wcześniej zauważył, magia biegania tkwi w pokonywaniu własnych słabości. Przeplatanka z marszem to takie oszukiwanie samego siebie. Choć jeśli uznać to za planowy, czasowy zabieg treningowy, to dlaczego nie...
Ćwiczeń siłowych nie zaniedbuję, wręcz przeciwnie. Siłę biegową dopiero zaczynam robić.
Co do BMI, pisałem o "ponad 30"
Obniżać do 25 nie zamierzam, bo chyba bym zniknął. Zresztą ja nie jestem lekko-, raczej ciężkoatletą, biegam dla przyjemności, rekreacyjnie, jako urozmaicenie innych aktywności. A półmaraton chcę przebiec z mniej więcej dwukrotnością wagi typowego maratończyka.
Dla mnie celem jest przebiegnięcie półmaratonu od startu do mety. Nie wiem czemu, ale odczuwam spory niesmak na myśl o biegu przeplatanym marszem. To takie nieeleganckie... Nawet na treningach mi nie odpowiada, pozostawia jakiś dziwny niesmak. Jak ktoś wcześniej zauważył, magia biegania tkwi w pokonywaniu własnych słabości. Przeplatanka z marszem to takie oszukiwanie samego siebie. Choć jeśli uznać to za planowy, czasowy zabieg treningowy, to dlaczego nie...
Ćwiczeń siłowych nie zaniedbuję, wręcz przeciwnie. Siłę biegową dopiero zaczynam robić.
Co do BMI, pisałem o "ponad 30"

Karol Yfer
p.o. dr zero
p.o. dr zero
- Kazig
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2518
- Rejestracja: 01 paź 2001, 11:12
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa Targówek
- Kontakt:
A weź se kumpla na trening, pogadacie o czasach szkoły...
Z tą wagą to się zastanów.
Z tą wagą to się zastanów.
- Murat
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 424
- Rejestracja: 18 paź 2003, 18:20
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Lubin
Pamiętam,że też miałem problemy z przekroczeniem tych 15-20 km /te ok.póltorej godziny biegu/...Sprawa tkwi w dużej merze w głowie.
Poradziłem sobie w ten sposób,że kazałem się wywozić od domu na zaplanowany dystans-no i wtedy nie było już zmiłuj się,trzeba dobiec do chałupy...
Poradziłem sobie w ten sposób,że kazałem się wywozić od domu na zaplanowany dystans-no i wtedy nie było już zmiłuj się,trzeba dobiec do chałupy...
- Kazig
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2518
- Rejestracja: 01 paź 2001, 11:12
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa Targówek
- Kontakt:
ojojoj to nie zawsze...
zima, -10, biegnę długi trening, gubię się za miastem. Rezultalt 1,5h marszem do domu, myślałem, za przeproszeniem, że mi jaja odpadną
zima, -10, biegnę długi trening, gubię się za miastem. Rezultalt 1,5h marszem do domu, myślałem, za przeproszeniem, że mi jaja odpadną