Qba - misja 3:59/km
Moderator: infernal
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
niedziela, 25 marca
16km w Puma Faas Trail 250. miło niedzielnie słonecznie acz wietrznie
16km w Puma Faas Trail 250. miło niedzielnie słonecznie acz wietrznie
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
poniedziałek, 26 marca
16,6 km, na próbę i z próby. ZENki.
yacool chyba nie zdąży wyszykować Pumiaczy na czas, żebym zdążył je sprawdzić przed połówką, w takim wypadku biegnę w ZENkach.
wczoraj z plecakiem, też tylko kilka dni zostało do półówki, nie szalałem, średnio po 5:35/km.
do końca tygodnia trochę rozciągania, kijkowania, jutro i w piątek może po kilka km, może kilka przebieżek. no i jem trochę więcej
16,6 km, na próbę i z próby. ZENki.
yacool chyba nie zdąży wyszykować Pumiaczy na czas, żebym zdążył je sprawdzić przed połówką, w takim wypadku biegnę w ZENkach.
wczoraj z plecakiem, też tylko kilka dni zostało do półówki, nie szalałem, średnio po 5:35/km.
do końca tygodnia trochę rozciągania, kijkowania, jutro i w piątek może po kilka km, może kilka przebieżek. no i jem trochę więcej
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
w tym tygodniu odpuszczam, wiało wczoraj i nie chciało mi się biec na próbę, tak więc środa bez biegania.
dzisiaj pobiegam na pewno bo mam nowe czerwone strzały :D
nie mogę się doczekać... niech już będzie 17!!!
dzisiaj pobiegam na pewno bo mam nowe czerwone strzały :D
nie mogę się doczekać... niech już będzie 17!!!
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
czwartek, 29 marca
11,8 km po lesie, średnio po 5:15. Salomony
a dokładniej:
w głowie grało Maroon 5, tylko zamiast "moves like Jagger" było "shoes like Jornet"
pod koniec 7 przebieżek.
11,8 km po lesie, średnio po 5:15. Salomony
a dokładniej:
w głowie grało Maroon 5, tylko zamiast "moves like Jagger" było "shoes like Jornet"
pod koniec 7 przebieżek.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
niedziela, 1 kwietnia
mój organizm zrobił mi primaaprilisowy żart, ale mało śmieszny
21,1 km. ZENki.
poznańska połówka to jeden z moich nielicznych startów poza GP Poznania. w tym roku atakowałem 1:40, które wychodziło mi z kalkulatora. trochę się obawiałem, czy 2 tygodnie przeziębienia nie przekreślą planów...
...zaczęło się od mozolnego wyprzedzania bezmyślnych truchtaczy, którzy nie mogą się ustawić z tyłu, tylko idą ławą przez środek... masakra...
z każdym kolejnym kilometrem odrabiałem stratę 40 sekund ze startu i po dziesięciu kilometrach byłem brutto prawie na zero
po kolejnych 2 km dogoniłem baloniki i przez kilka km utrzymywałem komfortowe tempo, ciesząc się już w duchu z końcowego sukcesu. czułem się świeżo, tempo było naprawdę ok,
mięśniowo ok, oddechowo ok.
na 19km dopadła mnie kolka gigant. do tego momentu realne było 1:39 brutto, niestety musiałem się kilkakrotnie zatrzymać by być w stanie przetrwać atak skurczy mięśni brzucha/mięśni międzyżebrowych/przepony/whatever.
motywacja się ulotniła, na metę wszedłem po kiedy na zegarze było 1:42.
z jednej strony jestem zadowolony - miałem wrażenie, że to 4:40 mógłbym trzymać kolejną godzinę, z drugiej faktyczny czas to 1:32, a nie 1:39.
nic to. lekcja pokory. kop w dupę, mam nadzieję, że wystrzeli mnie w kosmos
tyle
mój organizm zrobił mi primaaprilisowy żart, ale mało śmieszny
21,1 km. ZENki.
poznańska połówka to jeden z moich nielicznych startów poza GP Poznania. w tym roku atakowałem 1:40, które wychodziło mi z kalkulatora. trochę się obawiałem, czy 2 tygodnie przeziębienia nie przekreślą planów...
...zaczęło się od mozolnego wyprzedzania bezmyślnych truchtaczy, którzy nie mogą się ustawić z tyłu, tylko idą ławą przez środek... masakra...
z każdym kolejnym kilometrem odrabiałem stratę 40 sekund ze startu i po dziesięciu kilometrach byłem brutto prawie na zero
po kolejnych 2 km dogoniłem baloniki i przez kilka km utrzymywałem komfortowe tempo, ciesząc się już w duchu z końcowego sukcesu. czułem się świeżo, tempo było naprawdę ok,
mięśniowo ok, oddechowo ok.
na 19km dopadła mnie kolka gigant. do tego momentu realne było 1:39 brutto, niestety musiałem się kilkakrotnie zatrzymać by być w stanie przetrwać atak skurczy mięśni brzucha/mięśni międzyżebrowych/przepony/whatever.
motywacja się ulotniła, na metę wszedłem po kiedy na zegarze było 1:42.
z jednej strony jestem zadowolony - miałem wrażenie, że to 4:40 mógłbym trzymać kolejną godzinę, z drugiej faktyczny czas to 1:32, a nie 1:39.
nic to. lekcja pokory. kop w dupę, mam nadzieję, że wystrzeli mnie w kosmos
tyle
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
wtorek, 3 kwietnia
10 km po Lasku Marcelińskim, Salomon S-Lab Sense.
drugi trening w Salomonach, przyjemne wrażenia. im dalej w trening tym wygodniej
więcej wrażeń w osobnym poście ze zdjęciami.
trening:
pomyślałem sobie, że warto trochę przestawić się z chill-outowego klimatu i przestać byc Pussycat Dollsem, a włączyć trochę Black Rebel Society
na początek ostrożnie więc:
5 x 0,5 km w tempie między I a R, 3:55/km.
na przerwie 0,5 km trucht.
średnie tempo z cąłego treningu 5:10/km.
refluksja: tempo z trójką z przodu brzmi godnie.
10 km po Lasku Marcelińskim, Salomon S-Lab Sense.
drugi trening w Salomonach, przyjemne wrażenia. im dalej w trening tym wygodniej
więcej wrażeń w osobnym poście ze zdjęciami.
trening:
pomyślałem sobie, że warto trochę przestawić się z chill-outowego klimatu i przestać byc Pussycat Dollsem, a włączyć trochę Black Rebel Society
na początek ostrożnie więc:
5 x 0,5 km w tempie między I a R, 3:55/km.
na przerwie 0,5 km trucht.
średnie tempo z cąłego treningu 5:10/km.
refluksja: tempo z trójką z przodu brzmi godnie.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
czwartek, 5 kwietnia
10 km po Lasku Marcelińskim. Salomon S-Lab Sense
Garmin padł po 5 minutach.
Miało być podobnie jak we wtorek, to było. najpierw 4 x ok. 2 minuty w tempie I (na oko 4:05/km), na przerwie ok. 2-3 minuty trucht, po czwartym odcinku gimnastyk,a rozciąganie, 2 km Easy i jeszcze 3 odcinki. superaśnie.
coraz bardziej lubię te salomony-samoloty
10 km po Lasku Marcelińskim. Salomon S-Lab Sense
Garmin padł po 5 minutach.
Miało być podobnie jak we wtorek, to było. najpierw 4 x ok. 2 minuty w tempie I (na oko 4:05/km), na przerwie ok. 2-3 minuty trucht, po czwartym odcinku gimnastyk,a rozciąganie, 2 km Easy i jeszcze 3 odcinki. superaśnie.
coraz bardziej lubię te salomony-samoloty
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
sobota, 7 kwietnia
13 km. 11 Salomony i 2 Puma Faas 50.
najpierw kółko dookoła Rusałki po 5:25/km, potem miał być test na 3km, jednak okazało się, że yacool wszystkich namawia na 1500m. koszmar, człowiek jeszcze nie zdąży pomyśleć a już koniec biegu. to zdecydowanie nie dla mnie. w każdym razie żebym nie biec samemu pobiegłem na tego półtoraka. założyłem sobie, że pobiegnę bez szaleństw, tak żeby nie było więcej niż 6 minut.
pierwsze kółko. łukasz, którego miałem się trzymać wyrywa do przodu. dwóch innych kolegów, którzy na gp przybiegają za mną teraz przede mną. myślę sobie: chyba sieję jakąś wiochę... ale po 400metrach patrzę - 92 sekundy, 3:50/km. oj... się chłopaki rozbrykali... no nic, biegniemy dalej. myślę sobie, po 3:50/km to trochę szybkawo, nie będę szalał, drugie kółko po 4:00/km, ok.
chłopacy cały czas przede mną, rany boskie, toż to na za tydzień gp będę ino smród za nimi wąchał... no nic, przyspieszę, żeby tylko tych dwóch wyprzedzić, bo łukasz ze 100m przede mną.
lecę, jeden, drugi, wyprzedzony, choć trzyma się mną co wnoszę bo sapaniu łukasz jakby bliżej, do mety jedno kółko. jadziem. coraz bliżej, ostatnia prosta, strata jakieś 30m. banzai!
na mecie o pół kroku wyprzedziłem łukasza
5:47 czyli po 3:52/km średnio. fajnie, szczególnie, że pierwszy raz to leciałem i naprawdę nie wiedziałem jak.
kalkulator z piątki mówi, że powinienem był pobiec o 12 sekund szybciej, kij mu w oko.
czy kalkulatory mają oko?
ale dośc o tym
yacool spreparował mi Faas 500, obciął jedno zero i teraz jest to Faas 50.
ważył 215 g, ale wyjąłem niedorzecznie grubą wkładkę (35g!!!) i teraz waży 180g. nieźle.
no. to tyle.
13 km. 11 Salomony i 2 Puma Faas 50.
najpierw kółko dookoła Rusałki po 5:25/km, potem miał być test na 3km, jednak okazało się, że yacool wszystkich namawia na 1500m. koszmar, człowiek jeszcze nie zdąży pomyśleć a już koniec biegu. to zdecydowanie nie dla mnie. w każdym razie żebym nie biec samemu pobiegłem na tego półtoraka. założyłem sobie, że pobiegnę bez szaleństw, tak żeby nie było więcej niż 6 minut.
pierwsze kółko. łukasz, którego miałem się trzymać wyrywa do przodu. dwóch innych kolegów, którzy na gp przybiegają za mną teraz przede mną. myślę sobie: chyba sieję jakąś wiochę... ale po 400metrach patrzę - 92 sekundy, 3:50/km. oj... się chłopaki rozbrykali... no nic, biegniemy dalej. myślę sobie, po 3:50/km to trochę szybkawo, nie będę szalał, drugie kółko po 4:00/km, ok.
chłopacy cały czas przede mną, rany boskie, toż to na za tydzień gp będę ino smród za nimi wąchał... no nic, przyspieszę, żeby tylko tych dwóch wyprzedzić, bo łukasz ze 100m przede mną.
lecę, jeden, drugi, wyprzedzony, choć trzyma się mną co wnoszę bo sapaniu łukasz jakby bliżej, do mety jedno kółko. jadziem. coraz bliżej, ostatnia prosta, strata jakieś 30m. banzai!
na mecie o pół kroku wyprzedziłem łukasza
5:47 czyli po 3:52/km średnio. fajnie, szczególnie, że pierwszy raz to leciałem i naprawdę nie wiedziałem jak.
kalkulator z piątki mówi, że powinienem był pobiec o 12 sekund szybciej, kij mu w oko.
czy kalkulatory mają oko?
ale dośc o tym
yacool spreparował mi Faas 500, obciął jedno zero i teraz jest to Faas 50.
ważył 215 g, ale wyjąłem niedorzecznie grubą wkładkę (35g!!!) i teraz waży 180g. nieźle.
no. to tyle.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
niedziela, 8 kwietnia
10km. Minimusy.
cięzko. najpierw wiatr w twarz i dojmujące uczucie przeżarcia, objedzenia, jakbym był świnią utuczoną na maksa, dodatkowo zapchaną jabłkiem w pysk.
potem chęć wyżygania tony żarcia jakie pochłonąłem od rana.
pod koniec lepiej.
10km. Minimusy.
cięzko. najpierw wiatr w twarz i dojmujące uczucie przeżarcia, objedzenia, jakbym był świnią utuczoną na maksa, dodatkowo zapchaną jabłkiem w pysk.
potem chęć wyżygania tony żarcia jakie pochłonąłem od rana.
pod koniec lepiej.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
poniedziałek, 9 kwietnia
30km. Puma Faas Trail 250.
nad Rusałkę, na Strzeszynek, dookoła, z powrotem, jeszcze Rusałeczka i do domu.
średnia 5:43/km. fajnie.
fajne buty te Pumy
30km. Puma Faas Trail 250.
nad Rusałkę, na Strzeszynek, dookoła, z powrotem, jeszcze Rusałeczka i do domu.
średnia 5:43/km. fajnie.
fajne buty te Pumy
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
środa, 11 kwietnia
8 km, na próbę i z. Puma 50.
bez historii. znowu krócej niż chciałem.
8 km, na próbę i z. Puma 50.
bez historii. znowu krócej niż chciałem.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
czwartek, 12 kwietnia
10,5km, Puma 50.
teżewe - znowu krócej niż chciałem.
w tym 7 lekkich przebieżek i 2 km poniżej 5', bo emilka wołała tatę do domu
jutro GP, nie udało się zrobić w tym tygodniu ostatniego akcentu, ciekawe co to będzie.
10,5km, Puma 50.
teżewe - znowu krócej niż chciałem.
w tym 7 lekkich przebieżek i 2 km poniżej 5', bo emilka wołała tatę do domu
jutro GP, nie udało się zrobić w tym tygodniu ostatniego akcentu, ciekawe co to będzie.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
sobota, 14 kwietnia
22,8km, Minimusy
w środku GP Poznania, wreszcie się coś ruszyło - 20:59 netto :P
aż się chce potrenować do tej piątki
MINUTA - tak mało i tak dużo :D
fajnie, tylko, że większość po asfalcie i ścieram niemiłosiernie te delikatne kołeczki.
chyba Minimusy niedługo się staną butami na asfalt
tyle.
22,8km, Minimusy
w środku GP Poznania, wreszcie się coś ruszyło - 20:59 netto :P
aż się chce potrenować do tej piątki
MINUTA - tak mało i tak dużo :D
fajnie, tylko, że większość po asfalcie i ścieram niemiłosiernie te delikatne kołeczki.
chyba Minimusy niedługo się staną butami na asfalt
tyle.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
niedziela, 15 kwietnia
15km, Pumy Trail.
w tym kilka podbiegów, nie za mocno ale jednak. nogi czuję. i nie chodzi o to, że śmierdzą bo już umyłem
15km, Pumy Trail.
w tym kilka podbiegów, nie za mocno ale jednak. nogi czuję. i nie chodzi o to, że śmierdzą bo już umyłem
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
wtorek, 17 kwietnia
10,5 km. Salomon S-Lab Sense
całośc po Lasku Marcelińskim, w trakcie 4 x 1km w tempie I,
czasy kolejnych kilometrów 4:05, 4:05, 4:01, 4:05.
przerwa 0,5km w truchcie.
z tyłu głowy zajawka na piąty kilometr ale czwart dał mi w kość, końcówka była sprintem, po zakończeniu kilkadziesiąt sekund w marszu żeby uspokoić serducho.
ale i tak 4 x 1km to fajny trening
całość średnio po 4:58/km.
coraz lepiej rozumiemy się z Salomonami, niedługo napisze kilka przemyśleń.
10,5 km. Salomon S-Lab Sense
całośc po Lasku Marcelińskim, w trakcie 4 x 1km w tempie I,
czasy kolejnych kilometrów 4:05, 4:05, 4:01, 4:05.
przerwa 0,5km w truchcie.
z tyłu głowy zajawka na piąty kilometr ale czwart dał mi w kość, końcówka była sprintem, po zakończeniu kilkadziesiąt sekund w marszu żeby uspokoić serducho.
ale i tak 4 x 1km to fajny trening
całość średnio po 4:58/km.
coraz lepiej rozumiemy się z Salomonami, niedługo napisze kilka przemyśleń.