Najsłabsze ogniwo
- Karol Yfer
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 302
- Rejestracja: 28 maja 2004, 16:34
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Katowice
Dla każdego długi bieg znaczy co innego, ale każdy ma jakąs swoją granicę, gdy chce się już przerwać, przestać biec. Co Was jako pierwsze skłania do zatrzymania podczas długiego biegu? Które ogniwo organizmu okazuje się zazwyczaj najsłabsze?
Od pewnego czasu obserwuje to u siebie podczas dłuższych treningów i mam całkiem ciekawe wnioski.
Od pewnego czasu obserwuje to u siebie podczas dłuższych treningów i mam całkiem ciekawe wnioski.
Karol Yfer
p.o. dr zero
p.o. dr zero
- romek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1859
- Rejestracja: 27 kwie 2003, 20:40
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Chodzi Ci o dłuższe treningi?
Jeszcze mi się nigdy nie zdarzyło przerwać biegu
Mógłbym poteoretyzować, ale nic odkrywczego bym nie napisał.
Napisz o tych swoich ciekawych wnioskach.
Jeszcze mi się nigdy nie zdarzyło przerwać biegu

Napisz o tych swoich ciekawych wnioskach.
- Murat
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 424
- Rejestracja: 18 paź 2003, 18:20
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Lubin
Odczucia zależą oczywiście od tempa biegu.U mnie w trakcie biegu z tętnem 80-85% HRmax odczucia są mniej więcej takie:
-pierwsze dwa kilometry biegnie się jakoś niewygodnie,rozgrzewają się mięśnie
-do mniej więcej piatego kilometra ustępują drobne bóle /dolne partie m.brzucha ,okolica krzyża.../
-potem do 10-15 km biegnie się już przyjemnie
-dalej zaczyna się spadek mocy-tempo biegu słabnie stopniowo
-po 20 km nogi stają się ciężkie,krok skraca się,chce się pić,zwłaszcza w cieplejsze dni piecze twarz od soli z wyschniętego potu
-po 25 km organizn wyczerpuje energię,sił dodaje jedynie myśl o chłodnym prysznicu i kufelku piwa ...
-po biegu i wypoczynku pozostają bóle okolicy lędźwiowo-krzyżowej i pachwin
-na drugi dzień jest już raczej dobrze-inaczej to bieganie byłoby zajęciem dla masochistów
-pierwsze dwa kilometry biegnie się jakoś niewygodnie,rozgrzewają się mięśnie
-do mniej więcej piatego kilometra ustępują drobne bóle /dolne partie m.brzucha ,okolica krzyża.../
-potem do 10-15 km biegnie się już przyjemnie
-dalej zaczyna się spadek mocy-tempo biegu słabnie stopniowo
-po 20 km nogi stają się ciężkie,krok skraca się,chce się pić,zwłaszcza w cieplejsze dni piecze twarz od soli z wyschniętego potu
-po 25 km organizn wyczerpuje energię,sił dodaje jedynie myśl o chłodnym prysznicu i kufelku piwa ...

-po biegu i wypoczynku pozostają bóle okolicy lędźwiowo-krzyżowej i pachwin
-na drugi dzień jest już raczej dobrze-inaczej to bieganie byłoby zajęciem dla masochistów

-
- Wyga
- Posty: 144
- Rejestracja: 30 sie 2003, 15:21
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznań/Świebodzin
chyba taka rzecza ktora najbardziej sklania do przerwania biegu jest zakwaszenie miesni, jesli przesadziles z tempem twoje nagi staja sie ciezkie skraca sie krok musisz zwolnic, ale nie da wielkiej poprawy do konca biegu bedzie coraz gorzej, ale chodzi wlasnie oto aby przetrzymac to i nie przestawac biec, a jak juz dobiegniesz to zobaczysz dlaczego warto bylo walczyc z bolem, zmeczeniem
- Karol Yfer
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 302
- Rejestracja: 28 maja 2004, 16:34
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Katowice
Dla mnie obecnie długi bieg to przekraczający 70 minut. Po tym czasie pojawiają się symptomy skłaniające do zatrzymania. Zawsze traktowałem to jako po prostu jako zmęczenie, nie wchodząc w szczegóły. Przez kilka ostatnich treningów odnotowywałem sobie w pamięci, co mnie najbardziej wstrzymuje, tzn. gdzie się pojawia to zmęczenie. I tu ciekawa obserwacja - za każdym razem jako pierwsze protestują mi stopy: albo obtarcia, albo odparzenia, niewygoda, czasem jakiś miejscowy ból czy naprężenie.
Na poprzednim treningu po 60 minutach, gdy stopy już dawały znać o sobie, przyspieszyłem na próbę i odkryłem, że zapasy energetyczne mam jeszcze spore; mimo znacznego podniesienia tempa nie pojawiła się zadyszka. Więc to nie zmęczenie mnie zatrzymuje, ale konkretna obolałość - stóp. W trakcie biegu nie zwracałem wcześniej na to uwagi - gdy zbliżałem się do swojej granicy, wypatrywałem pierwszych sygnałów do zatrzymania się w obawie przed kontuzją. I zwykle przerywałem ok. 70 minuty. Dopiero statystyczne zestawienie daje pełny obraz, czyli że w 90% najsłabsze okazują się stopy. Chcąc się zatem posunąć dalej, muszę pracować nad stopami. Dziś przed biegiem nasmarowałem stopy tłustym kremem i zakleiłem wszystkie wrażliwe miejsca plastrami - od razu pomogło: biegłem 15 minut dłużej niż zwykle, zanim pojawiły się objawy przeciążeniowe.
Z tego prosty wniosek (raczej dla początkujących), że warto przeanalizować swoje słabe punkty i skupić się w pierwszej kolejności na ich poprawieniu, bo być może rozwój jest wstrzymywany przez jakąś konkretną przyczynę a nie ogólny brak wydolności. W trakcie biegu, gdy osiąga się kresy swoich możliwości, łatwo to przeoczyć, będąc skupionym na walce z samym sobą.
(Edited by Karol Yfer at 10:24 pm on June 6, 2004)
Na poprzednim treningu po 60 minutach, gdy stopy już dawały znać o sobie, przyspieszyłem na próbę i odkryłem, że zapasy energetyczne mam jeszcze spore; mimo znacznego podniesienia tempa nie pojawiła się zadyszka. Więc to nie zmęczenie mnie zatrzymuje, ale konkretna obolałość - stóp. W trakcie biegu nie zwracałem wcześniej na to uwagi - gdy zbliżałem się do swojej granicy, wypatrywałem pierwszych sygnałów do zatrzymania się w obawie przed kontuzją. I zwykle przerywałem ok. 70 minuty. Dopiero statystyczne zestawienie daje pełny obraz, czyli że w 90% najsłabsze okazują się stopy. Chcąc się zatem posunąć dalej, muszę pracować nad stopami. Dziś przed biegiem nasmarowałem stopy tłustym kremem i zakleiłem wszystkie wrażliwe miejsca plastrami - od razu pomogło: biegłem 15 minut dłużej niż zwykle, zanim pojawiły się objawy przeciążeniowe.
Z tego prosty wniosek (raczej dla początkujących), że warto przeanalizować swoje słabe punkty i skupić się w pierwszej kolejności na ich poprawieniu, bo być może rozwój jest wstrzymywany przez jakąś konkretną przyczynę a nie ogólny brak wydolności. W trakcie biegu, gdy osiąga się kresy swoich możliwości, łatwo to przeoczyć, będąc skupionym na walce z samym sobą.
(Edited by Karol Yfer at 10:24 pm on June 6, 2004)
Karol Yfer
p.o. dr zero
p.o. dr zero
- Maniek G
- Stary Wyga
- Posty: 185
- Rejestracja: 26 lis 2003, 20:25
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Włocławek
To nie tak kolego. Jesteś nastawiony na wyszukiwanie przyczyn i każda, nawet najbłachsza Cię zatrzyma.Wydaje się, że twoja podświadomość czeka na nie po tych 70 minutach.
Anima Sana In Corpore Sano
- Pit
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1350
- Rejestracja: 27 wrz 2002, 09:10
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa okolice Agrykoli
A poza tym to najpierw spróbuj innych skarpetek(specjalnych biegowych!) a jak to nie pomoze chyba zmień buty. Obcieranie, bóle itp po raptem godzinie biegu to oznacza, że coś jest nie tak.
biec goniąc marzenia
[url=http://www.sbbp.pl][b]SBBP.PL[/b][/url]
[url=http://www.sbbp.pl][b]SBBP.PL[/b][/url]
- Karol Yfer
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 302
- Rejestracja: 28 maja 2004, 16:34
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Katowice
Skarpetek biegowych mam kilka par - od tanich i prostych Go Sport poprzez rozne Reeboki czy Nike, na hiper high-tech Falke z teflonem i roznymi systemami. We wszystkich to samo. Szczerze mowiac, te prostsze wydaja sie lepsze, zwlaszcza gdy sa grubsze. Butow tez mam kilka par; owszem, jedne pozwalaja na wiecej, inne na mniej, ale w kazdych po godzinie juz cos sie zaczyna dziac ze stopami, przynajmniej uwieraja. Oczywiscie buty mam kupione rozmiar wieksze.
Karol Yfer
p.o. dr zero
p.o. dr zero