witam
siedem tygodniu temu podczas treningu silowego, robiac przysiady na jednej nodze cos mi zgrzytnelo w kolanie. zadnego bolu nie poczulem, a sam fakt zgrzytu mnie nie zaniepokoil, bo wczesniej przy przysiadach "strzelanie w kolanie" bylo norma:) bez problemu ukonczylem trening. wrocilem do domu zadnych negatywnych objawow nie mialem. rano obudzilem sie z bolem kolana, nie moglem go w pelni zgiac, bylo lekko opuchniete.
przerwalem treningi (szykowalem sie na maraton w krakowie), mialem nadzieje, ze wszystko samoczynnie wroci do normy. po dwoch tygodniach poprawy nie bylo. poszedlem do ortopedy stwierdzil, ze moga byc problemy lakatka przysrodkowa. zalecil USG, ktore nie wykazalo jednak zadnych zmian w lakotkach. okazalo sie natomaist, ze jest torbiel w obrębie kaletki brzuchato-półbłoniastej po przyśrodkowej stronie dołu podkolanowego. wrocilem do ortopedy, ale ten nadal twiedrzil, ze to nie jest przyczyna mojego urazu (o bieganiu ciagle nie ma mowy, dluzsze chodzenie, obciazanie nogi powoduje bol).
poszedlem do innego konowala, ktory zrobil mi USG i rowniez nie dostrzegl uszkodzenia lakotki. pierwszy nadal sie upiera jednak przy takim urazie i kazal rozwazyc artroskopie. poszedlem jescze raz do tego drugiego i ten natomiast twierdzi, ze problemem jest ten torbiel i zalecil laseroterapie. zrobilem 3 zabiegi, po ktorych nie tylko nie widze poprawy, ale wrecz czuje wiekszy bol (czy to
normalne?? rehabilitant mowi, ze tak).
czy ktos z was mial podobny problem? jakie leczenie zostalo zaaplikowane? przez ostatnie 6 lat nie mialem w bieganiu wiekszej przerwy niz tydzie. moja cierpliwosc sie konczy:)
dramat z kolanem. szukam pomocy
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Ta torbiel jest jak rozumiem raczej efektem tego urazu a nie przyczyną. Nie wiem czy takie przypadki nie kończą się jednak jakimś zabiegiem, Henryk Szost miał w 2009 roku chyba podobny przypadek.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 3
- Rejestracja: 17 mar 2012, 22:12
- Życiówka na 10k: 46
- Życiówka w maratonie: 3:45:14
dzieki za odpowiedz.
jeden z lekarzy bagatelizuje kwestie torbieli, twierdzac ze jej wielkosc (30x5x5) jest zbyt mala, by powodowac takie objawy. wedlug niego probelem sa lakotki.
drugi natomiast uwaza, ze to wlasnie torbiel powoduje ograniczenie mozliwosci pelnego zgiecia w kolanie i jest powodem bolu. a ja jestem posrodku i nie moge robic tego co lubie:)
coraz bardziej dojrzewam do decyzji o artroskopii, by w koncu zdiagnozowac problem i go rozwiazac. chcialbym przynajmniej jeden cel zrealizowc w tym roku i zaliczyc maraton we frankfurcie, ktory juz oplacilem:) a czas ucieka.
jeden z lekarzy bagatelizuje kwestie torbieli, twierdzac ze jej wielkosc (30x5x5) jest zbyt mala, by powodowac takie objawy. wedlug niego probelem sa lakotki.
drugi natomiast uwaza, ze to wlasnie torbiel powoduje ograniczenie mozliwosci pelnego zgiecia w kolanie i jest powodem bolu. a ja jestem posrodku i nie moge robic tego co lubie:)
coraz bardziej dojrzewam do decyzji o artroskopii, by w koncu zdiagnozowac problem i go rozwiazac. chcialbym przynajmniej jeden cel zrealizowc w tym roku i zaliczyc maraton we frankfurcie, ktory juz oplacilem:) a czas ucieka.
-
- Dyskutant
- Posty: 47
- Rejestracja: 19 mar 2012, 10:50
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
Witaj,
Ja miałem podobną historię z kolanem. Mi coś zgrzytnęło w kolanie podczas jazdy na rowerze. I podobnie jak u Ciebie początkowo bez żadnych dolegliwości. Dopiero po kilku dniach opuchlizna i dosłownie nie mogłem chodzić. Udałem się do ortopedy najpierw w przychodni. Kazał zrobić RTG i USG. W międzyczasie dostałem się prywatnie do dobrego ortopedy, ten zaś kazał zrobić rezonans, ale wstępna diagnoza to uszkodzenie łąkotki przyśrodkowej. Gdy wróciłem do swojego lekarza w przychodni jednoznacznie stwierdził z USG że mam uszkodzoną łąkotkę i konieczna artroskopia, ale odesłał mnie jeszcze na konsultację do drugiego ortopedy przyjmującego w przychodni. Po konsultacji drugi pan doktor stwierdził że artroskopia nie jest konieczna. Zapisał mi serię rehabilitacji, a gdyby to nie pomogło to wtedy kolano do zabiegu. Natomiast lekarz u którego byłem prywatnie patrząc na wyniki rezonansu nie do końca wiedział co jest nie tak w tym kolanie (na USG nie chciał nawet patrzeć). Został przy swojej tezie że to łąkotka, i stwierdził "no chyba wypada zajrzeć do tego kolana".
Seria zabiegów od lekarza z przychodni nie dała efektów więc i on zdecydowanie stwierdził że artroskopia jest konieczna. Udało się jeszcze po znajomości dostać prywatnie do dwóch dobrych lekarzy. Jeden z nich stanowczo stwierdził że kolano do artroskopii. Natomiast drugi z nich uważał że to nie łąkotka, ale uszkodzenie tkanki chrzęstnej. Skończyło się na tym że wylądowałem na stole operacyjnym. Jak się okazało zupełnie niepotrzebnie. Faktycznie miałem uszkodzoną tkankę chrzęstną i naciągnięte więzadła krzyżowe a łąkotka jest w porządku. Skończyło się na 3 miesięcznej kuracji farmakologicznej. Teraz już jest wszystko w porządku.
Ja miałem podobną historię z kolanem. Mi coś zgrzytnęło w kolanie podczas jazdy na rowerze. I podobnie jak u Ciebie początkowo bez żadnych dolegliwości. Dopiero po kilku dniach opuchlizna i dosłownie nie mogłem chodzić. Udałem się do ortopedy najpierw w przychodni. Kazał zrobić RTG i USG. W międzyczasie dostałem się prywatnie do dobrego ortopedy, ten zaś kazał zrobić rezonans, ale wstępna diagnoza to uszkodzenie łąkotki przyśrodkowej. Gdy wróciłem do swojego lekarza w przychodni jednoznacznie stwierdził z USG że mam uszkodzoną łąkotkę i konieczna artroskopia, ale odesłał mnie jeszcze na konsultację do drugiego ortopedy przyjmującego w przychodni. Po konsultacji drugi pan doktor stwierdził że artroskopia nie jest konieczna. Zapisał mi serię rehabilitacji, a gdyby to nie pomogło to wtedy kolano do zabiegu. Natomiast lekarz u którego byłem prywatnie patrząc na wyniki rezonansu nie do końca wiedział co jest nie tak w tym kolanie (na USG nie chciał nawet patrzeć). Został przy swojej tezie że to łąkotka, i stwierdził "no chyba wypada zajrzeć do tego kolana".
Seria zabiegów od lekarza z przychodni nie dała efektów więc i on zdecydowanie stwierdził że artroskopia jest konieczna. Udało się jeszcze po znajomości dostać prywatnie do dwóch dobrych lekarzy. Jeden z nich stanowczo stwierdził że kolano do artroskopii. Natomiast drugi z nich uważał że to nie łąkotka, ale uszkodzenie tkanki chrzęstnej. Skończyło się na tym że wylądowałem na stole operacyjnym. Jak się okazało zupełnie niepotrzebnie. Faktycznie miałem uszkodzoną tkankę chrzęstną i naciągnięte więzadła krzyżowe a łąkotka jest w porządku. Skończyło się na 3 miesięcznej kuracji farmakologicznej. Teraz już jest wszystko w porządku.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 3
- Rejestracja: 17 mar 2012, 22:12
- Życiówka na 10k: 46
- Życiówka w maratonie: 3:45:14
witaj
widze, ze podobny rollercoaster z konowalami miales jak ja:) w przyszly wtorek umowilem sie na wizyte do nestora wroclawskich ortopedow, a na dniach mam miec rezonans. mam nadzieje, ze w koncu sie wyjasni, w ktorym kierunku podąrzac. najgorsza jest bowiem ta niepewnosc. mija siodmy tydzien, a ja nadal nie wiem co mi dolega.
widze, ze podobny rollercoaster z konowalami miales jak ja:) w przyszly wtorek umowilem sie na wizyte do nestora wroclawskich ortopedow, a na dniach mam miec rezonans. mam nadzieje, ze w koncu sie wyjasni, w ktorym kierunku podąrzac. najgorsza jest bowiem ta niepewnosc. mija siodmy tydzien, a ja nadal nie wiem co mi dolega.
- Anja.
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 296
- Rejestracja: 07 gru 2011, 15:10
- Życiówka na 10k: 1'02'46
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Żoliborz
coż, niedawno coś było głośno że jakis polski ortopeda na jakimś amerykańskim kongresie zaprezentował badania, że więzadło jest zbudowane zupełnie inaczej niż cała reszta lekarzy sądziła. Skoro w tak oczywistej sprawie lekarze nie mają consensusu, to co dopiero w diagnostyce.....