Brak czasu, brak czasu i jeszcze raz brak czasu...
Olsztyn.
W piątek zaliczenia, w sobotę zaliczenia, w niedzielę zaliczenia.
W niedzielę rano udało mi się pognać do lasu na 35min. Zwiedziłam sobie fioletową ścieżkę biegową (tydzień wcześniej biegałam żółtą). Ptaszki pięknie śpiewały, dzięcioł stukał - pukał i tylko żal ściskał, że nie mam ponad godziny na bieganie.
Około 7km tempo około 5:30-5:40 i duuużo błota.
Sobota i niedziela to także 6 godzin różnych testów sprawnościowych: wytrzymałość, siła, skoczność, stabilizacja... niektóre bardzo ciekawe. Było też ważenie na tanicie i tu ciekawostka: mam tyle samo tłuszczu co koleżanka, która waży 10kg mniej i ma BMI mniejsze o 4 punkty

Przy pomiarach tętna na cykloergometrze, trochę się przestraszyli - mało dojść do 170 a zatrzymało się na 140...a kiedy mówiłam przed testem, że jestem maratończykiem to usłyszałam opryskliwe: 'zobaczymy'.
Tydzień zakończony przebiegiem ok 37km
19.03.2012
Z braku czasu na siłownię, pakowaliśmy z mężem w domu. Brzuszki, grzbiet, wykroki no i moje ulubione: przysiad i wyciskanie zgrzewki wody nad głowę

polecam
Mam też pewne przemyślenie. Zastanawiałam się dlaczego na Wiązownej zawsze mam życiówkę, a w Warszawie zawsze ciężko mi się biegnie i czas jest podobny do Wiązownej. Wymyśliłam teorię, która wydaje mi się całkiem sensowna. Otóż jestem śpiochem i nigdy nie biegam wcześnie rano. Wiązowna zaczyna się o 12, Warszawa o 9 (zawsze przed jest przesunięcie czasu). W ostatnią niedzielę w Olsztynie poszłam biegać o 7:45

i sprawdziłam - ja mam rano wyższy puls, jest to dla mnie chyba niefizjologiczne. Po 10 sprawa się normuje. Może to wynikać z tego, że całe życie trenowałam wieczorami. Hmmm, coś w tym chyba jest.