a_plum – cel: łamanie dyszki

Moderator: infernal

a_plum
Wyga
Wyga
Posty: 59
Rejestracja: 09 sty 2012, 22:53
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

TYDZIEŃ VI

12/02/2012 (niedziela)

OWB1

dystans: 12,47 km
czas: 1,08 h
śr. tempo: 5,31 min/km

Minęły 3 dni od zabiegu wyrywania zęba. W końcu mogę w miarę normalnie jeść, ale tylko jedną stroną i miękkie rzeczy (skórka od chleba to jeszcze nie lada wyzwanie dla mnie :ech: ). Widząc, że w miarę szybko dochodzę do siebie w niedzielę nieśmiało spróbowałam pobiegać. To była dobra decyzja, szwy trochę mnie ciągnęły oraz z wydmuchiwaniem nosa miałam duży kłopot :usmiech: a tak poza tym było w porządku. Jestem jeszcze lekko osłabiona i nie mam tyle siły co powinnam mieć, ale i tak jestem zadowolona, ponieważ brałam pod uwagę że może być gorzej. Pogoda idealna do biegania, słoneczna i mało mroźna. W lesie ślisko, mocno pilnowałam się, aby utrzymać pion. Po powrocie długie GR i GS.

Tydzień kończę łącznym dystansem 49,92 km (4 wyjścia). Lepsze to niż nic, więc marudzić nie będę. Pozostało mi 6 tygodni przygotowań do półmaratonu. Muszę je solidnie przepracować i mam nadzieję, że już nic nie stanie mi na drodze w realizacji moich planów. Pozwolę sobie jednak stwierdzić, że jestem zła ze te 2 ostanie, kiepsko biegowe tygodnie…
"Motywacja jest tym, co pozwala zacząć. Nawyk jest tym, co pozwala wytrwać"

BLOG
KOMENTARZE
New Balance but biegowy
a_plum
Wyga
Wyga
Posty: 59
Rejestracja: 09 sty 2012, 22:53
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

TYDZIEŃ VII

13/02/2012 (poniedziałek)

Tydzień ten przeznaczam bardziej na rozbieganie, więc nie staram się dokładnie trzymać planu, zresztą jak na razie zaczął się on totalnym zniechęceniem do biegania. Tego dnia zmusiłam się raptem do 8,5 km i to tylko ze względu na zjedzone 3 pyszne kawałki piernika, które jakoś bardzo ciążyły na sumieniu. Ciekawe czy w końcu kiedyś uda się mi zrealizować w pełni założony plan treningowy, oraz czy w końcu pobiegam kilka tygodni bez żadnych dłuższych przerw na leczenie czegoś tam… Nie lubię sytuacji kiedy coś zaplanuje i mi to nie wychodzi. Wspomniane powyżej zniechęcenie wynika właśnie z powyższych uwag… tak wiem, miałam nie marudzić! :usmiech:

14,15/02/2012 (wtorek, środa)

Komplikować sobie życie to ja umiem perfekcyjnie. Zamiast iść pobiegać we wtorek wieczorem, gdzie warunki na zewnątrz były idealne to ja uznałam, że wolę biegać rano (mimo, że tego nie lubię), taki mały kaprys. Na pocieszenie w zamian wykonałam sporo ćwiczeń w ramach wzmacniania moich mięśni – pompki, ćwiczenia z piłką fitness, brzuchy itp.
Dziś wedle mego wczorajszego kaprysu wstałam o godz. 5 i o godz. 5.30 byłam już na trasie. Mało tego, nabiegałam prawie 15 km (w tym 10 skipów A), mimo najgorszych warunków pogodowych w jakich przyszło mi biegać (pomijam niskie temperatury). O tej porze nie było jeszcze nic odśnieżone ani nawet wydeptane i nawet po ulicy biegło się ciężko. Tyle śniegu nawiało mi w twarz, że na koniec miałam wrażenie, że mi zamarzła :chlip: To było najwolniejsze OWB1 w historii mojego OWB1, ale najbardziej poprawiające humor, dzięki któremu, znowu chce mi się biegać. Przez pól dnia gdy zamykałam oczy widziałam śnieg i zaspy, po których biegłam :hahaha: Jestem z siebie zadowolona… :taktak:
"Motywacja jest tym, co pozwala zacząć. Nawyk jest tym, co pozwala wytrwać"

BLOG
KOMENTARZE
a_plum
Wyga
Wyga
Posty: 59
Rejestracja: 09 sty 2012, 22:53
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

TYDZIEŃ VII

16/02/2012 (czwartek)

11,17 km na bieżni mechanicznej

Z tego urządzenia przyszło mi korzystać drugi raz w życiu (pierwszy raz był jakiś rok temu i po nim stwierdziłam, że nigdy więcej). Innego wyjścia niestety nie miałam, na zaśnieżonej i śliskiej nawierzchni nie potrafię wykonać WB2. Po rozgrzewce (1 km ) było mi już gorąco i poczułam zniechęcenie. Pozostałe 10 km w ogóle nie przypominało biegu ciągłego. W trakcie zrobiłam 4 przerwy techniczne w marszu (trwając około 1 minuty) na otarcie potu i napicie się, bez nich nie dała bym rady wytrzymać, a w trakcie biegu nie umiem tego robić. Odcinki biegu pokonywałam narastającym tempem średnio od około 5min/km do 4,30min/km (gdzie ostanie 0,5 km po 4,30/km). Na szybsze tempo nie odważyłam się, bojąc się, że przewrócę się. Nie wiem czy ten trening miał sens (skupiona byłam bardziej na tym, żeby nie zaliczyć wywrotki niż na tętnie), ale nic mądrzejszego nie umiałam wymyślić na tą pogodę. Zmęczyłam się strasznie. Mam nadzieję, że kolejne WB2 odbędzie się w normalnych warunkach, nie cierpię bieżni mechanicznej.

17/02/2012 (piątek)

Brzuchy, pompki, piłka fitness...

18/02/2012 (sobota)

OWB1 + 10 prz po 100m

dystans: 15,17 km
OWB1: 10 km (5,50/km)
10 prz: 3,54-3,08/km

Rozgrzewka, OWB1 i powrót podobnym tempem ze względu na śliskie i nie odśnieżone chodniki. Takie warunki nie należą do przyjemnych, toteż odpuściłam jakiekolwiek utrzymywanie tempa. Po powrocie długie rozciąganie, które mocno zaniedbałam przez ostatnie 2 tygodnie. Efektem tego jest lekkie pobolewanie lewego uda (mój odwieczny problem, gdy zaniedbuję rozciąganie). Na koniec ćwiczenia wzmacniające w wersji skróconej.
"Motywacja jest tym, co pozwala zacząć. Nawyk jest tym, co pozwala wytrwać"

BLOG
KOMENTARZE
a_plum
Wyga
Wyga
Posty: 59
Rejestracja: 09 sty 2012, 22:53
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

TYDZIEŃ VII

Nadrabiając zaległości, podsumuję krótko poprzedni tydzień. W niedzielę była jeszcze wycieczka biegowa (20,16 km), dzięki której udało się zamknąć tydzień równą liczbą 70 km. Niedziela była pierwszy dniem roztopów, mokre chodniki wieczorem zamieniły się w lodowisko. Miałam wracać po 700 m biegu przeplatanego marszem, nie było możliwości biec, nogi rozjeżdżały się na mocno śliskiej nawierzchni. Udało się jakoś dostać do parku, a potem już było mniej ślisko za to bardziej morko (2 razy prawie zgubiłabym buta w głębokich kałużach). Nie było lekko, ale dzięki temu była jeszcze większa radość, że udało się wykonać założony tego dnia plan.

TYDZIEŃ VIII

22/02/2012 (środa)

15,34 km OWB1

W tym tygodniu biegać zaczęłam dopiero w środę (2 dni przerwy z powodu wyjazdu, nie było czasu i miejsca na przyjemności). Niestety są rzeczy, których nie da się ominąć, więc jakoś przeżyje to, że znowu nie będzie idealnie, zgodnie z planem. Wczoraj (środa) było 15,34 km brodzenia po kałużach, wykrzywiania nóg na nierównym i ślizgania się. Powrót przez las (w celu skipowania) był złym pomysłem, utonęłam w jednym, wielkim bajorze. Zanim wydostałam się na lepszy teren zmarzłam okropnie, więc darowałam sobie te skipy (bo i tak nie było gdzie je robić, no może dało by radę na ulicy, między jeżdżącymi samochodami i spacerującymi ludźmi...). Po powrocie GR i GS.

23/02/2012 (czwartek)

12,45 km (bieżnia mechaniczna)

Podejście numer trzy. Chciałam spróbować coś szybszego, wyszło kiepsko. Rozgrzewka około 1,5 km, a potem 6 x 1 km (z przerwami po 3 minuty w truchcie). Tempa tysiączków kolejno wyglądały 4,55/4,49/4,45/4,40/4,36/4,30 min/km. Powinnam je wszystkie wykonać w takim tempie jak ostatni odcinek i pewnie było by to możliwe, gdyby nie była to bieżnia. Nie umie biegać na tym urządzeniu i nie chcę już więcej próbować, bo tylko zniechęcam się, przez to że mi nie wychodzi, a przecież to wcale nie odzwierciedla normalnego biegania na zewnątrz. Dziś czekają mnie jeszcze pompki i brzuchy.
Z niecierpliwością czekam na wiosnę!!
"Motywacja jest tym, co pozwala zacząć. Nawyk jest tym, co pozwala wytrwać"

BLOG
KOMENTARZE
a_plum
Wyga
Wyga
Posty: 59
Rejestracja: 09 sty 2012, 22:53
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

24/02/2012 (piątek)

OWB 1 + 10 x 100m podbiegi

dystans: 16,76 km
czas: 1,41 h
OWB1: 10 km (5,41 min/km)
10 x 100m: 4,50 - 4,12 min/km

Po raz kolejny wspomnę, że biegać rano nie lubię. Ciężko było, oj bardzo ciężko. Moim problemem rannego biegania jest głód, który towarzyszy mi w trakcie całego biegu. Niestety ale śniadanie zjeść to ja muszę zaraz po wstaniu z łóżka, musi być duże, wtedy mam dużo siły i jest ok. Ale nie da się po nim od razu biegać, a kiedy brak czasu to trzeba wyruszać bez niego lub skorzystać z jakiejś opcji szybko strawnej, która wystarcza mi tylko na kilka km, a potem jest wielki głód. Tego dnia dopadł mnie gigantyczny głód (poprzedniego dnia mało zjadłam). Podbiegi robiłam resztkami sił, toteż wyszły kiepsko i nie ma co usprawiedliwiać się, że była stroma górka, po prostu zabrakło mi sił. Kręciło się mi w głowie na koniec tych podbiegów. Muszę wprowadzić jakieś ulepszenia w moich rannych wojażach.
W sobotę również planowałam biegać, ale na planach zakończyło się. Zabrakło czasu, a wieczorem nie było chęci wychodzenia na deszcz. Ale jak się potem okazało przerwa dobrze mi zrobiła.

26/02/2012 (niedziela)

WB2 + 3M

dystans: 13,85 km
czas: 1,16 h
WB2: 8 km (4,50 min/km)
3M: 3,49 / 3,43 / 3,37 min/km

Po czterech tygodniach biegania w niedogodnych warunkach, nareszcie miałam możliwość pobieganie trochę szybciej niż zawsze i pewność, że nie połamię sobie nóg przy tej czynności. Idealnie być oczywiście nie mogło, ostatnie 3 km WB2 biegłam pod silny wiatr, nie udało się mi utrzymać tempa, więc koniec wyszedł troszkę wolniejszy. Mały sukcesik – nareszcie udało mi się wykonać 3M tempami w odpowiedniej kolejności, mimo to że robiłam je prawie z zamkniętymi oczami :usmiech: ponieważ w momencie ich wykonywania panowała krótka, kilku minutowa zamieć śnieżna i śnieg wpadał mi do oczu. Wyrzuty sumienia związane z sobotą poszły w niepamięć, fajnie było. Zostały spore rezerwy siły, więc następnym razem spróbuje troszkę szybciej...
"Motywacja jest tym, co pozwala zacząć. Nawyk jest tym, co pozwala wytrwać"

BLOG
KOMENTARZE
a_plum
Wyga
Wyga
Posty: 59
Rejestracja: 09 sty 2012, 22:53
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

TYDZIEŃ IX

27/02/2012 (poniedziałek)

OWB1 + SB 10x100s

dystans: 16,62 km
czas: 1,39 h
OWB1: 10 km (śr 5,24 min/km)

Nie boję się późno biegać, ale tego dnia jakoś wyjątkowo dziwnie czułam się przebiegając wzdłuż lasu. Tam właśnie miałam robić skipy. Pokręciłam się trochę obok tego lasu i wróciłam pod swój blok. Znalazłam odpowiednie kawałek chodnika i wzdłuż bloku zaczęłam skipowanie. Jak łatwo domyślić się stałam się małą atrakcją wieczoru…

28/02/2012 (wtorek)

1,5 h siłownia

29/02/2012 (środa)

7x1 km (przerwy 4 min)

dystans: 14,87 km
czas: 1,24
tempa 1 km: 4,32/ 4,29/ 4,35/ 4,33/ 4,32/ 4,27/ 4,26 min/km

Pierwsze tysiączki w terenie. Miałam biegać rano (ok. 5,30), ale nie wstałam. Podejście numer dwa wieczorem zakończyło się sukcesem. To był naprawdę wielki sukces, ponieważ mimo zmęczenia (11h w pracy) i późnej pory powrotu do domu (po godz. 22) zmobilizowałam się do wyjścia. Plan przewidywał tempa tysiączków w przedziale 4,35 – 4,30/km, więc wytyczne z planu udało się zrealizować. Dwa pierwsze i dwa ostatnie odcinki biegłam równym tempem, przy trzech środkowych miałam mały kryzys. Trochę się zmęczyłam, ale chyba nie aż tak jak powinnam, może wyszło by lepiej gdybym była wypoczęta. Następnym razem mam nadzieję, że będą lepsze okoliczności do takiego biegania. Muszę zacząć w końcu biegać z pulsometrem…

Podsumowanie miesiąca:

210 km

W porównaniu do stycznia, luty wyszedł kiepsko. Początek miesiąca był ciężki (choroba i ząb), ale i tak jestem zadowolona, ponieważ dalej jest lepiej w porównaniu do miesięcy z poprzedniego roku.
"Motywacja jest tym, co pozwala zacząć. Nawyk jest tym, co pozwala wytrwać"

BLOG
KOMENTARZE
a_plum
Wyga
Wyga
Posty: 59
Rejestracja: 09 sty 2012, 22:53
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

01/03/2012 (czwartek)

WB

dystans: 22,02 km
czas: 2,09 h
śr tempo: 5,53 min/km

Kolejne późne wyjście, ale tym razem miałam towarzysza w biegu, więc biegło mi się raźniej. Pierwsza połowa dystansu przyjemna z wiatrem wzdłuż Wisły, nawrót na moście Świętokrzyskim i niestety powrót już nie taki przyjemny, jak pierwsza część trasy, ponieważ pod mocny wiatr. Coraz łatwiej biega się mi wycieczki biegowe po szybszym biegu w poprzednim dniu, więc może w końcu jest jakiś malutki progresik…

02/03/2012 (piątek)

WOLNE
Miała być siłownia była impreza.

03/03/2012 (sobota)

OWB 1 + 10 x 100m podbiegi

dystans: 13,70 km
czas: 1,17 h
OWB1: 8 km (5,30 min/km)
10 x 100m: 3,57 – 3,28 min/km

Rano niestety nie wstałam (za późno poszłam spać), więc został mi znowu późny wieczór na bieganie. OWB1 skróciłam o 2 km, nie zbyt jeszcze dobrze się czułam po piątkowym wieczorze…
Podbiegi wyszły trochę lepiej niż ostatnim razem, ale też górka była inna, trochę mniej stroma.

04/03/2012 (niedziela)

dystans: 14,50 km
czas: 1,18 h
WB2: 8 km (4,38 min/km)
3M: 3,48 / 3,35 / 3,52 min/km

Naszło mnie zwątpienie w tych moich przygotowaniach do półmaratonu, byłam wściekła że nie mogłam biegać w piękny, słoneczny dzień, tylko znów późnym wieczorem i znów muszę wykonać szybszy bieg zmęczona po całym dniu pracy (lubię biegać wieczorem, ale nie aż tak późnym). Nawet na chwile przyszła mi do głowy myśl, aby nie wychodzić. Zmobilizowałam się ostatecznie i mocno podminowana zaczęłam truchtać. Moja złość wpłynęłam wyśmienicie na moje WB2, padł rekord :usmiech: w końcu przełamałam się i pokazałam mojemu leniowi kto tu rządzi :taktak: (takim tempem pokonałam moją najszybszą dychę na zawodach, ale jak wiadomo zawody to nie to samo co codzienne bieganie). Bieg odbył się idealnie równym tempem. Chyba muszę częściej z taką złością biegać :hahaha: Przyczepić się ostatecznie można do mojej ostatniej minuty z 3M, wyszła najwolniejsza. Chciałam złamać 3,30/ km. Rozpędzając się przy ostatnich dźwiękach zegarka, że za kilka sekund rozpocznie się ostatnia minuta, minęłam biegacza który krzyknął abym uważała na dziki tam gdzie biegnę. Zamiast przycisnąć tempo, to ja zaczęłam rozglądać się za dzikiem przez co ostatnia minuta kompletnie mi nie wyszła. Oszaleć można, biegam o północy środkiem lasu bez żadnych większych emocji, a tu dzika się przestraszyłam, którego ostatecznie nawet nie widziałam...
Tydzień zakończyłam wynikiem 81,76 km czyli kolejny rekord :usmiech:
"Motywacja jest tym, co pozwala zacząć. Nawyk jest tym, co pozwala wytrwać"

BLOG
KOMENTARZE
a_plum
Wyga
Wyga
Posty: 59
Rejestracja: 09 sty 2012, 22:53
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

TYDZIEŃ X

05/03/2012 (poniedziałek)

1h ćwiczeń wzmacniających

06/03/2012 (wtorek)

OWB1 + SB 10x100s

dystans: 16,82 km
czas: 1,42 h
OWB1: 10 km (śr 5,22 min/km)

Tym razem udało się wstać o godz. 5 rano. Zjadłam 4 wafle ryżowe z dżemem, zapiłam kawą z mlekiem, odczekałam trochę i kilka minut po godz. 6 wyszłam z nadzieją, że to co zjadłam wystarczy mi na cały bieg i nie będę znowu odczuwała ogromnego głodu. Powiedzmy, że się udało, cierpieć zaczęłam dopiero w połowie robienia skipów. Pogoda świetna, zachęcająca do biegania, nareszcie da się biegać po lesie. Cierpię na ciągłe niewyspanie się, dziś mój sen trwał raptem 4 godziny... :chrap:
"Motywacja jest tym, co pozwala zacząć. Nawyk jest tym, co pozwala wytrwać"

BLOG
KOMENTARZE
a_plum
Wyga
Wyga
Posty: 59
Rejestracja: 09 sty 2012, 22:53
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

07/03/2012 (środa)

WB3 + 3M
8,5 km

Tego dnia nie udało się wykonać założonego planu. Ja to mam szczęście, zawsze kiedy mam biegać WB2 lub WB3 musi mi coś przeszkodzić w realizacji tego biegu… Tym razem udało się wykonać dwa z siedmiu zaplanowanych odcinków po 1 km (śr tempa 4,20/km i 4,22/km). Już na rozgrzewce zaczęła pobolewać mnie noga, po drugim tysiączku bolało już mocno. Z tym bólem walczyłam cały poprzedni rok, więc wolałam nie ryzykować i truchtem wróciłam do domu.

08/03/2012 (czwartek)

WB

dystans: 25.03 km
śr tempo: 5,50/km

Jak do tej pory jest to najdłuższy dystans jaki pokonałam w trakcie jednego biegu. W sumie tylko 3 km więcej niż w poprzedniej wycieczce biegowej, ale jednak nogi były o wiele bardziej zmęczone. Tym razem dobiegłam pod nasz nowy Stadion Narodowy, który jak na złość nie był akurat tego dnia oświetlony. Powrót nareszcie z wiatrem. Ból w nodze nie odzywał się, więc wyjście można zaliczyć do udanych.

10/03/2012 (sobota)

test na 10 km

cały dystans: 15,30 km
czas: 1,25 h
test na 10 km
czas: 46,19 min
tempo: 4,37 min/km
śr tętno: 177 bpm (max. 179 bpm)

Zafundowałam sobie mały sprawdzian moich możliwości biegowych. Nie zrealizowałam planu treningowego w całości, powypadało dużo WB2, więc na jakiejś podstawie trzeba stwierdzić na jakim poziomie jest moje przygotowanie do półmaratonu. Poprawiłam w prawdzie na tym treningu mój najlepszy wynik na dychę o aż 27 sekund :usmiech: ale aby złamać 45 min jeszcze muszę trochę nabiegać km (zwłaszcza WB2). Nie utrzymałam tempa na 2 ostatnich km i pobiegłam je najwolniej. Tylko dzięki temu, że nie biegłam sama nie zatrzymałam się na ostatnim, najgorszym km, gdzie myślałam że śmierć jest już blisko :ojoj: Pogoda dodatkowo mocno mi nie sprzyjała, jak na złość w obie strony biegłam pod silny wiatr (po 5 km był nawrót) i w deszczu. Brakuje mi siły… Duuuuużo pracy jeszcze przede mną, oj bardzo dużo :taktak:

11/03/2012 (niedziela)

dystans: 13,02 km
czas: 1,12 h
śr. tempo: 5,36 min/km

Rozbieganie, po teście z poprzedniego dnia. Przy okazji założyłam moje nowe buty zakupione na tegoroczny sezon, których miałam już serdecznie dość po 10 km. Okropnie się mi w nich biegło i na dodatek obtarły mi kostkę. Mam nadzieję że je rozbiegam, bo jeśli to będzie druga para nowych butów, w których nie da się biegać to się mocno zdenerwuje (już jedne buty stoją, bo bardzo bolą mnie stopy jak w nich biegam). Po powrocie nareszcie zrobiłam porządnie GS i GR.

Mam ciągły problem z moją lewą nogą. Prawa noga nigdy mnie nie bolała, a w lewej to na zmianę odzywa się udo, łydka, kostka itp. Byłam na rehabilitacjach w dwóch klinikach sportowych, moja nogę oglądało dwóch ortopedów, którzy twierdzili że ból wynikał z przeciążenia mojej nogi, zalecali rozciąganie, ćwiczenie itp. Jeden z nich kazał zrobić mi m.in. rtg, na którym wyszło że mam nogi równej długości. W ramach wykupionego pakietu zdrowotnego wybrałam się do trzeciego ortopedy, który na co dzień raczej nie zajmuje się leczeniem kontuzji (w porównaniu do dwóch poprzednich). Mam już dość wydawania pieniędzy na rehabilitacje (ostatnio chodziłam przez pół roku dwa razy w tygodniu). Pan doktor najpierw standardowo zapytał po co biegam i zdziwił się że mi się chce potem popatrzył na moje nogi i od razu stwierdził, że są różnej długości (lewa boląca jest dłuższa od prawej niebolącej). Nie chciał nawet słyszeć o poprzednim rtg na podstawie którego stwierdzono, że długości nóg są takie same. Z jednej strony wydaje się to sensowne, może to jest przyczyną ciągłego bólu lewej nogi, ale dlaczego dwaj poprzedni tego nie stwierdzili… Dostałam jeszcze skierowanie na rtg kręgosłupa i jutro z wynikiem mam pojawić się u tego ortopedy. Zastanawiam się czy nie pójść do kolejnego lekarza i zobaczyć jak będzie jego opinia. Bo jeśli rzeczywiści te moje nogi są nie równe, to zakup wkładek załatwił by w końcu raz na zawsze moje odwieczne problemy z lewą nogą…
"Motywacja jest tym, co pozwala zacząć. Nawyk jest tym, co pozwala wytrwać"

BLOG
KOMENTARZE
a_plum
Wyga
Wyga
Posty: 59
Rejestracja: 09 sty 2012, 22:53
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

Trochę późne podsumowanie, ale jakoś ciągle czasu było brak by się zebrać do owego rachunku sumienia. Debiut w półmaratonie zaliczony, czy udany – myślę, że tak. Do tematu podeszłam bardzo ostrożnie z dość oczywistego powodu, czyli totalnego braku doświadczenia w biegu na tym dystansie. Dodatkowo tydzień poprzedzający był jakiś dziwny, źle mi się wtedy biegało. W dniu półmaratonu doszły problemy żołądkowe, więc wszystkie te czynniki nieco popsuły mi humor i nastawiły mnie do myślenia, że będzie ciężko. Dzięki temu wolniej zaczęłam, biegłam równym i spokojnym tempem i na koniec zostało mi sporo sił. Oznacza to, że jednak bieganie w mrozach i odmrażanie sobie tego i owego przyniosło efekt. Bo być może sam wynik nie powala na kolana, ale to, że udało się mi go osiągnąć bez żadnego problemu z dużymi rezerwami bardzo mnie raduje. Teraz będzie tylko szybciej… :hejhej:

czas netto: 1:43:04
śr. tempo: 4,51 min/km
"Motywacja jest tym, co pozwala zacząć. Nawyk jest tym, co pozwala wytrwać"

BLOG
KOMENTARZE
a_plum
Wyga
Wyga
Posty: 59
Rejestracja: 09 sty 2012, 22:53
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

Miesiąc marzec zakończył się małym rozleniwieniem, tydzień po półmaratonie był dość słaby biegowo (3 wyjścia). Koniec jednak obijania się, czas postawić sobie nowy cel, bo bez niego jakoś mi zawsze ciężko zmobilizować się. Spróbuję trochę powalczyć o lepszą dyszkę, a potem może nareszcie (w końcu) maraton, się zobaczy. Wczoraj było 13 km (1,12h ) po 3 dniach lenistwa :grr:
"Motywacja jest tym, co pozwala zacząć. Nawyk jest tym, co pozwala wytrwać"

BLOG
KOMENTARZE
a_plum
Wyga
Wyga
Posty: 59
Rejestracja: 09 sty 2012, 22:53
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

02-08/04/2012

Łączny dystans tygodniowy w pięciu wyjściach: 78,63 km

Poniedziałek
WB3 – 16,63 km (8x1km/przerwa 4 min)

Element, nad którym muszę popracować, bo jak na razie kompletnie mi nie wychodzi bieganie kilometrowych odcinków w miarę zbliżonym tempie. Jest za wolno lub za szybko, nierówno i ogólnie pozbawione jest to jakiegokolwiek sensu… biegowa katastrofa :lalala:

Wtorek
2h aerobiku, po którym nie wiedzieć czemu miałem zakwasy…

Środa
OWB1 – 12,02 km (5,46 min/km) – późne, wieczorne bieganie spowodowane rannym lenistwem; w planie były jeszcze skipy… :wrrwrr:

Czwartek
NIC – brak czasu i siły na cokolwiek

Piątek
Poranne OWB1 + 10x100m podbiegi – 16,5 km
Tak dobrze mi się biegało, że dopiero po powrocie przypomniałam sobie, że to rano i powinno być ciężko :hahaha:

Sobota
WB2 + 3M – 13,85 km
WB2: 10 km (4,47 min/km)
3M: 4,00/4,08/4,03 min/km – zrobione pod wiatr i byle jak, nie chciało się mi już...

Niedziela
WB – 20 km (5,28 min/km)
Ciężkie warunki pogodowe, silny wiatr, który mocno utrudniał powrót do domu. Wyszło trochę za szybkie tempo jak na wycieczkę, ale nie miałam rękawiczek i myślałam tylko o tym, aby jak najszybciej ogrzać ręce, więc trochę przyśpieszyłam mimo biegu pod silny wiatr.

Tydzień obijania się po półmaratonie dobrze mi zrobił, biega się mi lekko i przyjemnie. Chyba nareszcie zrozumiałam, że nic na siłe. Lepiej czasem przesunąć o jeden dzień bieganie i odpocząć niż nabijać km i ciągle być zmęczonym i niewyspanym…
"Motywacja jest tym, co pozwala zacząć. Nawyk jest tym, co pozwala wytrwać"

BLOG
KOMENTARZE
ODPOWIEDZ