Moderator: infernal
.
.Każda mijanka z autem,to prysznic i walka o utrzymanie się na rowerze.Miałem trochę cykora,bo woda płynęła ulicą i musiało być ślisko,choć dzięki bogu się o tym nie przekonałem.Muszę powiedzieć,że bieganie w czasie deszczu może być przyjemne,to jazda na rowerze już na pewno taką nie jest.Przynajmniej nie o tej porze roku. Wszystko to złożyło się na bardzo miło spędzony dzień,mimo że pogoda była fatalna. Po biegu,w domciu tradycyjne ćwiczenia siły i stabilności. .I tu się wysypałem,a po mnie się pan wysypał.Powiedział,że biega już 25lat,że przeszłości biegał w reprezentacji Anglii i miał dokładnie ten sam problem. .Na koniec pokazał mi wkładki,które korygują moją wadę,i wszystko było by fajne gdyby nie cena,180 funtów 
.Jeszcze nie ocipiałem 
. .Będzie co wnukom opowiadać 
. . . .Tylko czemu ja nie robiłem tych ćwiczeń wcześniej 
. Ciężką mam dupę i tyle 
.Razem z nogami,ciągnę ten balast za sobą.Nie trzymam linii prostej,nie opieram się na klatce piersiowej.Zdecydowanie do poprawy .W domu dodatkowa jeszcze małe zgięcie w pięcie. .Powrót na ulubioną trasę.Założyłem by biec na wyczucie,nie zwracając uwagi na tempo.Miało być spokojne tempo,a kiedy podłączyłem Garmina do komputera to oczom swoim nie wierzyłem. .Wyszło 4'47''na km,czyli dużo za szybko jak na moje easy,tyle że ja naprawdę tego nie czułem,do tego cały czas w dolnym pierwszym zakresie ,cholera wie co o tym myśleć?Wiosna,testosteron 
. .Mogę ogłosić,że po równo 70 dniach problemach,których nawet nie nazwę po imieniu,wszystko jest jak należy .Biega się super,sama przyjemność.Dzisiaj dołożyłem przebieżki.Tylko pięć,ale jak na pierwszy raz po tak długiej przerwie wystarczy.Weszło jak w masło 
.W domu trochę ćwiczeń(standard) 
.Wychodzi 6.5h spania,co przy dosyć "aktywnej"pracy +trening jest ilością nie wystarczającą do zregenerowania organizmu.Dzisiaj na przykład,zdarzyło mi się pierwszy raz przysnąć na pięć minut tuż przed wyjazdem na basen.Nie pamiętam kiedy ostatni raz spałem w dzień. .Co zrobić,takie czasy.