Zakładam bloga, bo mam nadzieję, że będzie mi motywacją do regularnego biegania i zadbania o siebie. Z góry dziękuję za komentarze, pozytywne reakcje bardzo dobrze na mnie działają, więc proszę się nie krępować

Ruszać zacząłem się w 2008 - nordic walking po lesie. Potem siłownia, orbitrek, też bieganie. Wreszcie ostra dieta i ze 125 kg zjechałem do 92. Trzymałem wagę w tych okolicach ok półtora roku, ale niestety ostatnio miałem dużo pracy biurkowej, do tego trochę nastrój siadł i bam - 100 znów na zegarze.
No i postanowiłem, że uporam się z otyłością, tym razem do końca. Mojego albo jej.
Bieganie zawsze mnie pociągało, można samotnie je uprawiać, do tego prosto z treningu hop pod prysznic - podoba mi się. Biegałem już wcześniej, wiosną 2011 kilka miesięcy 2/3 razy w tygodniu, ale bez planu, ot tak dla przyjemności.Tym razem podszedłem do sprawy inaczej - kupiłem buty, wybrałem plan - 12 tygodni odchudzanie z bieganiem. Zeszły tydzień to dwa wyjścia rozgrzewkowe, w poniedziałek było rozpoczęcie, jutro drugie wyjście.
A teraz konkretniej:
Wiek 31 lat
Waga 100 kg
Wzrost 176 cm
Cel:
Ważyć 80 kg przed końcem tego roku.
Z czym zaczynam:
Potrafię przebiec 3-3,5 km bez zatrzymywania się w tempie ok 7 km/h
Buty:
Reebok ZigTech
Dieta:
Jeszcze nie wiem. To będzie dla mnie bardzo ciężka część planu. Swego czasu chodziłem 4/5 razy tygodniowo na siłownię, ćwiczyłem naprawdę intensywnie i w ciągu 3 miesięcy schudłem może 3 kg - bo nadrabiałem jedząc. Fakt, że kondycję bardzo poprawiłem wtedy i zamiast tłuszczu miałem więcej mięśni, ale chciałbym jednak ważyć mniej.
Marzenie:
Maraton, wiadomo.
Mniejsze - wystartować w jakimś wyścigu, może być i 5 km. Przebiec, dobiec i nie umierać na mecie.
Jutro kolejny wpis.