
Długie wybiegania bez jedzenia/żeli
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
moje doświadczenia nie są zbyt bogate 
są one również bardziej efektem mojego widzimisię niż stosowania się do zaleceń.
ponieważ przygotowuję się do długich imprez górskich, staram się powoli uczyć jak to jest kiedy człowiek jest zmęczony i nie ma sił, stąd długie wybiegania rzadko biegam z jedzeniem (żelki) i piciem, częściej z samym piciem (sok z Biedronki). Często mam tak, że mój trening to dobieg gdzieś i po jakimś czasie powrót, stąd mój trening wygląda np. tak: 5-8 km biegu, 2-3h próby (w tym czasie nie jem i nie piję), po czym znowu 5-8 km biegu. na ostatnich kilometrach nie jest łatwo
zauważyłem, że coraz lepiej znoszę długie bieganie bez jedzenia (i picia). wydaje mi się, że czas regeneracji również się skraca. uważam, że organizm uczy się i przystosowuje do tego, co mu zgotował los (czyli ja). do tego wierzę mocno, że to co odbieramy za zmęczenie, wypompowanie itd. to próba shut-downu ze strony mózgu. mój mózg jest strasznie leniwy i wygodnicki, więc dla mnie takie ćwiczeniu override'u jest szczególnie ważne.

są one również bardziej efektem mojego widzimisię niż stosowania się do zaleceń.
ponieważ przygotowuję się do długich imprez górskich, staram się powoli uczyć jak to jest kiedy człowiek jest zmęczony i nie ma sił, stąd długie wybiegania rzadko biegam z jedzeniem (żelki) i piciem, częściej z samym piciem (sok z Biedronki). Często mam tak, że mój trening to dobieg gdzieś i po jakimś czasie powrót, stąd mój trening wygląda np. tak: 5-8 km biegu, 2-3h próby (w tym czasie nie jem i nie piję), po czym znowu 5-8 km biegu. na ostatnich kilometrach nie jest łatwo

zauważyłem, że coraz lepiej znoszę długie bieganie bez jedzenia (i picia). wydaje mi się, że czas regeneracji również się skraca. uważam, że organizm uczy się i przystosowuje do tego, co mu zgotował los (czyli ja). do tego wierzę mocno, że to co odbieramy za zmęczenie, wypompowanie itd. to próba shut-downu ze strony mózgu. mój mózg jest strasznie leniwy i wygodnicki, więc dla mnie takie ćwiczeniu override'u jest szczególnie ważne.
- Katarina
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 464
- Rejestracja: 13 mar 2006, 12:26
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
powyższe przychodzi też z czasem i nie wymaga specjalnego treningu. przynajmniej ja mojemu organizmowi takiego nie zgotowałam. z czasem okazuje się, że coraz mniejszy gryz wystarcza na coraz dłużej 

cats do not go for a walk to get somewhere, but to explore
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13852
- Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
- Życiówka na 10k: 33:40
- Życiówka w maratonie: 2:39:05
Troche bzdury... Co ty chcesz trenowac na dlugich wybieganiach? Jedzenie? Nie... Chcesz uzyskac to, ze organizm uzywa wiecej tluszczu jako nosnik energii. A to idzie tylko jak sie zmniejszy zapas glykogenow i bieganie na czczo jest wazne. (nie jako nowicjusz, bo wtedy jest jeszcze przyzwyczajene organizmu na dlugosc wysilku wazniejsze)kamilj pisze:Nie ma kompletnie sensu na dystansach powyżej 2 i pół godziny, wyprujesz się całkowicie z glikogenu, a bez niego wiele nie potrenujesz.
W maratone potrzebujesz wiecej energii niz masz w zapasach glykogenow, dlatego jest wazny udzial tluszczu w tych procesach. Nawet jak po drodze bedziesz wsuwac gelki co 2km, zoladek nie jest wstanie tego przerobic, bo jest niedokrwawiony. Krew jest w nogach.
Pozd.
Rolli
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2876
- Rejestracja: 20 sie 2001, 13:40
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznań
- Kontakt:
to nie jest takie proste, szczególnie to na czerwono - organizm nie sprawdza poziomu wysiłku i nie myśli skąd brać energie tylko bierze ją a określenie w skąd ona jest brana w danym momencie nie jest takie proste, tym bardziej, że moze to być kilka źródeł na razkisio pisze:Koledze się pomyliły dwie sprawy. Spalanie tłuszczu, w sensie odchudzania, redukcji zachodzi przy ujemnym bilansie kalorycznym, to się zgadza. Tu jednak chodzi o źródło energii w czasie wysiłku. Zapasy tłuszczu są wykorzystywane jako paliwo bez względu na to jaki jest bilans kaloryczny. Nawet jeśli zjesz 5000kcal przed treningiem i pójdziesz potruchtać na pół godziny to organizm będzie czerpał energię ze spalania i węglowodanów i tłuszczu. Im spokojniejszy wysiłek tym procentowo więcej tłuszczu, ale jeśli chodzi o wartości w kaloriach to jest to mniej więcej taki sam udział tłuszczu w pozyskiwaniu energii bez względu na intensywność.gasper pisze:tłuszcz spala sie przez ujemny bilans kaloryczny i w żadnym innym przypadkukamilj pisze: tłuszcz spala się "w ogniu węglowodanów".
- Katarina
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 464
- Rejestracja: 13 mar 2006, 12:26
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
to prawda, że organizm nie zrzuci ci raportu do jakiegoś trainining analizatora, niemniej na jakim obciążeniu funkcjonuje wie doskonale, twoja świadomość nie jest potrzebna.gasper pisze:
to nie jest takie proste, szczególnie to na czerwono - organizm nie sprawdza poziomu wysiłku i nie myśli skąd brać energie tylko bierze ją a określenie w skąd ona jest brana w danym momencie nie jest takie proste, tym bardziej, że moze to być kilka źródeł na raz
nie ona dobiera tu mechanizm względem wymagań i dobrze, bo dzięki temu unika zbędnych komplikacji procesu przetwarzania energii
cats do not go for a walk to get somewhere, but to explore
-
- Wyga
- Posty: 64
- Rejestracja: 20 sty 2012, 09:32
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Witam,
to ja może podłączę się pod temat bo ostatnio nurtuje mnie pytanie jak sie mają długie 2,3 godzinne wybiegania do biegania rano na czczo. Chodzi mi o to czy dwa godzinne biegi poranne na głodniaka będą w jakiś sposób równoważne dwugodzinnemu biegowi w ciągu dnia (po posiłku). Ostatnio parę razy udało mi się wstac o 5 rano żeby pobiegać i tak mnie to zaczęło zastanawiać. Moje pierwsze wrażenia mówią, że mimo, że na głodnego to po godzince biegu easy nie czuję nawet ćwierci tego zmęczenia co po długim wybieganiu. W związku z tym czy nie lepiej jeden raz a dłużej niż tak sztukować
Pozdrawiam!
to ja może podłączę się pod temat bo ostatnio nurtuje mnie pytanie jak sie mają długie 2,3 godzinne wybiegania do biegania rano na czczo. Chodzi mi o to czy dwa godzinne biegi poranne na głodniaka będą w jakiś sposób równoważne dwugodzinnemu biegowi w ciągu dnia (po posiłku). Ostatnio parę razy udało mi się wstac o 5 rano żeby pobiegać i tak mnie to zaczęło zastanawiać. Moje pierwsze wrażenia mówią, że mimo, że na głodnego to po godzince biegu easy nie czuję nawet ćwierci tego zmęczenia co po długim wybieganiu. W związku z tym czy nie lepiej jeden raz a dłużej niż tak sztukować

Pozdrawiam!
- Katarina
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 464
- Rejestracja: 13 mar 2006, 12:26
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
każde wybieganie w regularnym treningu zmniejsza ryzyko/obala/podkopuje fundamenty, czyniąc łatwiejszą do przejścia, ściany. i skłaniam się ku wnioskowi, że właśnie ta regularność + równowaga zamiarów względem sił pozwala w miarę spokojnie zaliczyć maraton.
czy można bieganiem na czczo, czy też celowo wybierając się bez żeli jeszcze mocniej ją zminimalizować? nie wiem. baaa, wątpię. ściana może przyjść w każdym momencie bez względu na poziom wytrenowania i liczbę przebiegniętych tak czy inaczej kilometrów.
więc na dobrą sprawę bieganie co tydzień długich w tempie maratonu może jej nie przegonić
dla przykładu: ja na swojej drodze ściany jako takiej nie zaliczyłam. choć, a może dlatego że, podkarmiam się regularnie.
czy można bieganiem na czczo, czy też celowo wybierając się bez żeli jeszcze mocniej ją zminimalizować? nie wiem. baaa, wątpię. ściana może przyjść w każdym momencie bez względu na poziom wytrenowania i liczbę przebiegniętych tak czy inaczej kilometrów.
więc na dobrą sprawę bieganie co tydzień długich w tempie maratonu może jej nie przegonić
dla przykładu: ja na swojej drodze ściany jako takiej nie zaliczyłam. choć, a może dlatego że, podkarmiam się regularnie.
cats do not go for a walk to get somewhere, but to explore
-
- Wyga
- Posty: 64
- Rejestracja: 20 sty 2012, 09:32
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
no na 20 km zupełnie bez przegryzienia czegokolwiek to jednak bym się chyba nie odważył (a przynajmniej na razie). raz tak bylem ale jednak kromke zjadlem
. chodzi mi o to, że jeżeli w godzine przelece te 10-12 km to czy 2 takie biegi na czczo będą podobnym bodźcem dla organizmu do nauki spalania tłuszczu jak jeden bieg 20-25 km, w trakcie którego nic nie jem, ale jest on popołudniu, po obiedzie, wiec przez pierwsza godzine i tak spalam te pyry czy makarony 


- Gwynbleidd
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 830
- Rejestracja: 07 paź 2009, 18:12
- Życiówka na 10k: poniżej czterdziestu
- Życiówka w maratonie: powyżej trzech
Sporo o długich wybieganiach bez jedzenia było tutaj.
Jeszcze dorzucę artykulik Grega McMillana The Marathon Long Run, sporo miejsca w nim poświęcił (i w postscriptum) zagadnieniu ładowania cukrów w trakcie longasów i dlaczego nie
Jeszcze dorzucę artykulik Grega McMillana The Marathon Long Run, sporo miejsca w nim poświęcił (i w postscriptum) zagadnieniu ładowania cukrów w trakcie longasów i dlaczego nie

-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 579
- Rejestracja: 23 lut 2011, 11:04
Kilka razy robiłem 20-25km (amatorsko, po śniadaniu, przed obiadem) i nie potrzebowałem niczego do jedzenia, samo dobrze żarło ;]
Ale jak było gorąco, to był problem z wodą, musiałem robić przystanki w wiejskich sklepach.
Taki bieg trwa 2-2.5 godziny.
Ale jak szedłem na rower np. na 4-5 godzin przejażdżki w słusznym ukształtowaniu terenu i nic nie zakąszałem w trakcie,
to wracając miewałem omamy w kierunku pieczonych kartofli albo naleśników. Fizycznie odczuwałem spadek "cukru".
Ale jak było gorąco, to był problem z wodą, musiałem robić przystanki w wiejskich sklepach.
Taki bieg trwa 2-2.5 godziny.
Ale jak szedłem na rower np. na 4-5 godzin przejażdżki w słusznym ukształtowaniu terenu i nic nie zakąszałem w trakcie,
to wracając miewałem omamy w kierunku pieczonych kartofli albo naleśników. Fizycznie odczuwałem spadek "cukru".
Ostatnio zmieniony 02 lut 2012, 11:32 przez pit78, łącznie zmieniany 1 raz.
- Katarina
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 464
- Rejestracja: 13 mar 2006, 12:26
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
uściślając w czasie wycieczek 20-25km, pod warunkiem, że nie w terenie, też nic nie zabieram, dłużej też się zdarzało jak i to, że pod koniec wilkiem spoglądałam na wrony 
jak w załączonym linku: czasami coś nie działa i nie wiadomo dlaczego. czasami działa i też nie wiadomo dlaczego. wniosek: trzeba samemu popróbować

jak w załączonym linku: czasami coś nie działa i nie wiadomo dlaczego. czasami działa i też nie wiadomo dlaczego. wniosek: trzeba samemu popróbować

cats do not go for a walk to get somewhere, but to explore