Długie wybiegania bez jedzenia/żeli

Biegowe "citius, altius, fortius": miejsce dla tych którzy chca biegac dalej i szybciej.
Awatar użytkownika
kisio
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1774
Rejestracja: 26 sie 2010, 08:34
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Qba a jakie są Twoje doświadczenia? Bo domyślam się, że też na sobie eksperymentowałeś ;)
PKO
Qba Krause
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 11474
Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31

Nieprzeczytany post

moje doświadczenia nie są zbyt bogate :)

są one również bardziej efektem mojego widzimisię niż stosowania się do zaleceń.

ponieważ przygotowuję się do długich imprez górskich, staram się powoli uczyć jak to jest kiedy człowiek jest zmęczony i nie ma sił, stąd długie wybiegania rzadko biegam z jedzeniem (żelki) i piciem, częściej z samym piciem (sok z Biedronki). Często mam tak, że mój trening to dobieg gdzieś i po jakimś czasie powrót, stąd mój trening wygląda np. tak: 5-8 km biegu, 2-3h próby (w tym czasie nie jem i nie piję), po czym znowu 5-8 km biegu. na ostatnich kilometrach nie jest łatwo :)

zauważyłem, że coraz lepiej znoszę długie bieganie bez jedzenia (i picia). wydaje mi się, że czas regeneracji również się skraca. uważam, że organizm uczy się i przystosowuje do tego, co mu zgotował los (czyli ja). do tego wierzę mocno, że to co odbieramy za zmęczenie, wypompowanie itd. to próba shut-downu ze strony mózgu. mój mózg jest strasznie leniwy i wygodnicki, więc dla mnie takie ćwiczeniu override'u jest szczególnie ważne.
być jak brad pitt w Indiana Jonesie.

Do Things Always.

komentarze do bloga
blogspot
Awatar użytkownika
Katarina
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 464
Rejestracja: 13 mar 2006, 12:26
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

powyższe przychodzi też z czasem i nie wymaga specjalnego treningu. przynajmniej ja mojemu organizmowi takiego nie zgotowałam. z czasem okazuje się, że coraz mniejszy gryz wystarcza na coraz dłużej :)
cats do not go for a walk to get somewhere, but to explore
Rolli
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 13852
Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
Życiówka na 10k: 33:40
Życiówka w maratonie: 2:39:05

Nieprzeczytany post

kamilj pisze:Nie ma kompletnie sensu na dystansach powyżej 2 i pół godziny, wyprujesz się całkowicie z glikogenu, a bez niego wiele nie potrenujesz.
Troche bzdury... Co ty chcesz trenowac na dlugich wybieganiach? Jedzenie? Nie... Chcesz uzyskac to, ze organizm uzywa wiecej tluszczu jako nosnik energii. A to idzie tylko jak sie zmniejszy zapas glykogenow i bieganie na czczo jest wazne. (nie jako nowicjusz, bo wtedy jest jeszcze przyzwyczajene organizmu na dlugosc wysilku wazniejsze)

W maratone potrzebujesz wiecej energii niz masz w zapasach glykogenow, dlatego jest wazny udzial tluszczu w tych procesach. Nawet jak po drodze bedziesz wsuwac gelki co 2km, zoladek nie jest wstanie tego przerobic, bo jest niedokrwawiony. Krew jest w nogach.

Pozd.
Rolli
gasper
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2876
Rejestracja: 20 sie 2001, 13:40
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznań
Kontakt:

Nieprzeczytany post

kisio pisze:
gasper pisze:
kamilj pisze: tłuszcz spala się "w ogniu węglowodanów".
tłuszcz spala sie przez ujemny bilans kaloryczny i w żadnym innym przypadku :)
Koledze się pomyliły dwie sprawy. Spalanie tłuszczu, w sensie odchudzania, redukcji zachodzi przy ujemnym bilansie kalorycznym, to się zgadza. Tu jednak chodzi o źródło energii w czasie wysiłku. Zapasy tłuszczu są wykorzystywane jako paliwo bez względu na to jaki jest bilans kaloryczny. Nawet jeśli zjesz 5000kcal przed treningiem i pójdziesz potruchtać na pół godziny to organizm będzie czerpał energię ze spalania i węglowodanów i tłuszczu. Im spokojniejszy wysiłek tym procentowo więcej tłuszczu, ale jeśli chodzi o wartości w kaloriach to jest to mniej więcej taki sam udział tłuszczu w pozyskiwaniu energii bez względu na intensywność.
to nie jest takie proste, szczególnie to na czerwono - organizm nie sprawdza poziomu wysiłku i nie myśli skąd brać energie tylko bierze ją a określenie w skąd ona jest brana w danym momencie nie jest takie proste, tym bardziej, że moze to być kilka źródeł na raz
Awatar użytkownika
Katarina
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 464
Rejestracja: 13 mar 2006, 12:26
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

gasper pisze:
to nie jest takie proste, szczególnie to na czerwono - organizm nie sprawdza poziomu wysiłku i nie myśli skąd brać energie tylko bierze ją a określenie w skąd ona jest brana w danym momencie nie jest takie proste, tym bardziej, że moze to być kilka źródeł na raz
to prawda, że organizm nie zrzuci ci raportu do jakiegoś trainining analizatora, niemniej na jakim obciążeniu funkcjonuje wie doskonale, twoja świadomość nie jest potrzebna.
nie ona dobiera tu mechanizm względem wymagań i dobrze, bo dzięki temu unika zbędnych komplikacji procesu przetwarzania energii
cats do not go for a walk to get somewhere, but to explore
wallywest
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 48
Rejestracja: 12 sty 2010, 10:09

Nieprzeczytany post

Ponieważ jestem kompletnym lajkonikiem, chciałbym spytać, czy przy przygotowaniu do pierwszego maratonu robienie długich wybiegań o suchym pysku też jest wskazane?
otoczak
Wyga
Wyga
Posty: 64
Rejestracja: 20 sty 2012, 09:32
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Witam,
to ja może podłączę się pod temat bo ostatnio nurtuje mnie pytanie jak sie mają długie 2,3 godzinne wybiegania do biegania rano na czczo. Chodzi mi o to czy dwa godzinne biegi poranne na głodniaka będą w jakiś sposób równoważne dwugodzinnemu biegowi w ciągu dnia (po posiłku). Ostatnio parę razy udało mi się wstac o 5 rano żeby pobiegać i tak mnie to zaczęło zastanawiać. Moje pierwsze wrażenia mówią, że mimo, że na głodnego to po godzince biegu easy nie czuję nawet ćwierci tego zmęczenia co po długim wybieganiu. W związku z tym czy nie lepiej jeden raz a dłużej niż tak sztukować :-)
Pozdrawiam!
Awatar użytkownika
kisio
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1774
Rejestracja: 26 sie 2010, 08:34
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Ale przecież godzinny spokojny bieg to nie jest taki sam trening jak 2-3 godzinny. To jak zamiast maratonu polecieć cztery dychy ;)
wallywest
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 48
Rejestracja: 12 sty 2010, 10:09

Nieprzeczytany post

Chodzi o to, czy 20, 25, czy 30-kilometrowy trening warto robić bez śniadania. Czy pomoże nam to na maratonie obalić ścianę, zamiast się od niej odbić?
Awatar użytkownika
Katarina
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 464
Rejestracja: 13 mar 2006, 12:26
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

każde wybieganie w regularnym treningu zmniejsza ryzyko/obala/podkopuje fundamenty, czyniąc łatwiejszą do przejścia, ściany. i skłaniam się ku wnioskowi, że właśnie ta regularność + równowaga zamiarów względem sił pozwala w miarę spokojnie zaliczyć maraton.

czy można bieganiem na czczo, czy też celowo wybierając się bez żeli jeszcze mocniej ją zminimalizować? nie wiem. baaa, wątpię. ściana może przyjść w każdym momencie bez względu na poziom wytrenowania i liczbę przebiegniętych tak czy inaczej kilometrów.
więc na dobrą sprawę bieganie co tydzień długich w tempie maratonu może jej nie przegonić

dla przykładu: ja na swojej drodze ściany jako takiej nie zaliczyłam. choć, a może dlatego że, podkarmiam się regularnie.
cats do not go for a walk to get somewhere, but to explore
otoczak
Wyga
Wyga
Posty: 64
Rejestracja: 20 sty 2012, 09:32
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

no na 20 km zupełnie bez przegryzienia czegokolwiek to jednak bym się chyba nie odważył (a przynajmniej na razie). raz tak bylem ale jednak kromke zjadlem :-). chodzi mi o to, że jeżeli w godzine przelece te 10-12 km to czy 2 takie biegi na czczo będą podobnym bodźcem dla organizmu do nauki spalania tłuszczu jak jeden bieg 20-25 km, w trakcie którego nic nie jem, ale jest on popołudniu, po obiedzie, wiec przez pierwsza godzine i tak spalam te pyry czy makarony ;-)
Awatar użytkownika
Gwynbleidd
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 830
Rejestracja: 07 paź 2009, 18:12
Życiówka na 10k: poniżej czterdziestu
Życiówka w maratonie: powyżej trzech

Nieprzeczytany post

Sporo o długich wybieganiach bez jedzenia było tutaj.
Jeszcze dorzucę artykulik Grega McMillana The Marathon Long Run, sporo miejsca w nim poświęcił (i w postscriptum) zagadnieniu ładowania cukrów w trakcie longasów i dlaczego nie ;)
pit78
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 579
Rejestracja: 23 lut 2011, 11:04

Nieprzeczytany post

Kilka razy robiłem 20-25km (amatorsko, po śniadaniu, przed obiadem) i nie potrzebowałem niczego do jedzenia, samo dobrze żarło ;]
Ale jak było gorąco, to był problem z wodą, musiałem robić przystanki w wiejskich sklepach.
Taki bieg trwa 2-2.5 godziny.

Ale jak szedłem na rower np. na 4-5 godzin przejażdżki w słusznym ukształtowaniu terenu i nic nie zakąszałem w trakcie,
to wracając miewałem omamy w kierunku pieczonych kartofli albo naleśników. Fizycznie odczuwałem spadek "cukru".
Ostatnio zmieniony 02 lut 2012, 11:32 przez pit78, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Katarina
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 464
Rejestracja: 13 mar 2006, 12:26
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

uściślając w czasie wycieczek 20-25km, pod warunkiem, że nie w terenie, też nic nie zabieram, dłużej też się zdarzało jak i to, że pod koniec wilkiem spoglądałam na wrony ;)

jak w załączonym linku: czasami coś nie działa i nie wiadomo dlaczego. czasami działa i też nie wiadomo dlaczego. wniosek: trzeba samemu popróbować :)
cats do not go for a walk to get somewhere, but to explore
New Balance but biegowy
ODPOWIEDZ