DOMinika - myślami w 2013
Moderator: infernal
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
W środę hala - tym razem z dużą dawką biegową (wyszło ok. 7km).
Skipy, wielkoskoki, wybiegi ze skipów, podskoki, płotki, core stability. To tak w skrócie;)
W czwartek rano ledwo-ledwo 7,2 km.
Chyba się nie przyzwyczaję do tych barbarzyńskich porannych treningów...
Skipy, wielkoskoki, wybiegi ze skipów, podskoki, płotki, core stability. To tak w skrócie;)
W czwartek rano ledwo-ledwo 7,2 km.
Chyba się nie przyzwyczaję do tych barbarzyńskich porannych treningów...
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
oj, znowu...
chora:(
Mój start na Chomiczówce stoi pod wielkim znakiem zapytania.
Złapało mnie z czwartku na piątek, wczoraj cały dzień w pracy na stanie podgorączkowym.
Czy uda się dzisiaj "wyspać" chorobę?
Ano, zobaczymy.
Boję się, że to moje zwyciężanie w tym roku ograniczy się do (prze)zwyciężania choroby...
Niestety z Bartkiem też nienajlepiej. 3 zapalenie oskrzeli - w 99% na tle alergicznym. Czeka nas wiele badań - najgorsze że wszystkie symptomy wskazują na astmę
Przy tak żywym dziecku...
No, ale może szybkie działania uchronią go przed "chorobą sportowców"...
Ogólnie posypało się...
Mama Maćka za tydzień ma operację, niestety złośliwy rak piersi.
Niestety nie jest optymistycznie
chora:(
Mój start na Chomiczówce stoi pod wielkim znakiem zapytania.
Złapało mnie z czwartku na piątek, wczoraj cały dzień w pracy na stanie podgorączkowym.
Czy uda się dzisiaj "wyspać" chorobę?
Ano, zobaczymy.
Boję się, że to moje zwyciężanie w tym roku ograniczy się do (prze)zwyciężania choroby...
Niestety z Bartkiem też nienajlepiej. 3 zapalenie oskrzeli - w 99% na tle alergicznym. Czeka nas wiele badań - najgorsze że wszystkie symptomy wskazują na astmę
Przy tak żywym dziecku...
No, ale może szybkie działania uchronią go przed "chorobą sportowców"...
Ogólnie posypało się...
Mama Maćka za tydzień ma operację, niestety złośliwy rak piersi.
Niestety nie jest optymistycznie
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
BIEG CHOMICZÓWKI
...czyli bieg, na którym nie powinnam być...
ale nie żałuję, bo dostałam kolejna lekcją pokory...
W piatek i sobotę leżałam z gorączką (no, stanem podgorączkowym) i już pogodziłam się z myślą, że nie pobiegnę.
Ale w niedzielę rano obudziłam się "całkiem" zdrowa.
I była moja mama do pomocy przy Bartusiu...
Skusiłam się.
ZIMNO.
To pierwsze wspomnienie, które przychodzi mi do głowy.
Mokre buty i pośniegowe błoto.
Nadgarstek i przeszywający ból.
Nie to, żeby biego się źle, czy jakoś szczególnie ciężko. Po prostu byłam gdzie indziej...
Bieg był obok mnie. Walczyłam z aurą.
I Róż. MAGENTA... Dla ocieplenia atmosfery...
Dystans zmierzony przez Garmina + 330m!!!!
Sądziłam, że spokojnie złamię 57 minut.
Tymczasem wyszło 57,05 (57,03).
Gdybym wiedziała to choć na finisz bym się zdobyła...
ZIMNO.
W czasie biegu zaczął mnie niemiłosiernie boleć zmasakrowany 3 lata temu nadgarstek (złamanie 3 kości, źle złożone, ponownie łamane - no takie nieprzyjemnie sprawy). A teraz po raz pierwszy czułam reminescencje tego złamania (startość nie radość - w końcu to mój debiut w kategorii K30...).
Miejsce drugie - poddane na 12km.
Ale było mi tak źle, że nawet nie zakładałam, że będę walczyć.
ZIMNO.
Doskwierało mi na pierwszym kółku - dlatego pobiegłam za szybko (po raz pierwszy w ogóle nie kontrolowałam tempa). Pierwszy kilometr 3;15... Przegięłam. Ale to...ZIMNO...
Z drugiej strony, tempo z pierwszego kółka powinnam utrzymać, żeby czas był przyzwoity...
Poszczególne kółka (wg. oficjalnuch międzyczasów)
18,35
19,18
19,12
Nieciekawie
Mam nadzieję, że nie rozchoruję się na dobre...
ZIMNO
PS. Pocieszające, że przynajmniej oficjalna życiówka jest...
Ale do poprawy...
Podsumowanie tygodnia:55km
4 treningi (3 biegowe, 1 hala)
1 start i życiówka (formalność, ale czas niesatysfakcjonujący)
2 dni choroby i stanu podgorączkowego
...czyli bieg, na którym nie powinnam być...
ale nie żałuję, bo dostałam kolejna lekcją pokory...
W piatek i sobotę leżałam z gorączką (no, stanem podgorączkowym) i już pogodziłam się z myślą, że nie pobiegnę.
Ale w niedzielę rano obudziłam się "całkiem" zdrowa.
I była moja mama do pomocy przy Bartusiu...
Skusiłam się.
ZIMNO.
To pierwsze wspomnienie, które przychodzi mi do głowy.
Mokre buty i pośniegowe błoto.
Nadgarstek i przeszywający ból.
Nie to, żeby biego się źle, czy jakoś szczególnie ciężko. Po prostu byłam gdzie indziej...
Bieg był obok mnie. Walczyłam z aurą.
I Róż. MAGENTA... Dla ocieplenia atmosfery...
Dystans zmierzony przez Garmina + 330m!!!!
Sądziłam, że spokojnie złamię 57 minut.
Tymczasem wyszło 57,05 (57,03).
Gdybym wiedziała to choć na finisz bym się zdobyła...
ZIMNO.
W czasie biegu zaczął mnie niemiłosiernie boleć zmasakrowany 3 lata temu nadgarstek (złamanie 3 kości, źle złożone, ponownie łamane - no takie nieprzyjemnie sprawy). A teraz po raz pierwszy czułam reminescencje tego złamania (startość nie radość - w końcu to mój debiut w kategorii K30...).
Miejsce drugie - poddane na 12km.
Ale było mi tak źle, że nawet nie zakładałam, że będę walczyć.
ZIMNO.
Doskwierało mi na pierwszym kółku - dlatego pobiegłam za szybko (po raz pierwszy w ogóle nie kontrolowałam tempa). Pierwszy kilometr 3;15... Przegięłam. Ale to...ZIMNO...
Z drugiej strony, tempo z pierwszego kółka powinnam utrzymać, żeby czas był przyzwoity...
Poszczególne kółka (wg. oficjalnuch międzyczasów)
18,35
19,18
19,12
Nieciekawie
Mam nadzieję, że nie rozchoruję się na dobre...
ZIMNO
PS. Pocieszające, że przynajmniej oficjalna życiówka jest...
Ale do poprawy...
Podsumowanie tygodnia:55km
4 treningi (3 biegowe, 1 hala)
1 start i życiówka (formalność, ale czas niesatysfakcjonujący)
2 dni choroby i stanu podgorączkowego
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
Asiu, z tych wąsów to ja też się uśmiałam.
A co, wszystko można
Tak serio, to musiałam uciec zaraz po biegu i wymoczyć się w gorącej wodzie. Inaczej nie funkcjonowałabym do dziś... Moja ręka wciąż daje o sobie znać i mówi tym głupim, wewnętrznym głosem "nie masz już dwudziestu lat... ubieraj się ciepło, noś rękawiczki, dbaj o siebie...."
Poniedziałek, 16 stycznia
16,2 km w tempie lekko narastającym (ostatnie kilometry po 4,36 min/km)
Dużo rozciągania i kilka ćwiczeń na mięśnie brzucha i grzbietu.
Wtorek, 17 stycznia
RANO
10,1 km ( z czego 30 minut pod górkę bnn)
Po 9km czułam się już dobrze, ale w tedy musiałam kończyć...
A co, wszystko można
Tak serio, to musiałam uciec zaraz po biegu i wymoczyć się w gorącej wodzie. Inaczej nie funkcjonowałabym do dziś... Moja ręka wciąż daje o sobie znać i mówi tym głupim, wewnętrznym głosem "nie masz już dwudziestu lat... ubieraj się ciepło, noś rękawiczki, dbaj o siebie...."
Poniedziałek, 16 stycznia
16,2 km w tempie lekko narastającym (ostatnie kilometry po 4,36 min/km)
Dużo rozciągania i kilka ćwiczeń na mięśnie brzucha i grzbietu.
Wtorek, 17 stycznia
RANO
10,1 km ( z czego 30 minut pod górkę bnn)
Po 9km czułam się już dobrze, ale w tedy musiałam kończyć...
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
Środa, 18 stycznia
Udało się troszkę dłużej pobiegać, ale na bieżni mechanicznej.
Jak zobaczyłam sypiący rano śnieg to nie potrzebowałam dużo czasu, by wybrać cieplutkie pomieszczenie klubu...
A co!
W końcu dopiero chorowałam...
13,5 km wariacji biegowej...
30 minut lekko narastające tempo, 4 x 2' (3,40 min/km na p: 4,40min/km) plus 10 minut biegu pod górkę.
Milutki początek dnia.
A o 20-tej hala. Ok 5 km przebiegnięte (w wersji skipowo-przebieżkowej), ćwiczenia ogólnorozwojowe (pierwsz agodzina bardzo dynamiczna, ostatnie pół h to głównie core stability i streching).
Udało się troszkę dłużej pobiegać, ale na bieżni mechanicznej.
Jak zobaczyłam sypiący rano śnieg to nie potrzebowałam dużo czasu, by wybrać cieplutkie pomieszczenie klubu...
A co!
W końcu dopiero chorowałam...
13,5 km wariacji biegowej...
30 minut lekko narastające tempo, 4 x 2' (3,40 min/km na p: 4,40min/km) plus 10 minut biegu pod górkę.
Milutki początek dnia.
A o 20-tej hala. Ok 5 km przebiegnięte (w wersji skipowo-przebieżkowej), ćwiczenia ogólnorozwojowe (pierwsz agodzina bardzo dynamiczna, ostatnie pół h to głównie core stability i streching).
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
Zapraszam
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
W czwartek 19 stycznia równe 10 km
I 3 pobyty w saunie.
I piwo
I 3 pobyty w saunie.
I piwo
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
W piątek 9,3 km spokojnego biegu...po 4.40...biegło się rewelacyjnie.
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
Sobota, dzień babci
18 km
5 pętli falenickich plus rozgrzewka.
Spokojnie.
Równo.
Bez szaleństw na zbiegach ( żałuję, że nie zdecydowałam się na kolce).
Troszkę się bałam.
3 pętle w czasie 41:25
Pozostałe 2 troszkę wolniej.
Fajnie się biegało. Ale czuję w nogach zwiekszony kilometraż... Czy po raz pierwszy w histroii pęknie 100km w tym tygodniu???
18 km
5 pętli falenickich plus rozgrzewka.
Spokojnie.
Równo.
Bez szaleństw na zbiegach ( żałuję, że nie zdecydowałam się na kolce).
Troszkę się bałam.
3 pętle w czasie 41:25
Pozostałe 2 troszkę wolniej.
Fajnie się biegało. Ale czuję w nogach zwiekszony kilometraż... Czy po raz pierwszy w histroii pęknie 100km w tym tygodniu???
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
ajaja
no, nie udało się...
pokonać setki;)
Przeszkodził zacinający deszcz. Mokra byłam już po 14km i skróciłam wybieganie do 17,1km.
Biegło mi się luźno i lekko, średnie tempo 4,58min/km - ale prędkości whały mi się od 4,38 do 5,13. Wszystko zależało od stanu kabackiego podłoża...
Przyznam się, że jak zobaczyłam w jakim stanie Maciek wrócił z biegania (a weekendy biega 2 x 20km!!!) i dokonałam analizy kałuż na uliczce osiedlowej, to wsiadłam w samochód i podjechałam pod las;) Jakoś nie chce mi się znowu chorować... I mogę sobie być "mięczakiem";)
a co do "nieudanej" setki
Wyszło w tym tygodniu 99,2 km...
7 treningów i jedne zawody treningowe...
WOW
Nie mogę wyjść z podziwu dla siebie (tylko tego kilometra żal - chyba że dodam wybiegania wokół dywaniu z Bartusiem...)
Dla tych, co nie widzieli. Tak wygląda rozgadany, roześmiany KRASNAL
Teraz na etapie przymierzania różnych nakryć głowy... a mam tego sporo;)
no, nie udało się...
pokonać setki;)
Przeszkodził zacinający deszcz. Mokra byłam już po 14km i skróciłam wybieganie do 17,1km.
Biegło mi się luźno i lekko, średnie tempo 4,58min/km - ale prędkości whały mi się od 4,38 do 5,13. Wszystko zależało od stanu kabackiego podłoża...
Przyznam się, że jak zobaczyłam w jakim stanie Maciek wrócił z biegania (a weekendy biega 2 x 20km!!!) i dokonałam analizy kałuż na uliczce osiedlowej, to wsiadłam w samochód i podjechałam pod las;) Jakoś nie chce mi się znowu chorować... I mogę sobie być "mięczakiem";)
a co do "nieudanej" setki
Wyszło w tym tygodniu 99,2 km...
7 treningów i jedne zawody treningowe...
WOW
Nie mogę wyjść z podziwu dla siebie (tylko tego kilometra żal - chyba że dodam wybiegania wokół dywaniu z Bartusiem...)
Dla tych, co nie widzieli. Tak wygląda rozgadany, roześmiany KRASNAL
Teraz na etapie przymierzania różnych nakryć głowy... a mam tego sporo;)
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
Poniedziałek - rozbieganie 8,1 km (po 4,50 min/km a wydawało się tak wolno. No, ale po dzeszczowo-śniegowej kabackiej nawirzchni trudno, żeby było inaczej...).
Wtorek - 15,6 km
30 minut pod górkę. Poza tym spokojny poranny trening. Na bieżni.
Plus rehabilitacja naprawczo-zapobiegawcza;) U Ewy w Ortorehu.
Wtorek - 15,6 km
30 minut pod górkę. Poza tym spokojny poranny trening. Na bieżni.
Plus rehabilitacja naprawczo-zapobiegawcza;) U Ewy w Ortorehu.
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
Zazdroszczę sobie sama;)
18,6 km Ścieżką pod Reglami w sypiącym śniegu...
Dookoła biało...
Turystów niewielu (nartują albo lans na Krupówkach)
Pięknie...
Pozostaje napić się zimnego piwa...
Widok z okna napawa optymizmem. Tak jak nie lubię zimy w mieście, tak lubię ją w górach...
18,6 km Ścieżką pod Reglami w sypiącym śniegu...
Dookoła biało...
Turystów niewielu (nartują albo lans na Krupówkach)
Pięknie...
Pozostaje napić się zimnego piwa...
Widok z okna napawa optymizmem. Tak jak nie lubię zimy w mieście, tak lubię ją w górach...
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
28,9 km, 3 godziny i 10 minut
Przyjemna wycieczka biegowa
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
Dzisiaj niezauważalne, regenarecyjne 10,7 km (ale bieg z przerwami na podziwianie i och-achy!). Jaka piekna ZIMA!
No i moja MEGAczapka robi FURORĘ
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
28 stycznia, sobota
Nie sądziłam, że uda mi się w tym roku zrobić taki kilometraż...tymczasem już przed niedzielą przekroczyłam setkę...
Dzisiaj 21,2 km w pięknym słońcu, po cudownie białym śniegu. BAJKA.
Zaczynam lubić Zakopane;)
Tempo wyszło całkiem przyzwoite, jak na panujące warunki (ok. 5,30min/km).
Co za ZIMA!
ZIMA w górach. To LUBIĘ
Nie sądziłam, że uda mi się w tym roku zrobić taki kilometraż...tymczasem już przed niedzielą przekroczyłam setkę...
Dzisiaj 21,2 km w pięknym słońcu, po cudownie białym śniegu. BAJKA.
Zaczynam lubić Zakopane;)
Tempo wyszło całkiem przyzwoite, jak na panujące warunki (ok. 5,30min/km).
Co za ZIMA!
ZIMA w górach. To LUBIĘ