W moim przypadku oddychanie przez nos się sprawdza, jako "ogrzewacz" powietrza. Jestem podatny na wirusowe infekcje gardła i jest to dla mnie istotny czynnik - na tyle, na ile zdołałem zaobserwować, wyjścia na plenerowe przebieżki, podczas których "ponosi mnie" i podkręcam tempo do takiego, że wymusza oddychanie ustami, kończą się gorączką, bólem gardła a bywa, że i zwolnieniem lekarskim. Jeśli natomiast kontroluję się i biegam w wolnym tempie (np. średnio 7 min/km, bez nadmiernego rozpędzania się nawet na zbiegach) robiąc typową objętościówkę (w sobotę ok. 21 km) i nie mam potrzeby przechodzenia na oddychanie ustami, to wszystko jest ze mną OK. Oczywiście dbam o "pasywne" zabezpieczenie gardła - chronię szyję polarowym "kołnierzem", zapinam też softshell/bluzę wysoko pod szyję.
Martyna1311 - sądząc z treści jej posta - jest początkującą biegaczką i chyba raczej nie powinna przesadzać z tempem. Lekki trucht przerywany spacerem nie powinien powodowac zadyszki. Ergo - powinna być w stanie oddychać wyłącznie przez nos, ewentualnie wdychać powietrze nosem, wydychać ustami. U mnie to działało i działa nadal, mimo że mam krzywą przegrodę nosową, co na pewno nie ułatwia mi życia...
A dlaczego powinno się oddychać nosem?
"Powietrze wdychane przez nos ogrzewa się i nawilża, stając się parą nasyconą o temperaturze ciała. O ile oddychanie przez usta nie jest w stanie wysycić powietrza wodą więcej niż do 70% wilgotności względnej (na poziomie krtani), o tyle oddychanie nosem zbliża ten wskaźnik do 95%. Powietrze w jamie nosowej poddawane jest ponadto procesowi oczyszczania. Na śluzówce nosa osiada większość zanieczyszczeń mechanicznych, w tym pyłów i pyłków roślinnych, które dzięki temu nie trafiają do płuc. Błona śluzowa nosa i zatok pełni także w pewnym stopniu rolę wymiennika cieplnego pomiędzy zazwyczaj chłodniejszym powietrzem a krwią, stanowiąc jeden z elementów chłodzenia mózgowia (mózgowie produkuje około 15% ciepła ustrojowego)."
Żródło:
http://www.zdrowie.med.pl/czytelnia/008.html
A co do alternatyw dla biegania w plenerze, to - jeśli jest to możliwe - warto pójść na siłownię czy innego fitness-klubu, zapewniającego dostęp do bieżni mechanicznych, orbitreków i rowerków. Na siłowni jest zawsze ciepło (czasami za bardzo), odpada więc problem ewentualnego przeziębienia się podczas ćwiczeń. Po fakcie można się wykąpać, po czym suchym i świeżym wrocić do domu. Co prawda maratońską formę chyba trudniej jest zbudować li i jedynie na przyrządach, niemniej nie o takie bieganie chyba w tym wątku chodzi. A możliwość różnicowania ćwiczeń na pewno sama w sobie jest sporą atrakcją.
Pozdrawiam,
Mort