wasza droga do maratonu

Dziewczyny - to nasze miejsce.

Moderator: beata

EyeOfTheTiger
Wyga
Wyga
Posty: 111
Rejestracja: 24 wrz 2011, 12:14
Lokalizacja: Valencia

Nieprzeczytany post

Mam pytanie do dziewczyn, które łyknęły już maraton.
Jaka była wasza droga do startu w maratonie?
Kiedy przyszła decyzja 'wezmę w tym udział', jak długo już biegałyście, a może startowałyście od zera? Jak się przygotowywałyście i co było najtrudniejsze .

Ja biegałam zawsze bardzo rekreacyjnie... teraz wracam do życia po kontuzji ... kupiłam buty i zegarek i.. coś mnie ruszyło... :tonieja: .
New Balance but biegowy
alexel
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 158
Rejestracja: 18 maja 2008, 20:50

Nieprzeczytany post

Ja sie też chętnie dowiem :) Biegam już 5 lat ale dopiero teraz dojrzałąm do przygotowań do maratonu i mam zamiar pobiec w tym roku , nie wiem jeszcze w którym ale pobiegnę!!
Biegam 4-5 razy w tygodniu .....narazie do 20 km. jest zima to realizuje dużo basenu i siłowni, ogólnie siłą biegowa. Myśle , że przebiegnę maraton , ale top sporo pracy. Odkąd podjęłam decyzje o starcie w maratonie , bieganie to już nie tylko przyjemność ale i ciężka praca, podchodzę do tego zadaniowo , musi być zrobione i nie ma zlituj:)
pozdrawiam
EyeOfTheTiger
Wyga
Wyga
Posty: 111
Rejestracja: 24 wrz 2011, 12:14
Lokalizacja: Valencia

Nieprzeczytany post

No właśnie.. zadaniowo ... ja jeszcze nie i zastanawiam się kiedy jest dobry czas na takie imprezy ;).
alexel
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 158
Rejestracja: 18 maja 2008, 20:50

Nieprzeczytany post

maraton zawsze wydawał mi się czymś abstrakcyjnym ale od miesiaca już nie , myśle że te kilka lat biegania coś mnie nauczyły , z pewnością samodyscypliny, regularności i mega pewności siebie:)).......co kurde JA nie pobiegne maratonu , JA?????????? jasne że pobiegne !!!!!! :))))))))))))) Całuski laseczki:***
LadyE
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3883
Rejestracja: 28 lut 2010, 19:33

Nieprzeczytany post

pokonac maraton to zadna sztuka, sztuka zrobic to tak by nie nadwyrezyc swojego zdrowia :)
Awatar użytkownika
Beauty&Beast
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1158
Rejestracja: 11 wrz 2007, 09:07
Życiówka na 10k: 00:45:29
Życiówka w maratonie: 3:42:02
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Nieprzeczytany post

LadyE pisze:pokonac maraton to zadna sztuka, sztuka zrobic to tak by nie nadwyrezyc swojego zdrowia :)
Przy czym tu nie ma żadnych gwarancji ani recept :)
Ostatnio spotkałam się ze stwierdzeniem, że biega taki od roku i chce biec maraton, a potem się dziwi, że ma kontuzje...
Na swoim przykładzie - 5 lat temu w styczniu (po pierwszym starcie i pierwszym w życiu biegu na 10 km) wygłosiłam przy świadkach zdanie: "Maraton? Ja? Nigdy w życiu!" I słusznie, dopiero zaczynalam truchtac, ot tak po pół godziny 3 razy w tygodniu. Tak naprawdę biegać zaczęłam w marcu. We wrześniu (cały czas 5 lat temu) skończyłam Maraton Warszawski.
Tydzień później już byłam zapisana na kolejny maraton ;-)
Kontuzji w zasadzie nie miewam ;-) (odpukać).

Ostatecznie sekwencja przed "tym pierwszym" była taka: w połowie lutego ktoś mnie namówił - skoro biegasz 10 km (w godzinę), to możesz spróbować półmaraton. Spróbowałam, w maju. Przedtem tylko raz pobiegłam 20 km i to na wspomaganiu (pies ciagnący przez 10 km).
W czerwcu już sama zdecydowałam, że spróbuję się we wrześniu z maratonem.
W ramach przygotowań jeszcze 3 półmaratony i trzy trzydziestki po lasach.
Dotarłam do mety, chociaż bez śpiewu na ustach. Dzisiaj bardzo doceniam to, że pierwszy pobiegłam "na własnych śmieciach" - z ustawionymi po drodze kibicami, z osobistym pacemakerem i motywatorem, po znanej trasie.
EyeOfTheTiger
Wyga
Wyga
Posty: 111
Rejestracja: 24 wrz 2011, 12:14
Lokalizacja: Valencia

Nieprzeczytany post

B&B - dzięki! o taki komentarz mi właśnie chodziło :).
Ja mam wśród znajomych biegających dwie szkoły - jedni biegali rekreacyjnie i nagle rzucili się na maraton , inni startowali na 10-20 km, żeby trenować do maratonu(zależało im też na dobrym czasie). No to mam materiał do przemyśleń, trzeba się zastanowić gdzie na tą '10' skoczyć ;).
LadyE
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3883
Rejestracja: 28 lut 2010, 19:33

Nieprzeczytany post

zaczelam biegac w lutym 2010
w padzierniku start na dyszke, w listopadzie poprawka ;)
w marcu 2011 pierwsza polowka i pozniej juz szykowanie sie konkretnie pod maraton na wrzesien
niestety na trasie pojawily sie u mnie ogromne bolesci. wlasciwie borykam sie z nimi do dzis i bieganie mocno ograniczylam
jak wiec widac choc na maraton porwalam sie nieco pozniej u mnie dobrze sie to nie skonczylo :/
nie ma reguly
EyeOfTheTiger
Wyga
Wyga
Posty: 111
Rejestracja: 24 wrz 2011, 12:14
Lokalizacja: Valencia

Nieprzeczytany post

Ja się porwałam po kontuzji na 10-15km, wróciłam z płaczem i teraz mam przykazanie z rehabilitacji zrobić sobie miesiąc-półtora treningu w formie marsz+bieg.
To ogarniam ten plan 6tyg. pumy(trochę rozbudowany) :grr: , czyli więcej się nachodzę niż nabiegam... , a moja '10' czeka... .
DariaB
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 295
Rejestracja: 12 kwie 2011, 20:45
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Po roku solidnego biegania (przesiadlam sie z kolarstwa dlugodystansowego) wystartowalam w pierwszym polmaratonie, po 2 latach w pierwszym maratonie. Mam za soba 4 (z tego 3 w zeszlym roku), w kwietniu biegne bostonski po raz drugi (bo mam najblizej :hej: ). Jak ktos sie chce na prawde zarazic maratonem, to po przezyciu jednego z wielkich, juz nie mozna sie odwrocic. Atmosfera jest elektryzujaca, cala trasa upchana tysiacem kibicow, biegnie sie w tunelu dopingu, muzyki, ogolnej celebracji z kazdej strony. Wszystkie maratony przebieglam dosyc mocno, i wszystkie na negative splits. Podczas przygotowan rozmawialam duzo z zaprawionymi maratonczykami i szukalam ich rady nie tylko treningowej, ale jak sie przygotowac psychicznie, jaka obrac strategie, tego sie trzymalam i nawet pierwszy maraton ukonczylam z zapasem i szczesliwa jak nigdy. Nie mialam kryzysu, caly czas bylam na haju.

W tej chwili podchodze juz do tego treningowo, biegam 5-6 razy w tygodniu, do tego 2 razy w tygodniu ogolnorozwojowka pod biegaczy i raz w tygodniu 1.5 godzinna yoga na porzadne rozciagniecie.
Dla mnie juz nawet czas nie jest wazny, znaczy jest na tyle, zeby sie np. na przyszly Boston sie zakwalifikowac, jak pobiegne jak dotychczas to sie uda, a jak nie, to jest ich tyle w roznych ciekawych miejscach, ze zycia mi nie starczy, zeby sprobowac wszystkich. Ja chce biegac przede wszystkim bezkontuzjowo, tak, zebym mogla 2 maratony w roku robic i jeszcze inne beigi po drodze: sztafety, crossy, polowki i tak do konca zycia.
Dla mnie to styl zycia, nie jednorazowy wyskok zeby zaliczyc.

Porywanie sie na maraton jak nie ma sie za soba porzadnego rozbiegania, solidnej bazy i jeszcze solidniejszego przygotowania to proszenie sie o kontuzje. Nie warto. Warto nabudowe zrobic, zaczekac rok i wystartowac mocno.

Powodzenia jestes wessana :hahaha:
"You don't stop running because you get old. You get old because you stop running..."
Jack Kirk aka. Dipsea Demon
ODPOWIEDZ