Witam mój pierwszy post

(a trafiłem tu wpisując w googlach "ból kości strzałkowej")
Jakieś pół roku temu również jak Wy po bieganiu czułem ból nad kostką, ewidentnie bolała kość. Robiłem tydzień przerwy ból ustawał, biegałem znowu ból wracał, aż w końcu zaczęło tak boleć że kulałem i nie mogłem podbiec kilku metrów do tramwaju.
No to poszedłem do ortopedy. Lekarz pomacał, pokiwał głową (widać było że nie ma pojęcia co mi jest).
Pyta mnie - Będziemy to badać czy leczyć?
Ja myślę co chce baran leczyć jak nie wiec co mi jest bo mnie nie zbadał. Mówię mu że badać a potem leczyć (mam prywatną opiekę medyczną więc niech badają). Skierował mnie na RTG. Opis do zdjęcia: Odwarstwienie okostnej bla bla bla znaczy się chyba nowotwór. Lekarz przeczytał opis (nawet nie zerknął na zdjęcie) i skierował mnie na USG. Na USG mówią mi że to chyba jakiś stary krwiak z nie zaleczonej kontuzji, że nie ma powodu do zmartwień bo albo się wchłonie, albo drobny zabieg chirurgiczny załatwi sprawę. Ok wracam do ortopedy. Ten znowu kiwa głową bo ma 2 różne diagnozy i nie wie którą wybrać. Więc pisze kolejne skierowanie tym razem na tomografie komputerową. Opis do zdjęcia z tomografu: zadrapania na kości strzałkowej na odcinku 2 cm i sugerują badanie jakimś scyntygrafem

Myślę sobie WTF? jak tak dalej pójdzie to noga zacznie mi świecić od napromieniowania zanim postawią jakąś diagnozę. Odwiedzam jeszcze dwóch innych ortopedów. Żaden nawet nie zerknie na zdjęcia tylko czyta opisy i kręci głową. Mowie im mam zdjęcia może pan zerknie odp." nie nie opisy mi wystarczą".
Ewidentnie widzę że każdy ma na końcu języka "najprawdopodobniej ma pan nowotwór kości" ale boją się mi powiedzieć bo nie są pewni. Pytają tylko jak gdyby nigdy nic czy robiłem może ostatni morfologie, jak się czuje itp.
Człowiek podświadomie zaczyna sam sobie wmawiać że to rak mimo że żaden lekarz mu tego jeszcze nie powiedział (morfologie mam ok).
Myślę sobie pójdę do swojego lekarza rodzinnego bo jest spoko gość niech mi powie co mam dalej z tym fantem zrobić.
Więc poszedłem i dostałem skierowanie do Ortopedy

Tym razem do NFZ. Polecił mi kilku do których warto. zarejestrowałem się, czekałem chyba z 2 miesiące na wizyte
Przychodzę i opowiadam od początku ble ble ble.... tu mam opis do zdjęcia rtg mu daje, on mówi że opisów nie czyta bo nie wierzy innym lekarzom

chce zdjęcie. Zdjęcie mam na płycie a w NFZ nie maja komputerów żeby oglądnąć
No to mu daje USG - "proszę pana USG to jest badanie tkanek miękkich coś tam bla bla. Znaczy nie chce. No to mu daje tomografie - też na płycie cd

W końcu mi mówi. Proszę pana ja sam badam i oglądam pacjentów a nie czytam cudze opisy i zdjęcia więc kładź się pan. Pierwszy ortopeda który chciał mnie zbadać i nie czytał głupich opisów pod zdjęciami!!! Pomacał i dał mi skierowanie na RTG
Zdjęcie zrobili mi w 5 min (byłem w szoku) i po 10 siedziałem u niego z powrotem w gabinecie.
Wyglądał dokładnie zdjęcie i stwierdził że to nie jest żaden nowotwór tylko po prostu kiedyś musiałem mieć w tym miejscu lekko pękniętą kość bo widać ryse, a że noga była nie usztywniona to mięśnie ocierały o tą rysę i wytworzył się stan zapalny. Wszystko z czasem się zaleczyło tylko pozostało w tym miejscu zgrubienie i teraz przy większym wysiłku czyt. bieganiu na skutek tarcia powraca stan zapalny. W efekcie czego noga boli.
Co z tym zrobić? Nic. Powiedział że z tym trzeba żyć. Nie każdy jest stworzony do biegania.
Jednak podobno można to zoperować, ale NFZ mi nie da na to skierowania bo się nie kwalifikuje. Ale jeszcze popytam.
Tak więc podsumowując.
Jak was boli to idźcie do lekarza bo może właśnie macie kontuzje która za kilka lat uniemożliwi wam bieganie a którą teraz można spokojnie zaleczyć np. zakładając gips na 3 tygodnie.
Zwykłe RTG + dobry!!! ortopeda wystarczy (taki który ogląda zdjęcia a nie tylko czyta opisy.
( ale sie rozpisałem

)
pzdr