ioannahh pisze:dlaczego poruszam te kwestie tutaj i teraz? bo to wszystko pisales (pisaliscie) aż i tylko parę miesięcy temu. tylko - bo w perspektywie długich lat poświęconych bieganiu (co mam nadzieję mi się zdarzy) to bardzo krótko. aż - bo to, śmiem twierdzić, kluczowe dla mnie miesiące. zaufałam sobie (były wakacje, piękna pogoda, miałam czas, ochotę i warunki na to, żeby po treningu biegowym pojechać sobie z koleżanką na długą wycieczkę rowerową, a wieczorem jeszcze walnąć trening na siłowni) i zaufałam Wojtkowi (który nie jest trenerem lekkoatletyki, ba - nie jest nawet zawodnikiem, za to doskonale zna mnie, moje słabe strony i moje reakcje na różne rodzaje treningu) i sądzę, że nie mam czego żałować.. krótkoterminowy cel został osiągnięty w sposób komfortowy i z ogromnie dobrym samopoczuciem.
Asiu,
ponieważ pod określeniem "pisaliście" kryje się i moja skromna osoba

to pozwolę sobie wtrącić tu i swoje trzy grosze. Mam nadzieję że również nie odbierzesz tego jako atak ani punkt wyjścia do kłótni, tym bardziej że dobrze wiesz że z uwagą śledzę Twojego bloga i szczerze Ci kibicuję

Ale pozwolę sobie zostać przy swoim zdaniu odnośnie Twojego treningu, a jest ono niestety zbieżne ze zdaniem Kuby. Bo pomimo faktu, że swój cel osiągnęłaś, można na ten sukces spojrzeć i od innej strony.
Wiosną tego roku, biegając bez planów, sztabu doradców i wymyślnych akcentów, z małego kilometrażu realizowanego nawet częściowo na bieżni mechanicznej, wycisnęłaś na dychę ciut ponad 42'. Samo to oznacza duże predyspozycje do biegania, a w połączeniu z Twoim zapałem i zdolnością do przyswajania mocnego treningu - można nawet zaryzykować określenie talent, i pewnie nie będzie to za bardzo na wyrost. Po kilku miesiącach systematycznego, uporządkowanego i bardzo urozmaiconego treningu poprawiłaś się... nieco ponad dwie minuty, kosztem biegania tydzień w tydzień 100km, ostatnie miesiące to było przecież regularnie 400km miesięcznie. Tymczasem 40' na dychę takie biegowe beztalencie jak ja potrafi zrobić z przebiegu... 60km/T, bez dodatkowych treningów na rowerze czy basenie, jarając przy tym paczę Cameli dziennie.
Wiesz już pewnie do czego zmierzam? Przepłaciłaś za swoją życiówkę ogromnie! Taki wynik mógłby zrobić dosłownie każdy, oczywiście każdy kto zniósłby takie obciążenie. A gdzie Twój talent? Ty z takiego treningu powinnaś łamać spokojnie 37'! Jednak nie łamiesz. Wniosek? Dla mnie prosty - trening był zupełnie do bani. Za dużo, za wcześnie, za mocno.
ioannahh pisze:wczoraj poranne 8 km (5:12/km) - sześć z Wojtkiem, potem pobiegłam do sklepu po płatki owsiane, ale hamulec mi się popsuł i dobiegałam jeszcze dwa tysiące metrów

po południu drugie 8 km (5:09/km) a potem katorga - 10x100m skipów A pod górkę (przerwy na dół w truchcie do miejsca startu) i 10x100m czegoś, co w założeniu miało być wieloskokiem, ale w moim wykonaniu było raczej rozpaczliwą próbą zrobienia choć jednego skoku ów przypominającego. potem jeszcze parę przebieżek
Nic chyba lepiej tego nie pokazuje niż powyższy cytat. Trenujesz na 2:30 w maratonie? Nie? To po co Ci trening 2km siły, przecież to zrobione poprawnie dałoby nieźle po dupie i kulawemu

Jesteś kobita nie do zajechania, to wiadomo, ale co dalej w takim razie? Co robić po takim sezonie żeby dalej się poprawiać? W pierwszym roku treningu wystrzelałaś już całą amunicję jaką biegacz ma do dyspozycji. Żeby był dalej progres... będziesz robić 3km wieloskoku? 200km na tydzień? WT 40x400m na Agrykoli? Życzę powodzenia

i o ile do tej pory Twój blog treningowy był ciekawy, to dopiero teraz zacznie się dreszczowiec
Niewątpliwie dobrą stroną Twojego treningu jest to że daje Ci on radość - aspekt nie do przecenienia. I satysfakcję z wyniku, czego mam nadzieję mój post nie zepsuje, nie taki był jego cel. Ale sama zaczęłaś wsiadając na Kubę
ioannahh pisze:zaufałam Wojtkowi (który nie jest trenerem lekkoatletyki, ba - nie jest nawet zawodnikiem, za to doskonale zna mnie, moje słabe strony i moje reakcje na różne rodzaje treningu) i sądzę, że nie mam czego żałować..
Tak, to znamy, "ja tu tylko biegam", "w kwestii planu treningowego zdaję się na mądrzejszych ode mnie"... Pod rozwagę pozostawiam czy na pewno mądrzejszych czy może trafili tylko na talent którego nie potrafią zajechać. A może warto jednak poczytać, przeanalizować, pokombinować trochę na własną rękę? Wtedy z sukcesów satysfakcję będziesz mieć podwójną, a kompletnie nie pasuje do inteligentnej dziewczyny pisanie że jest tylko od robienia kilometrów a od myślenia jest Wojtek... nie trener, nie zawodnik, ale ukochany. Wiesz, ja swojej żonie, co doskonale zna moje słabe strony i reakcje nie pozwalam jednak wcinać się w to co robię na treningach
Pozdrawiam i życzę sukcesów w sezonie olimpijskim

gwynbleidd