Dzisiaj zrobilem sobie 35 minutowy trening przy -9*C i tak sie zastanawiam, czy mozna to nazwac jeszcze treningiem. Czy jest jakas granica przy ktorej aktywnosc fizyczna nie powoduje wzrostu kondycji i sprawnosci tylko wrecz przeciwnie - pogarsza je? Czy po takim treningu organizm dluzej sie regeneruje? Przez ostatnie 1.5 tygodnia biegalem po suchym przy temperaturze kilku stopni na plusie (1-2-3*C), a w ciagu dwoch dni nawalilo sniegu i temperatura spadla o 15*C, rano bylo -12

Co ciekawe gdyby nie termometr w zyciu bym nie powiedzial, ze jest tak zimno, wilgotnosc ledwo 60%, a podczas biegania przyjemnie cieplo mimo, ze nie mam zadnej kurtki nie liczac wiatrowki z membrana. Co ciekawe trialowe buty zostaly w domu, a ja wzialem na wyjazd tylko szosowe i na sniegu jest tak sobie z przyczepnoscia, i mimo tak niskiej temperatury mialem szybsze tempo o 0:30km/min niz 4 dni wczesniej gdzie bylo sucho i o niebo cieplej. Podobno najlepsze wyniki osiaga sie przy +10*C, a u mnie taka niespodzianka. Tak sie zastanawiam jak oddzialowuje bardzo niska temperatura na nasze organizmy...
http://www.olimpiakos.org.pl/publikacje/mizera2.pdf --> ciekawa lektura, niby nizsze V02 max i ogolnie nieciekawie, a jakos na sobie tego nie doswiadczylem...
p.s
myslalem, ze tylko ja jestem czubem i przy padajacym sniegu i -9*C biegam, ale spotkalem innego biegacza

Norwegowie to jednak hardcory, bo rowerzystow minalem z 10. Jedno jedyne miejsce oblodzone na calej trasie i oczywiscie mialem tylek wyzej uszu z pieknym grzmotnieciem
