temat jest tak interesujący, tyle myśli chodzi mi po głowie - że nawet nie wiem od czego zacząć.
zatem na dobry początek się poprzypieprzam:
Adam Klein pisze:Ale jeśli mówimy jednak o wyczynie (Robert Korzeniowski) to w USA nie stosują testu Żołędzia a w ostatnich latach dwóch białych gości złamało tam 27 minut na 10000m a kolejnych dwóch 13 minut na 5000m.
5000m
Dathan Ritzenhein - 12:56, 2009 /edit, literówka w nazwisku/
Matt Tegenkamp - 12:58 2009
Chris Solinsky - 12:55 2010
-----------------------------------
Iwan pisze:Korzystając ostatnio z usług pulsometru stwierdziłem, że nie biegam zgodnie z planem przygotowań. Długie wybiegania biegnąc bez pulsometru biegam stanowczo za szybko!
Zawsze w absolutny błogostan wprowadzają mnie takie stwierdzenia.
jeszcze nie przebiegł żadnego maratonu - a już
wie (podpierając tą swoją wiedzę pseudonauką), że długie wybiegania biega za szybko.
bullshit.
--------------------------------------
no ale wracając do tematu:
1 nauka o treningu to NIE jest nauka sensu stricte - nie istnieje żaden twardy paradygmat, nie jest falsyfikowalna w sensie Popperowskim, itd, itd.
2 jeśli mówimy o 'treningu w oparciu o podstawy naukowe' - to wypadałoby te podstawy wyraźnie określić
3 to nie jest tak, 'że dobry trener, który ma nosa' - ma nosa. nie popatrzy w niebo, nie chwyci się za serce i nie powie np: biegaj mi tu chłopcze zakresik po 3:30. trenerzy budują trening w oparciu o zestaw faktów i doświadczenie zebrane w trakcie swojej pracy (konstruując przy tym mniej lub bardziej explicite jakiś model treningu, który potem ewentualnie indywidualizują pod zawodnika )
5 oczywiście zmiennych jest dużo, ludzie rozpoczynający swoją przygodę są różni, itd, itd - no ale na szczęście zawsze w końcu trafią się jakieś zawody, na których można poznać odpowiedź na odwieczne pytanie : "co tym razem spier.. w trakcie przygotowań"
6 w tym sensie efektywność każdego wykonanego cyklu treningowy (w tym miejscu przez cykl rozumiem okres między zawodami) można w miarę rzetelnie ocenić.
7 i tu lubię podejście Hudsona: na wynik na docelowych zawodach składają się trzy elementy: wydolność tlenowa, sprawność neuro-mięsniowa (neuromuscular fitness) i przygotowanie specyficzne (race-specific)
do pthread:
pthread pisze:Wszyscy pisza ze trzeba patrzyc jak organizm reaguje ale nikt nie pisze co to znaczy konkretnie (no niestety autor tez sry). Moj organizm powiedzial mi wczoraj zebym pobiegl wiecej i szybciej, nic nie robilem po prostu.
konkretnie to wystartuj na zawodach - i obserwuj: czy większym problemem są
1 'nogi' (lub szerzej: mięśnie, postawa, rytm)
2 prędkość 'nie mogłem szybciej'
3 dystans 'mogłem szybciej, ale tylko do 30 kilometra'
- a potem staraj się w miarę opanowanej wiedzy analizować i rozwiązywać konkretne problemy.
-------------------------
8 przy całej mojej sympatii dla podejścia Hudsona(7) uważam, że to co najciekawsze w treningu - zaczyna się w momencie dalszej analizy tych trzech składowych.
9 następny cytat z Hudsona:
We are all individual experiments of one.
- i nasze ciało jest jedyną, niepowtarzalną i niepodważalną, naukowo udowodnioną podstawą treningu.
oczywiście trening (czy raczej konkretna metoda treningowa) jako sposób rozwiązywania KONKRETNYCH problemów - nadal nie jest nauką.
tak długo, jak długo zmienne(geny,wiek, dieta,odpoczynek....) będą nie-do-końca opisane - tak długo trening będzie bliższy sztuce niż nauce.
i to jest właśnie najbardziej zajebiste.
-----------------------------
ssokolow pisze:Ilu jest amatorów którzy chcą przede wszystkim biegać SZYBKO - jak najszybciej i jak najefektywniej... - mi się wydaje że niewiele...
cześć SSokolow, dawno Cię tu nie było.
poprzednio dyskutowaliśmy na ten temat na forum chyba ze dwa lata temu.
ostatnio się z Tobą bardzo nie zgadzałem, ale po tych dwóch latach chyba muszę przyznać Ci rację: niewielu.
a ja ciągle nie rozumiem dlaczego.
w końcu wygrywanie maratonów jest przyjemniejsze niż samo ich przebieganie, czyż nie?
zdrówko