Qba - misja 3:59/km
Moderator: infernal
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
niedziela, 20 listopada
10 km Easy wieczorkiem, ZENki.
cięzko mi było w tym tygodniu zebrać się na trening. najbliższy miesiąć to dla mnie zdecydowanie najgorszy czas do trenowania, najmniej motywacji i najmniej sprzyjające warunki. byle do Świąt i Nowego Roku!
pomysł na ten niekorzystny okres jest taki, żeby popracować nad siłą, pozabiegowo, przy pomocy najróżniejszych ćwiczeń: grzybów, przysiadów, ćwiczeń na core muscles, 100-upsów i brzuszków. Ten zestaw wystarczy żeby sobie zająć czas -kwestia regularności i wytrwałości w ćwiczeniach.
po 10km wczorajszych - na schodach 200 przysiadów i 100 upsów.
Dzisiaj o dziwo uda się dobrze czują, choć są ciężkawe to nie bolą, zobaczymy jak będzie jutro...
tyle.
10 km Easy wieczorkiem, ZENki.
cięzko mi było w tym tygodniu zebrać się na trening. najbliższy miesiąć to dla mnie zdecydowanie najgorszy czas do trenowania, najmniej motywacji i najmniej sprzyjające warunki. byle do Świąt i Nowego Roku!
pomysł na ten niekorzystny okres jest taki, żeby popracować nad siłą, pozabiegowo, przy pomocy najróżniejszych ćwiczeń: grzybów, przysiadów, ćwiczeń na core muscles, 100-upsów i brzuszków. Ten zestaw wystarczy żeby sobie zająć czas -kwestia regularności i wytrwałości w ćwiczeniach.
po 10km wczorajszych - na schodach 200 przysiadów i 100 upsów.
Dzisiaj o dziwo uda się dobrze czują, choć są ciężkawe to nie bolą, zobaczymy jak będzie jutro...
tyle.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
poniedziałek, 22 listopada
11 km na próbę i z; Easy; ZENki
bez historii, po prostu bieganie. Z fizjologicznego punktu widzenia 'junk miles', z mojego punktu widzenia trening psychiki i propriocepcji oraz usuwanie mleczaków z organizmu.
Dzisiaj - wtorek - może się uda pobiegać a może trochę siły.
test kurtki prawie napisany, potem zabieramy się za Minimusy.
11 km na próbę i z; Easy; ZENki
bez historii, po prostu bieganie. Z fizjologicznego punktu widzenia 'junk miles', z mojego punktu widzenia trening psychiki i propriocepcji oraz usuwanie mleczaków z organizmu.
Dzisiaj - wtorek - może się uda pobiegać a może trochę siły.
test kurtki prawie napisany, potem zabieramy się za Minimusy.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
wtorek, 23 listopada
10 km wieczorkiem, ZENki.
teoretycznie miały być interwały, choć zanim wyszedłem na trening przewidziałem jak będzie: zrobię pierwszy i stwierdzę, że to nie ten dzień. I faktycznie: pierwszy interwał zbyt wolny, choć wydawało mi się, że szybko biegnę. Drugi przerwany w połowie, uczucie duszności, ble...
w drugiej części treningu zrobiłem przebieżki, na zasadzie: jak nie interwały to chociaż coś... I to był strzał w dziesiątkę. Nigdy jeszcze tak dobrze nie pobiegłem przebieżek - tu nie chodzi o szybkość, ale o: długość kroku (dobra kadencja a miałem wrażenie, że każdym krokiem sięgam do sąsiedniego województwa, technika - pamiętam, jak kilka tygodni/miesięcy temu pisałem, że podczas przebieżek mną telepie i nie potrafię utrzymać pozycji, skontrolować ciała - wczoraj nie było z tym problemów) i wrażenie niesamowitej sprężystości i mocy - bez kitu, nie wiedziałem, że tak można
pewnie częściowo to zasługa grzybów - wcześniej tego dnia w pracy 3 x 30 na każdą nogę.
10 km wieczorkiem, ZENki.
teoretycznie miały być interwały, choć zanim wyszedłem na trening przewidziałem jak będzie: zrobię pierwszy i stwierdzę, że to nie ten dzień. I faktycznie: pierwszy interwał zbyt wolny, choć wydawało mi się, że szybko biegnę. Drugi przerwany w połowie, uczucie duszności, ble...
w drugiej części treningu zrobiłem przebieżki, na zasadzie: jak nie interwały to chociaż coś... I to był strzał w dziesiątkę. Nigdy jeszcze tak dobrze nie pobiegłem przebieżek - tu nie chodzi o szybkość, ale o: długość kroku (dobra kadencja a miałem wrażenie, że każdym krokiem sięgam do sąsiedniego województwa, technika - pamiętam, jak kilka tygodni/miesięcy temu pisałem, że podczas przebieżek mną telepie i nie potrafię utrzymać pozycji, skontrolować ciała - wczoraj nie było z tym problemów) i wrażenie niesamowitej sprężystości i mocy - bez kitu, nie wiedziałem, że tak można
pewnie częściowo to zasługa grzybów - wcześniej tego dnia w pracy 3 x 30 na każdą nogę.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
środa, 23 listopada
średnia się zrypała, tylko 7 km na próbę i z próby. Niestety czas sie skurczyl, próba po raz kolejny się przedłużyła i nie miałem czasu, biegłem prosto do domu...
ja sie nastawiam na długie bieganie w weekend a tu zapowiadają porywisty wiatr i deszcze... może nas ominie..
średnia się zrypała, tylko 7 km na próbę i z próby. Niestety czas sie skurczyl, próba po raz kolejny się przedłużyła i nie miałem czasu, biegłem prosto do domu...
ja sie nastawiam na długie bieganie w weekend a tu zapowiadają porywisty wiatr i deszcze... może nas ominie..
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
czwartek, 24 listopada
12 km ale co to było? Aha, po twardym w ZENkach. Easy raczej.
i nie mam zielonego pojęcia jak się czułem itd.
12 km ale co to było? Aha, po twardym w ZENkach. Easy raczej.
i nie mam zielonego pojęcia jak się czułem itd.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
sobota, 25 listopada
21 km po lesie, Minimusy.
Tak jak Mały śpiewa: "uwielbiam ciasteczka!" tak ja mógłbym: "uwielbiam Minimusy!". Genialnie się w nich biega.
Zaopatrzony w sok z Biedronki oraz żelki z tejże, wybiegłem w las. Po kilku kilometrach wprowadzenia zacząłem wplatać przyspieszenia - od kilkunastu sekund do mniej więcej minuty. Tempo - nie wiem, duże wahania, bo raz z górki raz pod górkę. Razem kilkanaście, może dwadzieścia parę przyspieszeń, jakieś 8 km poniżej 5:00/km średnio, potem spotkałem kumpla i kilka km biegliśmy razem. na koniec 4 km Easy.
po biegu poszedłem na stadion i zrobiłem troszkę grzybów ale b. delikatnie.
21 km po lesie, Minimusy.
Tak jak Mały śpiewa: "uwielbiam ciasteczka!" tak ja mógłbym: "uwielbiam Minimusy!". Genialnie się w nich biega.
Zaopatrzony w sok z Biedronki oraz żelki z tejże, wybiegłem w las. Po kilku kilometrach wprowadzenia zacząłem wplatać przyspieszenia - od kilkunastu sekund do mniej więcej minuty. Tempo - nie wiem, duże wahania, bo raz z górki raz pod górkę. Razem kilkanaście, może dwadzieścia parę przyspieszeń, jakieś 8 km poniżej 5:00/km średnio, potem spotkałem kumpla i kilka km biegliśmy razem. na koniec 4 km Easy.
po biegu poszedłem na stadion i zrobiłem troszkę grzybów ale b. delikatnie.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
niedziela, 26 listopada
9 km w ZENkach.
Wiało. Kurtka świetnie dawała radę, choć mną rzucało po ulicy, chłodu nie czułem.
tydzień zamknął się okrągłymi 70km, super.
9 km w ZENkach.
Wiało. Kurtka świetnie dawała radę, choć mną rzucało po ulicy, chłodu nie czułem.
tydzień zamknął się okrągłymi 70km, super.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
wtorek, 29 listopada
13 km
pobiegłem po nowe "Bieganie"
spokojnie, miło.
po powrocie z pracy zjadłem obiad i zasnąłem na kanapie...
ale mnie zmuliło... to przez obniżony poziom cukru - Adwent bez słodyczy...
Bardzo dosłownie postanowiłem potraktować werset: "Trzeba by On wzrstał a ja się umniejszał."
I pod względem duchowym, i fizycznym.
Ciekawe czy do Świąt wytrzymam bez słodyczy.
Od jutra będzie łatwiej bo co dziennie będzie czekoladka z kalendarza adwentowego :D Z Tazem :D :D :D
no dobra, tyle.
13 km
pobiegłem po nowe "Bieganie"
spokojnie, miło.
po powrocie z pracy zjadłem obiad i zasnąłem na kanapie...
ale mnie zmuliło... to przez obniżony poziom cukru - Adwent bez słodyczy...
Bardzo dosłownie postanowiłem potraktować werset: "Trzeba by On wzrstał a ja się umniejszał."
I pod względem duchowym, i fizycznym.
Ciekawe czy do Świąt wytrzymam bez słodyczy.
Od jutra będzie łatwiej bo co dziennie będzie czekoladka z kalendarza adwentowego :D Z Tazem :D :D :D
no dobra, tyle.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
czwartek, 1 grudnia
11 km z plecakiem na próbę i z. ZENki.
nie mam nic do powiedzenia :/
11 km z plecakiem na próbę i z. ZENki.
nie mam nic do powiedzenia :/
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
sobota, 3 grudnia
30km po lesie, 2:43, 5:27/km średnio. Minimusy.
tydzień zamknął się liczbą 54km, słabo. gdyby nie trzydziestka sobotnia byłaby jakaś padaka.
i tak się właśnie czuję.
30km po lesie, 2:43, 5:27/km średnio. Minimusy.
tydzień zamknął się liczbą 54km, słabo. gdyby nie trzydziestka sobotnia byłaby jakaś padaka.
i tak się właśnie czuję.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
poniedziałek, 5 grudnia
właśnie. przyszedł *#@*!$* czas. a właściwie brak czasu i sił.
super. teraz tylko czekać wiosny.
100 grzybów na każdą nogę i 100 upsów takoż.
właśnie. przyszedł *#@*!$* czas. a właściwie brak czasu i sił.
super. teraz tylko czekać wiosny.
100 grzybów na każdą nogę i 100 upsów takoż.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
wtorek - nic
środa - grzyby i upsy w pracy
czwartek - grzyby i upsy, gdzieś po 100.
wieczorem - 13 km, w tym 20 minut Tempo Runu, bez Garmina, na czuja
zacząłem powoli, podkręcałem stopniowo patrząc co się stanie, stało się to, że pobiegłem Tempo Run wreszcie nie będzie mi bogil i jurek marudzić, że zamulam :P
dzisiaj nic, jutro GP Poznania - lecę bez Garmina, na żywioł :P i w Minimusach...
środa - grzyby i upsy w pracy
czwartek - grzyby i upsy, gdzieś po 100.
wieczorem - 13 km, w tym 20 minut Tempo Runu, bez Garmina, na czuja
zacząłem powoli, podkręcałem stopniowo patrząc co się stanie, stało się to, że pobiegłem Tempo Run wreszcie nie będzie mi bogil i jurek marudzić, że zamulam :P
dzisiaj nic, jutro GP Poznania - lecę bez Garmina, na żywioł :P i w Minimusach...
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
sobota, 10 grudnia
II bieg GP Poznania
słabizna. wyszedł z tego mocny trening okołoprogowy. próg beznadziei.
razem 9 km
II bieg GP Poznania
słabizna. wyszedł z tego mocny trening okołoprogowy. próg beznadziei.
razem 9 km
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
niedziela, 11 grudnia
w ramach pokuty długie wybieganie.
pierwsze 20 km po 5:10/km średnio, w tym 5 x 1 km po 4:35/km. Jurek, starczy?
do tego jeszcze 7 km, ostatni poniżej 5' żeby średnie 5:15/km wyszło.
W lesie fajnie, Minimusy cudownie, bolało mniej niż przed tygodniem, ciekawe czy to wynik adaptacji czy 3 km mniej?
waga po dwóch tygodniach niejedzenia słodyczy jakby trochę w dół, przez kolejne dwa trzeba jeszcze się postarać żeby poszło jeszcze trochę w dół....
w tym tygodniu zrobiłem tylko 49 km, za to 1/3 z tego to Tempo Run,na wszystkich 3 treningach akcent.
Trudno, trzeba po prostu mocniej przywalić i tyle. a że nie ma siły... znajdzie się sposób, albo będę robił cruise intervals, albo bnp.
tyle.
w ramach pokuty długie wybieganie.
pierwsze 20 km po 5:10/km średnio, w tym 5 x 1 km po 4:35/km. Jurek, starczy?
do tego jeszcze 7 km, ostatni poniżej 5' żeby średnie 5:15/km wyszło.
W lesie fajnie, Minimusy cudownie, bolało mniej niż przed tygodniem, ciekawe czy to wynik adaptacji czy 3 km mniej?
waga po dwóch tygodniach niejedzenia słodyczy jakby trochę w dół, przez kolejne dwa trzeba jeszcze się postarać żeby poszło jeszcze trochę w dół....
w tym tygodniu zrobiłem tylko 49 km, za to 1/3 z tego to Tempo Run,na wszystkich 3 treningach akcent.
Trudno, trzeba po prostu mocniej przywalić i tyle. a że nie ma siły... znajdzie się sposób, albo będę robił cruise intervals, albo bnp.
tyle.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
wtorek, 13 grudnia
tymczasem jednak... Easy :D
10 km po pętelce osiedlowej, nie było łatwo: chłód, wiatr, wilgoć, walczyłem ze sobą bardzo nim wreszcie wyszedłem.
motywacji dodawało mi zapamiętane zdanie mowiące o tym, że badania wykazały, iż w przypadku opuszczenia treningu ryzyko opuszczenia następnego wzrasta o 60%.
do tego doszło jeszcze wkurzenie sięgające poniedziałku, kiedy to, nie chcąc się spóźnic na próę, pojechałem na nią samochodem, po czym ponad pół godziny czekałem aż się próba zacznie. gdybym pobiegł, i tak bym chwilę czekał, a miałbym 16 km w nogach... ech, już nigdy więcej się nie będę przejmował - jeżeli ktoś nie szanuje mojego czasu to nie będę się krępował by najpierw realizować swoje potrzeby.
10 km trochę się dłużyło, w drugiej części wyłączyłem muzę (nowa płyta okazała się słabsza niż oczekiwałem) i trochę się pomodliłem, przez co czas treningu stał się jeszcze bardziej wartościowy fajnie
na schodach 100 przysiadów, wczesniej tego dnia w pracy 100 upsów i 75 grzybów. niezły dzień w sumie
tymczasem jednak... Easy :D
10 km po pętelce osiedlowej, nie było łatwo: chłód, wiatr, wilgoć, walczyłem ze sobą bardzo nim wreszcie wyszedłem.
motywacji dodawało mi zapamiętane zdanie mowiące o tym, że badania wykazały, iż w przypadku opuszczenia treningu ryzyko opuszczenia następnego wzrasta o 60%.
do tego doszło jeszcze wkurzenie sięgające poniedziałku, kiedy to, nie chcąc się spóźnic na próę, pojechałem na nią samochodem, po czym ponad pół godziny czekałem aż się próba zacznie. gdybym pobiegł, i tak bym chwilę czekał, a miałbym 16 km w nogach... ech, już nigdy więcej się nie będę przejmował - jeżeli ktoś nie szanuje mojego czasu to nie będę się krępował by najpierw realizować swoje potrzeby.
10 km trochę się dłużyło, w drugiej części wyłączyłem muzę (nowa płyta okazała się słabsza niż oczekiwałem) i trochę się pomodliłem, przez co czas treningu stał się jeszcze bardziej wartościowy fajnie
na schodach 100 przysiadów, wczesniej tego dnia w pracy 100 upsów i 75 grzybów. niezły dzień w sumie