Tak z ciekawości, bo może to kogoś interesuje (np mnie ), chciałem zgromadzić mini kompedium, na temat "jak trenują bieganie 'wielcy' tego świata". Chodzi mi tylko o ludzi nie związanych ze sportem.
Na pierwszy rzut pójdzie dwóch polityków:
Grzegorz Kołodko - biega dzień w dzień (nawet na wyjazdach) rano, zawsze po 12 km, co zajmuje mu przeciętnie godzinę. Według tego co mówi zamierza przebiegać 4 maratony rocznie. Plotka głosi, że podczas negocjacji w Kopenhadze, po porannym treningu ochrona hotelu nie chciała go wpuścić do środka, uznając być może za zwykłego "dresiarza" .
George Dablju Bush - biega 5,6 razy w tygodniu, mniej więcej 3 mile. Trening odbywa zdaje się w południe, ładując baterie na dalszą, jakże stresującą pracę. Z dumą wspomina o bieżni mechanicznej w Air Force One, z której korzysta podczas dłuższych lotów, np do Europy. Przebiegł Houston Marathon w 1993 z czasem 3:44.
Biegające vipy
- Hubert
- Wyga
- Posty: 127
- Rejestracja: 12 lut 2003, 20:39
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Halinów
- Kontakt:
Quidquid latine dictum sit, altum videtur - cokolwiek powiesz po łacinie, brzmi mądrze.
- Hubert
- Wyga
- Posty: 127
- Rejestracja: 12 lut 2003, 20:39
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Halinów
- Kontakt:
.. a i zapomniałem dodać żebyście teraz wy coś napisali, bo na razie nikt inny nie przychodzi mi do głowy
Quidquid latine dictum sit, altum videtur - cokolwiek powiesz po łacinie, brzmi mądrze.
- Hubert
- Wyga
- Posty: 127
- Rejestracja: 12 lut 2003, 20:39
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Halinów
- Kontakt:
Nie chodziło mi oto że jedni są ważniejsi od drugich. Chodzi mi oto, że ze względu na na to iż vipów każdy zna, można - mówiąc o ich treningach - dodatkowo motywować ludzi do biegania.
Poza tym stanowi to argument dla tych, którzy uważają, że bieganie dobra rzecz ale teraz nie mają czasu bo muszą pracować. Taki prezydent wbrew pozorom ma naprawdę totalnie napięty terminarz, a jednak codziennie znajduje czas na bieganie. Nie wiem jak innych, ale mnie to nieźle motywuje.
PS. Jerzy Skarżyński też posłużył się vipem - Joshką Fischerem (czy jak go się tam pisze) w swojej książce, właśnie po to aby zainspirować niezdecydowanych.
Poza tym stanowi to argument dla tych, którzy uważają, że bieganie dobra rzecz ale teraz nie mają czasu bo muszą pracować. Taki prezydent wbrew pozorom ma naprawdę totalnie napięty terminarz, a jednak codziennie znajduje czas na bieganie. Nie wiem jak innych, ale mnie to nieźle motywuje.
PS. Jerzy Skarżyński też posłużył się vipem - Joshką Fischerem (czy jak go się tam pisze) w swojej książce, właśnie po to aby zainspirować niezdecydowanych.
Quidquid latine dictum sit, altum videtur - cokolwiek powiesz po łacinie, brzmi mądrze.
- Mirkas
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 251
- Rejestracja: 07 paź 2001, 20:32
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki
A najlepsze jest to że w biegu ,na starcie wszyscy są równi. Nie pomoga najwieksze pieniadze i doswiadczenie.Tak samo sie pocą,slinią,chwieją ze zmeczenia. Nie ma takiej innej sytuacji w zyciu że mozna dołozyć Vip-owi .
Ale satysfakcja. Chyba że nie:)
Ale satysfakcja. Chyba że nie:)
Mirek K
- Karola
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 883
- Rejestracja: 31 sie 2001, 09:13
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Szczecin
Mnie chyba bardziej do biegania motywuje to że jak napisał Mirkas "na starcie wszyscy są równi".
Miło jest mieć świadomośc że stoi się na starcie, a potem biegnie z mistrzynią lub mistrzem świata, rekordzistką lub rekordzistą świata... To nic że w takim tłumie .
Miło jest mieć świadomośc że stoi się na starcie, a potem biegnie z mistrzynią lub mistrzem świata, rekordzistką lub rekordzistą świata... To nic że w takim tłumie .