Strasb - w pogoni za formą

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
strasb
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4779
Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lozanna

Nieprzeczytany post

Niedziela 20/11/2011

30' E (4.5km, śr. 6:40 min/km) + przebieżki 6x30'' p=1'
Buty Green Silence


Dziś wspaniała pogoda do biegania. Pokręciłam się po i wokół przydomowego parku. Przypomnę, że park to prostokąt nachylony wzdluż dłuższych boków ku jezioru. Easy zaczęłam i skończyłam w tym samym punkcie, więc podbiegłam tyle samo ile wbiegłam. Biegło się dobrze, żwawo, pod górkę na 3/4 lub czasem 3/3, poza tym 4/4. Przebieżki na krótszym boku prostokąta, więc w miarę po płaskim. Starałam się je robić na niskiej nodze, ciągnęłam ładnie pięte do pośladka, wyszło przy okazji niezłe tempo (3:44/3:54/3:40/3:14/3:19/3:22 min/km - odczytane po treningu, nie nastawiałam się zupełnie na szalone prędkości, starałam się by jednocześnie pracowały mięśnie i było luźno), więc zmachałam się kapkę - panowie truchtający po parku patrzyli z uznaniem. :hej: Potem tradycyjnie przeczesałam trawnik na odcinku 50-60m na oko w poszukiwaniu grzybów - w rytmie co 3 kroki, 2 powtórzenia z przerwa na powrót spacerkiem. Grzyby zdecydowanie budzą zaciekawienie w lokalnej parkowej społeczności. :hahaha:

Dziś starałam się nie zawiązać Green Silence za mocno nad śródtopiem, odczucia trochę lepsze, ale chyba podeszwa jest jednak za sztywna na moje aktualne preferencje. Będę musiała przy okazji sprawdzić, czy nie trzeba z tej okazji znów kalibrować footpoda, bo chyba trochę się przemieścił. Podmieniłam też wkładki na te z Oberonów, są trochę cieńsze.
Kiprun
Awatar użytkownika
strasb
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4779
Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lozanna

Nieprzeczytany post

YYY, a gdzie to się podział mój wtorkowy wpis? :wrr: Uzupełnię w wolnej chwili.

Dobra uzupełniam od razu:

Wtorek 22/11/2011

10’E + 800m/1’ + 400m/30” + 800m/1’ + 400m/30” + 800m/1’ + grzyby + 6’E razem 39' biegania
Tempo odcinka = Run/ przerwy = trucht, buty Hyperspeed
grzyby= chyba 3 odcinki w poprzek boiska w rytmie co 3


Międzyczasy:
4:30/2:09 (złapane o 10m za wcześnie)/4:33/2:16/4:33 czyli już umiem przebiec równiutko 3200m tempem półmaratonu z maja :bum: :hahaha:

Poranek w pracy kiepski, południe zastało mnie zdołowaną i już głodną, mąż nie miał czasu na wysłuchiwanie narzekać, zawahałam się chwilę, ale zamiast jeść poszłam po buty i resztę ekwipunku. Biegło się żwawo, kanalizując złość z każdym krokiem. Krótsze przerwy pomiędzy odcinkami nie dały się tak bardzo odczuć, na osiemsetkach starałam się szukać luzu myśląc już o czwartkowym 1200m. I na ostatnim powtórzeniu luz był popisowy, kończąc go czułam, że możnaby tak jeszcze biec i biec.

Ten udany trening uratował nieco mój dzień.
Ostatnio zmieniony 24 lis 2011, 19:00 przez strasb, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
strasb
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4779
Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lozanna

Nieprzeczytany post

Czwartek 24/11/2011

10’E + 400m/30” + 800m/1’ + 1200m/1’30” + 800m/1’ + 400m/30” + grzyby + 8’E razem 43' biegania
Tempo odcinka = Run/ przerwy = trucht, buty Hyperspeed
Grzyby: 3x40m w rytmie co 3 (policzyłam - jeden odcinek to około 18 grzybów) + eksperymentalnie 2x10m w trybie ciągłym


Biegało się fajnie, ale jakoś dziś nie mam weny, żeby wrażenia opisywać. Coraz chłodniej, ale jeszcze tshirt z krótkim rękawem i wiatrówka dają radę - przy żywszym bieganiu w południe. Trening bardziej męczący niż wtorkowy, na najdłuższym odcinku najcięższe było 2 koło, na trzecim już się jakoś organizm uregulował.

Grzyby w trybie ciągłym - to naprawdę mocny akcent, te co 3 to po prostu walczyk. :oczko:

Międzyczasy: 2:13/4:32/6:47/4:32/2:11 - czyli znów równiutko, znów tym tempem, co we wtorek - chyba się silnik wyregulował.
Awatar użytkownika
strasb
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4779
Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lozanna

Nieprzeczytany post

Weekend

Leczenie wybitego palca u nogi.

Wtorek 29/11/2011

10' E + 5*800m (tempo R) + grzyby + 9' E razem 47' biegania, buty Hyperspeed
grzyby: 3*80m walczyk + 20m w trybie ciągłym


Cudna pogoda do biegania była w południe, słoneczko, chyba z 10 stopni. Na stadionie i w okolicznym parku niezły biegowy ruch. Moje Hyperspeed miały godne towarzystwo bo obok śmigały np. Hattori i Merrel Trail Glove. :oczko: Gościa w Hattori posądziłam najpierw o zasuwanie w samych skarpetkach - szczególnie, że obok bieżni leżała jego druga para butów - traitlonowe Asicsy, Hattori widać tylko na stadion używa, śmigał w nich dużo różnych 'drills'.

Trening miał być nauką biegania z głową, niestety pobiegłam go dokładnie tak, jak mnie poinstruowano, żeby nie robić. :bum: Na kiepską wymówkę mam tylko to, że zapomniałam garmina i musiałam biec z komórką, co wygodne nie jest.

pierwsze 800m miało być na hamulcu - było 4'33'' - czułam się baaardzo luźno, nic nie cisnęłam - tak mi się zdawało
następne 800m miały być we właściwym tempie R - było 4'37''/4'43''/4'45'' - na pierwszym luz kompletny, odpłynęłam gdzieś myślami i samo się biegło, na następnych ciężej, ale nie czułam, że tak zwalniam; czy to rzeczywiście skutek tempa pierwszego powtórzenia?
w ostatnich 800m końcowe 400m miało być na maxa - było 2'22''+1'52'' - na ostatnich 200m zdecydowanie walka, choć do oddechu 1/1 dociągnęłam dopiero pod sam koniec; panowie grający w nogę wreszcie spojrzeli na mnie z uznaniem na tym ostatnim kółeczku :hahaha:

Zauważyłam, że pomimo przyspieszenia długo trzymałam oddech 2/2 - czyli że biegam w tej strefie zwykle bardzo zachowawczo? Z drugiej strony to ma być tempo na godzinny wyścig. Również zastanowiło mnie to, że do końca oddychałam tylko nosem - dawniej chyba tak nie miałam, specyfika zimy?

Grzyby walczykiem bardzo lekko, naprawdę widać szybki progress, grzyby ciągłe - te wciąż nieźle dają popalić, do dystanu 1km dojdę w grudniu, ale raczej 2012.
Ostatnio zmieniony 07 gru 2011, 09:02 przez strasb, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
strasb
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4779
Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lozanna

Nieprzeczytany post

Czwartek 01/12/2011

11’E + 200m/15” + 400m/30” + 800m/1’ + 1000m/1’ + 800m/1’ + 400m/30” + 200m/15” + 150m walczyk + 8’E razem 53' biegania
Odcinki w tempie R, buty Green Silence


Grudzień powitaliśmy z piękną słoneczką pogodą, w południe było ponad 15 stopni, po przytruchtaniu na stadion zaraz zdjęłam wiatrówkę i zostałam w krótkim rękawku - było idealnie. Nogi niżej i wyżej (czyli mówiąc oględnie tyłek) niestety wciąż czuły wtorkowe nadużycie grzybów. Założyłam Green Silence ze względu na ten pobolewający palec, bo są nieco sztywniejsze niż Hyperspeed. Swoją drogą coraz mocniej czuję, jakie to w porównaniu z nimi również poduszkowce.

Przykazane było polecieć pierwsze 200 i 400m spokojnie, 800/1000/800 jako właściwy trening R i na końcowych 400 i 200m pohulać jeśli będą siły. Wyszło tak:

1'06''/2'18'' (chyba hamulec jednak niespecjalnie trzyma?)
4'31''/5'38''/4'33''(czyli lepiej niż we wtorek, ale kosztowało mnie trochę wysiłku utrzymanie tego tempa, dzielnie ignorowałam nieświeże nogi, w drugiej połowie zaczęło nieprzyjemnie wiać, na ostatnich 800m musiałam wymijać 2x jakaś maszynę do sprzątania liści; gdzieś za połową w ramach eksperymentu zaczęłam oddychać celowo ustami - ostatnio zauważyłam, że odkąd biegam na oddech, to w zasadzie oddycham tylko nosem-nie wiem czy rzeczywiście pomogło, czy pomogło o tyle, że odwróciło uwagę :oczko: )
Na tym etapie siły już za bardzo nie miałam, ale miałam głowę, która się na wtorkowym treningu nieco obijała. Zaprzegnęłam ją do roboty i najpierw
400m nieco żwawiej 2'06'' (zaczęłam przechodzić na oddech 1/2 - albo 2/1 w sumie?)
200m żywo 55'' (na ostatnich 40-50m oddech 1/1 znów)

Podsumowując - ciężko, ciężej niż we wtorek, ale się zawzięłam.

Z grzybami starałam się tym razem ostrożnie, nie wpadłam w ciąg, ale nie oparłam się spróbowaniu, jak smakuje 150m walczyka.

Ponieważ miałam footpoda, to mogę porównać w jakim tempie biegam rozgrzewkę (jest z górki na części, ale nie rozpędzam się specjalnie) i schłodzenie (zaraz po grzybach + wspinam się pod górę): 6:18min/km dobieg, potem po stadionie kółeczko po 6:05min/km, powrót 7:39 min/km. :hahaha:
Awatar użytkownika
strasb
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4779
Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lozanna

Nieprzeczytany post

Sobota 03/12/2011

40' E w tym MZB (10x 15''/15'' tempo R) razem 6.08 km (śr. 6:35 min'km) później w domu grzybki stacjonarne
Buty Green Silence


Nie zawsze wszystko układa się tak, jak sobie założymy. Bogaty plan dnia, złe samopoczucie i tak się złożyło, że na trening wyszłam już gdy "ciemno, zimno i pada". W efekcie był to...jeden z moich najprzyjemniejszych treningów w ostatnim czasie. Serio, roznosiła mnie energia, biegło się lekko, opustoszałe chodniki były tylko dla mnie, spojrzenia tych nielicznych przechodniów - bezcenne. :hahaha: Podczas małej zabawy biegowej - która tym razem naprawdę była zabawą - czułam, że zmienia się nie tyle tempo biegu, co ilość energii wyzwalanej z każdym moim krokiem. :spoko: Zasuwałam wzdłuż jeziora, wiało na tyle solidnie, że miejscami woda z jeziora przelewała się przez murek na deptak. A na koniec postanowiłam się zmierzyć z podbiegiem na Montolivet -miałam ochotę od dawna, czułam, że dziś jest ten dzień. Nie jest ona tak stroma jak podbieg pod dom z portu, ale ponad 2 razy dłuższa (około 8-9 minut). Wystartowałam najpierw ostrożnie, a potem chyba mimowolnie się rozkręcałam, bo garmin mówi, że w efekcie szybciej pobiegłam pod górę niż w dół tą samą trasą na rozgrzewce. :szok: Ostatnie mini kółeczko wokół kamienic sąsiadujących z moją wykręcałam z dziką radością, ciesząc się jak dziecko z rozbryzgujących się pod nogami kałuż. :hej:
Awatar użytkownika
strasb
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4779
Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lozanna

Nieprzeczytany post

Niedziela 04/12/2011

30'E + 15' ESB + 5' trucht + przebieżki (6x30''/p=1')
Buty Green Silence


Paaadam, 16 gości w domu to wiele radości, ale i wielkie zmęczenie po. Dobrze, że pobiegałam rano.

Easy - tempo śr. 7:10 min/km, ale było naprawdę sporo wbiegania na górki (np. Crete de Montriond), a starałam się utrzymać wciąż b.spokojny oddech
ESB (Etiopska siła biegowa) - ciężko było znaleźć dobre miejsce z odpowiednim podbiegiem po miękkim - wybetonowanych podbiegów do wyboru, do koloru; wreszcie śmigałam po nachylonym trawniku w Parc du Denantou. Skipem C robiłam cały odcinek choć na koniec było nieco ciężko, skipem A dociągnęłam max do 2/3, najczęściej do połowy. Oddech 2/2, po każdym powtórzeniu skipu odpoczynek w truchcie w dół. Długość odcinka nieznana, wskazanie footpoda w pod górkę + w skipie jest absolutnie niewiarygodne. Przypuszczam, że było nieco ponad 100m.
Przebieżki - na początek zamiast obiecanego poweru było raczej zmęczenie ud etiopskimi harcami, ale potem faktycznie udało się jakoś nogi odpalić; biegłam po asfalcie i czułam niesamowity kontrast po hasaniu wcześniej po trawniku
Awatar użytkownika
strasb
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4779
Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lozanna

Nieprzeczytany post

Wtorek 06/12/2011

10' E + 5*800m (tempo R) + grzyby + 5' E razem 43' biegania, buty Green Silence

(zostawiłam garmina w pracy, cyferki są z pamięci - przepisałam je po treningu na kartkę, ale ta też została w pracy - mogą ulec zmanie)

"Cudna pogoda do biegania była w południe, słoneczko, chyba z 10 stopni. Na stadionie i w okolicznym parku niezły biegowy ruch."

Tak było tydzień temu, dziś padało i wiało, biegaczy jak na lekarstwo, tylko stała ekipa piłkarska grała na boisku, które otacza bieżnia - tę miałam całą dla siebie. Po rozgrzewce ruszyłam rączo, po ok. 100m przypomniałam sobie o włączeniu głowy i zaciągnęłam hamulec.

Piersze 800m - 4'41'' - nieźle, hamulec działa

Potem miało być szybciej, ale m.in. zaczęło mocno wiać i hamulec odpuszczał bardzo wolno:

Drugie 800m - 4'37'' - hmmm

Potem już było trochę walki, przez połowę okrążęnia ten paskudny wiatr w pysk i padało coraz mocniej. Czułam momentami, że biegnę szybciej, ale myślałam, że to takie wrażenie po wbiegnięciu na odcinek, gdzie przestaje zapodawać prosto pod wiatr.

W efekcie trzecie 800m - 4'25'', czwarte 4'22'' - tak mi się spieszyło do ciepłego i suchego

Ostatnie to miało być odbicie sobie za powściągliwość na pierwszym. Deszcz zdecydowanie właśnie wtedy postanowił sobie odbić. Ruszyłam i wtedy właśnie dotarło do mnie jaka biedna zmoczona i przewiana jestem, kiepsko mi się widziało przyspieszenie na końcowych 400m. Jednakowoż dorzuciłam nieco do pieca po zaliczeniu pierwszego okrążenia, ale niebawem wpadłam na prostą z wmordęwindem - opanowała mnie przemożna chęć wcielenia w życie idei "pierniczę, nie biegnę". Bo ileż można sobą tak dawać pomiatać. Każde oznaczone 10m kusiło, żeby właśnie tu się zatrzymać. Wreszcie się zawzięłam i śmignęłam te ostatnie ze 150m mooocno i bez kombinowania.

Ostatnie 400+400m 2'14'' + 1'54''

Grzybów na nasiąkniętej wodą murawie nie próbowałam szukać.
Awatar użytkownika
strasb
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4779
Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lozanna

Nieprzeczytany post

Piątek 09/12/2011

7’E + 200m/15” + 400m/30” + 800m/1’ + 1000m/1’ + 800m/1’ + 400m/30” + 200m/15” + 7’E razem 40' biegania
Odcinki w tempie R, buty Green Silence


W czwartek nie udało się pobiegać i to pomimo tego, że zamiast zapowiadanej ulewy było piękne słońce. A dziś trening - aż mi się ciśnie na usta - "taki w biegu" - ale w sumie jak miałby nie być. :oczko: Wyszłam już po ciemku, wiedząc że trzeba szybciutko zrobić swoje i już czeka następny punkt programu. Okazało się, że stadion oświetlony, bo trenowali piłkarze. Okazało się również, że za ciepło się ubrałam, po rozgrzewce ściągnęłam wiatrówkę, pomykałam potem w samej koszulce w długim rękawem. Znów po około 100m pierwszego odcinka przypomniałam sobie o hamulcu - pierwsze 200m i 400m to ma być spokojniejsze wprowadzenie.

Wyszło:

1'08''/2'17'' - nie za bardzo wolniej, ale przynajmniej nie szybciej niż właściwe tempo R - to już postęp

właściwy trening R - zadane 800m/1000m/800m równiutko od linijki: 4'32''/5'41''/4:32'' - dość dobrze :hej:

mało spałam przez ostatnie dni, więc było ogólne zmęczenie, ale jednocześnie to tempo było przyjemnie swobodne - tzn. czułam, że biegnięcie wolniej nie zmęczyłoby mnie mniej, różnice sprawiłoby mi dopiero nie biegnięcie w ogóle; po pewnym czasie zaczęło się biec "samo", a moje myśli krążyły gdzieś indziej

i spuszczenie ze smyczy - 400m/200m:2'04''/52''

Przyspieszenie na tej końcówce mam podane jako opcjonalne. Jak się zaczyna robić nieco ciężej na dłuższych odcinkach R to zaraz się odzywa głos, że absolutnie nie będzie wobec tego żadnych szaleństw na końcu, tylko przykładne R. Ale kiedy startuję tę ostatnią czterysetkę to jakoś nogi same się zaczynają kręcić szybciej...i wykręciły jeszcze lepsze czasy niż w zeszłym tygodniu pomimo wyraźnego odczucia zapasu.

Na grzyby nie było czasu, zresztą murawa wciąż nieźle namoknięta, ruszyłam żwawo z powrotem - tak bez grzybów dało się żwawo. Ale należną ich dawkę jeszcze odrobię "stacjonarnie".
Awatar użytkownika
strasb
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4779
Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lozanna

Nieprzeczytany post

Niedziela 11/12/2011

30'E + 15' ESB + 5' trucht + przebieżki (6x30''/p=1')
Buty Green Silence


Wieczorem, po ciemku, kręcąc się po górkach i dolinach mojej dzielnicy.

Easy - tempo śr. 7:22 min/km, ale jak wspomniałam było po mocno pofalowanym terenie (a dodatkowo im bardziej pod górę, tym bardziej footpod zaniża tempo), oddech 3/3 po górę, 4/4 poza tym; czułam nieco zmęczenia intensywnym weekendem, starałam się "odpoczywać w biegu"
ESB (Etiopska siła biegowa) - znalazłam oświetlony nachylony trawnik niemal pod domem - wzdluż żwirowej alejki biegnącej wzdłuż liniim metra. Skipem C robiłam naraz 1'15''-1'30'' (w sumie 5 powtórzeń), skipem A dociągnęłam max do 40'' (w sumie 4 powtórzenia). Oddech 2/2, starałam się pomagać sobie obszerną pracą ramion, po każdym powtórzeniu skipu odpoczynek w truchcie w dół. Wskazania garmina z truchtów w dół sugerują, że być może robiłam średnio po 100m skipu C, 40m skipu A.
Przebieżki - w parku; tym razem był obiecany power po ESB - tempa 3:21/3:27/3:19/3:13/3:21/3:29 (tydzień temu 5 na 6 było >4'/km); krok sprzężysty, fajnie się biegło

Nie mam czasu na forum za bardzo, pewnie do świąt już tak będzie. :lalala:
Awatar użytkownika
strasb
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4779
Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lozanna

Nieprzeczytany post

Wtorek 13/12/2011

Znów leje, znów zapomniałam garmina, a do tego nawet starej komórki ze stoperem ze sobą nie miałam. Więc zrobiłam tak:

Dobieg na stadion + 1 koło w E + 8x(400m Run + 150m trucht) + 1 koło trucht + powrót E

Run na oddechu 2/2. Pierwsze powtórzenie starałam się zrobić spokojnie, po środku się nie obijać, ostatnie na maxa, choć było ciężko, bo sie zaczęłam dusić katarem (przy oddechu 1/1). Będą sama na stadionie dla urozmaicenia biegałam raz w jedną, raz w drugą stronę (ułatwiło to też liczenie powtórzeń :hejhej: ).

Cóż, wykonanie tego treningu chyba jednoznacznie przypisuje mnie do takiej, a nie innej forumowek frakcji. :bum: Samopoczucie mówi, że to był taki trening, jak miał być. :usmiech:

Ten tydzień bez grzybów, bo prawdopodobnie w sobotę będzie bonus.
Awatar użytkownika
strasb
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4779
Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lozanna

Nieprzeczytany post

Czwartek 15/12/2011

20'E (śr. 6:49 min/km) + przebieżki 6x 30s p=1'

Brrr, zimno, mokro, wieje, a jutro ma być wręcz huraganowo. Dwa kółka wokół dzielnicy pod osłoną kurtki, która miała wreszcie swą biegową premierę. Może o tym w innym czasie, w każdym razie na lodowate ulewę/śnieżycę pewnie jeszcze skorzystam. Przebieżki w parku, lekko ślisko na kałużach i liściach, a wyszły prawie od linijki - pierwsze trzy po 3:21/3:20/3:22 min/km potem stwierdziłam, że w tych okolicznościach przyrody lepiej zwolnić i było 3:29/3:34/3:32 min/km. I w zasadzie cały czas wydawało mi się, że biegnę dość wolno, choć staram się dynamicznie.
Awatar użytkownika
strasb
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4779
Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lozanna

Nieprzeczytany post

W życiu nie zawsze wszystko tak wypada, jak zaplanujemy...ale czasem nawet to lepiej. :usmiech: Nie było sobotniego bonusu, chwila żalu była króciutka, był to czas spędzony na rzeczy ważne. Ale że teoretycznie byłam wyostrzona jak piła i żeby to całkiem nie poszło na marne, to dziś sobie sama zafundowałam własny bonus, skromny bo skromny, ale zawsze coś. Pamiętacie, czego nie mogłam pobiec pomimo dwukrotnej próby na początku października? Testu na 3km, nie dało się i już. A dziś:

Nidziela 18/12/2011

8' E + 3000m (16:46:00 śr. 5:35min/km) + 7' powiedzmy E po pod górę + sprint w dół do domu po trolejbus się nie zatrzymał na przystanku pod domem) :hahaha:

Stadion miejski jest gorszy od uniwersteckiego, na pierwszy torze tartan wytarty, stoją kałuże a w nich liście...Wiało, to jeszcze jakieś tam echa po Joachimie. Patrząc teraz to mogłam się wyjechać bardziej, dopiero ostatnia prosta niezmiernie się dłużyła (i ostatni kilometr dusiłam się własnym katarem). Tempo wolniej niż moja życiówka na 10km, może hamulec na początku aż za mocny, ale potem sukcesywnie podkręcałam tempo. I w ogóle ja to się dopiero rozpędzam. :sss: I uważam, że to fajny punkt na drodze uczenia się własnego organizmu.

Międzyczasy łapane chaotycznie, po często o nich zapominałam

1000m/200m/400m/500m/300m/200m/200m/200m

6:00:27/1:08:95/2:16:41/2:45:24/1:37:57/1:02:39/1:00:38/0:54:80
Awatar użytkownika
strasb
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4779
Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lozanna

Nieprzeczytany post

Wtorek 20/12/2011

10' E + 5*800m (tempo R) + 8' E razem 47' biegania, buty Salomon


To moje drugi w całej "karierze" trening na śniegu, dobrze, że się skusiłam na założenie trailówek bo bym prawdopodobnie zęby zostawiła na pierwszym zakręcie pod instytutem. Dobieg na stadion w rozjeżdżonym śniegu mało przyjemny, tam gdzie normalna warstwa śniegu leżała to całkiem fajnie. Stadion z tylko kilkoma nieśmiałymi śladami, na szczęście szczelina między wewnętrznym torem i murawą boiska piłkarskiego była z bliska prawie wszędzie widoczna, dokończyłam rozgrzewkę wycierając sobie "trop" wzdłuż wewnętrznej krawędzi. Miejscami fajnie, miejscami juz wtedy ślisko.


Piersze 800m - 4'54'' - bardzo z hamulcem

Potem miało być szybciej:

Drugie 800m - 4'44''
Trzecie 800m - 4'36''

Zaczęło być ciężko, może byłam trochę za ciepło ubrana (ale jak zawiało, to nieomal za lekko), odcinki mocno śliskie.

Czwarte 800m - 4'32''

Ostatnie dla przypomnienia ma być z końcowymi 400m na maksa. Byłam jednak zmęczona + na wirażu między 200 i 300m nieuchronnie czaiła się gleba. Jakieś konkretniejsze przyspieszenie dopiero na ostatniej prostej.

Piąte 400+400m 2'17'' + 2'07''

Zmęczyłam się, na wracając po górę znów byłam kuszona, by przejść do spacerku, ale w ostatnim momencie odparłam pokusę i godnie dotruchtałam. Bębnienie trailówkami po asfalcie opryskując się lodowatą wodą po tyłek zdecydowanie mało przyjemne, szczególnie, że buciki są typu 'na lato świetnie wentylowane'.
Awatar użytkownika
strasb
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4779
Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lozanna

Nieprzeczytany post

Czwartek 22/12/2011

10’E + 200m/15” + 400m/30” + 800m/1’ + 1000m/1’ + 800m/1’ + 400m/30” + 200m/15” + 10’E razem 47' biegania
Odcinki w tempie R, buty Green Silence


Ostatni bieg w tym roku na szwajcarskiej ziemi. W południe nie poszłam biegać, wyszłam za to wcześnie z pracy, by poczynić ostatnie świąteczne zakupy - np. kilogramy przeróżnych czekoladek. :hahaha: Po zapakowaniu ostatnich prezentów ruszyłam na miejski stadion. Pierwsze dwa kółka po stadionie wraz z jakąś zorganizowaną grupą biegową, w świetle jupiterów (dzięki którym wreszcie mnie olśniło, że stadion jest ośmiotorowy, a nie tylko sześcio :bum: ), potem sobie poszli, to oczywiśce jupitery zgasły. Na pierwszym torze spore kałuże, ale chociaż liście od weekendu ktoś posprzątał. Wprowadzające odcinki (200m, 400m) baaardzo luźno w moim odczuciu, prawie spacerek - garmin potwierdza.


1'16''/2'28'' -takiego hamulca to ja jeszcze nie miałam

właściwy trening R - zadane 800m/1000m/800m, zadane równiutko od linijki, wyszło: 4'40''/5'52''/4:39'' - czyli równo owszem, ale wolniej niż zwykle, nie czułam, że biegnę wolniej, choć chyba na koniec byłam mniej zmęczona niż zwykle - może to efekt dość małej ilości snu w nocy?

i spuszczenie ze smyczy - 400m/200m:2'04''/52''

idealnie jak przed tygodniem - z tą różnicą, że na ogromnym luzie, w zasadzie żadnej walki - efekt tego, że się na 800/1000/800 obijałam? na 200m co rusz trochę przyspieszałam i czekałam aż zacznie być ciężko, ale w sumie nie było

Grzyby ostatnio robię tylko 'stacjonarne', kto by przy takiej aurze i temperaturze jakiegoś grzyba na zewnątrz znalazł? :bum:

Niedziela: (2x15)x2
Wtorek: (4x10)x2
Środa: (2x20)x2
Czwartek: coś tam na pewno się uzbiera

Jutro w planie ultra - 1500km autem z naszą kocicą. Jeśli przeżyję w sobotę krakowskie BBL.
ODPOWIEDZ