kachita pisze:
Kanas, aż sprawdziłam, czemu maść końska nazywa się końska. Otóż w Niemczech maści tej używany początkowo właśnie masując konie po ciężkiej pracy. Potem zaczęto jej używać również u ludzi, z dobrymi skutkami. W USA FDA jeszcze nie zezwoliła na jej używanie u ludzi. Jeden z internautów wysnuł teorię, że maść nazywa się "Pferdebalsam" (czyli tak naprawdę balsam koński) a nie "żel chłodzący na ból mięśni" dlatego, że w tym drugim przypadku musiałaby być sprzedawana w aptekach, a nie w drogeriach.
nie tylko w niemczech, jak ja jeszcze intensywnie jeździłam konno to nieraz robiłam wcierki - bo tak się na to mówi
- koniom po skokach.
nie pamiętam, żeby ktoś wtedy wpadał na pomysł wypróbobywania tego na ludziach.
Relish the bad training runs. Without them it's difficult to recognize, much less appreciate, the good ones.
Pat Teske
a to jest mądre i tru..