Czy "ostre" łażenie po górach można włączyć w trening i czy tego typu aktywność daje coś pod kątem biegania?
Chodzi mi np. o dynamiczne wchodzenie, odcinek ma kilka km, nachylenie średnie ok. 10% (od 5% do 30%, jak to w górach).
Czas wejścia to ok. 2 godzin.
Czy taki trening ma sens?
-
- Wyga
- Posty: 89
- Rejestracja: 05 paź 2011, 17:57
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Z punktu widzenia sredniaka za jakiego się uważam to jak najbardziej. Sam mieszkam w górach i często robie wyprawy na pobliskie szczyty efekt taki że odnoszę wrażenie że mięsnie się wzmacniają
takie wspinaczki można chyba zaliczyć do siły biegowej. Tylko niema co przesadzać bo jak będziesz się tylko wdrapywać pod górkę 6 razy w tygodniu to raczej dużego efektu to nieda. Takie mam przynajmniej wrażenie.

-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 579
- Rejestracja: 23 lut 2011, 11:04
Bardziej chodziło mi o to, żeby sobie "dłuższe wybiegania" weekendowe (takie 2 godzinne), zastąpić 2 godzinnym marszem pod górę w słusznym tempie...Goralll pisze:Tylko niema co przesadzać bo jak będziesz się tylko wdrapywać pod górkę 6 razy w tygodniu to raczej dużego efektu to nieda.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 928
- Rejestracja: 08 sie 2011, 17:25
- Życiówka na 10k: 34:29
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Lublin
- Kontakt:
trochę inny ruch jest, ale zawsze coś tam da. Lepiej wbiec