Kulawy Pies - komentarze

Komentarze do blogów treningowych, komentujcie w tym dziale w nie w blogach

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
Adam Klein
Honorowy Red.Nacz.
Posty: 32176
Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
Życiówka na 10k: 36:30
Życiówka w maratonie: 2:57:48
Lokalizacja: Polska cała :)

Nieprzeczytany post

:) Jakie obniżanie progu? Prosiłbym o nieprzypisywanie mi wiary takie koncepcje.

Minutowe podbiegi na maksa to jest po prostu "beztlen" w czystej postaci, i do tego kilkukrotnie powtarzany. Coś od czego każdy długodystansowiec powinien uciekać.
Bardzo dobrze, że prułęś się na 5k, czyli robiłeś mocne, tlenowe bodźce, przecież 5k to nadal w olbrzymiej większości ta sama fizjologia co maraton. Na finiszu może coś Ci tam podskoczyło ale jednorazowo.
New Balance but biegowy
blink
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 788
Rejestracja: 14 wrz 2010, 10:31
Życiówka na 10k: 53
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Beskid

Nieprzeczytany post

kulawy pies pisze:... nigdy mnie żaden pies nie ugryzł, po ryju nie dostałem, ani żadnych takich ...
Może, za szybko biegasz... :hej:
Każdy pije według własnego pragnienia...

Obrazek
tirli
Wyga
Wyga
Posty: 68
Rejestracja: 26 lip 2009, 02:35

Nieprzeczytany post

Witam,
miałem to wysłać na PW ale pomyślałem, że może ktoś z tego pytania i mam nadzieje odpowiedzi :-) skorzysta.
Gdzieś w przepastnych czeluściach internetu dogrzebałem się kiedyś do Twojej wypowiedzi, która mnie zainteresowała (niestety nie mogę jej znaleźć ponownie żeby podlinkować). Chodziło o to że twierdziłeś jakoby bieganie na boso mniej obciążało nogi niż bieganie w butach niskoprofilowych. Dumam już jakiś czas nad tym i nie mogę wykombinować co mogłeś mieć na myśli. Jedyne co mi przychodzi do głowy to to, że biegając w butach ma się coś co oddziela od podłoża i przez to podświadomie ładuje się nogami mocniej niż gdyby biegało się boso. Czy dobrze kombinuję czy chodziło Ci o coś innego?

Pozdrawiam,
Ciekawski :-)
Qba Krause
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 11474
Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31

Nieprzeczytany post

milion tematów na forum o tym.

bieganie w butach niskorprofilowych, bieganie boso, bieganie w butach minimalistycznych. po tym szukać.

a najlepiej poczytać runbloggera - wpisz w google.
być jak brad pitt w Indiana Jonesie.

Do Things Always.

komentarze do bloga
blogspot
Awatar użytkownika
kulawy pies
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1911
Rejestracja: 29 sie 2010, 11:38
Życiówka na 10k: słaba
Życiówka w maratonie: megasłaba
Lokalizacja: hol fejmu

Nieprzeczytany post

święty panie, jednak nie dość, że ktoś czyta te moje głupoty - to, co gorsza, wygląda na to, że są i tacy, którzy je biorą za prawdziwe... :tonieja:

a poważniej: zawsze 'coś tam' obciążasz, i zawsze istnieje jakiś czynnik twardo limitujący intensywność/objętość, przy czym (wg mojego doświadczenia) - w 'pełnych butach' są to kolana, w niskoprofilowych - łydki, na boso- skóra.

pozostaje wybór, z czym wolisz mieć problemy - oczywiście z zastrzeżeniem że zapędzisz się kawałek za daleko poza 'czynnik limitujący'.

(wiedza gdzie jest ten limit obciążeń - przychodzi wraz ze stażem i uważnością, chyba nigdy nie jest 100% dokładna - tym bardziej jeśli zapuszczasz się w 'no man's land', rewiry objętości/intensywności w których jeszcze nie byłeś.)

znowu wyszedł trochę bełkot, ale nic to.

zdrówko
mastering the art of losing. even more.
Awatar użytkownika
strasb
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4779
Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lozanna

Nieprzeczytany post

kulawy pies pisze: a poważniej: zawsze 'coś tam' obciążasz, i zawsze istnieje jakiś czynnik twardo limitujący intensywność/objętość, przy czym (wg mojego doświadczenia) - w 'pełnych butach' są to kolana, w niskoprofilowych - łydki, na boso- skóra.
Krótko i trafnie, choć w butach niskoprofilowych zamiast przypadku - 'łydki' mogą być też 'stopy'.
tirli
Wyga
Wyga
Posty: 68
Rejestracja: 26 lip 2009, 02:35

Nieprzeczytany post

@Qba
Wydaje się, że niezupełnie mnie zrozumiałeś. Tak, jest mnóstwo tematów na forum na temat biegania (powiedzmy) naturalnego i naczytałem się na ten temat całkiem sporo tekstów czy to na tym forum czy na biegajznami czy jeszcze innych portalach. Ale najczęściej bieganie boso i w butach minimalistycznych są w nich jeśli nie utożsamiane to traktowane jako bardzo podobne, natomiast jakiegoś wyszczególnienia różnic między nimi nie ma. A mi właśnie o to chodzi.

Zadałem sobie trud i odnalazłem w końcu cytat:

Re: russian, white russian
Napisane: So, 19 czerwca 2010, 18:32
"Adam, Patataj - jak chcecie, to tuningujcie, ale BARDZO ostrożnie z bieganiem w takich papciach. to naprawdę bardziej obciąża
łydki i stopy niż bieganie boso
."

http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic. ... &start=165
(podkreślenie moje)

Takie stwierdzenie przeczytałem tutaj po raz pierwszy i nigdzie do tej pory nie spotkałem się z podobnym. Przyznaję, że do runbloggera nie sięgam. Próbowałem jeszcze dziś wujka gugla spytać o coś w stylu "barefoot vs minimalist shoes running" ale bez rezultatów. Jeśli jest na _ten_ temat sporo w necie to bardzo proszę o linka.

@kulawy
święty panie, jednak nie dość, że ktoś czyta te moje głupoty - to, co gorsza, wygląda na to, że są i tacy, którzy je biorą za prawdziwe...
powiem więcej. Istnieje grono Twoich wielbicieli którzy z niecierpliwością czekają na każdy kolejny Twój wpis aby móc go rozważać w swych młodych niewinnych jeszcze biegaczych serduszkach. Tak więc ciąży na Tobie wielka odpowiedzialność za przyszłe pokolenia ;-)

A tak na serio to zainspirowany tekstami yacoola no i Twoimi też, pobiegałem sobie trochę na bosaka ale z racji tego, że biegam częściej po ciemku i asfalcie to jednak więcej km robię w skrojonych przez siebie butach, i... podoba mi się to :-)
Ale właśnie to Twoje zdanie zacytowane powyżej mnie zafrapowało.
Po sobie nie zauważyłem, żeby bieganie boso było o wiele delikatniejsze dla łydek, ale może zbyt mało biegałem boso, więc nie neguję tego, że tak może być. Interesuje mnie dlaczego tak jest.
Mam buta minimalistycznego -> ląduję na przodzie stopy, zapiętek wycięty -> brak ucisku na Achillesa. Jak narazie to jest wszystko tak samo jakbym biegał boso. Więc co powoduje tę różnicę, że to _bardziej_ obciąża łydki niż bieganie boso?

Wybaczcie moją dociekliwość, a może ignorancję ale nadal tego nie kapuję i proszę o łopatologiczne wytłumaczenie.

Pozdrawiam,
t
Awatar użytkownika
strasb
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4779
Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lozanna

Nieprzeczytany post

Jest chyba szansa, że przy bieganiu boso z początku zużycie skóry nie pozwoli Ci na dobre skasować łydek.

A co do faktów naukowych w sprawie biegania w różnym obuwiu/ różną techniką, to najlepiej to zebrane u runbloggera. I ma on uczciwe obiektywne podejście.
Awatar użytkownika
Adam Klein
Honorowy Red.Nacz.
Posty: 32176
Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
Życiówka na 10k: 36:30
Życiówka w maratonie: 2:57:48
Lokalizacja: Polska cała :)

Nieprzeczytany post

Nie, no nie uciekajcie teraz od wyjasnien. :)

Ale jak dla mnie to stopa - (jest coś takiego ? :) )- jest boso czy w minimalistycznych mocno obciążana.
Skóra czy łydki to akurat dla mnie mało ważna sprawa.
Awatar użytkownika
strasb
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4779
Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lozanna

Nieprzeczytany post

Nie będę dywagować za dużo dywagować, co Kulawy miał na myśli. Choć w kwestii boso vs buty minimalistyczne kwestia większego bezpieczeństwa tej drugiej sytuacji na początku może się wiązać z faktem, że ona z większym prawdopodobieństwem zapali nam lampkę ostrzegawczą: "Sytuacja wyjątkowa, nie przeginaj".

Na pewno przy bieganiu boso czy w butach minimalistycznych stopa pracuje bardziej niż w butach klasycznych. Warto jednak zauważyć jaka technika jest polecana do biegania "naturalnego", zwłaszcza boso: stopa lądująca na śródstopiu (nie na palcach), nie przesadnie na samej zewnętrzenj krawędzi, pięta ma delikatnie, acz koniecznie zostać też położona potem na ziemi, żadnego wybijania się "pchając" z palców, tylko lekko podnosimy nogę z podłoża. I to ma właśnie służyć unikaniu dużego obciążania stopy. A Ty Adamie piszesz np. o napinaniu stopy do wybicia (aż rozcięgno pęknie :oczko: ), wydaje mi się, że masz raczej na myśli sposób w jaki biegają zawodnicy na bieżni.

A w sprawie słynnych skatowanych łydek, to zetknęłam się z dwoma teoriami: 1. że to z powodu niedopuszczania do swobodnego opadnięcia pięty na ziemię; 2. z powodu zbyt niskiej kadencji. Nie wiem, jak się mają do rzeczywistości, osobiście łydki mnie nigdy nie bolały.
Awatar użytkownika
Adam Klein
Honorowy Red.Nacz.
Posty: 32176
Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
Życiówka na 10k: 36:30
Życiówka w maratonie: 2:57:48
Lokalizacja: Polska cała :)

Nieprzeczytany post

strasb pisze:stopa lądująca na śródstopiu (nie na palcach), nie przesadnie na samej zewnętrzenj krawędzi, pięta ma delikatnie, acz koniecznie zostać też położona potem na ziemi, żadnego wybijania się "pchając" z palców, tylko lekko podnosimy nogę z podłoża. I to ma właśnie służyć unikaniu dużego obciążania stopy. A Ty Adamie piszesz np. o napinaniu stopy do wybicia (aż rozcięgno pęknie :oczko: ), wydaje mi się, że masz raczej na myśli sposób w jaki biegają zawodnicy na bieżni.
Tak, ja wiem że zwolennicy biegania boso mówią, że oni kładą stopę na ziemi. Niemniej - coś musi zamortyzować to "położenie" i biorą to na siebie struktury stopy a nie skóra czy łydka (łydka chyba w małym stopniu). Podstawowe kontuzje osób biegających w butach minimalistycznych lub boso związane są ze stopą, przecież to chyba logiczne.
Tu jest dobry przykład: http://bieganie.pl/?cat=25&id=1863&show=1
Qba Krause
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 11474
Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31

Nieprzeczytany post

co cżłowiek to inne doświadczenia.

mój przypadek jest podobny do starsb pod tym względem, że ja też na początku za bardzo starałem się lądować na śródstopiu, mocno supinowałem i byłem bardzo spięty.

teraz wygląda to diametralnie inaczej.

co ciekawe, ja nigdy nie mialem problemów ze stopami. natomiast łydki - jak najbardziej bolały i wciąż jest to ten element, który najbardziej dostaje w kość. nie jest to jednak nigdy ból a la kontuzja tylko ból - zmęczenie.

a propos rozcięgna - wpływ bieganie boso/mini czy złej techniki?
być jak brad pitt w Indiana Jonesie.

Do Things Always.

komentarze do bloga
blogspot
Awatar użytkownika
kulawy pies
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1911
Rejestracja: 29 sie 2010, 11:38
Życiówka na 10k: słaba
Życiówka w maratonie: megasłaba
Lokalizacja: hol fejmu

Nieprzeczytany post

Adam Klein pisze: Skóra czy łydki to akurat dla mnie mało ważna sprawa.
też wychodziłem z takiego założenia, natomiast w dłuższej perspektywie - łydki są dla mnie najbardziej limitującym kilometraż czynnikiem, i te kilka 'dużych' tygodni(ze cztery- pięć w życiu), kiedy biegałem >110km to było dla mnie zmaganie się z łydkami właśnie - stick, rozmasowywanie, zimno-ciepło. nie było to nic groźnego (chyba), natomiast bieganie na permanentnie przemęczonych, 'sztywnych' łydkach - to po prostu nie jest nic przyjemnego.
(w kadencji czy samej prędkości biegu nie dopatrywałbym się rozwiązania tego problemu - osobiście nie zauważyłem związku)
-------------
swoją drogą mam wrażenie, że doszliśmy do ciekawego punktu wyjścia do rozważań niuansów 'stopa czy łydka?'
- chodzi mi o to, że panuje względna zgoda, że

1 zwiększenie kadencji, przesunięcie środka ciężkości 'pod siebie' i przesunięcie lądowania 'na przód' - pięknie odciąża kolana

2 lekkie odchylenie do tyłu podczas takiego biegu - pięknie wpływa na shin splints (przynajmniej po wewnętrznej stronie) - to za adamo_0, dzięki

natomiast cały czas nie mamy (nawet trefnych) podpowiedzi, co zrobić żeby obciążenia przesuwać na linii łydka-stopa (rozcięgno podeszwowe?czy coś jeszcze?). (zakładam że jakieś powiązanie w tej kwestii istnieje)

Mistrzowie heurystyki - do boju!

(pewnie najuważniejszym obserwatorem byłby ktoś, komu problemy bólowe ujawniają się w obu partiach...ale, co ciekawe - jeszcze kogoś takiego nie spotkałem<co, notabene utwierdza mnie w przekonaniu, że jakiś związek tu istnieje>)

zdrówko
mastering the art of losing. even more.
tirli
Wyga
Wyga
Posty: 68
Rejestracja: 26 lip 2009, 02:35

Nieprzeczytany post

no dobra. jestem zadowolony że mój post rozpoczął dyskusję, chociaż ja nadal nie otrzymałem odpowiedzi na swoje pytanie :-)
W związku z tym zakładam, że nie ma większych różnic między bieganiem mini a boso, poza tą o której wspomniała Strasb - bieganie boso przynajmniej na początku nie pozwala na długie biegi co ogranicza możliwość nabawienia się kontuzji. Ja bym od siebie tylko dodał, że świadomość tego że jest się boso sprawia, że stopy stawia się jednak jakby trochę delikatniej, co mogłoby mieć jakiś wpływ obciążenia. Myślałem jednak, że są jakieś jeszcze inne powody tej Twojej wypowiedzi.
Przypuszczam, że to w butach mini 'przekroczyłeś czynnik limitujący' i dlatego rzuciłeś na nie niesłuszne oskarżenia o bycie bardziej groźnymi dla łydek, gdy tymczasem to samo powiedziałbyś o bieganiu boso gdyby udało Ci się zrobić na bosaka 100 km w tygodniu. dobrze główkuję?

Pozdrawiam,
t
Awatar użytkownika
kulawy pies
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1911
Rejestracja: 29 sie 2010, 11:38
Życiówka na 10k: słaba
Życiówka w maratonie: megasłaba
Lokalizacja: hol fejmu

Nieprzeczytany post

sorry tirli, przeoczyłem twoją ostatnią odpowiedź; (z tym linkiem )

sprawa przedstawia się jeszcze bardziej barbarzyńsko (w sensie kontr-delikatnie-czuciowo):

dyskusja była komentarzem do przygotowań do ubiegłorocznego MGS:
jak nie biegam, przynajmniej myślę o bieganiu;
szykując się do tych 2500m przewyższenia dziesiątego lipca udaje mi się robić to, w czym jestem najlepszy -

sprawiać, że bieganie to wysublimowana formy kulturystyki.

z tego całego chadziajstwa najmniej leżały mi wspięcia na palce, więc wymyśliłem coś takiego:

Adidas Supernova Dorsiflexion
Obrazek

dwa -trzy kilometry pięknie robią łydki, pracujące w większym niż zazwyczaj zakresie ruchu.

poza tym zawsze mnie ciekawiło, co też takiego jest w tych diabelskich systemach.
no i się dowiedziałem.
----
reasumując: bieganie boso lepsze, ale jak cie się wydaje, że pięknie biegasz ze śródstopia i masz power - wytnij piętę i zobacz co łydki na to następnego dnia.
wyszedł laczek z ~ -15mm [słownie: minus piętnaście] spadku pięta śródstopie (pięta niżej), w którym siłą rzeczy można biegać praktycznie tylko na palcach.
- i to NAPRAWDĘ bardziej obciąża łydki.

btw, (i tutaj bezwstydna autopromocja :spoczko: ) chyba od tego cięcia zaczęły się yacoola eksperymenty z butami. (yacool, popraw mnie jeśli to nieprawda)
yacoolowe buty po tuningu to fajne leciutkie papcie do +-naturalnego biegania. ten mój pierwotny wynalazek, to był raczej chamski przyrząd do robienia siły, z prześwitującą przez piętę wkładką (troszkę za głęboko mi się ciachnęło)

-------
jeszcze jedna uwaga: mówiąc o różnych butach i obciążeniach - mam na myśli oczywiście technikę, może nie wymuszaną, ale, powiedzmy najnaturalniejszą dla danego obuwia. w końcu i na boso można walić z pięty :oczko:

zdrówko
mastering the art of losing. even more.
ODPOWIEDZ