Dogonić Kenijczyków - do końca 2011 maraton w mniej niż 3 h

Moderator: infernal

elvis1987
Wyga
Wyga
Posty: 119
Rejestracja: 20 lut 2009, 13:55
Życiówka na 10k: coś koło 40min
Lokalizacja: Legnica
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Może trochę późno ale fani pewnie czekają z niecierpliwośćią :D

"Ta ostatnia niedziela". Tak można określić końcówkę przygotowań do Maratonu Wrocław. W niedziele zostało tylko siedem dni do historycznego biegu. Co w tym tygodniu zostało zrobione? Można powiedzieć, że tradycyjnie to co w każdym tygodniu.
Poniedziałek - rozpocząłem z grubej rury nic nie robienia. W tym dniu na pewno nie biegałem. Pewnie cały dzień przesiedziałem na jednym z portali społecznościowych i gadałem z ludźmi. Na pewno nie był to stracony dzień ze względu na rozwój swojej duchowości ;)

Wtorek - to odmiana o 180st. W tym dniu był przewidziany akcent w formie interwałów tempowych. Trening polegał na pokonaniu czterech odcinków po trzy kilometry. Tempo? Według Danielsa jest to tempo progowe. W moim przypadku 3:56 min/km. U mnie średnia wyszła 3:50min/km. Nie jest źle, czułem się dobrze.

Środa - to wolne. Duże tego wolnego, nie? Ale co mi tam. Wytrzymałość utrzymuje się kilka miesięcy więc to co już zostało zrobione jest moje, a na pewno nie nadrobię zaległości. Znowu pewnie przesiedziałem na jednym z portali społecznościowym :D

Czwartek - oooo to był fajny dzień. Bo dość, że był fajny trening w lasku złotoryjskim to na dodatek w miłym towarzystwie. Ogólnie przebiegliśmy około 9km w terenie pagórkowatym oraz płaskim. I potem nawet fajne rozciąganie po biegu było. Ogólnie luźno i przyjemnie.

Piątek - jest dniem pod znakiem rozbiegania i siły biegowej. Wiadomo, że biegać trzeba i trzeba też czasami wzmacniać nogi. Wyszło 13km rozbiegania oraz 8x100m podbiegów pod górkę. Preferuję tylko podbiegi. Uważam, że skipy i inne duperele są do .... niepotrzebne. Moim bracia w Kenii nie znają czegoś takiego jak skip A, skip B, skip C a są lepsi od europejczyków (pomijamy tutaj warunki genetyczne :P )

Sobota - jeden z lepszych dni w czasie tygodniowego treningu. Bo znowu AKCENT. Powtórka z wtorku lecz o jedno powtórzenie mnie. Czemu? A no bo czułem, że coś jest nie tak a nie chciałem piłować na maksa bo mogło to nie przynieść wymiernych korzyści. Mądry trening przede wszystkim. A .. i jeszcze jedna fajna rzecz. Wieczorny wyjazd do Wrocławia na niedzielny wykład z programu "I Ty możesz zostać maratończykiem".

Niedziela - to bardzo fajny dzień. Dość, że początek tygodnia, to jeszcze Boży dzień odpoczynku... ale... w tym sporcie nie ma wakacji. Trening należy i trzeba zrobić. Ale najpierw poszedłem sobie na odprawę przed maratońską. Spotkałem się z ludźmi, których dawno nie widziałem. Było fajniusio! A po tym przyszedł czas na przykry yyy.. to znaczy miły obowiązek wydreptania 18km. Z tego co pamiętam było gorąco. Nawet trochę za gorąco. Ale zrobiłem swoje. Pierwsze 6km w miłym towarzystwie biegaczy z ITMZM, potem trochę gorzej ale jakoś poszło. Takiej pogody nie powinno być na maratonie ;(

Podsumowanie tygodnia:
Jestem zadowolony z przeprowadzonych treningów. Krótko i na temat :)
New Balance but biegowy
elvis1987
Wyga
Wyga
Posty: 119
Rejestracja: 20 lut 2009, 13:55
Życiówka na 10k: coś koło 40min
Lokalizacja: Legnica
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Nadchodzi pamiętny "d-day"

Przygotowania do akcji oficjalnie się zakończyły. Do rozpoczęcia ofensywy pozostało niecałe 24 godziny. Już w tak krótkim czasie nie zdąży się wytworzyć nowych jednostek bojowych. Więcej krwinek się nie wyprodukuje, pęcherzyków płucnych też nie przybędzie i nie da się zwiększyć ilość włókien szybkokurczliwych i wolnokurczliwych.

Ten tydzień ogólnie był leniwy. Jednostki treningowe zostały ograniczone do minimum. Tak jak przystało na finisz każdej operacji zastosowałem taktykę "Cisza przed burzą". Moi przeciwnicy pewnie jeszcze ostro trenowali a ja wypoczywałem na wyspach Polinezji.

rys.1 Wypoczynek na Polinezji
Wybrałem sobie to miejsce nie bez powodu. Moi szpiedzy przechwycili cenną depeszę o pogodzie jaka będzie panować dnia 11 września 2011 roku. Mianowicie ma być ponad 20 stopni. Więc tamto miejsce wydawało się idealne do przeprowadzenia aklimatyzacji.

Ale jakieś treningi do podbicia formy jednak zrobiłem. Mianowicie we wtorek odbyło się rozbieganie 9km. Środa stała pod znakiem podbijania formy. Odbył się trening prędkości zwany rytmami. 4x1200m w tempie 3:30 min/km spowoduje świeżość w niedzielnym starcie. Czwartek stał pod znakiem rozbiegania. Wolne 9km spowodował masaż dla mięśni po wcześniejszym treningu szybkościowym.

Ostatni dni są wolne od biegania. Sobota stoi pod znakiem odoru pakietu startowego oraz długo oczekiwaną imprezkę "PASTA PARTY" przed zawodami :)

Jak zamierzam przeprowadzić jutrzejszą akcję? Szybko! i najlepiej bez żadnych strat. Chce skończyć w czasie 3h chociaż nie będzie łatwo. Czemu tak szybko? Bo na mecie chce witać przybiegającą "moją" wspaniałą grupę "I Ty możesz zostać maratończykiem"

Do ubiegania na mecie!
elvis1987
Wyga
Wyga
Posty: 119
Rejestracja: 20 lut 2009, 13:55
Życiówka na 10k: coś koło 40min
Lokalizacja: Legnica
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Zaległe posty na blogu http://dogonic-kenijczykow.blogspot.com/
Nadrabiam zaległości i w późniejszym czasie przekopiuje je na bloga forumowego. Na razie zapraszam na stronę
elvis1987
Wyga
Wyga
Posty: 119
Rejestracja: 20 lut 2009, 13:55
Życiówka na 10k: coś koło 40min
Lokalizacja: Legnica
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Odebrane zwycięstwo i chwała na wieki

Zdjęcia na blogu.

Nikt nie spodziewał się, że dnia 25 września 2011 padnie rekord świata w maratonie. Do jeszcze większej sensacji doszłoby gdyby dokonał tego biały człowiek. O mały włos taka sensacja miała by miejsce ...
Po maratonie we Wrocławiu długo siedziałem w ukryciu. Sztab wykwalifikowanych ludzi próbował mnie doprowadzić do pełni funkcjonalności po morderczym pościgu o rekord trasy we Wrocławiu. Masaże, sauny i inna odnowa biologiczna postawiła mnie na nogi i dnia 25 września moglem zaatakować najlepszy czas na maratonie w Berlinie. Nikt nie wiedział o moim planie. A plan był jasny pobiec jak najlepiej rekompensując sobie niepowodzenie kilkanaście dni wcześniej.

Tego dnia wszystko szło w dobrym kierunku. Na starcie tradycyjnie ustawiłem się na przodzie aby mieć dobre zdjęcia na pamiątkę. Strzał startera i ruszyliśmy. Biegniemy i po 4 kilometrach okazało się, że biegnę w grupie razem z peacemakerami oraz jak się później okazało rekordzistą świata i samym Gebreselassiem. Osłaniając się przed wiatrem biegłem tuż za plecami czołówki. Taki stan rzeczy miał się aż do samej mety. Na jeden kilometr przed sama metą zacząłem przyśpieszać i mijać późniejszego rekordzistę świata. Wiedziałem już wtedy, że biegnę na rekord. Niestety zawodnik z Kenii powiedział mi, że cały czas wiozłem się na jego plecach i nie mogę wygrać. Goniąc mnie, kilka metrów przed metą lekko mnie popchnął. Skutkowało to wypadnięciem z rytmu. W tym momencie swobodnie mnie wyprzedził i zdobył pierwsze miejsce oraz rekord świata. Apelacje nic nie dały. Niestety naciski federacji kenijskiej skutkowały wymazaniem mnie z komunikatu końcowego. Po prostu mnie zdyskwalifikowali. Co najgorsze przez kilka godzin po biegu nie były dostępne zdjęcia. Później okazało się, że na wszystkich zdjęciach jestem wymazany! Na szczęście brat zrobił jedyne zdjęcie, które się uchowało. Przedstawia mnie wbiegającego na metę jako drugiego.
rys. 1 Rekord świata

Cała ta sytuacja mnie zirytowała. W niej widać jak mocno może działać lobby. Pod naciskami i zagrożeniem braku kenijskich zawodników na biegach w Europie organizatorzy są w stanie zrobić wszystko. Trudno, biały człowiek musi jeszcze trochę poczekać na swoje zwycięstwo w prestiżowym maratonie.

Nie poddaje się jednak. Będę walczył dalej do momentu aż mi starczy sił.
elvis1987
Wyga
Wyga
Posty: 119
Rejestracja: 20 lut 2009, 13:55
Życiówka na 10k: coś koło 40min
Lokalizacja: Legnica
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Cytując słowa jednej piosenki - "Nic nie może wiecznie trwać" mogę z czystym sumieniem zakończyć sezon 2011. W tym roku sezon biegowy zaczął się dość późno bo dopiero w kwietniu na biegu w Legnicy. To nie był mój start docelowy, ale jedyne przetarcie startowe aby zobaczyć czy dobrze przepracowałem zimę.

Ogólnie rzecz biorąc sezon można zaliczyć do udanych. Padały same rekordy na długich dystansach :) W tym sezonie tylko na długich ponieważ cały plan treningowy ukierunkowany był na Maraton Wrocław.

Z całego przepracowanego sezonu jestem zadowolony ze startu kontrolnego w półmaratonie w Grodzisku Wlkp. (1:24:53) oraz startu docelowego we Wrocławiu na maratonie (3:15:29).

Cele:
przebiegnięcie półmaratonu poniżej 1:30:00 - ZREALIZOWANE
przebiegnięcie maratonu poniżej 3:00:00 - NIE ZREALIZOWANE***
*** Teoretycznie plan łamania 3h w maratonie był przewidziany do końca 2012 roku, więc sprawa dalej otwarta.

Cele pośrednie:
spotkanie nowych ludzi - ZREALIZOWANE
robić to z czego czerpie największą radość - ZREALIZOWANE

Nieoczekiwane zyski:
artykuł w czasopiśmie dla biegaczy - Runner's World
dziewczyna ;)

Przeglądając swój dzienniczek treningowy zebrałem informacje, z których mogłem sobie wykreślić statystyki podsumowujące sezon 2011, który dobiega do końca. Oto one:

Kod: Zaznacz cały

Miesiąc	            Dystans (km)	Czas (hh:mm:ss)	 Tempo(min/ km)
Kwiecień 2011:	      156.84	          10:16:48	    00:04:42
Maj 2011:           	 255.75        	 19:44:01	    00:04:49
Czerwiec 2011:	      154.92     	      08:39:34	    00:04:23
Lipiec 2011:	        195.75        	  14:56:46	    00:04:34
Sierpień 2011:	       297.19        	 20:42:07	    00:04:43
Wrzesień 2011: 	      135.65        	 10:35:45	    00:04:46
Razem: 	               1213.90         	85:23:05	   00:04:41


W tym roku kalendarzowym podporządkowanemu przygotowaniom do Maratonu Wrocław startowałem tylko w sześciu biegach:

2011.11.05 - Wrocław - Olimpijska Szóstka
2011.10.01 - Legnica - XXIV Bieg Lwa Legnickiego
2011.09.11 - Wrocław - Wrocław Maraton
2011.07.31 - Bielawa - Bieg Masowy Ulicami Bielawy
2011.06.12 - Grodzisk Wlkp. - V Grodziski Półmaraton Słowaka
2011.04.16 - Legnica - Legnicki Cross Wiosenny

W każdym z biegów nauczyłem się czegoś nowego, poznałem nowych ludzi i zdobywałem nowe doświadczenia w komunikacji międzyludzkiej. Uczęszczałem na program "I Ty możesz zostać maratończykiem". Byłem na obozie sportowym w Legnicy, mojej kenijskiej stolicy.

Więcej przygód nie pamiętam, za nic nie żałuje. Na następny sezon obiecuje poprawę.
elvis1987
Wyga
Wyga
Posty: 119
Rejestracja: 20 lut 2009, 13:55
Życiówka na 10k: coś koło 40min
Lokalizacja: Legnica
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Żyjąc sobie w mojej Legnicy, następnie przenosząc się do Wrocławia na studia przez wszystkie dwadzieścia cztery wiosny rozmyślałem plan zawładnięcia światem. Chodząc do szkoły technicznej, później na politechnikę w głowie zawsze miałem myśl "Co tu zrobić aby pamiętała mnie ludzkość przez pokolenia". Wszystkie moje siły skupione były na zrobieniu przedmiotu, wehikułu czy urządzenia które mogło by zrewolucjonizować świat. Tak jak Doktor Judym w "Ludziach Bezdomnych", tak ja chciałem ulepszyć świat.

Nigdy bym się nie spodziewał, że sława i pamięć dziesiątków tysięcy ludzi może przyjść poprzez moje bieganie. A tak się stało. Nie trzeba mieć mięśni jak Arnold Schwarzenegger czy Mariusz Pudzianowski. Wystarczyło tylko mieć pasję a kiedyś ona zostanie zauważona.

Moja historia została zauważona przez miesięcznik dla biegaczy Runner's World.

Pewnego dnia zadzwonił do mnie telefon od redaktora naczelnego Runner's World'a z propozycją przeprowadzenia sesji zdjęciowej oraz wywiadu. Natychmiast się zgodziłem. Nie spodziewałem się, że moja historia jest na tyle ciekawa. Przecież nie skonstruowałem silnika magnetycznego, który by zrewolucjonizował energetykę na świecie czy zbudował tani inteligentny dom dla każdego przysłowiowego Kowalskiego.

A jednak to nie był sen. Sesje zaaranżowano we Wrocławskim ZOO. Zaprzyjaźniłem się z tamtejszymi żyrafami. One chyba też mnie polubiły. Wyczuły, że jestem Kenijczykiem ;) Chyba też stamtąd pochodziły ;) Następnie pobiegłem (tak, tak pobiegłem nie poszedłem) na spotkanie z miłą Panią redaktor. I jak to mówią "Powiedziałem co wiedziałem" i wróciłem wraz ze swoją dziewczyną Weroniką do domu :)

Cały wywiad został zmontowany i zamieszczony na 6 stronach listopadowego Runner's World'a. W tym samym numerze tyle samo stron miał Adam Kszczot, reprezentant Polski w biegu na 800m. Medalista Mistrzostw Polski, Europy oraz świata.

Tak więc nie trzeba być super zawodnikiem. Lub nawet superbohaterem ;) Wystarczy mieć pasję a na pewno ktoś to zauważy. Trzeba podążać za marzeniami i ... po prostu wierzyć w swój sukces.

Cały artykuł do przeczytania w listopadowym numerze Runner's World'a. Znaleźć go można np. w salonach Empik :)

Niech moc będzie ze mną! i z Wami! Już niedługo pieniądze i sława na wieki!
ODPOWIEDZ