chodzi mi bardziej o prawo do obrony - nie jest grzecznie pisać źle o kimś nie pytając go o jego wersje - ta rozmowa ( a raczej część o dopingu) powinna być częścią tamtego artykułu - takie jest moje prywatne zdanieAdam Klein pisze:Ale chyba przyznasz, że teraz rozmowa ma trochę inny wymiar, niż gdyby była opublikowana zanim nawet Henryk zobaczył trenera po raz pierwszy. Teraz jest wynik - jest rozmowa.
Komentarz do artykułu Frankfurt Martaon
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2876
- Rejestracja: 20 sie 2001, 13:40
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznań
- Kontakt:
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
No ok, z tym fragmentem się kilka miesięcy spóźniliśmy.
- Buniek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2655
- Rejestracja: 11 cze 2009, 11:12
- Życiówka na 10k: 35:35
- Życiówka w maratonie: 2:57:09
- Lokalizacja: Toruń
Radek (Dudycz) zajął 30 miejsce z czasem 2h15min 9sek, uzyskując klasę mistrzowską. Oto Jego relacja:
„W ostatniej fazie przygotowań odnowiła mi się kontuzja, w związku z czym musiałem korygować program. Ważne tempowe treningi wykonywałem z bólem biodra. Mimo tych nie sprzyjających okoliczności wspólnie z Sylwią podjęliśmy decyzję, że próbujemy. Plan był taki, że na trzecim punkcie odżywczym (15km), na którym miała stać Sylwia, decyduję czy biec dalej, czy przeciwnie schodzić z trasy. Okazało się, że dolegliwość jest znośna, więc odebrałem bidon i postanowiłem ukończyć maraton. Do 32km biegło mi się komfortowo, zapowiadał się bardzo dobry wynik. Ale niestety w decydującej fazie biegu zabrakło zdrowia, biodro dawało się mocniej we znaki, odczuwałem też trudy dystansu. Mój występ uważam jednak za udany. Podjąłem ryzyko, międzyczasy do 30km były życiowe. Wierzę, że w kolejnym maratonie będę miał więcej szczęścia i rok 2012 będzie dla nie mnie bardziej pomyślny.
Nadmienię, że ten frankfurcki maraton był moim trzynastym w karierze ”.
„W ostatniej fazie przygotowań odnowiła mi się kontuzja, w związku z czym musiałem korygować program. Ważne tempowe treningi wykonywałem z bólem biodra. Mimo tych nie sprzyjających okoliczności wspólnie z Sylwią podjęliśmy decyzję, że próbujemy. Plan był taki, że na trzecim punkcie odżywczym (15km), na którym miała stać Sylwia, decyduję czy biec dalej, czy przeciwnie schodzić z trasy. Okazało się, że dolegliwość jest znośna, więc odebrałem bidon i postanowiłem ukończyć maraton. Do 32km biegło mi się komfortowo, zapowiadał się bardzo dobry wynik. Ale niestety w decydującej fazie biegu zabrakło zdrowia, biodro dawało się mocniej we znaki, odczuwałem też trudy dystansu. Mój występ uważam jednak za udany. Podjąłem ryzyko, międzyczasy do 30km były życiowe. Wierzę, że w kolejnym maratonie będę miał więcej szczęścia i rok 2012 będzie dla nie mnie bardziej pomyślny.
Nadmienię, że ten frankfurcki maraton był moim trzynastym w karierze ”.
Krzysiek