W organizmie mechanizmy wysiłku tlenowego i beztlenowego są rozdzielne, to znaczy trenuje się je osobno.
Baza, czyli wytrzymałość tlenowa, cyzeluje przemiany tlenowe właśnie, później dołącza się coraz dłuższe treningi w strefie mieszanej, adopiero 2-3 miesiące przed właściwymi zaczyna się trening w strefie beztlenowej, mocne podjazdy, tolerancja na mleczan, powtórzenia wysiłków maksymalnych. Dlaczego? Dlatego że wytrzymałość tlenową robi się najdłużej, zmiany potrafią zachodzić nawet w ciągu paru lat, jednocześnie tą cechę najwolniej się traci przy braku treningów. Procesy beztlenowe trenuje się szybciej, ale też błyskawicznie się degradują po przerwaniu treningów, a same treningi są o wiele bardziej wyczerpujące i łatwiej o przetrenowanie. Zaznaczam że mówię o kolarstwie, ale to tak dla pełniejszego obrazu

.
Wracając do rzeczy, rozbudowana baza faktycznie umożliwia lepsze przeprowadzanie zaawansowanych treningów w późniejszej części sezonu, można robić te treningi mocniejsze i szybciej się po nich regenerować, więc mają większy wpływ na kondycję.
Tak, bazę jako przebieżki dla przyjemności można robić zawsze i praktycznie bez żadnego roztrenowania, to przy pewnym zaawansowaniu nie jest prawie żadne obciążenie dla organizmu.
A samą bazą nie wyjdzie się powyżej bardzo przeciętnego poziomu. W jedynych zawodach biegowych w jakich brałem udział (Bieg Przemysła w Poznaniu 10.7km) zauważyłem, że to coś podobnego do kolarskiej czasówki. Biegnie się w miarę równo, w miarę swoim tempem i jak najbliżej progu mleczanowego. Im bliżej progu się pobiegnie tym lepszy wynik. Czyli w treningach trzeba też ostro popracować nad tolerancją na mleczan i wytrzymałością w strefie mieszanej i beztlenowej, tego się nie da osiągnąć bez zaawansowanych treningów.
Dla mnie na przykład górna granica treningu bazowego to ~150bpm, a próg mleczanowy mam na ~171bpm.
The faster you are, the slower life goes by.