Mimo skurczów pobiegła w maratonie. Urodziła prawie na mecie
Moderator: beata
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 401
- Rejestracja: 27 wrz 2009, 20:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Łódź
ciaza to nie choroba ale zastanow sie Kuba o co sie klocisz.. lekarz moze nie dokladnie zdawac sobie sprawe co to znaczy maraton.. a jakby stracila to dziecko to co wina byla by lekarza bo przeciez pozwolil tak? troche rozsadku...
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
koreek - biegaczka była pod stała opieką lekarza, do tego proszę Cię - lekarz prowadzący ciążę miałby niefrasobliwie zgodzić się na maraton? Nie wierzę w taką sytuację. Kolejna sprawa- dziewczyna od połowy szła.
Nie róbmy z igly wideł.
Gdyby straciła dziecko na skutek zbyt wielkiego wysiłku - tak, wina byłaby po stronie lekarza, który źle ocenił ryzyko i wydał zgodę. W tym przypadku lekarz właściwie ocenił ryzyko, wydał zgode, kobieta maraton ukończyła i urodziła zdrowe dziecko.
To, że coś wydaje nam się w pierwszej ocenie dziwne nie znaczy że takie jest w istocie.
Zwróćcie też uwagę, że w dyskusji w obronie matki wypowiadają się osoby, które same mają dzieci, wiedzą więc czym jest ciąża, jakie ryzyko podczas niej jest dopuszczalne a jakie nie. Nasze opinie nie są wyssane z palca.
Tompoz, uwaga ogólna, na przykladzie tego tematu:
rozumiem, ze masz inne zdanie i potrafię z Twoich postów wywnioskować jakie ono jest. Być może argumentując, wyjaśniając byłbyś w stanie mnie i innych przekonać, w części sytuacji. Tymczasem nie zadajesz sobie zupełnie trudu wyjasnienia o co Tobie chodzi, podania konkretnych argumentów itd., tym samy nie dość, że nie udaje Ci się nikogo przekonać, to jeszcze zrażasz do siebie ludzi, jako ktoś, kto tylko krytykuje, nie wnosząc nic konstruktywnego do dyskusji. Jeżeli chcesz, żeby rozmówcy traktowali Ciebie poważnie, Ty również musisz ich traktować poważnie i z szacunkiem, co oznacza m.in. odpowiadanie na pytania, w sposób rzeczowy i wyczerpujący. Pozdrawiam![uśmiech :)](./images/smilies/icon_e_smile.gif)
Nie róbmy z igly wideł.
Gdyby straciła dziecko na skutek zbyt wielkiego wysiłku - tak, wina byłaby po stronie lekarza, który źle ocenił ryzyko i wydał zgodę. W tym przypadku lekarz właściwie ocenił ryzyko, wydał zgode, kobieta maraton ukończyła i urodziła zdrowe dziecko.
To, że coś wydaje nam się w pierwszej ocenie dziwne nie znaczy że takie jest w istocie.
Zwróćcie też uwagę, że w dyskusji w obronie matki wypowiadają się osoby, które same mają dzieci, wiedzą więc czym jest ciąża, jakie ryzyko podczas niej jest dopuszczalne a jakie nie. Nasze opinie nie są wyssane z palca.
Tompoz, uwaga ogólna, na przykladzie tego tematu:
rozumiem, ze masz inne zdanie i potrafię z Twoich postów wywnioskować jakie ono jest. Być może argumentując, wyjaśniając byłbyś w stanie mnie i innych przekonać, w części sytuacji. Tymczasem nie zadajesz sobie zupełnie trudu wyjasnienia o co Tobie chodzi, podania konkretnych argumentów itd., tym samy nie dość, że nie udaje Ci się nikogo przekonać, to jeszcze zrażasz do siebie ludzi, jako ktoś, kto tylko krytykuje, nie wnosząc nic konstruktywnego do dyskusji. Jeżeli chcesz, żeby rozmówcy traktowali Ciebie poważnie, Ty również musisz ich traktować poważnie i z szacunkiem, co oznacza m.in. odpowiadanie na pytania, w sposób rzeczowy i wyczerpujący. Pozdrawiam
![uśmiech :)](./images/smilies/icon_e_smile.gif)
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
Nie wiem do końca, co o tym myśleć.
Mam wrażenie, że to jednak parcie na szkło...
Niezależnie od faktu, że pod koniec 9 miesiąca to malcowi raczej nic już zaszkodzić nie mogło, a poród może rzeczywiście przyspieszyło (może zamiast czekać 2 tygodnie po terminie trzeba było zdecydować się na taki wyczyn? NIE. Uważam, że nie zrobiłabym czegoś takiego), to jednak 10km w półtorej godziny to nie jest tempo chodu ciężarnej kobiety, nawet bardzo sprawnej, a 6 godzinny wysiłek to duże obciążenie.
Opinia lekarza w tym wszystkim mało ważna. Bo przecież kobieta mogła mu powiedzieć, że wybiera się na spacer po trasie maratonu. A spacerek to to nie był...Marszobieg - tak.
Z naciskiem na MARSZ jednak. Zatem nie "przebiegła", a "PRZEBYŁA MARATON"
Osobiście oceniam to negatywnie, bo na spacer wybrałabym się raczej do lasu...
Z drugiej strony, w lesie do lekarza daleko, a na trasie maratonu tłum ludzi i opieka medyczna. No i zawsze można zejść z trasy.
Nie wiem, nie wiem sama... takie to "amerykańskie"...
Mam wrażenie, że to jednak parcie na szkło...
Niezależnie od faktu, że pod koniec 9 miesiąca to malcowi raczej nic już zaszkodzić nie mogło, a poród może rzeczywiście przyspieszyło (może zamiast czekać 2 tygodnie po terminie trzeba było zdecydować się na taki wyczyn? NIE. Uważam, że nie zrobiłabym czegoś takiego), to jednak 10km w półtorej godziny to nie jest tempo chodu ciężarnej kobiety, nawet bardzo sprawnej, a 6 godzinny wysiłek to duże obciążenie.
Opinia lekarza w tym wszystkim mało ważna. Bo przecież kobieta mogła mu powiedzieć, że wybiera się na spacer po trasie maratonu. A spacerek to to nie był...Marszobieg - tak.
Z naciskiem na MARSZ jednak. Zatem nie "przebiegła", a "PRZEBYŁA MARATON"
Osobiście oceniam to negatywnie, bo na spacer wybrałabym się raczej do lasu...
Z drugiej strony, w lesie do lekarza daleko, a na trasie maratonu tłum ludzi i opieka medyczna. No i zawsze można zejść z trasy.
Nie wiem, nie wiem sama... takie to "amerykańskie"...
- ioannahh
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1309
- Rejestracja: 20 cze 2010, 20:27
- Życiówka na 10k: 39:46
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: sopot
- Kontakt:
w tym przypadku tak w przenośni, jak i dosłownie...DOM pisze: Mam wrażenie, że to jednak parcie na szkło...
![:jatylko:](./images/smilies/jatylko.gif)
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
znasz kobietę i wiesz, czy tylko tak sobie pleciesz?
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
Qba - nie wiem, czy to pytanie było do mnie czy do Asi? Ja napisałam, co sądzę
.
Mam niestety wrażenie, że za chwilę kobieta w ciąży zdobędzie Mont Everest, przepłynie Pacyfik (oczywiście wszystko w asyscie lekarza...). Jakoś nie podoba mi się ten trend. To nie jest czas na extrema.
Ale żeby była jasność - jestem za aktywnością ruchową koiet w ciąży: popieram bieganie (w granicach rozsądku i możliwości), pływanie, jogę, etc. Wszystko super, ale... maraton? w 9-tym miesiącu? Naprawdę obawiam się, że za chwilę znajdą się naśladowczynie, ale zrobią to na własną rękę, bez wiedzy lekarza...
.
Mam niestety wrażenie, że za chwilę kobieta w ciąży zdobędzie Mont Everest, przepłynie Pacyfik (oczywiście wszystko w asyscie lekarza...). Jakoś nie podoba mi się ten trend. To nie jest czas na extrema.
Ale żeby była jasność - jestem za aktywnością ruchową koiet w ciąży: popieram bieganie (w granicach rozsądku i możliwości), pływanie, jogę, etc. Wszystko super, ale... maraton? w 9-tym miesiącu? Naprawdę obawiam się, że za chwilę znajdą się naśladowczynie, ale zrobią to na własną rękę, bez wiedzy lekarza...
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
DOM - to było do Asi. Uważam, że jak ktoś coś stwierdza tak kategorycznie, to powinien mieć podstawy.
Zgadzam się z Tobą odnośnie naśladownictwa itd. Ale konkretny przypadek to co innego - konkretna kobieta, konkretnea ciąża, konkretny lekarz. Nie ogół, tylko szczegół.
Zgadzam się z Tobą odnośnie naśladownictwa itd. Ale konkretny przypadek to co innego - konkretna kobieta, konkretnea ciąża, konkretny lekarz. Nie ogół, tylko szczegół.
- ioannahh
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1309
- Rejestracja: 20 cze 2010, 20:27
- Życiówka na 10k: 39:46
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: sopot
- Kontakt:
Qba - nie znam tej pani, ale nie moge nie zgodzic sie z Dominika. OK, ciaza to nie choroba, ale wedlug mnie bohaterka artykulu naprawde nie ma sie czym chwalic. Mozna robic w zyciu rozne nie do konca rozsadne rzeczy, jesli robi sie to na wlasna odpowiedzialnosc - a tutaj rzecz przedstawia sie nieco inaczej.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
ale proszę wytłumacz mi dlaczego uważasz, że to było to nie do końca rozsądne?
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 401
- Rejestracja: 27 wrz 2009, 20:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Łódź
Qba Krause pisze:ale proszę wytłumacz mi dlaczego uważasz, że to było to nie do końca rozsądne?
kurcze Kuba mialem Cie za rozsadnego faceta... masz przeciez corke.. uwazasz ze 6h bieg jest zdrowy dla kobiety w ciazy? nie wazne czy byly przeciwskazania lekarza czy nie.. to jest taki wysilek ze duzo w organizmie moze sie zmienic.. a jakby poronila? wybaczylbys sobie ze pozwoliles zonie na taki kaprys? prosze Cie zastanow sie troche..
- Iwan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1161
- Rejestracja: 23 mar 2004, 11:36
- Lokalizacja: Łódź
Chciała byś urodzić swoje dziecko na brudnej ulicy? Narazić je i siebie na zakażenie? A co w przypadku krwotoku lub owinięcia szyi dziecka pępowiną (lub innych komplikacji)? Zgoda na powikłania lub śmierć?Dorotka Gonitwa pisze:Zgadzam się z Qbą. O ile lekarz nie widziałby przeciwwskazań też bym potruchtała. Dlaczego tego nie zrobić jeżeli dobrze się czuję?
W imię czego? Jakiś chorych ambicji?
Nie wyobrażam sobie by w takich warunkach miała rodzić moja żona.
W przypadku tej amerykanki to albo przemożna chęć zaistnienia w mediach albo bezmyślność i głupota połączone w jedno. W głowie mi się nie mieści, że można być tak bezmyślnym. Dotyczy to też jej otoczenia, a już szczególnie ojca dziecka i lekarza!
Ostatnio zmieniony 18 paź 2011, 17:34 przez Iwan, łącznie zmieniany 1 raz.
"Nie żyję, by lepiej biegać. Biegam, by lepiej żyć" R.W.
- ioannahh
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1309
- Rejestracja: 20 cze 2010, 20:27
- Życiówka na 10k: 39:46
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: sopot
- Kontakt:
hej, koreek, spokojnie - to, ze mamy inne zdanie niz Qba nie musi od razu znaczyc, ze jest on czlowiekiem beztroskim i nierozwaznym
gdyby wszyscy mysleli tak samo, swiat bylby nudny
Qba, uwazam, ze to nierozsadne, zeby biec maraton w tak zaawansowanej ciazy, poniewaz zarowno ten 'odmienny' stan jak i bieg maratonski sa pewnymi 'ekstremami' i znacznym obciazeniem dla organizmu juz w pojedynke. jaki jest cel brania udzialu w zawodach, gdy jest sie w dziewiatym miesiacu ciazy? zeby udowodnic, ze sie da? i co z tego, ze sie da? to znaczy, ze inne kobiety tez powinny probowac? jestem zdecydowanie na nie. tak jak napisalam wczesniej - nie mam nic przeciwko temu, zeby robic rozne dziwne, osobliwe, kuriozalne i szalone rzeczy - ale pod warunkiem, ze ryzykuje sie tylko swoim zdrowiem i zyciem.
jak dla mnie 'wyczyn' tej maratonki moznaby porownac do podskakiwania na jednej nodze na szczycie wiezy Eiffla z noworodkiem wystawionym za barierke. nawet jesli dziecko bedzie przymocowane superwytrzymalymi linami i asekurowane przez matke - PO CO?
![oczko ;)](./images/smilies/icon_e_wink.gif)
Qba, uwazam, ze to nierozsadne, zeby biec maraton w tak zaawansowanej ciazy, poniewaz zarowno ten 'odmienny' stan jak i bieg maratonski sa pewnymi 'ekstremami' i znacznym obciazeniem dla organizmu juz w pojedynke. jaki jest cel brania udzialu w zawodach, gdy jest sie w dziewiatym miesiacu ciazy? zeby udowodnic, ze sie da? i co z tego, ze sie da? to znaczy, ze inne kobiety tez powinny probowac? jestem zdecydowanie na nie. tak jak napisalam wczesniej - nie mam nic przeciwko temu, zeby robic rozne dziwne, osobliwe, kuriozalne i szalone rzeczy - ale pod warunkiem, ze ryzykuje sie tylko swoim zdrowiem i zyciem.
jak dla mnie 'wyczyn' tej maratonki moznaby porownac do podskakiwania na jednej nodze na szczycie wiezy Eiffla z noworodkiem wystawionym za barierke. nawet jesli dziecko bedzie przymocowane superwytrzymalymi linami i asekurowane przez matke - PO CO?
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 401
- Rejestracja: 27 wrz 2009, 20:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Łódź
ioannahh pisze:hej, koreek, spokojnie - to, ze mamy inne zdanie niz Qba nie musi od razu znaczyc, ze jest on czlowiekiem beztroskim i nierozwaznymgdyby wszyscy mysleli tak samo, swiat bylby nudny
ja jestem spokojny... tyle ze potem z takich pomyslow wychodza glupie konsekwencje o ktorych sie oglada w faktach.. a ze Kube mam wlasnie za rozwaznego i inteligentnego faceta to dziwi mnie ze wlasnie od niego wychodzi taka opinia..
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
na początek proszę przeczytajcie ten artykuł:
http://abcnews.go.com/Health/Moms/marat ... d=14706286
kilka wyjątków z niego:
- dziewczyna ma na koncie już 8 maratonów, z czego 3 biegane w ciąży,
- biegł z nią cały czas mąż,
- oczywiście miała imprimatur lekarza,
- nie miała parcia na ukończenie, chciała biec ile będzie w stanie przy dobrym samopoczuciu,
- drugą połówkę SZŁA.
Wg mnie nie było żadnego niebezpieczeństwa, stąd taka a nie inna moja opinia o całym wydarzeniu.
http://abcnews.go.com/Health/Moms/marat ... d=14706286
kilka wyjątków z niego:
- dziewczyna ma na koncie już 8 maratonów, z czego 3 biegane w ciąży,
- biegł z nią cały czas mąż,
- oczywiście miała imprimatur lekarza,
- nie miała parcia na ukończenie, chciała biec ile będzie w stanie przy dobrym samopoczuciu,
- drugą połówkę SZŁA.
Wg mnie nie było żadnego niebezpieczeństwa, stąd taka a nie inna moja opinia o całym wydarzeniu.
- Iwan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1161
- Rejestracja: 23 mar 2004, 11:36
- Lokalizacja: Łódź
Według Ciebie... a znasz się na tym?Qba Krause pisze: Wg mnie nie było żadnego niebezpieczeństwa, stąd taka a nie inna moja opinia o całym wydarzeniu.
To powiedz w czym pomógł by jej biegnący mąż i "imprimatur lekarza", gdyby nagle na ulicy w tłumie biegaczy zaczęła rodzić wskutek wysiłku na jaki wystawiła organizm? Co zmieniłyby ukończone wcześniej maratony, gdyby złapały ją gwałtowne skurcze, a w kroczu ukazała się główka dziecka?
Nagły poród jest rzadkością -to fakt. Ale się zdarza (zwłaszcza podczas gwałtownego wysiłku lub stresu) i to znacznie częściej niż biegnąca w maratonie lekkomyślna "mamusia" czego dowodzą porody na pokładach samolotów, w pociągach, a ostatnio -jak czytałem- w samochodzie stojącym w korku (w Warszawie). Sam byłem świadkiem porodu trwającego niecałą godzinę (na szczęście w warunkach szpitalnych).
Trzeba zatem trochę myśleć. Zwłaszcza jak się jest odpowiedzialnym nie tylko za siebie. Tu myślenia wyraźnie zabrakło...
Ostatnio zmieniony 18 paź 2011, 22:27 przez Iwan, łącznie zmieniany 1 raz.
"Nie żyję, by lepiej biegać. Biegam, by lepiej żyć" R.W.