Też na razie jeżdżę na rowerze MTB, ale po przejechaniu Tour de Pologne dla Amatorów na pożyczonym rowerze szosowym złapałem bakcyla i takie dystanse jak piszesz (około 100 km) to najchętniej robiłbym na tego typu sprzęcie Bardzo mi to przypomina długie wybiegania, o ile się jeździ po płaskim... A w górach to oczywiście ostre podbiegi no i zjazdy nieporównywalne z niczym
Ja tutaj raczej z drugiego obozu zaglądam, jestem MTBowcem, ostatnio też trochę szosowcem, a bieganie traktuję uzupełniająco, jako swego rodzaju ogólnorozwojówkę. Kolarzom w zasadzie nie zaleca się biegania w sezonie, ale stwierdziłem po sobie, że jak się nie jest zawodowcem, to jedno godzinne czy półtoragodzinne wybieganie w tygodniu może przynieść tylko korzyści, w szczególności w zakresie lepszego przygotowania ciała do jakiegoś niestandardowego wysiłku, np podbiegu z rowerem pod górę, tak samo dobrze wpływa na mięśnie stabilizujące i mięśnie pasa barkowego, które w zasadzie na rowerze bardzo mało pracują.
Podejrzewam, że dla zdeklarowanego biegacza amatora jeden czy dwa treningi rowerowe na tydzień też będą korzystne, raz że na rowerze można robić dłuższe treningi na bazę tlenową, gdzie rodzaj wysiłku nie ma większego znaczenia, dwa to bardziej równomierny rozwój mięśni ud bez większego obciążania kolan.
Tej zimy mam zamiar biegać trochę więcej i być może wystartować w jakimś półmaratonie w marcu, ciekaw jestem też jak taki trening wpłynie na wyniki rowerowe.
Rowerowanie i bieganie to super sprawa, przez dwanaście lat biegałem tylko w zimie a od zeszłego roku przeplatam jazdę
na rowerze MTB, szosa z bieganiem. Udało mi się przebiec i przeżyć Rzeźnika a teraz jeszcze zaliczyłem bieg na Kasprowy i jest super,startowałem w MTB i na szosie i widzę ,że są same plusy takiego treningu większy nacisk kładę na bieg po górach.
Myślę ,że umiejętne trenowanie przynosi w takim układzie same korzyści.