Irenka - a może jeszcze maraton poniżej 3 godz.?

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
Irma
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 34
Rejestracja: 15 paź 2007, 22:32
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 2.58:22
Lokalizacja: Białystok

Nieprzeczytany post

Przygodę z bieganiem właściwie mam już za sobą - kilkanaście lat startów na bieżni, przełajach i na ulicy. Ponad 3 lata temu skończyłam trenowanie. Pierwszy powód to niezrealizowany cel przebiegnięcia maratonu poniżej 2:50 w 2007 r. a później po kilku miesiącach luzu po nieudanym starcie zaczęłam dużo pracować i brakowało mi już czasu, sił i ochoty na bieganie. Biegałam bardzo sporadycznie, kilka może kilkanaście razy w roku. Jesienią 2010 r. zaszłam w ciążę i baaardzo urosłam - przybyło mi ponad 20 kg.
Obrazek
Wzrost:163
Waga: obecnie 58 kg (wcześniej przez większą część mego życia ok. 52 kg (+-3 kg))
Kategoria wiekowa: weteranka :hahaha:
Patrner życiowy: Adam
Córka: Lidia (będę zapewne często o niej wspominać, bo jesteśmy obecnie prawie nierozłączne)
Obrazek
To są moje życiówki, głównie z bieżni, ale zawsze czułam sentyment do biegów ulicznych i mając 17 lat oraz bardzo króciutki staż treningowy wystartowałam w swoim pierwszym półmaratonie, który oczywiście ukończyłam z czasem 1 godz. 37 min. jak dobrze pamiętam…

800 m-00:02.10,58-2000-08-19-Kraków
1000 m-00:02.48,89-1999-08-01-Białystok
1500 m-00:04.29,75-2000-08-06-Kraków
1 mila – 00:05.08,67-2006-05-27-Białystok
3000 m prz.-00:11.02,34-2000-06-24-Warszawa
5000 m-00:17.11,13-2001-07-06-Biała Podlaska
10000 m-00:37.44,71-1997-09-07-Kraków
Bieg godzinny- 15605 m – 2006-10-08-Białystok- RP

Półmaraton-01:21.33,00-2002-04-07-Września
Maraton-02:58.22,00-2006-04-09-Dębno

Obrazek
3 miesiące temu , dokładnie 15.06.2011 r. urodziłam córeczkę - Lidkę (56 cm i 3850 g) i obiecałam sobie, że wrócę do formy, przynajmniej takiej, aby bez problemu spokojnie przebiec swoją najdłuższą pętlę w lesie :) a może jeszcze więcej, np. maraton ;). Ze względu na to, że w ciąży, ani długo przed, nie biegałam, nie będzie to takie łatwe jak w przypadku niektórych dziewczyn piszących na forum, ale może dam radę. Co prawda waga już wróciła do tej przedciążowej, jednak nadal czuję się ciężko, gdyż jest to kilka kilo więcej niż wtedy gdy jeszcze biegałam. Próbowałam już truchtać, jeszcze nie sprawia mi to przyjemności ale jest lepiej niż miesiąc temu. Chciałam też popracować nad brzuchem, ale na to będę musiała poczekać, gdyż chyba jeszcze nie do końca szwy się wygoiły i po prostu nie daję rady robić jakichkolwiek ćwiczeń na mięśnie brzucha.
Ostatnio zmieniony 19 wrz 2011, 13:57 przez Irma, łącznie zmieniany 2 razy.
Mój blog
Komentarze do bloga
Może jeszcze zaskoczę siebie i innych ;)
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
Irma
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 34
Rejestracja: 15 paź 2007, 22:32
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 2.58:22
Lokalizacja: Białystok

Nieprzeczytany post

Dzisiaj pierwszy raz wyszłam celowo na trening (bez wózka, bez psa). Ubrałam się w strój biegowy i poszłam potruchtać.
Obrazek
Bez zatrzymywania przeczłapałam (całkowity brak dynamiki ruchu) 6 km w czasie 33 minut co jak na razie jest dużym sukcesem.
Obrazek
Wzięłam ze sobą IPoda i włożyłam buty Nike+ tylko zapomniałam podłączyć do IPoda nadajnika, więc pozostał mi do pomiaru stoper i znana pętla w lesie.
Obrazek
Ze względu na prawdopodobne uczulenie mojej córeczki, którą karmię piersią jestem na diecie bezbiałkowej co jest dla mnie straszną udręką, ale jakoś sobie radzę.
Dzisiaj na śniadanie zjadłam dwie kanapki z kiełbasą wyrobu mojej mamy i pomidorem a na obiad spaghetti z razowym makaronem (bezjajecznym oczywiście), na kolację pewnie tradycyjnie wafle ryżowe i może piwo bezalkoholowe do tego 
Mój blog
Komentarze do bloga
Może jeszcze zaskoczę siebie i innych ;)
Awatar użytkownika
Irma
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 34
Rejestracja: 15 paź 2007, 22:32
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 2.58:22
Lokalizacja: Białystok

Nieprzeczytany post

Obrazek
Dziś skusiłam się na dłuższą pętlę w lesie (dobrze, że mam obok taki duży las z mnóstwem tras).
Przebiegłam 8 km w 44 minuty, ani razu się nie zatrzymując i nawet starałam się kolana nieco wyżej unosić.
Chciało mi się przejść w marsz po ok. 5 km, lecz trochę się spieszyłam, bo po pierwsze wyszłam po 18-tej i było już szarawo a wracałam prawie w ciemnościach (dzień jest coraz krótszy, poza tym było pochmurno), po drugie Lidzia marudziła a jej tatuś jest przeziębiony i każdy kontakt czyli noszenie, przytulanie wiąże się z ryzykiem zarażenia, no ale zostawiłam ich razem z nadzieją, że dziecko jeszcze posiada silną odporność, którą ponoć nabywa w życiu płodowym i dodatkowo wysysa z mlekiem matki :).
Po bieganiu bolą mnie żebra i miednica. :szok: Bardzo dziwne wrażenie, liczę na to, że z czasem minie i zaczną mnie co najwyżej boleć nogi.
Mój blog
Komentarze do bloga
Może jeszcze zaskoczę siebie i innych ;)
Awatar użytkownika
Irma
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 34
Rejestracja: 15 paź 2007, 22:32
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 2.58:22
Lokalizacja: Białystok

Nieprzeczytany post

Rano byłam na stadionie, ale nie po to żeby biegać, tylko posędziować zawody lekkoatletyczne. Posiadam licencję sędziego II stopnia, bloku biegów oczywiście i czynnie pełnię obowiązki sędziego na zawodach. Zabrałam ze sobą Lidkę, która nie była zbytnio zainteresowana tym, że ktoś biega i przespała cały swój pobyt na stadionie.Zresztą była już tam trzeci raz więc dla niej to nic nowego. Na szczęście zawody były krótkie i nie musiałam kombinować z karmieniem itp.
Obrazek
Postanowiłam być twarda i trochę zaszalałam - przebiegłam 10 km w 51'21". Pogoda była tak przepiękna, że aż się chciało pobyć w lesie trochę dłużej. W pierwszej połowie dystansu biegłam z zachodu na wschód i goniłam swój długi cień, dużo dłuższy niż ja w rzeczywistości, więc gdybym nawet upadła na twarz to bym go chyba nie dogoniła :)
Muszę uruchomić swój Polar żeby monitorować tętno, bo może trochę przesadzam. Przez jakiś czas postaram się nie dążyć aż tak bardzo do zwiększania ilości przebiegniętych na jednym treningu kilometrów, bo za szybko będę musiała pobiec maraton ;) a jeszcze nie jestem na to gotowa. Najważniejsze żeby udało mi się wychodzić na trening przynajmniej jak do tej pory co drugi dzień albo nawet codziennie, ale na spokojnie i bez szaleństw. Powiedzmy, że ten pierwszy tydzień mojej aktywności biegowej to taka próba organizmu, czy w ogóle jeszcze się nadaję.
Znalazłam parę ćwiczeń izometrycznych na mięśnie brzucha, które mogę wykonywać, więc po bieganiu troszkę ćwiczę, choć nie za bardzo ten typ aktywności mi odpowiada, ale mój brzuch bardzo się tego domaga.
Obrazek
Przez ostatnie dni moja książka to "Blogi treningowe kobiet" na tym forum. Staram się Was poznać żeby móc kojarzyć i komentować Wasze poczynania biegowe i nie tylko, a więc niedługo mogę się trochę uaktywnić w komentarzach do blogów :taktak:
Mój blog
Komentarze do bloga
Może jeszcze zaskoczę siebie i innych ;)
Awatar użytkownika
Irma
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 34
Rejestracja: 15 paź 2007, 22:32
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 2.58:22
Lokalizacja: Białystok

Nieprzeczytany post

Wczoraj jedyną moją aktywnością było chodzenie w pozycji kucznej i trochę na kolanach w basenie a dokładnie w brodziku, gdzie odbywały się zajęcia pływania dla niemowlaków. Byliśmy już tam tydzień temu gdy Lidka nie miała jeszcze skończonych 3 miesięcy i wszystkie dzieci były od niej dużo starsze. Pani zaproponowała nam zmianę grupy na taką, w której miały być dzieci w podobnym wieku ale wczoraj okazało się, że znów jest zdecydowanie najmłodsza i część ćwiczeń musieliśmy modyfikować. Ale najważniejsze, że Lidzia się trochę pochlupała w wodzie.
To zdjęcie z zeszłego tygodnia :)
Obrazek

Uploaded with ImageShack.us

Na razie opiekuję się swoją córeczką, ale jeżeli wieczorem tatuś się nią zajmie po powrocie z pracy, to postaram się wyjść na jakiś lekki trening i nie omieszkam tego odnotować w swoim blogu :ble:
Mój blog
Komentarze do bloga
Może jeszcze zaskoczę siebie i innych ;)
Awatar użytkownika
Irma
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 34
Rejestracja: 15 paź 2007, 22:32
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 2.58:22
Lokalizacja: Białystok

Nieprzeczytany post

Obrazek
Zgodnie z planem wyszłam się trochę "przewietrzyć" :) Przebiegłam 6 km w 32'20".
Po południu zaczytałam się w forum i zjadłam późno obiad więc czułam lekki dyskomfort w żołądku, ale jakoś się doturlałam :bleble: I to by było na tyle w dniu dzisiejszym :)
Mój blog
Komentarze do bloga
Może jeszcze zaskoczę siebie i innych ;)
Awatar użytkownika
Irma
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 34
Rejestracja: 15 paź 2007, 22:32
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 2.58:22
Lokalizacja: Białystok

Nieprzeczytany post

Pomyślałam, że w dni które nie biegam może będę pisała trochę o swojej historii biegowej lub też na inne tematy. Dzisiaj z lekkim przesunięciem z wczoraj, bo zamierzam jeszcze potruchtać, więc prawdopodobnie zamieszczę kolejny post.
Zacznę nie od początku ale od mego pierwszego maratonu.
W 2005 roku na wiosnę Tadzio Dziekoński (pewnie wiele osób go kojarzy-swego czasu miał największą ilośc przebiegniętych maratonów na koncie i jest mierniczym tras) widząc jak pobieguję na stadionie z moimi podopiecznymi (miałam przez jakiś czas grupkę trenujących pod moim okiem dziewcząt) stwierdził, że już pewnie nigdy nie przebiegnę maratonu, dając jednocześnie do zrozumienia, że ubolewa z tego powodu. Wtedy stwierdziłam, że dlaczego miałabym nie przebiec - w końcu trochę kilometrów w nogach mam a starty na bieżni też już właściwie zakończyłam. W wakacje podjęłam decyzję, że spróbuję na jesień w Poznaniu, bez specjalnych przygotowań, tylko żeby sprawdzić czy uda mi sie pokonać ten dystans. Oczywiście przez cały czas wcześniej tj. od ok. 13 lat biegałam regularnie, żeby nie było, że tak całkiem bez przygotowania.
I wystartowałam... Za dokładnie tego biegu nie pamiętam, głównie to że sporo maszerowałam :) Nawet na końcówce przy zbiegu na stadion, gdzie było juz słychać spikera na mecie, nie oparłam się pokusie żeby jeszcze trochę podejść. Czas mnie zbytnio nie interesował, bo nawet zegarka nie wkładałam, tylko trochę mnie denerwowało, że jestem często wyprzedzana, a tego nigdy nie lubiłam ;) Czas na mecie 3.10:58, bolące nogi i jeden stracony na parę tygodni paznokieć, ale również duża radość i satysfakcja. No i stwierdziłam, że "nie taki diabeł straszny" postanawiając jednocześnie na wiosnę przebiec kolejny maraton, tym razem w Dębnie i bardziej świadomie. Od listopada zaczęłam przygotowania. c.d.n.

Jeszcze zdjęcie z półmetka tego biegu - ta w białej bluzeczce to ja :) - i coś mi się przypomniało - po biegu bluza była niebieska od Powerride'a podawanego na punktach, ale sama o taki prosiłam, bo mi najbardziej smakuje.
Obrazek
Mój blog
Komentarze do bloga
Może jeszcze zaskoczę siebie i innych ;)
Awatar użytkownika
Irma
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 34
Rejestracja: 15 paź 2007, 22:32
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 2.58:22
Lokalizacja: Białystok

Nieprzeczytany post

I nie pobiegałam ani wczoraj, ani dzisiaj, bo coś dziwnego mnie dopadło - taki jakby katar ale bardziej zatokowy z lekkim bólem głowy i przestraszyłam się, że mogę się rozchorować, więc wolałam odpuścić. Najadłam się czosnku, herbatek z sokiem malinowym się opiłam i chyba będzie dobrze. Moja kuracja zadziałała na Lidkę usypiająco, prawie cały dzień przespała.
Historyjkę z przeszłości może jutro zamieszczę, bo dzisiaj nie miałam weny twórczej.
Mój blog
Komentarze do bloga
Może jeszcze zaskoczę siebie i innych ;)
Awatar użytkownika
Irma
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 34
Rejestracja: 15 paź 2007, 22:32
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 2.58:22
Lokalizacja: Białystok

Nieprzeczytany post

Jakiś czas mnie tu nie było, bo ciągle było mi "pod górkę" z bieganiem i od ostatniego wpisu dopiero po dwóch tygodniach wyszłam pobiegać i w dodatku byłam ciągnięta na smyczy przez psa :) a było to we wtorek - szarpane 6 km, których efektem były zakwasy na drugi dzień.
Wcześniej robiłam podchody i nawet parę razy byłam juz przebrana, ale kończyło się na niczym - Lidka z Adamem spiskowali przeciwko mnie. Miałam też trochę pracy przy komputerze i siedziałam po nocach, bo w dzień mi średnio idzie skupienie się na czymkolwiek przez dłuższy czas, chyba że na prasowaniu ubranek córki, no a po nieprzespanych nocach dni były krótkie i strasznie nieuporządkowane, przez co nie udało mi się wkomponować biegania w ten rozchwiany rytm. Za słabo też chciałam, bo na pewno by się dało - leń ze mnie i tyle :echech:
Mój blog
Komentarze do bloga
Może jeszcze zaskoczę siebie i innych ;)
Awatar użytkownika
Irma
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 34
Rejestracja: 15 paź 2007, 22:32
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 2.58:22
Lokalizacja: Białystok

Nieprzeczytany post

To dzisiaj dalszy ciąg krótkiej historii moich maratonów, czyli przygotowanie do startu po raz drugi.
Pomimo założeń, że będę się przygotowywać na serio do startu w maratonie, początki były marne, nawet nie zapisywałam tego co robię a oznaczało to, że robiłam niewiele. Dopiero zbliżające się zakończenie roku zmobilizowało mnnie do poczynienia planów noworocznych i z końcem grudnia 2005 pojawiły się pierwsze zapiski z realizacji treningu. Tylko na początku nie za bardzo przypominało to trening do maratonu:
(26.12-01.01.2006)- 1 tydzień - 5 treningów- 32 km
2 tydzień - 6 treningów -78 km
3 tydzień - 7 treningów - 70 km ( w tym beznadziejny w moim odczuciu start na 15 km (61'19") po zatruciu pokarmowym a może bardziej piwnym)
4 tydzień - 3 treningi - 25 km :)
5 tydzień - 4 treningi - 34 km
6 tydzień - 6 treningów - 66 km
no i w końcu trochę się ruszyło:
06.02-12.02)-7 tydzień - - 8 treningów i 102 km
8 tydzień - 10 treningów - 121 km
9 tydzień - 8 treningów - 100 km (w tym start w półmaratonie 1:23,14)
10 tydzień - obóz w Zakopanem :) - 9 treningów - 151 km !!! - niektóre pokonywane marszem pod górę
11 tydzień - (jeszcze 3 dni z Zakopcu) - 8 treningów- 119 km
12 tydzień - 8 treningów - 100 km (w tym start w MP w biegach przełajowych na 4 km)
13 tydzień - 8 treningów - 105 km
14 tydzień - 6 treningów - 74 km
15 tydzień - 5 treningów + START w MARATONIE - razem 100 km
W sumie wyszło, że przez 8 tygodni robiłam coś w tym kierunku żeby pokonać ten magiczny dystans. Czy mi się to udało? Napiszę w kolejnej odsłonie mego bloga:)
Mój blog
Komentarze do bloga
Może jeszcze zaskoczę siebie i innych ;)
Awatar użytkownika
Irma
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 34
Rejestracja: 15 paź 2007, 22:32
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 2.58:22
Lokalizacja: Białystok

Nieprzeczytany post

Zaniedbałam się strasznie i w bieganiu (przez te dwa miesiące wyszłam może ze 3 razy) i blogowaniu. Wydawałoby się, że podczas urlopu macierzyńskiegu jest dużo czasu, ale chyba nie w moim przypadku, gdzie oprócz zajmowania się dzieckiem robię masę innych rzeczy i ta masa czasami mnie przytłacza :) Dodatkowo moja natura leniwca pospolitego ma tu też swój wpływ.
Urlop macierzyński się skończył jakiś czas temu, dobrze że jeszcze jest trochę wypoczynkowego, który też niebawem dobiegnie końca.
Lidka ma już prawie pół roku a Adam wyjechał do Czech z gromadką dzieci i nartami biegowymi śniegu szukać, więc przez najbliższe 10 dni na pewno nie pobiegam :echech: chociaż ochota jest. Lubię trenować zimą, tak dla przekory, bo latem jest za przyjemnie i się rozleniwiam.
Chyba będę musiała zmienić tytuł bloga, bo jest trochę odrealniony. Przebiegnięcia maratonu nie przekreślam, ale czas do pokonania dystansu trzeba będzie zdecydowanie wydłużyć. Mam na razie 2 opcje towarzyszenia w biegu na ok. 3.30 i na 4 godz. z kawałkiem, może którąś wybiorę.

Miałam napisać do czego doprowadził mnie trening, który w skrócie przedstawiłam w poprzedniej wiadomości. Na razie tylko zdradzę, że znów całego dystansu maratonu nie pokonałam biegiem.
Mój blog
Komentarze do bloga
Może jeszcze zaskoczę siebie i innych ;)
ODPOWIEDZ