biegiem przez Bawarie - Zweck`s da Gaudi
Moderator: infernal
- Bawareczka
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1341
- Rejestracja: 04 paź 2010, 21:18
- Życiówka na 10k: 59'47''
- Życiówka w maratonie: brak
zanim napisze co po obozie a troche sie dzialo kilka obozowych fotek z mojego aparatu
Ostatnio zmieniony 01 wrz 2011, 21:19 przez Bawareczka, łącznie zmieniany 2 razy.
- Bawareczka
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1341
- Rejestracja: 04 paź 2010, 21:18
- Życiówka na 10k: 59'47''
- Życiówka w maratonie: brak
zebyscie nie mysleli, ze po obozie leniuchowalam
13.08.2011 17:17
Bieg --> 6,8km 50'32''
nie pamietam, na pewno bylo blotko i nie padalo ale za cieplo tez nie bylo
Soucony
truchcik w moim rodzinnym miescie. Wybralismy sie z Emkiem i biegalismy rundki w starszej czesci parku. Mi wyszlo ponad 6 w tempie dosc wolnym, zalozeniem bylo utrzymanie w miare rownego tempa.
Atrakcja biegu byl mlody czlowiek, ktory troche za duzo wypil i usilowal dotrzec do domu, za kazdym koleczkiem spotykalam go lezacego w innym miejscu. Szkoda mi go bylo.
Nogi po obozie juz wrocily do normy i sam bieg byl bardzo przyjemny. Na zakonczenie troche sie porozciagalismy.
13.08.2011 17:17
Bieg --> 6,8km 50'32''
nie pamietam, na pewno bylo blotko i nie padalo ale za cieplo tez nie bylo
Soucony
truchcik w moim rodzinnym miescie. Wybralismy sie z Emkiem i biegalismy rundki w starszej czesci parku. Mi wyszlo ponad 6 w tempie dosc wolnym, zalozeniem bylo utrzymanie w miare rownego tempa.
Atrakcja biegu byl mlody czlowiek, ktory troche za duzo wypil i usilowal dotrzec do domu, za kazdym koleczkiem spotykalam go lezacego w innym miejscu. Szkoda mi go bylo.
Nogi po obozie juz wrocily do normy i sam bieg byl bardzo przyjemny. Na zakonczenie troche sie porozciagalismy.
- Bawareczka
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1341
- Rejestracja: 04 paź 2010, 21:18
- Życiówka na 10k: 59'47''
- Życiówka w maratonie: brak
14.08.2011 13:15
Bieg --> 1,5km 11'45''
najpierw troszke biegania a potem:
Cwiczenia silowe 30'
nie pamietam, pochmurnie ale nie tak zle
Soucony (chyba)
Trening z Emkiem
- Bawareczka
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1341
- Rejestracja: 04 paź 2010, 21:18
- Życiówka na 10k: 59'47''
- Życiówka w maratonie: brak
16.08.2011 18:09
Bieg --> 5,3km 32'28"
nie pamietam
Soucony (chyba)
No i jeszcze na pozegnanie z rodzinnym miastem taki spokojny bieg. Pierwszy km spokojnie, potem coraz szybciej i ostatni znow spokojnie. Na koniec troche cwiczen.
- Bawareczka
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1341
- Rejestracja: 04 paź 2010, 21:18
- Życiówka na 10k: 59'47''
- Życiówka w maratonie: brak
19.08.2011 20:21
Bieg --> 4,64km 30'43"
4 x polna runda
goraco uff
nie mam pojecia
Nie lubie tych rund ale jakos dalam sie skusic. W sumie bylam bardzo zmeczona calodniowym upalem i pobieglam tak sobie - by pobiec. No i ciemno sie zaczelo robic wiec szybko do domu. Na koniec troche cwiczen.
- Bawareczka
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1341
- Rejestracja: 04 paź 2010, 21:18
- Życiówka na 10k: 59'47''
- Życiówka w maratonie: brak
21.08.2011 19:37
Bieg --> 12,00km 1h17'26"
Moja ulubiona trasa nad Stausee + 2 km
srednie tempo 6'28''
cieplo jeszcze
nie mam pojecia
Fajny spokojny bieg po upalnym dniu. Troche mi przeszkadzaly rozwiazujace sie sznurowki. Na koniec w oczekiwaniu na Emka rozmowa ze starsza pania, ktora mi dala 25 lat zamiast moich.... nastu
i jakies 25 minut cwiczen.
- Bawareczka
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1341
- Rejestracja: 04 paź 2010, 21:18
- Życiówka na 10k: 59'47''
- Życiówka w maratonie: brak
24.08.2011 9:15
Rozruch 20'
Troche cwiczen na podworku. Emek poszedl potem biegac a ja jeszcze chwilke sama pocwiczylam z mocnym postanowieniem, ze bede biegac wieczorem jak upal zezlzy.
19:50
Bieg 6,7 44'14''
z Emkiem
cieplo a nawet mozna powiedziec, ze jeszcze wciaz upalnie. Spocilam sie strasznie wiec sciagnelam koszulke i biegalam w samym staniku.
nie mam pojecia
Rano mi sie nie chcialo a wieczorem bylo nadal upalnie. Wyszlam na trening i jakos od poczatku mialam przeczucie, ze nie dam rady w tym upale biegac. Poczatek byl blee ciagle za goraco a nogom sie nie chce. Emek wrocil sie do domu, by wykonac zalegle telefony. Ja dobieglam do miejsca gdzie chcialam interwalowac i pobieglam pierwszy, chyba troche za szybko mi wyszlo. Emek dobiegl do mnie zly po tym pierwszym interwale. Strasznie glosno mnie pouczal i mi sie wydawalo, ze krzyczy na mnie wrrr, wiec i ja na niego pokrzyczalam i tak sie prawie poklocilismy. I tak ja biegalam interwaly Emek pouczal, ze za szybko a mnie nogi same niosly i wcale nie czulam, ze ja tak szybko biegne. Na koniec sie pogodzilismy, zrobilam ostatni interwal i wrocilam do domu z poczuciem, ze moje nogi moga wiecej.
- Bawareczka
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1341
- Rejestracja: 04 paź 2010, 21:18
- Życiówka na 10k: 59'47''
- Życiówka w maratonie: brak
25.08.2011 19:40
Rower 12,7--> 48'10"
po calym dniu sprzatania chalupki choc troche sportu, biegac mi sie juz nie chcialo. Nawet sie nie przebralam i nie zalozylam kasku.
- Bawareczka
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1341
- Rejestracja: 04 paź 2010, 21:18
- Życiówka na 10k: 59'47''
- Życiówka w maratonie: brak
Bog ma poczucie humoru
27.08.2011 15:45
Rozgrzewka 2,2km --> 17'10"
Rieder Stadtlauf 5 km
25'42'' zyciowka na 5 km
12°, ulewa, lekki wiatr
NB
Dzien przed zawodami byl straszny upal a ja nie lubie biegac w upaly. Ostatnie dwa biegi nie za bardzo mi wyszly, bo bylo goraco. Postanowilam wiec poprosic Boga by bylo zimniej. No i wysluchal mnie ale gdy by mi ktos powiedzial, ze w jeden dzien moze byc 32° a na drugi 12° to bym nie uwierzyla. Jak by nie bylo Tata ma poczucie humoru zamiast upalu byla ulewa.
No ale nie ma tego zlego co by na dobre nie wyszlo i ja zawsze twierdzilam, ze prezenty od Boga sa najlepsze z najlepszych choc czasami na takie nie wygladaja.
Po godzinnej jezdzie dojechalismy na miejsce i nawet szybko udalo nam sie znalezc parking. Potem posiedzielismy z 5 minut w aucie, bo kto by wychodzil w taki deszcz. jak sie namyslilismy poszlismy odebrac worki startowe i spotkalismy reszte ekipy i trenera. W workach bylo troche slodkosci, cos do picia pare ulotek i fajowy recznik
Rozgrzewka w dresie, bo zimno i pada ale pozbylam sie na nia parasolki Emek mi pokazal trase i gdzie z gorki i gdzie moge pobiec na calego i cala mase tipsow mi dal.
No i przyszedl na mnie czas, trzeba sciagnac dresik, ktory juz i tak caly przemokl i wcale w nim cieplo nie bylo . Tuz przy mnie zauwazylam pana z balonikiem na srednia kilometrowa 5:30 i postanowilam kolo niego sie trzymac a po dwoch kilometrach dac gazu. Ustawilam sie gdzies w polowie grupy i zaczelo sie odliczanie, potem start i biegne. Przez piekne uliczki Ried a kolo mnie balonik. Dobiegam do pierwszego kilometra, wyprzedzam lekko balonik ale sapie mi za uchem i kolo znaki z 1 stoi Emek i krzyczy, ze szybko biegne, ze super czas i ze ladnie luzno i ze mam tak dalej i moze jeszcze cos ale nie slyszalam juz. patrze na zegarek 5 minut, przebieglam ten km w 5 minut i nawet sie nie zdyszalam. A pan Balonik mnie w konia zrobil, bo biegl za szybko. No nic w sumie mi to na korzysc wyszlo. nastepny km troche zwolnilam, bo balam sie, ze w takim tempie nie dam rady, przede mna starsza pani, biegnie dosc rowno wiec jej sie trzymam. Nie pamietam kiedy ja wyprzedzilam. Dobiegam do rynku i zaczynam druga runde, czuje sie ok wiec postanawiam troche przyspieszyc. na km 3 zaczyna mnie lapac kolka ale po chwili o niej zapominam i wyprzedzam dwie mlode kobitki. Na km zaczyna mnie bolec brzuch 4 i leje juz jak z cebra, przyspieszam jeszcze bardziej i z przodu widze, klubowa kolezanke, ktorej nigdy mi sie nie udalo dogonic. Coraz bardziej sie do niej zblizam i dodaje gazu, tak bardzo chce choc raz ja wyprzedzic, a do mety jeszcze z 500 metrow. Doganiam kolezanke i widze, ze ma rozwiazana sznurowke. Dlatego zwolnila, ale coz wyprzedzam ja i pruje przez ostatnie zakrety, na prostej jeszcze ostatkiem sil i jesem na mecie, rzut katem oka na zegar 25'42'' taki czas mi sie nie snil jestem lepsza o 2'39''
mokra, zmeczona i szczesliwa z moja nowa zyciowka wpadam w ramiona Emka. Podchodzimy do stoiska z piciem i jedzeniam i moj brzuch daje o sobie znac, zapach bananow przyprawia mnie o mdlosci wiec ide na bok.
A potem byl wspanialy masaz i szybki prysznic w lodowatej wodzie
o ludzie ale sie rozpisalam ciekawa jestem czy ktos to przeczyta
Mysle, ze to wszystko czego nauczylam sie na obozie dalo mi taki super wynik
za tydzien Emek startuje w Mistrzostwach Dolnej Bawarii w biegu gorskim a ja sobie tez poza konkursem tez na ta gorke wbiegne a za dwa tygodnie z 40 kobitkami z klubu wybieram sie na Reebok Women`s Run do Monachium
Emek mi zrobil zdjecie
27.08.2011 15:45
Rozgrzewka 2,2km --> 17'10"
Rieder Stadtlauf 5 km
25'42'' zyciowka na 5 km
12°, ulewa, lekki wiatr
NB
Dzien przed zawodami byl straszny upal a ja nie lubie biegac w upaly. Ostatnie dwa biegi nie za bardzo mi wyszly, bo bylo goraco. Postanowilam wiec poprosic Boga by bylo zimniej. No i wysluchal mnie ale gdy by mi ktos powiedzial, ze w jeden dzien moze byc 32° a na drugi 12° to bym nie uwierzyla. Jak by nie bylo Tata ma poczucie humoru zamiast upalu byla ulewa.
No ale nie ma tego zlego co by na dobre nie wyszlo i ja zawsze twierdzilam, ze prezenty od Boga sa najlepsze z najlepszych choc czasami na takie nie wygladaja.
Po godzinnej jezdzie dojechalismy na miejsce i nawet szybko udalo nam sie znalezc parking. Potem posiedzielismy z 5 minut w aucie, bo kto by wychodzil w taki deszcz. jak sie namyslilismy poszlismy odebrac worki startowe i spotkalismy reszte ekipy i trenera. W workach bylo troche slodkosci, cos do picia pare ulotek i fajowy recznik
Rozgrzewka w dresie, bo zimno i pada ale pozbylam sie na nia parasolki Emek mi pokazal trase i gdzie z gorki i gdzie moge pobiec na calego i cala mase tipsow mi dal.
No i przyszedl na mnie czas, trzeba sciagnac dresik, ktory juz i tak caly przemokl i wcale w nim cieplo nie bylo . Tuz przy mnie zauwazylam pana z balonikiem na srednia kilometrowa 5:30 i postanowilam kolo niego sie trzymac a po dwoch kilometrach dac gazu. Ustawilam sie gdzies w polowie grupy i zaczelo sie odliczanie, potem start i biegne. Przez piekne uliczki Ried a kolo mnie balonik. Dobiegam do pierwszego kilometra, wyprzedzam lekko balonik ale sapie mi za uchem i kolo znaki z 1 stoi Emek i krzyczy, ze szybko biegne, ze super czas i ze ladnie luzno i ze mam tak dalej i moze jeszcze cos ale nie slyszalam juz. patrze na zegarek 5 minut, przebieglam ten km w 5 minut i nawet sie nie zdyszalam. A pan Balonik mnie w konia zrobil, bo biegl za szybko. No nic w sumie mi to na korzysc wyszlo. nastepny km troche zwolnilam, bo balam sie, ze w takim tempie nie dam rady, przede mna starsza pani, biegnie dosc rowno wiec jej sie trzymam. Nie pamietam kiedy ja wyprzedzilam. Dobiegam do rynku i zaczynam druga runde, czuje sie ok wiec postanawiam troche przyspieszyc. na km 3 zaczyna mnie lapac kolka ale po chwili o niej zapominam i wyprzedzam dwie mlode kobitki. Na km zaczyna mnie bolec brzuch 4 i leje juz jak z cebra, przyspieszam jeszcze bardziej i z przodu widze, klubowa kolezanke, ktorej nigdy mi sie nie udalo dogonic. Coraz bardziej sie do niej zblizam i dodaje gazu, tak bardzo chce choc raz ja wyprzedzic, a do mety jeszcze z 500 metrow. Doganiam kolezanke i widze, ze ma rozwiazana sznurowke. Dlatego zwolnila, ale coz wyprzedzam ja i pruje przez ostatnie zakrety, na prostej jeszcze ostatkiem sil i jesem na mecie, rzut katem oka na zegar 25'42'' taki czas mi sie nie snil jestem lepsza o 2'39''
mokra, zmeczona i szczesliwa z moja nowa zyciowka wpadam w ramiona Emka. Podchodzimy do stoiska z piciem i jedzeniam i moj brzuch daje o sobie znac, zapach bananow przyprawia mnie o mdlosci wiec ide na bok.
A potem byl wspanialy masaz i szybki prysznic w lodowatej wodzie
o ludzie ale sie rozpisalam ciekawa jestem czy ktos to przeczyta
Mysle, ze to wszystko czego nauczylam sie na obozie dalo mi taki super wynik
za tydzien Emek startuje w Mistrzostwach Dolnej Bawarii w biegu gorskim a ja sobie tez poza konkursem tez na ta gorke wbiegne a za dwa tygodnie z 40 kobitkami z klubu wybieram sie na Reebok Women`s Run do Monachium
Emek mi zrobil zdjecie
- Bawareczka
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1341
- Rejestracja: 04 paź 2010, 21:18
- Życiówka na 10k: 59'47''
- Życiówka w maratonie: brak
29.08.2011 19:00
Bieg --> 4,6km 28'43''
19:30
Cwiczenia rozciagajace i silowe --> 30'
cieplo
NB
mialo byc powoli a wyszlo dosc szybko. Na koniec mialy byc przebiezki a wyszla jedna jedna, bo wybralam zle miejsce i tam nie dalo sie szybko biec. Za to na koniec polgodzinki cwiczen rozciagajacych i silowych.
No i juz pracuje, wiec wpadam powoli w wir zajec i braku czasu.
- Bawareczka
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1341
- Rejestracja: 04 paź 2010, 21:18
- Życiówka na 10k: 59'47''
- Życiówka w maratonie: brak
01.09.2011 19:10
Bieg 8,545 PKBM-Runde 51'41''
parno i zimno
czerwone
Koniec urlopu= malo czasu. Zbieram sie na trening od wczoraj rana i udalo sie dopiero dzis. Bedzie coraz trudniej, bo rano nie lubie biegac a wieczorem coraz wczesniej ciemno i po ciemku tez nie lubie. Jakos jednak bede musial to wszystko pogodzic.
Dzis bylo dosc szybko, choc czasami przechodzilam w bezmyslny bieg i chyba wtedy tez spadalo tempo. Nie pamietam np. jednego odcinka, jakos tak sie zamyslilam, ze nagle obudzilam sie pol kilometra dalej. Pod gore bylo nawet ok udalo mi sie dosc szybko bez zadyszki.
Bieg 8,545 PKBM-Runde 51'41''
parno i zimno
czerwone
Koniec urlopu= malo czasu. Zbieram sie na trening od wczoraj rana i udalo sie dopiero dzis. Bedzie coraz trudniej, bo rano nie lubie biegac a wieczorem coraz wczesniej ciemno i po ciemku tez nie lubie. Jakos jednak bede musial to wszystko pogodzic.
Dzis bylo dosc szybko, choc czasami przechodzilam w bezmyslny bieg i chyba wtedy tez spadalo tempo. Nie pamietam np. jednego odcinka, jakos tak sie zamyslilam, ze nagle obudzilam sie pol kilometra dalej. Pod gore bylo nawet ok udalo mi sie dosc szybko bez zadyszki.
- Bawareczka
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1341
- Rejestracja: 04 paź 2010, 21:18
- Życiówka na 10k: 59'47''
- Życiówka w maratonie: brak
04.09.2011 19:10
Bieg -->7,5 km Schwarzach 1h 08' pod gore + 4,3 km 33' z gorki
26° slonecznie, bezwietrznie
czerwone
Emek biegal w Mistrzostwach Dolnej Bawarii w biegach gorskich wiec i ja postanowilam sprobowac wbiec na ta gore poza konkursem. Najpierw 10 minut rozgrzewki, chcialam zobaczyc gdzie biegnie trasa, bo postanowilam wystartowac przed oficjalnym startem. Dobrze, ze sprawdzilam, bo trasa byla troche zle oznaczona.
Wystartowalam kwadrans przed wszystkimi. Od poczatku bylo pod gore, goraco i po pierwszym kilometrze zaczelam sie cieszyc, ze nie biegne w konkursie i moge sobie wolnym tempem biec przed siebie i w razie czego zrobic przerwe. Poczatek byl ciezki, bo nie dosc, ze pod gore caly czas to jeszcze slonce bezlitosnie przygrzewalo. po przebiegnieciu jakis 3 km (nie bylo oznaczone i nie mam pojecia ale tak na wyczucie byly to 3) zaczeli mnie wyprzedzac pierwsi biegacze. Porobilam troche fotek biegaczom z naszego klubu i oczywiscie Emkowi, ktory biegl na poczatku stawki i wygladal dosc swiezo. Troche widoczkow uwiecznilam, bo piekne byly i powolutku truchtalam dalej. Po 4 kilometrze zaczelo sie robic jeszcze bardziej pod gore i nie dalam rady juz biec. Od tej pory szlam i to z trudem i tylko czasami udawalo mi sie przetruchtac kilka metrow. Alez sie cieszylam, ze nie musze biec i moge sobie isc tak powoli jak tylko mi sie chce. W pewnym momencie zauwazylam przy drodze znaczek 3 km. Do celu jeszcze 3 i caly czas stromo pod gore a mi sie wydawalo, ze ja juz z pol dnia sie wlocze po tych gorach. Nie wiem jak ale nagle po dluuugim marszu pojawil sie znak 2 km i km 1 i gdzies w oddali znak, ze zostalo juz 500 metrow. Juz wiedzialam, ze dotre do celu i zaczelam biec. Po drodze mijali mnie biegacze zbiegajacy juz w dol i zauwazylam naszych i Emka i dobieglam moj pierwszy gorski bieg
Emek zadowolony, dotarl do mety jako 8 i ma nadzieje, ze na 2 albo 3 miejsce w kategorii wiekowej. Troche mu nie ponosie znow 2 miejsce ale zadowolony i tak byl.
Potem z Trenerem Alojzem i Emkiem zbieglismy z gory. jakos teraz szybko mijalismy poszczegolne oznaczenia kilometrowe, kawalek dalismy podwiezc sie autem. Potem prysznic i ogloszenie wynikow i.....Emek jest pierwszy w swojej kategorii wiekowej Wreszcie po latach walki zostal mistrzem Dolnej Bawarii.
Teraz za kare musie sie przygotowac do kolejnego gorskiego biegu. Pod konie pazdziernika startuje w Mistrzostwach Bawarii a ja znow wbiegne pod gore poza konkursem i moze mi troche lepiej to pojdzie.
Bieg -->7,5 km Schwarzach 1h 08' pod gore + 4,3 km 33' z gorki
26° slonecznie, bezwietrznie
czerwone
Emek biegal w Mistrzostwach Dolnej Bawarii w biegach gorskich wiec i ja postanowilam sprobowac wbiec na ta gore poza konkursem. Najpierw 10 minut rozgrzewki, chcialam zobaczyc gdzie biegnie trasa, bo postanowilam wystartowac przed oficjalnym startem. Dobrze, ze sprawdzilam, bo trasa byla troche zle oznaczona.
Wystartowalam kwadrans przed wszystkimi. Od poczatku bylo pod gore, goraco i po pierwszym kilometrze zaczelam sie cieszyc, ze nie biegne w konkursie i moge sobie wolnym tempem biec przed siebie i w razie czego zrobic przerwe. Poczatek byl ciezki, bo nie dosc, ze pod gore caly czas to jeszcze slonce bezlitosnie przygrzewalo. po przebiegnieciu jakis 3 km (nie bylo oznaczone i nie mam pojecia ale tak na wyczucie byly to 3) zaczeli mnie wyprzedzac pierwsi biegacze. Porobilam troche fotek biegaczom z naszego klubu i oczywiscie Emkowi, ktory biegl na poczatku stawki i wygladal dosc swiezo. Troche widoczkow uwiecznilam, bo piekne byly i powolutku truchtalam dalej. Po 4 kilometrze zaczelo sie robic jeszcze bardziej pod gore i nie dalam rady juz biec. Od tej pory szlam i to z trudem i tylko czasami udawalo mi sie przetruchtac kilka metrow. Alez sie cieszylam, ze nie musze biec i moge sobie isc tak powoli jak tylko mi sie chce. W pewnym momencie zauwazylam przy drodze znaczek 3 km. Do celu jeszcze 3 i caly czas stromo pod gore a mi sie wydawalo, ze ja juz z pol dnia sie wlocze po tych gorach. Nie wiem jak ale nagle po dluuugim marszu pojawil sie znak 2 km i km 1 i gdzies w oddali znak, ze zostalo juz 500 metrow. Juz wiedzialam, ze dotre do celu i zaczelam biec. Po drodze mijali mnie biegacze zbiegajacy juz w dol i zauwazylam naszych i Emka i dobieglam moj pierwszy gorski bieg
Emek zadowolony, dotarl do mety jako 8 i ma nadzieje, ze na 2 albo 3 miejsce w kategorii wiekowej. Troche mu nie ponosie znow 2 miejsce ale zadowolony i tak byl.
Potem z Trenerem Alojzem i Emkiem zbieglismy z gory. jakos teraz szybko mijalismy poszczegolne oznaczenia kilometrowe, kawalek dalismy podwiezc sie autem. Potem prysznic i ogloszenie wynikow i.....Emek jest pierwszy w swojej kategorii wiekowej Wreszcie po latach walki zostal mistrzem Dolnej Bawarii.
Teraz za kare musie sie przygotowac do kolejnego gorskiego biegu. Pod konie pazdziernika startuje w Mistrzostwach Bawarii a ja znow wbiegne pod gore poza konkursem i moze mi troche lepiej to pojdzie.
Ostatnio zmieniony 08 wrz 2011, 10:59 przez Bawareczka, łącznie zmieniany 2 razy.
- Bawareczka
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1341
- Rejestracja: 04 paź 2010, 21:18
- Życiówka na 10k: 59'47''
- Życiówka w maratonie: brak
05.09.2011 19:10
Bieg -->5,318 km 40'
17° mzawka, ostatnie poltora km ulewa i wietrznie
czerwone
Mialo byc powoli i bylo, nawet deszcze mi nie przeszkodzil wybiegac zapisanych w planie 40 minut
Bieg -->5,318 km 40'
17° mzawka, ostatnie poltora km ulewa i wietrznie
czerwone
Mialo byc powoli i bylo, nawet deszcze mi nie przeszkodzil wybiegac zapisanych w planie 40 minut
Ostatnio zmieniony 08 wrz 2011, 11:01 przez Bawareczka, łącznie zmieniany 2 razy.
- Bawareczka
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1341
- Rejestracja: 04 paź 2010, 21:18
- Życiówka na 10k: 59'47''
- Życiówka w maratonie: brak
08.09.2011 19:10
Bieg -->6,9 km 56'
13,7° deszcz, wietrznie
znowu czerwone
powolutku + 6 przebiezek z Emkiem
no i ta pogoda brrr ale cos sie juz przejasnia wiec jest nadzieja, ze chociaz dalszy dzien dnia nie bedzie taki zimny i mokry
Bieg -->6,9 km 56'
13,7° deszcz, wietrznie
znowu czerwone
powolutku + 6 przebiezek z Emkiem
no i ta pogoda brrr ale cos sie juz przejasnia wiec jest nadzieja, ze chociaz dalszy dzien dnia nie bedzie taki zimny i mokry
- Bawareczka
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1341
- Rejestracja: 04 paź 2010, 21:18
- Życiówka na 10k: 59'47''
- Życiówka w maratonie: brak
nie mam czasu na nic ale moze mi sie uda choc troche popisac
Rozowy dzien, ktory skonczyl sie na pomaranczowo i zolto
10.09.2011 19:10
Reebok Women's Run Monachium
Bieg -->5 km 29'43''
slonecznie, goraco
czerwone
Pojechalysmy z dziewczynami z naszymi klubu pociagiem do Monachium. Na dworzec musialam dojechac wlasnym autem, ktore przy parkowaniu zaczelo dymic. Zadzwonilam do Emka, ze beda problemy z powrotem i pojechalam dalej. Bylo nas razem 40 wiec w pociagu bylo rozowo. Na dworcu w M jeszcze krtoka przerwa w podrozy na sniadanie i metrem dalej do Olympia Park. Tam odebralysmy nasze wlasciwe koszulki startowe i numery i kupony i pozostalo nam czekac trzy godziny na start. W tym czasie powloczylysmy sie po straganach nazbieralysmy gratisow i uzupelnialysmy ubytek elektrolitow na stisku Kneippa. A potem zebralysmy sie pod scena i wywolali nas, bo wygrylysmy w kategorii najliczniejsza grupa. wiec pamiatkowe fotki przemowienia i dostalysmy jakies kosmetyki.
Powoli zaczelo sie robic coraz bardziej rozowo i coraz bardziej tloczno. Jeszcze krotka rozgrzewka i start. W takim tlumie jeszcze nigdy nie bieglam. Pierwsze dwa km wyprzedzalam i robilam fotki. Potem znow wyprzedzalam ale troche mniej i jeszcze troche fotek. W sumie caly bieg pobieglam powoli ale to byl bieg towarzyski a nie wyscigowy. Po biegu jeszcze szybko do metra i w ostatnich sekundach zdazylysmy na pociag.
W Landau musialam poczekac na Emka, bo on startowal w Austrii i jego male autko jezdzi tylko 50/h. Pogrzebal troche, dolal wody do chlodnicy i stwierdzilismy, ze sprobujemy jechac. Na poczatku bylo ok ale jak wyjechalam na glowna droge znow termometr zrobil sie czerwony i musialam stanac. Nie pozostalo nam nic innego jak ubrac pomaranczowe kamizelki i zadzwonic po ADAC. Do domu wrocilam na zoltej lawecie.
Chlodnica do wymiany a ja kolejne dni musze jakos jezdzic do pracy. Emek wygrzebal motorower i przeszlam skrocony kurs jazdy. Jezdzic umiem ale odpalac to nie. No coz jakos to bedzie. Do pracy mam 21 km wiec rower nie wchodzi w rachube.
Rozowy dzien, ktory skonczyl sie na pomaranczowo i zolto
10.09.2011 19:10
Reebok Women's Run Monachium
Bieg -->5 km 29'43''
slonecznie, goraco
czerwone
Pojechalysmy z dziewczynami z naszymi klubu pociagiem do Monachium. Na dworzec musialam dojechac wlasnym autem, ktore przy parkowaniu zaczelo dymic. Zadzwonilam do Emka, ze beda problemy z powrotem i pojechalam dalej. Bylo nas razem 40 wiec w pociagu bylo rozowo. Na dworcu w M jeszcze krtoka przerwa w podrozy na sniadanie i metrem dalej do Olympia Park. Tam odebralysmy nasze wlasciwe koszulki startowe i numery i kupony i pozostalo nam czekac trzy godziny na start. W tym czasie powloczylysmy sie po straganach nazbieralysmy gratisow i uzupelnialysmy ubytek elektrolitow na stisku Kneippa. A potem zebralysmy sie pod scena i wywolali nas, bo wygrylysmy w kategorii najliczniejsza grupa. wiec pamiatkowe fotki przemowienia i dostalysmy jakies kosmetyki.
Powoli zaczelo sie robic coraz bardziej rozowo i coraz bardziej tloczno. Jeszcze krotka rozgrzewka i start. W takim tlumie jeszcze nigdy nie bieglam. Pierwsze dwa km wyprzedzalam i robilam fotki. Potem znow wyprzedzalam ale troche mniej i jeszcze troche fotek. W sumie caly bieg pobieglam powoli ale to byl bieg towarzyski a nie wyscigowy. Po biegu jeszcze szybko do metra i w ostatnich sekundach zdazylysmy na pociag.
W Landau musialam poczekac na Emka, bo on startowal w Austrii i jego male autko jezdzi tylko 50/h. Pogrzebal troche, dolal wody do chlodnicy i stwierdzilismy, ze sprobujemy jechac. Na poczatku bylo ok ale jak wyjechalam na glowna droge znow termometr zrobil sie czerwony i musialam stanac. Nie pozostalo nam nic innego jak ubrac pomaranczowe kamizelki i zadzwonic po ADAC. Do domu wrocilam na zoltej lawecie.
Chlodnica do wymiany a ja kolejne dni musze jakos jezdzic do pracy. Emek wygrzebal motorower i przeszlam skrocony kurs jazdy. Jezdzic umiem ale odpalac to nie. No coz jakos to bedzie. Do pracy mam 21 km wiec rower nie wchodzi w rachube.