Trening kolarski vs biegowy
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Zastanawia mnie czy ta "higiena" ma jakiekolwiek przełożenia na rzeczywistość, na formę czy to tylko wiara że tak trzeba (np tak absolutna wstrzemięźliwość z tym winem).
Ale dzięki, ciekawe uwagi.
Ale dzięki, ciekawe uwagi.
-
- Wyga
- Posty: 96
- Rejestracja: 08 lut 2010, 09:25
Adam, dlatego napisalem w swoim poscie, ze nie chce dywagowac nad fizjologiczna charakterystyka tego progu, po prostu dla dyskusji przyjmuje go za rzecz dana, bo jest wykorzystywany w obydwu dyscyplinach przez trenerow, ktorzy maja sukcesy na arenie miedzynarodowej. Tak samo, jak kiedys w ksiazeczkowych dowodach osobistych wpisywali wysoki lub niski, a nie jest tak, ze 180,5 to juz wysoki, a 179,5 to niski. Wartosc arbitralna, jak kazda inna, ale moze miec praktyczne zastosowanie. Intensywnosc godzinnego wysilku to u mnie intensywnosc godzinnego wysilku, bez wplatywania to zakwaszenia, proporcji metabolizmu tlenowego i beztlenowego itp.
Chcesz porownywac trening - prosze bardzo. Masz identyczny punkt odniesienia, ktory stosuja bardzo dobrzy trenerzy w obydwu dyscyplinach. Czy ten punkt ma sens czy nie, to juz temat na inna dyskusje.
Piszesz o "energetyce", ale przy porownaniu kolarstwa i biegania, zwroc przede wszystkim uwage na "mechanike"
Chcesz porownywac trening - prosze bardzo. Masz identyczny punkt odniesienia, ktory stosuja bardzo dobrzy trenerzy w obydwu dyscyplinach. Czy ten punkt ma sens czy nie, to juz temat na inna dyskusje.
Piszesz o "energetyce", ale przy porownaniu kolarstwa i biegania, zwroc przede wszystkim uwage na "mechanike"

-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2698
- Rejestracja: 14 sty 2003, 12:47
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
nie higiena dnia codziennego to rzeczywistość mają przełożenie na wynikiAdam Klein pisze:Zastanawia mnie czy ta "higiena" ma jakiekolwiek przełożenia na rzeczywistość, na formę czy to tylko wiara że tak trzeba (np tak absolutna wstrzemięźliwość z tym winem).
Ale dzięki, ciekawe uwagi.
Tompoz
Tompoz
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Ale co masz na myśli? Rozwiń myśl.tsk86 pisze: ale przy porownaniu kolarstwa i biegania, zwroc przede wszystkim uwage na "mechanike"
- Bogil
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1908
- Rejestracja: 20 gru 2009, 12:16
- Życiówka na 10k: wstyd się przyznać
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Skawina
Ja widzę takie różnice:
Rowerzysta kręci maksymalnie - 120 obr/min.
Biegacze raczej nie schodzą poniżej - 160 kroków/min
Człowiek który przykładowo rozwija moc 200W , podczas gdyby hipotetycznie zamienić kroki na obroty przy prędkości 180 obr/min to moment obrotowy przyłożony do wału korby wynosiłby 10,6 Nm.
Natomiast przy 90 obr/min jak ma to zazwyczaj miejsce na rowerze, przy takiej samej mocy generowanej, moment wynosiłby 21,2 Nm, czyli 2 razy tyle.
Ramię standardowej korby rowerowej to 175 mm, czyli noga rowerzysty musi działać średnią siłą 120 N, a noga biegacza musiałaby działać średnią siłą 60 N.
Ale rowerzysta używa dwóch nóg jednocześnie i czy to nie wychodzi na jedno .
Rower na pewno ma większą sprawność jako mechanizm to też daje kolejne Niutony odciążenia dla nóg rowerzysty.
Teraz moje pytanie brzmi jakie znaczenie ma to dla fizjologii człowieka? Czy mięśnie bardziej się uszkadzają przy większej sile? Czy zakwaszają się przy mniejszym HR niż ma to miejsce w bieganiu? Czy na naprawdę wysokich kadencjach nie uruchamiają się te same grupy mięśni co przy bieganiu?
Edit:
Wycofuje się z tego co napisałem powyżej. Jak się zastanowiłem to jednak tak nie jest bo Moc to praca w czasie. Średnia siła nie opisuje dobrze tego zjawiska i w sumie to jednak mimo, że średnia siła podczas jazdy na rowerze jest większa to maksymalna siła napięcia mięśni większa występuje podczas biegu. Przyłożenie siły w biegu trwa dużo krócej niż na rowerze.
Czyli jedyną różnicą w mechanice jest przebieg siły w czasie i kadencja nie ma większego znaczenia.
Czyli zmieniam pytanie: jakie znaczenie ma to dla fizjologii człowieka ma długość działania siły? Czy mięśnie bardziej uszkadzają się przy dłuższym cyklu napięcia? Czy przez to zakwaszają się przy mniejszym HR niż w bieganiu?
Rowerzysta kręci maksymalnie - 120 obr/min.
Biegacze raczej nie schodzą poniżej - 160 kroków/min
Człowiek który przykładowo rozwija moc 200W , podczas gdyby hipotetycznie zamienić kroki na obroty przy prędkości 180 obr/min to moment obrotowy przyłożony do wału korby wynosiłby 10,6 Nm.
Natomiast przy 90 obr/min jak ma to zazwyczaj miejsce na rowerze, przy takiej samej mocy generowanej, moment wynosiłby 21,2 Nm, czyli 2 razy tyle.
Ramię standardowej korby rowerowej to 175 mm, czyli noga rowerzysty musi działać średnią siłą 120 N, a noga biegacza musiałaby działać średnią siłą 60 N.
Ale rowerzysta używa dwóch nóg jednocześnie i czy to nie wychodzi na jedno .
Rower na pewno ma większą sprawność jako mechanizm to też daje kolejne Niutony odciążenia dla nóg rowerzysty.
Teraz moje pytanie brzmi jakie znaczenie ma to dla fizjologii człowieka? Czy mięśnie bardziej się uszkadzają przy większej sile? Czy zakwaszają się przy mniejszym HR niż ma to miejsce w bieganiu? Czy na naprawdę wysokich kadencjach nie uruchamiają się te same grupy mięśni co przy bieganiu?
Edit:
Wycofuje się z tego co napisałem powyżej. Jak się zastanowiłem to jednak tak nie jest bo Moc to praca w czasie. Średnia siła nie opisuje dobrze tego zjawiska i w sumie to jednak mimo, że średnia siła podczas jazdy na rowerze jest większa to maksymalna siła napięcia mięśni większa występuje podczas biegu. Przyłożenie siły w biegu trwa dużo krócej niż na rowerze.
Czyli jedyną różnicą w mechanice jest przebieg siły w czasie i kadencja nie ma większego znaczenia.
Czyli zmieniam pytanie: jakie znaczenie ma to dla fizjologii człowieka ma długość działania siły? Czy mięśnie bardziej uszkadzają się przy dłuższym cyklu napięcia? Czy przez to zakwaszają się przy mniejszym HR niż w bieganiu?
Ostatnio zmieniony 23 sie 2011, 21:53 przez Bogil, łącznie zmieniany 1 raz.
jako matematyk powiem
hmm... na szczęście biegacze ścigają się z biegaczami a kolarze z kolarzami
hmm... na szczęście biegacze ścigają się z biegaczami a kolarze z kolarzami
- Bogil
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1908
- Rejestracja: 20 gru 2009, 12:16
- Życiówka na 10k: wstyd się przyznać
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Skawina
Tak BTW. Adam, Tompoz widzieliście kiedyś portal z tak uporządkowanymi informacjami o treningu kolarskim jak bieganie.pl o bieganiu? Może to jest jakaś luka...
-
- Stary Wyga
- Posty: 232
- Rejestracja: 27 sty 2011, 13:44
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Pominę te całe wywody dotyczące obliczania sił i momentów. Jedna podstawowa różnica mieszasz pojęcie kadencji - jeden obrót wału, to jeden cykl - równoważny dwóm krokom. Kadencja rowerowa 90rpm jest równoważna 180 krokom na minutę. Bez wchodzenia w fizykę, bieganie w sposób oczywisty generuje większe obciążenia dla mięśni i stawów, tym większe im gorsza technika i dłuższy kontakt stopy z podłożem.Bogil pisze:Ja widzę takie różnice:
Rowerzysta kręci maksymalnie - 120 obr/min.
Biegacze raczej nie schodzą poniżej - 160 kroków/min
Człowiek który przykładowo rozwija moc 200W , podczas gdyby hipotetycznie zamienić kroki na obroty przy prędkości 180 obr/min to moment obrotowy przyłożony do wału korby wynosiłby 10,6 Nm.
Natomiast przy 90 obr/min jak ma to zazwyczaj miejsce na rowerze, przy takiej samej mocy generowanej, moment wynosiłby 21,2 Nm, czyli 2 razy tyle.
Ramię standardowej korby rowerowej to 175 mm, czyli noga rowerzysty musi działać średnią siłą 120 N, a noga biegacza musiałaby działać średnią siłą 60 N.
Ale rowerzysta używa dwóch nóg jednocześnie i czy to nie wychodzi na jedno .
Rower na pewno ma większą sprawność jako mechanizm to też daje kolejne Niutony odciążenia dla nóg rowerzysty.
Teraz moje pytanie brzmi jakie znaczenie ma to dla fizjologii człowieka? Czy mięśnie bardziej się uszkadzają przy większej sile? Czy zakwaszają się przy mniejszym HR niż ma to miejsce w bieganiu? Czy na naprawdę wysokich kadencjach nie uruchamiają się te same grupy mięśni co przy bieganiu?
Edit:
Wycofuje się z tego co napisałem powyżej. Jak się zastanowiłem to jednak tak nie jest bo Moc to praca w czasie. Średnia siła nie opisuje dobrze tego zjawiska i w sumie to jednak mimo, że średnia siła podczas jazdy na rowerze jest większa to maksymalna siła napięcia mięśni większa występuje podczas biegu. Przyłożenie siły w biegu trwa dużo krócej niż na rowerze.
Czyli jedyną różnicą w mechanice jest przebieg siły w czasie i kadencja nie ma większego znaczenia.
Czyli zmieniam pytanie: jakie znaczenie ma to dla fizjologii człowieka ma długość działania siły? Czy mięśnie bardziej uszkadzają się przy dłuższym cyklu napięcia? Czy przez to zakwaszają się przy mniejszym HR niż w bieganiu?
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 599
- Rejestracja: 29 maja 2008, 09:20
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Jeden ciekawy wniosek wynika z tego wątku. Tompoz jak chce potrafi napisać jasno (w sensie logicznego układu tekstu) i przyzwoicie ortograficznie. Proponuję z tego wyciągnąć wnioski.
Nazwanie psa Cezar nie robi z niego Imperatora
-
- Dyskutant
- Posty: 49
- Rejestracja: 26 maja 2011, 13:42
- Życiówka na 10k: 1:02:03
- Życiówka w maratonie: brak
Być może się mylę, ale wydaje mi się, iż dużą różnicę sprawia to, że biegacz musi udźwignąć własny ciężar na nogach, a następnie pchnąć go do przodu. Rowerzysta natomiast wyłącznie martwi się o ruszenie swojego ciężaru do przodu. Oczywiście to ulegnie niejakiej zmianie przy zjazdach/podjazdach. Chyba na to duży wpływ na trening, bo stanie przez 3h w miejscu jest o wiele bardziej męczące niż 3h siedzenia.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 418
- Rejestracja: 25 paź 2006, 09:39
Masz rację, ale trzeba uszczegółowić: każdy krok biegacza to uniesienie całego ciała o przynajmniej kilka cm, a w przypadku kolarza w górę trzeba unieść tylko nogi.kacperek pisze:Być może się mylę, ale wydaje mi się, iż dużą różnicę sprawia to, że biegacz musi udźwignąć własny ciężar na nogach, a następnie pchnąć go do przodu. Rowerzysta natomiast wyłącznie martwi się o ruszenie swojego ciężaru do przodu.
-
- Dyskutant
- Posty: 39
- Rejestracja: 22 lip 2011, 11:34
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Formalnie chodzi o to, że rowerzysta w czasie jazdy nie zmienia swojego środka ciężkości (dlaczego pedały mają taki układ a nie inny ?Być może się mylę, ale wydaje mi się, iż dużą różnicę sprawia to, że biegacz musi udźwignąć własny ciężar na nogach, a następnie pchnąć go do przodu. Rowerzysta natomiast wyłącznie martwi się o ruszenie swojego ciężaru do przodu. Oczywiście to ulegnie niejakiej zmianie przy zjazdach/podjazdach. Chyba na to duży wpływ na trening, bo stanie przez 3h w miejscu jest o wiele bardziej męczące niż 3h siedzenia.

z taką samą prędkością na tym samym odcinku (pomimo większej masy, bo masa rowerzysty = masa ciała + roweru) rowerzysta wykona mniejszą pracę.
pozdrawiam

Od 03-10-2011 zmieniłem nick'a na krunner. Ostatni raz, obiecuję 

-
- Dyskutant
- Posty: 41
- Rejestracja: 03 lip 2011, 22:19
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Wydatek energetyczny podczas biegu jest około 3 wyższy niż w przypadku jazdy na rowerze (przy tym samym czasie trwania aktywności). Nawet proste przeliczenie na "moc generowaną" pokazuje takie proporcje.
700 kcal * 4,2 /3600 s = 816 W , a po odliczeniu 200W mocy w stanie spoczynku, daje w przypadku biegacza ok 600W w przypadku spokojnego biegu. 200W wystarcza w zupełności na spokojną jazdę po płaskim terenie. Jak widać, jeżeli nawet w przypadku biegania zaczniemy się posługiwać (tak lubianym w kolarstwie) pojęciem "mocy generowanej" to mamy tu do czynienia z wartościami trzykrotnie większymi, co musi się przekładać na różnice w treningu (pomijając zagadnienia mechaniki ruchu).
PS
Jeśli moje wyliczenia są błędne (ostatni kurs fizyki miałem ponad 20 lat temu), to proszę o korektę mojego toku rozumowania
700 kcal * 4,2 /3600 s = 816 W , a po odliczeniu 200W mocy w stanie spoczynku, daje w przypadku biegacza ok 600W w przypadku spokojnego biegu. 200W wystarcza w zupełności na spokojną jazdę po płaskim terenie. Jak widać, jeżeli nawet w przypadku biegania zaczniemy się posługiwać (tak lubianym w kolarstwie) pojęciem "mocy generowanej" to mamy tu do czynienia z wartościami trzykrotnie większymi, co musi się przekładać na różnice w treningu (pomijając zagadnienia mechaniki ruchu).
PS
Jeśli moje wyliczenia są błędne (ostatni kurs fizyki miałem ponad 20 lat temu), to proszę o korektę mojego toku rozumowania

-
- Dyskutant
- Posty: 49
- Rejestracja: 26 maja 2011, 13:42
- Życiówka na 10k: 1:02:03
- Życiówka w maratonie: brak
Bardzo ciekawi mnie jeszcze jedna sprawa. Chodzi o różnice w wykorzystywaniu energii tłuszczy przy obu rodzajach wysiłku. Bo im mniejsze tętno tym większy % energii (po wykorzystaniu części glikogenu), natomiast przy wyższym tętnie mamy wyższy wydatek energetyczny. Więc skoro jak kazp wyliczył wydatek podczas biegu jest 3 razy większy, to czy przy trzykrotnie dłuższej jeździe (z takąż trzykrotnie mniejszą intensywnością) spalimy tyle samo tkanki tłuszczowej, czy więcej, ponieważ procentowo jest większe jej wykorzystanie? A może mniej? Przyjmijmy do tych rozważań to, że po skończonym powiedzmy godzinnym treningu biegowym i trzygodzinnym rowerowym, całkowity wydatek energetyczny jest taki sam.
Pozdrawiam
Pozdrawiam