Dietę mam dobraną przez dietetyka (tzn. już kilka lat temu i było wszystko super przez te lata, aż zapomniałam o mądrych zasadach żywieniowych i sobie odpuściłam- kg niestety wróciły, więc teraz robię 2 podejście do tej samej diety- tyle że teraz dodatkowo biegam).
Dieta opiera się na produktach zdrowych, z niskim indeksem glikemicznym, niskokalorycznych, bez cukru i tłuszczu.. Tak plus minus

Przez pierwsze 2 tygodnie mogłam jeść tylko warzywa ( te z niskim indeksem), chude mięso (pierś z kurczaka), serek wiejski light, tuńczyka w sosie własnym, sok pomidorowy i jajka. Chyba tyle, jeśli dobrze pamiętam.
Po dwóch tygodniach doszły mi do tego niektóre owoce ( te z niskim indeksem), chudy nabiał, orzechy, czerwone wino i pieczywo razowe, makaron razowy, ryż naturalny..
3 główne posiłki + 3 przegryzki dziennie i oczywiście dużo wody.
Przez pierwsze 2 tygodnie jadłam praktycznie ile chciałam ( oczywiście tego co mogłam), potem tyle ile chciałam już z tej poszerzonej listy (oczywiście bez jakiegoś opychania się). I tak szło przez trochę, ale waga mi później stanęła, więc teraz ograniczyłam ilości (zwłaszcza jeśli chodzi o owoce, bo to moja słabość), zrezygnowałam z orzechów i trochę zmieniłam system posiłków- tzn. węglowodany jem na śniadanie, a potem staram się już ich unikać (ew. obiad czasami) a kolacja to tylko białko. Na początku ściśle trzymałam się gotowych jadłospisów, teraz bardziej kombinuję pod siebie.
Efekty są- od 30 maja do teraz schudłam jakieś 6 kg ( moje BMI z 27 zeszło na 24). Bieganie z kolej spowodowało, że ubyło mi więcej cm niż by ubyło na samej diecie. Mieszczę się w ubrania, które nosiłam jak byłam jakieś 3-4 kg lżejsza niż teraz.
Jeszcze ze 4kg i będzie nieźle...
życzę powodzenia i wam i sobie :D
ale swoją drogą, to najważniejsze dobrze się czuć i polubić bieganie i zdrowszy sposób życia
