Przygody z psami:)
- henry1125
- Stary Wyga
- Posty: 244
- Rejestracja: 07 wrz 2010, 16:37
- Życiówka na 10k: 45.41
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Nowy Bedoń
Poruszono ten temat w innym wątku, ale ktoś dobrze zwrócił uwagę,żeby otworzyć osobny, tak więc jest:).
Często macie problemu z psami podczas biegania? Dla mnie to chyba największy problem podczas treningów. Dwa tygodnie temu chciałem spróbować przebiec 22km.(mój osobisty rekordowy dystans) i wciągu tych dwóch godzin 4 razy musiałem musiałem zmieniać kierunek przez psy. Raz nawet pani podjechała do mnie samochodem i powiedziała"przepraszam pana, ale moj mąż kretyn zapomniał zamknąć furtkę":).
Generalnie co drugi trening mam przygodę z jakimś psem, czy ja mieszkam w takim miejscu , czy większość ludzi ma ten problem?
Często macie problemu z psami podczas biegania? Dla mnie to chyba największy problem podczas treningów. Dwa tygodnie temu chciałem spróbować przebiec 22km.(mój osobisty rekordowy dystans) i wciągu tych dwóch godzin 4 razy musiałem musiałem zmieniać kierunek przez psy. Raz nawet pani podjechała do mnie samochodem i powiedziała"przepraszam pana, ale moj mąż kretyn zapomniał zamknąć furtkę":).
Generalnie co drugi trening mam przygodę z jakimś psem, czy ja mieszkam w takim miejscu , czy większość ludzi ma ten problem?
Run Forrest, RUN!!
-
- Wyga
- Posty: 69
- Rejestracja: 28 gru 2010, 22:20
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Czasem sie zdarzy ,ale sporadycznie i glownie w towarzystwie swoich opiekunow. W warszawie jeszcze nie mialem problemu z bezpanskim psem. Z tego co zaobserwowalem to "mlodzi" z psami sa jacys tacy bardziej kumaci- odwracaja uwage swoich pupili od biegacza jakimis "smakolykami" itp i ogolnie chyba maja sensowniejsze podejscie do swoich zwierzat.
Dzisiaj mialem mala przygode na polach mokotowskich - 2 pieski puscily sie biegiem za mna i zaczely przy nogach ujadac. Zatrzymalem sie i chcialem mu przykopac ,ale jakos odskoczyly i wrocily do wlascicielki. Niestety trening spieprzony i zamiast 10km bylo z 7km .Do tego wrocilem caly podminowany ze chetnie sam bym kogos pogryzl. Takiego do kolan jak kiedys trafie to juz sie zamknie i raczej zebow wiecej nie wyszczerzy.
PS. Czasem na inne stworzenia mozna tez natrafic. Na skrze w centrum miasta lisy sa. A dziki znowu nad morzem spotkalem. Przy spotkaniu w lesie o 4 nad ranem, sam na sam z taka bestia do pasa, to malo w gacie nie narobilem za pierwszym razem...


Dzisiaj mialem mala przygode na polach mokotowskich - 2 pieski puscily sie biegiem za mna i zaczely przy nogach ujadac. Zatrzymalem sie i chcialem mu przykopac ,ale jakos odskoczyly i wrocily do wlascicielki. Niestety trening spieprzony i zamiast 10km bylo z 7km .Do tego wrocilem caly podminowany ze chetnie sam bym kogos pogryzl. Takiego do kolan jak kiedys trafie to juz sie zamknie i raczej zebow wiecej nie wyszczerzy.
PS. Czasem na inne stworzenia mozna tez natrafic. Na skrze w centrum miasta lisy sa. A dziki znowu nad morzem spotkalem. Przy spotkaniu w lesie o 4 nad ranem, sam na sam z taka bestia do pasa, to malo w gacie nie narobilem za pierwszym razem...


Ostatnio zmieniony 28 lip 2011, 17:09 przez Vivid, łącznie zmieniany 2 razy.
“Najsilniejszym wojownikiem jest ten, kto pokonał sam siebie.”
- td0
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 610
- Rejestracja: 15 wrz 2009, 20:15
To rzeczywiście drażliwy temat. Był już dyskutowany wiele razy. Wielu właścicieli psów to niepoważni, bezmyślni ludzie.
Codziennie można spotkać wypowiedzi typu: "przecież mój fafik (metrowe bydle o wadze >50 kg) musi się gdzieś wybiegać, a park jest najlepszym do tego celu miejscem" albo "niech się Pan nie boi on nic Panu nie zrobi" lub "on sie tylko chce z Panem bawić".
Były już pomysły biegania z gazem pieprzowym, z kamieniami...
Wojna między biegaczami a psiarzami cały czas trwa i jeszcze długo potrwa.
Codziennie można spotkać wypowiedzi typu: "przecież mój fafik (metrowe bydle o wadze >50 kg) musi się gdzieś wybiegać, a park jest najlepszym do tego celu miejscem" albo "niech się Pan nie boi on nic Panu nie zrobi" lub "on sie tylko chce z Panem bawić".
Były już pomysły biegania z gazem pieprzowym, z kamieniami...
Wojna między biegaczami a psiarzami cały czas trwa i jeszcze długo potrwa.
:) Tomek
- Raul7
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3630
- Rejestracja: 30 wrz 2009, 10:48
- Życiówka na 10k: Trójka z przodu :P
- Życiówka w maratonie: Trójka z przodu...
- Lokalizacja: Okolice Krakowa
Jest już ten temat na forum: http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php? ... &start=105
- Kanas78
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2460
- Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów
Trochę tych starć z psami miałam, ale jedno utkwi mi na zawsze- biegnę sobie bieżnią a tu do mnie podbiega pitbul bez kagańca, leci prosto na mnie.. zmroziło mnie.
Właściciel puścił klasyczne: "niech się pani nie boi, on się tylko chce bawić", dodam, że właściciel był w stanie lekko wskazującym na spożycie. Pies faktycznie merdał ogonkiem ale kurde, to jest pitbul-ma zawsze taki sam wyraz "twarzy"
Dzika bym się bała, tym bardziej, że średnio umiem zmykać na drzewo a i nie zawsze ono stoi w pobliżu
Właściciel puścił klasyczne: "niech się pani nie boi, on się tylko chce bawić", dodam, że właściciel był w stanie lekko wskazującym na spożycie. Pies faktycznie merdał ogonkiem ale kurde, to jest pitbul-ma zawsze taki sam wyraz "twarzy"

Dzika bym się bała, tym bardziej, że średnio umiem zmykać na drzewo a i nie zawsze ono stoi w pobliżu

- wisnia
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 317
- Rejestracja: 11 lip 2011, 00:20
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
ja się tak przejęłam tymi psami (u mnie naprawdę dużo tego chodzi wolno), że jak dzisiaj zbliżałam się do psa schyliłam się po... kamień leżący na ulicy. nie, nie, nie chciałam go ukamienować
w razie "ataku" chciałam tylko mieć co rzucić na słowa "Puszek, aport!". na szczęście kamień okazał się zbyteczny bo gdy gwałtownie podniosłam się z przysiadu, pies się mnie... wystraszył.

w razie "ataku" chciałam tylko mieć co rzucić na słowa "Puszek, aport!". na szczęście kamień okazał się zbyteczny bo gdy gwałtownie podniosłam się z przysiadu, pies się mnie... wystraszył.

-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 23
- Rejestracja: 21 lut 2011, 14:39
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
nawiązując do zdjęcia powyżej ...
biegam po lesie dość często i o różnych porach i nigdy dzika nie spotkałam a jest ich u nas sporo, aż tu nagle wczoraj biegnę sobie ścieżką rowerową - z jednej strony pole z drugiej ulica - godzina 21.45, ciemno jak w ... cztery metry przede mną stado dzików wyskoczyło - 4 dorosłe i 4 małe - z tego pola rzepakowego a ja palpitacje serca ... stanęłam jak wryta a w głowie tylko jedna myśl, żeby przeszły przez ulicę a nie poszły na mnie bo wtedy jestem kaput :/ jakw idać żyję hihi ale co się strachu najadłam to moje
biegam po lesie dość często i o różnych porach i nigdy dzika nie spotkałam a jest ich u nas sporo, aż tu nagle wczoraj biegnę sobie ścieżką rowerową - z jednej strony pole z drugiej ulica - godzina 21.45, ciemno jak w ... cztery metry przede mną stado dzików wyskoczyło - 4 dorosłe i 4 małe - z tego pola rzepakowego a ja palpitacje serca ... stanęłam jak wryta a w głowie tylko jedna myśl, żeby przeszły przez ulicę a nie poszły na mnie bo wtedy jestem kaput :/ jakw idać żyję hihi ale co się strachu najadłam to moje

- henry1125
- Stary Wyga
- Posty: 244
- Rejestracja: 07 wrz 2010, 16:37
- Życiówka na 10k: 45.41
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Nowy Bedoń
Jak biegam 4 latat , tylko raz spotkałem dzika na swojej drodze. Zaraz jak wbiegłem w las , na ścieżce coś zobaczyłem , w pierwszej chwili pomyślałem że pies, ale jak się odwrócił, to poznałem ,że jednak dzik. Na moje szczęście , nie zaatakował, tylko poleciał w drugą stronę, ale i tak wolałem zmienić kierunek:). Poleciałem obok boiska i patrzę, a tam na polanie samochód policyjny, pomyślałem ,że zobaczę czy nic się nie stało(kilka lat temu na początku mojej przygody z bieganiem znalazłem kradziony samochód, zadzwoniłem na policję i nawet dziękuję nie usłyszałem), podchodzę i patrzę, a tam dwóch mundurowych śpi na rozłożonych fotelach:). Pobiegłem do domu po aparat,ale jak wróciłem ich już niestety nie było. W każdym razie był ciekawy trening, nie dość ,że dzik to jeszcze śpiąca policja.
Run Forrest, RUN!!
- wojtek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 10535
- Rejestracja: 19 cze 2001, 04:38
- Życiówka na 10k: 30:59
- Życiówka w maratonie: 2:18
- Lokalizacja: lokalna
- Kontakt:
Bywalo ze gonilem stado dzikow (w czasach kartek na mieso) a bylo tez ze dzik mnie pogonil w sezonie wiosennym, gdy male byly w poblizu.
Kiedys dziki pogonily mnie w nocy, w Puszczy Kampinoskiej, zimowa pora. Nadziwic sie nie moglem ze sa agresywne o tej porze roku. Zazwyczaj to ja je gonilem zima. Do dzisiaj nie wiem jak wszedlem na ten gladki pien sosny...
Kiedys dziki pogonily mnie w nocy, w Puszczy Kampinoskiej, zimowa pora. Nadziwic sie nie moglem ze sa agresywne o tej porze roku. Zazwyczaj to ja je gonilem zima. Do dzisiaj nie wiem jak wszedlem na ten gladki pien sosny...
Articles in English:
http://www.examiner.com/atlanta-sports-gear-in-atlanta/wojtek-wysocki
Looking back:
http://bieganie.pl/?cat=37
Jutup: http://www.youtube.com/user/wojtek1425/videos?view=0
http://www.examiner.com/atlanta-sports-gear-in-atlanta/wojtek-wysocki
Looking back:
http://bieganie.pl/?cat=37
Jutup: http://www.youtube.com/user/wojtek1425/videos?view=0
- Marek82
- Dyskutant
- Posty: 31
- Rejestracja: 31 mar 2011, 06:55
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Kontakt:
Wszedłem dziś na forum z zamiarem zapytania się Was, czy macie jakieś doświadczenia związane z ubezpieczeniem NNW albo czymś, co zapewni mi GODNY powrót do zdrowia, a właściciela psa puści w skarpetkach. Biegam coraz więcej po wsi i po lesie, i utwierdzam się w przekonaniu, że to jest patologia, a nie tylko problem. Psy bezpańskie to relatywnie mały problem, ale niezabezpieczone posesje, bezmózgie nastolatki i spuszczone ze smyczy brytany, kundle "na spacerze" w lesie to jest PLAGA!!! Nie wiem, może ja jestem z innej planety, albo mam coś z głową, ale za każdym razem nie mogę swobodnie biegać bo ktoś lezie ze smyczą w ręce, a gdzieś znienacka wybiega na mnie jego pies.
Naprawdę poważnie myślę o dodatkowym ubezpieczeniu i kamerce na czoło w celu zbierania dowodów!!!
Naprawdę poważnie myślę o dodatkowym ubezpieczeniu i kamerce na czoło w celu zbierania dowodów!!!
- Kanas78
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2460
- Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów
- henry1125
- Stary Wyga
- Posty: 244
- Rejestracja: 07 wrz 2010, 16:37
- Życiówka na 10k: 45.41
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Nowy Bedoń
Zgadzam sie z Markiem82. Na wsiach i małych miasteczkach jest biegać niebezpieczniej niż w mieście, tak jak i z jazdą na rowerze(brak ścieżek rowerowych). Co do psów, to drugi dzień z rzędu musiałem się zatrzymać i iść , bo znowu jakieś psisko szczekało mi koło nogi. Na wsiach ludzie żyją chyba jeszcze w świadomości ,że nikt obok nie mieszka i brama może być otwarta , przecież "Burek" nic nikomu nie zrobi. Może i tak jest jak ktoś idzie, ale jak się biegnie , to psy inaczej reagują, gdzieś 70-80 % psów , leci do nogi. Póki to jest mały kundel , to jeszcze luz , bo sięgniesz po kamienia i uciekają , ale jak to coś większego , to taki ruch po kamień może się bardzo źle skończyć.
Run Forrest, RUN!!
-
- Dyskutant
- Posty: 26
- Rejestracja: 30 maja 2011, 21:40
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Ja mam ten sam problem, a mieszkam w Gdańsku. Ostatnio trochę się poprawiło, ale i tak zdarza mi się spotkać psy spuszczone ze smyczy ;/ biegam z gazem, na szczęście jeszcze nie musiałam go używać.
A co do dzików, to pod blokami spotkałam już z 7-8 razy a przy lesie tylko raz
A co do dzików, to pod blokami spotkałam już z 7-8 razy a przy lesie tylko raz

- kisio
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1774
- Rejestracja: 26 sie 2010, 08:34
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Zdaję sobie sprawę, że na wsi czy generalnie 'poza miastem' może być problem ale ja biegam w Warszawie, konkretnie na Białołęce (która dla wielu jest tak wsią właśnie) i szczerze mówiąc przez prawie półtora roku miałem jeden (słownie: jeden) przypadek że coś za mną pobiegło. Był to mały biały szczur (jorkowate jakieś małe badziewie, dla mnie to nie psy tylko chomiki na smyczy), biorąc pod uwagę, że robił to na oczach 'rodzinki' i ku ich wyraźnej uciesze podejrzewam, że to nie tyle biednego stworzenia wina co głupich właścicieli, którzy go do tego pewnie zachęcali. Nadział się biedaczek na moją piętę i wrócił do swoich. Przebiegam za każdym razem obok biegających luzem psów i nic mnie nie atakuje, nic za mną nie gania. Staram się biegać po odludziu i mam świadomość, że tak jak dla mnie to jedyne miejsce w okolicy gdzie mogę pobiegać bez smrodu spalin, tak dla właścicieli psów to jedyne miejsce gdzie mogą zażyć odpowiedniej dawki ruchu.
Zauważyłem, że kluczowe tutaj (poza oczywiście wypadkami gdzie właściciele debili wychowują psa na agresora) nastawienie biegacza (czy tam przechodnia, kogokolwiek w zasadzie). Na moim osiedlu jest jeden biegacz, na którego szczekają wszystkie psy. Wszystkie bez wyjątku (wiem od sąsiadów). Kiedyś go spotkałem. I nie wiem, czy koleś ma tak na stałe, czy tylko na widok psa, ale jego mina, wzrok i wszystko sprawiało, że ja miałem ochotę mu prewencyjnie przerwać tętnicę, więc zupełnie nie dziwię się psom. Jak ktoś w taki sposób manifestuje agresję to nawet mu kanarek na łeb narobi. Dla pełnej jasności dodam, że przez ten sam park przebiega każdego dnia kilkadziesiąt osób a tylko jego jednego zaczepiają psy. Ciekawe prawda?
Inny przykład, już bardziej pozytywny: mój pies generalnie nie interesuje się zbytnio ludźmi, chyba, że mają smakołyki. Kilka dni temu dość daleko od nas szedł mały chłopiec. Pies od razu zaczął iść w jego stronę, bałem się że coś nie tak, skróciłem smycz, ale cały czas ciągnął w jego stronę. Kiedy się mijaliśmy dziecko nieśmiało zapytało czy może pogłaskać, wywiązała się rozmowa, okazało się że bardzo lubi labradory blablabla...
O co mi chodzi i po co tak przynudzam? Psy doskonale odczytują nasze emocje i intencje. Jak ktoś biegnąc nie myśli o niczym innym tylko o kamieniach i gazie to w pewnym sensie sam się prosi. Sorry.
Zauważyłem, że kluczowe tutaj (poza oczywiście wypadkami gdzie właściciele debili wychowują psa na agresora) nastawienie biegacza (czy tam przechodnia, kogokolwiek w zasadzie). Na moim osiedlu jest jeden biegacz, na którego szczekają wszystkie psy. Wszystkie bez wyjątku (wiem od sąsiadów). Kiedyś go spotkałem. I nie wiem, czy koleś ma tak na stałe, czy tylko na widok psa, ale jego mina, wzrok i wszystko sprawiało, że ja miałem ochotę mu prewencyjnie przerwać tętnicę, więc zupełnie nie dziwię się psom. Jak ktoś w taki sposób manifestuje agresję to nawet mu kanarek na łeb narobi. Dla pełnej jasności dodam, że przez ten sam park przebiega każdego dnia kilkadziesiąt osób a tylko jego jednego zaczepiają psy. Ciekawe prawda?
Inny przykład, już bardziej pozytywny: mój pies generalnie nie interesuje się zbytnio ludźmi, chyba, że mają smakołyki. Kilka dni temu dość daleko od nas szedł mały chłopiec. Pies od razu zaczął iść w jego stronę, bałem się że coś nie tak, skróciłem smycz, ale cały czas ciągnął w jego stronę. Kiedy się mijaliśmy dziecko nieśmiało zapytało czy może pogłaskać, wywiązała się rozmowa, okazało się że bardzo lubi labradory blablabla...
O co mi chodzi i po co tak przynudzam? Psy doskonale odczytują nasze emocje i intencje. Jak ktoś biegnąc nie myśli o niczym innym tylko o kamieniach i gazie to w pewnym sensie sam się prosi. Sorry.
- kachita
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 6639
- Rejestracja: 22 maja 2011, 19:26
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wrocław
U mnie w parku oczywiście też są psy, wiadomka. Oczywiście przy wejściu do parku jest tablica z nakazem smyczy i kagańca, i oczywiście "pańcie" i "pańciowie" zdejmują powyższe w Fafików dokładnie pod tą tablicą. Na szczęście biegam na tyle wolno i dostojnie, że psy nie traktują mnie jako potencjalnej zdobyczy
To, że się ich nie boję, też może mieć znaczenie. Chociaż jak ostatnio wracałam późnym wieczorem przez park i nagle zauważyłam takie bydle biegnące w moim kierunku, to lekka panika mi się włączyła - nie było widać, czy "psinka" biegnie radośnie, czy też z całkiem innym zamiarem 


[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic. ... ead#unread]Wyznania kobiety szurającej[/url] || [url=http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php? ... ead#unread]Komentarze[/url]
[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]