Nieudane biegi ... ;(

Stawiasz pierwsze kroki? Tutaj szukaj wsparcia, pomocy i zachęty. Wstąp i podaj rękę tym, którzy dopiero nabierają pędu.
Simo
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 1
Rejestracja: 19 lip 2011, 12:32
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

No więc tak... Mam kilka problemów, z którymi sobie nie daję rady. Najgorsze jest to, że niby wszystko jest ok, niestety, aż do czasu kiedy po prostu nie mogę. Po pierwsze nie wiem, dlaczego mam biegać. A źle do tej pory nie biegałem, sylwetkę mam w porządku... Niby starałem sobie mówić, że chcę sobie poprawić trochę kondycji do zawodów szkolnych we wrześniu albo, że to taki trening, żebym sobie udowodnił, że na coś mnie stać jeszcze. Myślę, że jest to nawet trochę ważne, bo w końcu w biegu wychodzą moje prawdziwe chęci.

Druga sprawa jest już bardziej konkretna. Do biegania pochodzę już 4-5 raz. Najpierw plan 6-tygodniowy (wyszło 1,5 tygodnia), potem znowu i znowu próby, później jeszcze próbowałem biegać tak jakby na wyczucie. Ostatnia moja próba wydawała mi się już udana, ale oto dzisiaj po przebiegnięciu 20 min, wysiadłem, psychicznie i fizycznie też. Chodzi o to, że już od dobrych paru dni biegałem po ok. 35-40 min, a teraz dałem radę połowie dystansu.

Nie wiem, co to jest. Tak jakby wszystko po trochu. Może przemęczenie, może brak motywacji, pewnie źle prowadzony trening... Ale czy to sprawiło, że przebiegłem aż o 50% krótszy dystans (jeszcze po tych 20 min, trochę szedłem, trochę biegłem)? Nie wiem dlaczego, ale jak jest trening, to myślę, że muszę się na nim zmęczyć, ale to porządnie. No i czasem sobie tak myślę, a jak tak kiedyś będzie, że nie dam rady albo, że nie będzie widać postępów. A postępy, jakby się nie popatrzeć to są, bo dałem rady przebiec 35 min. To jest głupie, ale tak się jakbym podświadomie bał, że nie w pewnym momencie wysiadne, że w następnym treningu zamiast lepiej, będzie gorzej. I tak w którejśtam próbie, w pierwszym dniu zacząłęm od 10 min biegu. Cel był taki, żeby z każdym dniem zwiększać czas o 1 min. W następnym dniu przebiegłem 11 min, w kolejnym już nie 12 a 13 min, w kolejnym przebiegłem zamiast o 1 min więcej to o 8 min, a jeszcze w kolejnym o 12 min! Sam nie wiem, czemu dokładnie.

Więc bardzo liczę na wasze jakiekolwiek rady, wskazówki itp. Jeszcze dodatkowe pytanie to z jaką intensywnością wy macie trening? Czy jest taki moment, w którym myślicie, że najchętniej byście padli na ziemię?

Z góry wielkie dzięki!
PKO
Awatar użytkownika
wisnia
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 317
Rejestracja: 11 lip 2011, 00:20
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

hej, sama biegam dopiero 2 miesiące, ale jako że też dopiero zaczynam, może będę bardziej wiarygodna niż starzy wyjadacze. ;)

po pierwsze, gdyby bieganie było miłe, łatwe i przyjemne - wszyscy by biegali, nie byłoby tych wszystkich chorób cywilizacyjnych - otyłości, miażdżycy, cukrzycy, etc... ale nie o tym chciałam.
właściwie dążenie do jakiegokolwiek celu wymaga samodyscypliny, przekraczania granic, niekiedy rezygnacji z wielu rzeczy. dlatego musisz na początku się określić, powiedzieć sobie - chcę biegać. chcę biegać bo... i to "bo" czasami musi być bardzo konkretnym BO, bo (:P), jak widzisz na swoim przykładzie, robi nam się ze zwykłego biegania taki bieg przez płotki. ;)
kwestia motywacji to temat-rzeka, ja osobiście sama na razie boję się, że jej niedługo zabraknie, ale na pewno kilka osób zdradzi swoje sposoby, jak regularnie trenować.

jeśli chodzi o twoje treningi - osobiście uważam, ze za dużo myślisz :) też się często łapię na tym, że poświęcam swoją energię na myślenie, zamiast wykorzystać ją w biegu. oczywiście myślenie się chwali, i bywa czasem pomocne, ale trzeba zachować równowagę - szczególnie na początku - obierasz plan (np. wspomniany 6-tyg) i... biegasz.
nie powinieneś się stresować tym, że przebiegłeś dzisiaj tylko 20 minut. to normalne, że mamy lepsze i gorsze dni, dotyczą one także treningów. twoja wytrzymałość, fizyczna i psychiczna zależy od wielu czynników - wypoczęcia, nastawienia, pogody, samopoczucia, przetrenowania (polecam trening co drugi dzień, wtedy organizm ma czas na regenerację) itp., itd. gorszy trening nie oznacza od razu, że twoja forma spadła! tak bywa, po prostu. znam to uczucie kiedy (podczas gdy na poprzednim treningu poszło mi b. dobrze) wychodzę i od pierwszych kroków czuję się jak krowa... trudno. biegnę wolniej albo krócej (twoje 20 minut było w porządku, tak myślę), ale nie idę na łatwiznę i nie wracam do domu po 5 minutach. chociaż i to jest dopuszczalne jak już jest naprawdę źle, byle nie stało się to regułą. i tak, też już miałam takie myśli, że jestem beznadziejna, ale swoje trzeba robić. :)

gdzieś przeczytałam żeby nie zwiększać dystansu z treningu na trening o więcej niż 10%. nie wiem jaki dystans biegniesz, ale weźmy ten przeskok o 8 minut (z 13 na 21), czasowo jest to o jakieś 75% dłużej.
dlatego warto korzystać z gotowych planów - dzięki nim unikniesz zbyt dużych przeskoków, które powodują że ludzie z czasem narzucają sobie za intensywny trening - a od tego niedaleko go zniechęcenia spowodowanego czy to zbyt dużym zmęczeniem czy kontuzją.

właściwie raczej nie miewam w treningach momentów, w których jestem aż tak zmęczona, że najchętniej padłabym na ziemię. chcieć się zatrzymać i pójść do domu - tak, cały trening. :bum:
wbrew pozorom nie biegnie się po to, żeby się zmęczyć jak (za przeproszeniem) świnia, tylko raczej dążyć do tempa, w którym czujemy, że moglibyśmy szybciej. ono pozwala na wydajniejszy bieg (szczególnie w przypadku początkujących), tj. wolniejszy a dłuższy.

pozdro i powodzenia. :)
Awatar użytkownika
wolf1971
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1815
Rejestracja: 18 sty 2011, 09:43
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Piastów>Łódź>Płońsk

Nieprzeczytany post

A może zacznij jeździć na rolkach? To jest łatwiejsze niż bieganie, a za jakiś czas sam stwierdzisz, że warto zadbać o kondycję... biegając :hahaha: Taka była moja droga do biegania. Teraz chyba więcej biegam, niż śmigam na rolkach. Jednak muszę to zmienić, bo Maraton Sierpniowy tuż tuż :taktak:
Awatar użytkownika
Katarina
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 464
Rejestracja: 13 mar 2006, 12:26
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

to, że ostatnio wszyscy biegają, nie oznacza, że i ty musisz. bądź oryginalny i podejmij aktywność, z której będziesz czerpał przyjemność sam dla siebie, a nie robił wrażenie w salonach. może rolki, może rower, może ... cokolwiek :) no bieganie też. ale takie dla siebie, nie innych :)

to po pierwsze

a po drugie:
Simo pisze: Nie wiem dlaczego, ale jak jest trening, to myślę, że muszę się na nim zmęczyć, ale to porządnie. No i czasem sobie tak myślę, a jak tak kiedyś będzie, że nie dam rady albo, że nie będzie widać postępów.
tu tkwi tajemnica zniechęcenia. bieganie nie polega na próbie zarżnięcia organizmu przy każdym wyjściu. będzie się bronił. żadna aktywność na tym nie polega. to przyjemność z szybszego niż marsz pokonywania kilometrów. z czasem szybszego niż niedzielni rolkarze czy rowerzyści :bleble:

ale to z czasem
na początku nie stresujemy się prędkościami, po prostu truchtamy. skąd jesteś? może w okolicy działa jakaś grupa biegowa? dołącz. zwykle pląta się tam jakiś trener albo osoba doświadczona, która mądrze doradzi co i jak :taktak:

a jak już złapiesz formę, wciąkniesz i przepadniesz, dołożysz sobie ciężkie treningi, po których będziesz wracał do domu na czworaka :ble:

na początku luz, pełny luz :hej:
Awatar użytkownika
nasionko
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 44
Rejestracja: 15 lip 2011, 23:50
Życiówka na 10k: 43'32''
Życiówka w maratonie: 3h35'34''
Lokalizacja: Łódź- Śródmieście
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Witaj ;)

Jest dokładnie tak jak napisała Katarina. Zbyt duże obciążenia na pierwszych treningach sprawiają, że pierwszą myślą jest to by uciec od nich jak najdalej.
Sama zaczęłam biegać 7 tygodni temu. Zaczęłam z planem 10-tygodniowym. Po pierwszym tygodniu realizacji planu zakładającego 2 minuty biegu naprzemiennie z 4 minutami marszu, byłam tak sceptycznie nastawiona do biegania, że tylko cud sprawił, że nie zrezygnowałam. Dlaczego? Otóż dlatego, że te dwie minuty w moim mniemaniu miały oznaczać bieg na maksymalnych obrotach. Boże, jak sobie pomyślę jak durnowato musiałam wyglądać biegając w taki sposób, kiedy to w czasie marszu ledwo co łapałam oddech :| Tragedia. Na samą myśl o przebiegnięciu 30 minut wykręcało mi flaki :D

Wtedy do akcji wkroczył mój przyjaciel i uświadomił mi, że nie chodzi o to żeby biegać szybko, a o to by biegać długo. Jakie było moje zdziwienie kiedy z dnia na dzień mogłam przebiec 25 minut bez zatrzymywania (4km) podczas gdy do tej pory przebiegnięcie 7 minut non stop wykańczało mnie do granic możliwości.

I tutaj moja rada. Biegaj wolniej! Może i w twoim przypadku się to sprawdzi, a bieganie przestanie kojarzyć się tylko ze zmęczeniem.

Co do motywacji. Osobiście założyłam sobie, że do października będę w stanie przebiec 10km. I wiedzą o tym moi znajomi, rodzina, wszyscy którzy chcą mnie słuchać. Jak to działa? No cóż... przecież nie mogę nie dotrzymać słowa, kiedy wszyscy pytają mnie o postępy :)

Życzę wytrwałości! ;)
dpogr
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 15
Rejestracja: 04 lip 2011, 14:44
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Bytom
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Witam,
widzę podejście do biegania, jakie ja miałem kilka razy w życiu. Najczęściej udawało mi się katować do dwóch tygodni - 30 do 40 minut sprintem :) później wypluwanie płuc :)

W tym roku także chciałem znów zacząć... i znów to samo... po 3 treningach 2 tygodnie przerwy. Dobrze, że wpadłem na pomysł by poszukać w internecie czegoś o bieganiu.

Proponuję wziąć plan np. 6-tygodniowy i starać się go wykonać. Jak dla mnie najważniejsze przez pierwsze 2 i pół tygodnia było wyjście o zaplanowanej godzinie i biegać. Trzymać się tego, nie słuchać tego głosu, który mówi: "dziś zła pogoda pośpij" - bo najczęściej biegam około 7 rano.
A dlaczego było to ważne przez pierwsze2,5 tygodnia? Bo nagle po treningu i prysznicu, chciałem znów iść biegać.
Zacząłem znajomym opowiadać jaka to fajna rzecz - biegać. Zamarzyłem nawet o maratonie. Niektórzy patrzą i śmieją się z politowaniem, bo maraton nie bułka z masłem :)

Ci niektórzy jak teraz słyszą, że np. ostatnio przebiegłem 6,6km to już im nie tak do śmiechu, bo widzą, że robię postępy.

Ale najfajniejsze w tym wszystkim to samopoczucie i to, że jak mam dzień, w którym mam biegać wieczorem, to już gdzieś od 5 godzin przed bieganiem chodzę cały tym podjarany :)

A więc krótko:
- wybrać plan na 6 lub 10 tygodni - się go trzymać
- biegać co drugi dzień
- biegać wolno
- wytrwać, jak masz w planie biegam o 15:00 to biegaj, nawet jak urwanie chmury ;) - żartuję, choć mi się zdażyło, że w czasie treningu mnie coś takiego dopadło - przeżyłem :)

Trzymam kciuki

pozdrawiam
New Balance but biegowy
ODPOWIEDZ