Aniad1312 Run 4 fun - not 4 records ;)
Moderator: infernal
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4291
- Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03
8 czerwca 2011
Ciężko się biegało, po wczorajszym obżarstwie. Nie mówiąc o tym, jak ciężko się wstawało, żeby pobiegać
Miałam ochotę na spokojne wybieganie. I tak też zrobiłam, co prawda pierwsze 2km musiałam mocno się temperować, ale później już poszło gladko=wolno
W sumie: 11.17km, średnie tempo 6:03.
Cieszę się I na dodatek udało mi się kupić fajne butki Niebiegowe
Ciężko się biegało, po wczorajszym obżarstwie. Nie mówiąc o tym, jak ciężko się wstawało, żeby pobiegać
Miałam ochotę na spokojne wybieganie. I tak też zrobiłam, co prawda pierwsze 2km musiałam mocno się temperować, ale później już poszło gladko=wolno
W sumie: 11.17km, średnie tempo 6:03.
Cieszę się I na dodatek udało mi się kupić fajne butki Niebiegowe
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4291
- Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03
9 lipca 2011
Dzisiaj trening z przebieżkami. Na początek 5.46km w tempie 5:49. Pamiętałam o pasku - śr HR 158, max 168. Za szybko znów, wiem. Nie mam pojęcia dlaczego, ale te 2-3km zawsze muszę hamować, dopiero jak wbiegam do ulubionego lasku, to automatycznie zwalniam.
Później 10 przebieżek ok 120m, śr. tempo 4:26. W przerwach marsz. Mogłam truchtać, ale po truchcie i tak chwilę muszę uspokoić oddech i puls, więc w sumie wychodzi na to samo.
Na koniec 3.12km w tempie 5:39. Średni HR 161, max 170. Jeszcze szybciej, kurde.
Razem wybiegałam dzisiaj 9.74km.
Jutro kilkanaście km. Ile nie wiem. Wiem, że wolno ma być i koniec.
Zapisałam się na Półmaraton Jagiełły w Pobiedziskach 17 lipca. Wciąż nie wiem, czy pobiegnę...czy raczej gdzieś wyjadę A jeśli nie wyjadę i pobiegnę, to lepiej jutro nie przeginać z kilometrami. I takie to mam rozterki
Dzisiaj trening z przebieżkami. Na początek 5.46km w tempie 5:49. Pamiętałam o pasku - śr HR 158, max 168. Za szybko znów, wiem. Nie mam pojęcia dlaczego, ale te 2-3km zawsze muszę hamować, dopiero jak wbiegam do ulubionego lasku, to automatycznie zwalniam.
Później 10 przebieżek ok 120m, śr. tempo 4:26. W przerwach marsz. Mogłam truchtać, ale po truchcie i tak chwilę muszę uspokoić oddech i puls, więc w sumie wychodzi na to samo.
Na koniec 3.12km w tempie 5:39. Średni HR 161, max 170. Jeszcze szybciej, kurde.
Razem wybiegałam dzisiaj 9.74km.
Jutro kilkanaście km. Ile nie wiem. Wiem, że wolno ma być i koniec.
Zapisałam się na Półmaraton Jagiełły w Pobiedziskach 17 lipca. Wciąż nie wiem, czy pobiegnę...czy raczej gdzieś wyjadę A jeśli nie wyjadę i pobiegnę, to lepiej jutro nie przeginać z kilometrami. I takie to mam rozterki
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4291
- Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03
10 lipca 2011
Zakładany dystans na dzisiaj: 15-20km.
Ale że apetyt rośnie w miarę jedzenia, to wyszło ciut więcej (ale tylko ciut).
Dzisiaj biegłam w mojej ulubionej koszulce
i tak sobie pomyślałam, że pobiegnę dystans, który mi towarzyszy na plecach niczym oddech trenera No to pobiegłam 21,11.
Średnie tempo wyszło 6:14 Tylko na 2km zeszło do 5:56, ale poza tym dzielnie trzymałam się w okolicach 6:10. Mam nadzieję, że jeśli Qba Krause i Beauty czytają tenże raporcik, to w tej chwili uśmiechają się z zadowoleniem Średnie HR 153.
Fajnie się biegło, spokojnie, trochę czasu na przemyślenia. Ale za dużo to niestety sobie nie przemyślałam, bo tradycyjnie nie mogłam skupić myśli na problemie. Tak już mam, niestety, że jak biegnę to moje myśli rozłażą się na wszystkie strony świata, uch...
Przy 19km jak mijałam reklamę Kasztelana niepasteryzowanego, to nagle język miałam dłuższy niż nogi Ratowała mnie jedna myśl: "Wieczorem, wieczorem"
I tym optymistycznym akcentem... :uuusmiech:
P.S. Wczoraj jak się rozciągałam przed przebieżkami 100m dalej przebiegła sarna W tym miejscu widziałam już lisy i inne stworki, ale sarenek nie. Aż miło się przebieżkowało
Edit
Rower 24.32km, zajęło mi to 1:30h, czyli bez szaleństw. Endorfin mam tyle, że ho ho
A bo wysiedzieć w chacie nie mogłam, to się kopsnęłam na rowerek i trochę pośmigałam
Zakładany dystans na dzisiaj: 15-20km.
Ale że apetyt rośnie w miarę jedzenia, to wyszło ciut więcej (ale tylko ciut).
Dzisiaj biegłam w mojej ulubionej koszulce
i tak sobie pomyślałam, że pobiegnę dystans, który mi towarzyszy na plecach niczym oddech trenera No to pobiegłam 21,11.
Średnie tempo wyszło 6:14 Tylko na 2km zeszło do 5:56, ale poza tym dzielnie trzymałam się w okolicach 6:10. Mam nadzieję, że jeśli Qba Krause i Beauty czytają tenże raporcik, to w tej chwili uśmiechają się z zadowoleniem Średnie HR 153.
Fajnie się biegło, spokojnie, trochę czasu na przemyślenia. Ale za dużo to niestety sobie nie przemyślałam, bo tradycyjnie nie mogłam skupić myśli na problemie. Tak już mam, niestety, że jak biegnę to moje myśli rozłażą się na wszystkie strony świata, uch...
Przy 19km jak mijałam reklamę Kasztelana niepasteryzowanego, to nagle język miałam dłuższy niż nogi Ratowała mnie jedna myśl: "Wieczorem, wieczorem"
I tym optymistycznym akcentem... :uuusmiech:
P.S. Wczoraj jak się rozciągałam przed przebieżkami 100m dalej przebiegła sarna W tym miejscu widziałam już lisy i inne stworki, ale sarenek nie. Aż miło się przebieżkowało
Edit
Rower 24.32km, zajęło mi to 1:30h, czyli bez szaleństw. Endorfin mam tyle, że ho ho
A bo wysiedzieć w chacie nie mogłam, to się kopsnęłam na rowerek i trochę pośmigałam
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4291
- Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03
11 czerwca 2011
8.1km, średnio 5:49.
Nie ma to jak wstać po niecałych 5h snu, z przekonaniem, że trzeba się wyrobić na ok 9, a tu się okazuje, że jednak na 11...
Ulubione ranny trening, ale mimo wszystko ciężko się biegło, wczorajsze wybieganie i rower dało w kość - co się okazało dzisiaj.
Ostatnie 2km jakoś tak powłóczyłam nogami, chociaż tempo o dziwo nie odbiegało od pozostałych km.
Wczoraj podczas wycieczki rowerowej przypomniała mi się fajna rzecz - maratońskie doświadczenie (Poznań 2010). Maraton - pierwszy i jak na razie jedyny - biegłam przede wszystkim dlatego, że czułam potrzebę udowodnienia sobie, że mam siłę i dam radę. Nawet oczekiwałam jakiegoś spektakularnego "magicznego momentu" po przekroczeniu mety przypływu życiowej mocy i powera (nie żebym była lelum polelum! ) . A tu...nic szczególnego się nie stało. I to dało mi do myślenia, że tak naprawdę ta siła już jest we mnie, tylko muszę ją wydobyć Niemniej jednak, po Poznaniu w chwilach przed podjęciem jakiejś decyzji, ewentualnie wątpieniu we własne możliwości, ta świadomość ogromnie mi pomagała: "Kobieto, maraton przebiegłaś, a cykasz się to zrobić/ powiedzieć itd?" I wątpliwości znikały
Wczoraj sobie to przypomniałam. Podziałało :uuusmiech:
8.1km, średnio 5:49.
Nie ma to jak wstać po niecałych 5h snu, z przekonaniem, że trzeba się wyrobić na ok 9, a tu się okazuje, że jednak na 11...
Ulubione ranny trening, ale mimo wszystko ciężko się biegło, wczorajsze wybieganie i rower dało w kość - co się okazało dzisiaj.
Ostatnie 2km jakoś tak powłóczyłam nogami, chociaż tempo o dziwo nie odbiegało od pozostałych km.
Wczoraj podczas wycieczki rowerowej przypomniała mi się fajna rzecz - maratońskie doświadczenie (Poznań 2010). Maraton - pierwszy i jak na razie jedyny - biegłam przede wszystkim dlatego, że czułam potrzebę udowodnienia sobie, że mam siłę i dam radę. Nawet oczekiwałam jakiegoś spektakularnego "magicznego momentu" po przekroczeniu mety przypływu życiowej mocy i powera (nie żebym była lelum polelum! ) . A tu...nic szczególnego się nie stało. I to dało mi do myślenia, że tak naprawdę ta siła już jest we mnie, tylko muszę ją wydobyć Niemniej jednak, po Poznaniu w chwilach przed podjęciem jakiejś decyzji, ewentualnie wątpieniu we własne możliwości, ta świadomość ogromnie mi pomagała: "Kobieto, maraton przebiegłaś, a cykasz się to zrobić/ powiedzieć itd?" I wątpliwości znikały
Wczoraj sobie to przypomniałam. Podziałało :uuusmiech:
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4291
- Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03
12 lipca 2011
Dzisiaj dla odmiany inna trasa: Poznań Winogrady/okolice Naramowickiej/ Zwycięstwa/ Wichrowe i takie tam. Taka ładna pętelka. Biegłam przed siebie, próbując zawierzyć wrodzonemu GPSowi, który nieraz mnie zwiódł Ale nie tym razem :uuusmiech: Po biegu rozciąganko.
W sumie wyszło 10.02km, średnio 5:57.
Fajny dzień się zapowiada
Jutro może wybiorę się na trening na Cytadelę. Się obaczy Ale się ma chęć
Dzisiaj dla odmiany inna trasa: Poznań Winogrady/okolice Naramowickiej/ Zwycięstwa/ Wichrowe i takie tam. Taka ładna pętelka. Biegłam przed siebie, próbując zawierzyć wrodzonemu GPSowi, który nieraz mnie zwiódł Ale nie tym razem :uuusmiech: Po biegu rozciąganko.
W sumie wyszło 10.02km, średnio 5:57.
Fajny dzień się zapowiada
Jutro może wybiorę się na trening na Cytadelę. Się obaczy Ale się ma chęć
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4291
- Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03
15 lipca 2011
Dwa dni przerwy w bieganiu. Na Cytadelę w środę wieczorem nie poszłam. Po 5 dniach treningowych musiałam jednak odpocząć.
Dzisiaj zaspałam, w związku z czym musiałam zmienić planowany trening i zamiast wybiegania wyszły mi podbiegi 10x ok. 120m, średnie tempo 3:51. Łącznie uzbierało się 1.3km w czasie 5min.
Przy pierwszym podbiegu zauważyłam ślimaka, który pokonywał swoją trasę w poprzek mojej. Skończyliśmy w równym czasie, z tą różnicą, że on miał do pokonania 2m
Reszta dystansu (mojego ) to 3.4km w tempie 5:37, a powrót 4:54km po 5:52.
Jagiełło w niedzielę, miałam nie jechać...Jakoś nie chce mi się ostatnio w zawodach startować. Kiedyś aż się nie mogłam doczekać kolejnych, a ostatnio zupełnie odwrotnie. Jakoś tak się dzieje...
Tym razem chyba jednak pojadę, ale na 100proc do tego biegu przekonana nie jestem....
Na zakończenie wklejam coś zupełnie niebiegowego Zobaczyłam to na drzwiach do piwnicy w pewnym bloku i myślałam, że się przewrócę ze śmiechu.
ps. Gryzoń mówi "Ja też mam plany i rodzinę" - podaję, bo zdjęcie niewyraźne mi wyszło
Dwa dni przerwy w bieganiu. Na Cytadelę w środę wieczorem nie poszłam. Po 5 dniach treningowych musiałam jednak odpocząć.
Dzisiaj zaspałam, w związku z czym musiałam zmienić planowany trening i zamiast wybiegania wyszły mi podbiegi 10x ok. 120m, średnie tempo 3:51. Łącznie uzbierało się 1.3km w czasie 5min.
Przy pierwszym podbiegu zauważyłam ślimaka, który pokonywał swoją trasę w poprzek mojej. Skończyliśmy w równym czasie, z tą różnicą, że on miał do pokonania 2m
Reszta dystansu (mojego ) to 3.4km w tempie 5:37, a powrót 4:54km po 5:52.
Jagiełło w niedzielę, miałam nie jechać...Jakoś nie chce mi się ostatnio w zawodach startować. Kiedyś aż się nie mogłam doczekać kolejnych, a ostatnio zupełnie odwrotnie. Jakoś tak się dzieje...
Tym razem chyba jednak pojadę, ale na 100proc do tego biegu przekonana nie jestem....
Na zakończenie wklejam coś zupełnie niebiegowego Zobaczyłam to na drzwiach do piwnicy w pewnym bloku i myślałam, że się przewrócę ze śmiechu.
ps. Gryzoń mówi "Ja też mam plany i rodzinę" - podaję, bo zdjęcie niewyraźne mi wyszło
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4291
- Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03
17 czerwca 2011
XXII Bieg Jagiełły Pobiedziska
No tak, łatwo nie było. Trasa - jak dla mnie piekielnie trudna, bo składająca się chyba z samych pagórków, wzniesień i innych podbiegów Tych ostatnich prawie ostatnio nie ćwiczyłam, więc lekko nie było. Tradycyjnie międzyczasy pozytywne Nie miałam chęci na bicie rekordów, założenie było takie, aby pobiec treningowo, więc zbytnio się tym nie przejęłam. Skończyłam z czasem 2:05:15. Co prawda Garminiak pokazał mi o 3s mniej, przy 100m więcej, ale co się będę kłócić...
Trasa, mimo że ciężka, bardzo mi się podobała. Co prawda, przy końcowych kilometrach miałam ogrooomną ochotę przejść w marsz, ale na szczęście nie dałam się
Po biegu byłam padnięta, od słońca bolała mnie głowa...Ale już po kilku godzinach poczułam się ok, więc postanowiłam dalej się pomęczyć. Najpierw na rowerze (16.8km), a potem jeszcze skoczyłam na basen - 30 długości, żabką klasycznie poginałam Kurczę, no tak już mam, że lubię się zmęczyć, rekreacja mnie nie interesuje. Nawet jak gram w badmintona, to daję z siebie wszystko, łącznie z odgłosami typowymi dla tenisistek Pewnie to mało kobiece, ale cóż
Zadowolona jestem z dzisiejszego dnia :uuusmiech: No i po raz kolejny (od Kościana 2010) biegłam z takim oto numerem:
Całe życie miałam nr 1 w dzienniku, teraz zaczyna mi się to lepiej kojarzyć
XXII Bieg Jagiełły Pobiedziska
No tak, łatwo nie było. Trasa - jak dla mnie piekielnie trudna, bo składająca się chyba z samych pagórków, wzniesień i innych podbiegów Tych ostatnich prawie ostatnio nie ćwiczyłam, więc lekko nie było. Tradycyjnie międzyczasy pozytywne Nie miałam chęci na bicie rekordów, założenie było takie, aby pobiec treningowo, więc zbytnio się tym nie przejęłam. Skończyłam z czasem 2:05:15. Co prawda Garminiak pokazał mi o 3s mniej, przy 100m więcej, ale co się będę kłócić...
Trasa, mimo że ciężka, bardzo mi się podobała. Co prawda, przy końcowych kilometrach miałam ogrooomną ochotę przejść w marsz, ale na szczęście nie dałam się
Po biegu byłam padnięta, od słońca bolała mnie głowa...Ale już po kilku godzinach poczułam się ok, więc postanowiłam dalej się pomęczyć. Najpierw na rowerze (16.8km), a potem jeszcze skoczyłam na basen - 30 długości, żabką klasycznie poginałam Kurczę, no tak już mam, że lubię się zmęczyć, rekreacja mnie nie interesuje. Nawet jak gram w badmintona, to daję z siebie wszystko, łącznie z odgłosami typowymi dla tenisistek Pewnie to mało kobiece, ale cóż
Zadowolona jestem z dzisiejszego dnia :uuusmiech: No i po raz kolejny (od Kościana 2010) biegłam z takim oto numerem:
Całe życie miałam nr 1 w dzienniku, teraz zaczyna mi się to lepiej kojarzyć
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4291
- Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03
19 czerwca 2011
Początek planu pod maraton w Poznaniu. W zeszłym roku udało mi się przebiec w 4:18, w tym chciałabym się zbliżyć do 4h. Mam nadzieję, że plan mi pomoże. Tak sobie myślę, że może co jakiś czas zamienię przebieżki na podbiegi, albo dodam interwały bądź kilometrówki. No i trzeba będzie czasem zmodyfikować długie wybiegania, bo we wrześniu Piła, Mogilno, Lechici...A na początku października Kalisz. W sumie to na wyniku najbardziej zależy mi w Mogilnie ewent. Kaliszu. W Mogilnie w zeszłym roku zrobiłam życiówkę, zobaczymy jak będzie tym razem.
Początkowo ciężko się biegło po dość aktywnej niedzieli, łydki jakieś takie ciężkie były.
Zaczęłam od 5.96km, w tempie 5:57. Później trochę rozciągania i zaczęłam przebieżki.
1. 128m - 31s , tempo 4:02
2. 127m - 32s, tempo 4:12
3. 127m - 32s, tempo 4:12
4. 123m -32s, tempo 4:12
5. 120m - 30s, tempo 4:10
6. 131m - 29s, tempo 3:41
Znów się porozciągałam i wróciłam do domu 2.837km, tempo 5:58.
I wieczorem basen, 40 długości, czyli 1km, zajęło mi to 45-50min. No i bicze wodne
Dobry sportowo dzień
Początek planu pod maraton w Poznaniu. W zeszłym roku udało mi się przebiec w 4:18, w tym chciałabym się zbliżyć do 4h. Mam nadzieję, że plan mi pomoże. Tak sobie myślę, że może co jakiś czas zamienię przebieżki na podbiegi, albo dodam interwały bądź kilometrówki. No i trzeba będzie czasem zmodyfikować długie wybiegania, bo we wrześniu Piła, Mogilno, Lechici...A na początku października Kalisz. W sumie to na wyniku najbardziej zależy mi w Mogilnie ewent. Kaliszu. W Mogilnie w zeszłym roku zrobiłam życiówkę, zobaczymy jak będzie tym razem.
Początkowo ciężko się biegło po dość aktywnej niedzieli, łydki jakieś takie ciężkie były.
Zaczęłam od 5.96km, w tempie 5:57. Później trochę rozciągania i zaczęłam przebieżki.
1. 128m - 31s , tempo 4:02
2. 127m - 32s, tempo 4:12
3. 127m - 32s, tempo 4:12
4. 123m -32s, tempo 4:12
5. 120m - 30s, tempo 4:10
6. 131m - 29s, tempo 3:41
Znów się porozciągałam i wróciłam do domu 2.837km, tempo 5:58.
I wieczorem basen, 40 długości, czyli 1km, zajęło mi to 45-50min. No i bicze wodne
Dobry sportowo dzień
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4291
- Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03
20 lipca 2011
W charakterze gościa odwiedziłam jeden z poznańskich fitness center.
Bieżnia - szybki marsz pod górę - jakoś niefajnie mi się biega na bieżni, orbitrek, rowerek i jeszcze jakieś inne urządzenie, które dobrze robi na pośladki Spędziłam tam około 2,5h. Super miejsce. Szkoda, że u mnie takiego nie ma
Jutro 50min biegania - według planu.
Wciąż się zastanawiam, czy w Lesznie biec półmaraton, czy szarpnąć się na maraton. Jeśli chodzi o wynik, zależy mi na Poznaniu, więc w Lesznie byłoby to naprawdę super-easy tempo. Ale czy to nie będzie zbyt duże obciążenie organizmu? I takie to mam rozterki...
W charakterze gościa odwiedziłam jeden z poznańskich fitness center.
Bieżnia - szybki marsz pod górę - jakoś niefajnie mi się biega na bieżni, orbitrek, rowerek i jeszcze jakieś inne urządzenie, które dobrze robi na pośladki Spędziłam tam około 2,5h. Super miejsce. Szkoda, że u mnie takiego nie ma
Jutro 50min biegania - według planu.
Wciąż się zastanawiam, czy w Lesznie biec półmaraton, czy szarpnąć się na maraton. Jeśli chodzi o wynik, zależy mi na Poznaniu, więc w Lesznie byłoby to naprawdę super-easy tempo. Ale czy to nie będzie zbyt duże obciążenie organizmu? I takie to mam rozterki...
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4291
- Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03
21 lipca 2011
Garminiak nie mógł dzisiaj załapać sygnału. Próbowałam różnych miejsc, zajęło mi to chyba z 10min, zaczynałam się wkurzać. W końcu stwierdziłam, że nie będę stała i czekała, aż łaskawe urządzenie zadziała i pomaszerowałam. Zadziałało Niestety, Garminiak nie miał dobrego dnia, bo kilka razy tracił zasięg - choć nie powinien, w kniejach nie biegałam
Jako,że dzisiaj jestem jeszcze w Poznaniu, to z Wichrowych pobiegałam na Cytadelę. Oczywiście planowo miało być wolno (zwłaszcza po wczorajszym treningu), oczywiście nie było. Po drugim kilometrze średnie tempo wyszło mi 4:20, co jest niemożliwe!!! na bank niemożliwe, żebym tak szybko biegła. Przez moment może i tak, ale na pewno nie jako średnie tempo kilometra. Tym bardziej, że przy wbiegu na Cytadelę od strony muzeum, na samej górze, kiedy prawie płuca wypluwałam pokazała maszyna tempo 2:39 chyba. No to już przegięcie i mam nadzieję, że to taka jednorazowa akcja
Na Cytadeli fajnie się biegało, prawie zero ludzi, spokój cisza, aż żal było wracać. Minęłam jakichś dwóch-trzech biegaczy.
Ogółem wyszło dzisiaj 10.29km, czas 1h, śr. tempo 5:50. Za dużo pobiegłam, miało być 50 min, ale że nie moje rejony, to nie wiedziałam ile mi to wszystko zajmie. Po godzinie zresztą wyłączyłam stoper i pomaszerowałam. Miałam siłę aby biec, ale po co?
Jutro może basen?
Garminiak nie mógł dzisiaj załapać sygnału. Próbowałam różnych miejsc, zajęło mi to chyba z 10min, zaczynałam się wkurzać. W końcu stwierdziłam, że nie będę stała i czekała, aż łaskawe urządzenie zadziała i pomaszerowałam. Zadziałało Niestety, Garminiak nie miał dobrego dnia, bo kilka razy tracił zasięg - choć nie powinien, w kniejach nie biegałam
Jako,że dzisiaj jestem jeszcze w Poznaniu, to z Wichrowych pobiegałam na Cytadelę. Oczywiście planowo miało być wolno (zwłaszcza po wczorajszym treningu), oczywiście nie było. Po drugim kilometrze średnie tempo wyszło mi 4:20, co jest niemożliwe!!! na bank niemożliwe, żebym tak szybko biegła. Przez moment może i tak, ale na pewno nie jako średnie tempo kilometra. Tym bardziej, że przy wbiegu na Cytadelę od strony muzeum, na samej górze, kiedy prawie płuca wypluwałam pokazała maszyna tempo 2:39 chyba. No to już przegięcie i mam nadzieję, że to taka jednorazowa akcja
Na Cytadeli fajnie się biegało, prawie zero ludzi, spokój cisza, aż żal było wracać. Minęłam jakichś dwóch-trzech biegaczy.
Ogółem wyszło dzisiaj 10.29km, czas 1h, śr. tempo 5:50. Za dużo pobiegłam, miało być 50 min, ale że nie moje rejony, to nie wiedziałam ile mi to wszystko zajmie. Po godzinie zresztą wyłączyłam stoper i pomaszerowałam. Miałam siłę aby biec, ale po co?
Jutro może basen?
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4291
- Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03
23 lipca 2011
Według planu: 50min rozbiegania + 6x20s przebieżek
Było: prawie 51min i 6x 30s podbiegów.
Wczoraj przeglądałam funkcje Garminiaka i stwierdziłam, że ustawię sobie alerty na zbyt szybki i zbyt wolny bieg. Jak tylko schodziłam poniżej 6min/km słyszałam "piiii". Oj, często mi dziś ten dźwięk towarzyszył Z jednej strony trochę to było wkurzające, ale z drugiej - fajna rzecz. Często tak mam, że wydaje mi się, że biegnę wolno, a potem średnie tempo wyskakuje mi np. 5:40. Jutro wg planu mam do zrobienia 14km, w sumie niewiele, ale przyda się taki alert, zwłaszcza przed sobotnim biegiem w Kazimierzu.
Początek - 3.58km tempo 5:43
Powrót - 5.03km, tempo 6:08
Podbiegi:
1 - 114m, 4:17/km
2 - 109m, 4:32/km
3 - 115m, 3:48/km
4 - 114m, 3:51/km
5 - 112m, 4:10/km
6 - 118m, 3:47/km
W przerwach trucht.
Łącznie dzisiaj: 9.99km
Według planu: 50min rozbiegania + 6x20s przebieżek
Było: prawie 51min i 6x 30s podbiegów.
Wczoraj przeglądałam funkcje Garminiaka i stwierdziłam, że ustawię sobie alerty na zbyt szybki i zbyt wolny bieg. Jak tylko schodziłam poniżej 6min/km słyszałam "piiii". Oj, często mi dziś ten dźwięk towarzyszył Z jednej strony trochę to było wkurzające, ale z drugiej - fajna rzecz. Często tak mam, że wydaje mi się, że biegnę wolno, a potem średnie tempo wyskakuje mi np. 5:40. Jutro wg planu mam do zrobienia 14km, w sumie niewiele, ale przyda się taki alert, zwłaszcza przed sobotnim biegiem w Kazimierzu.
Początek - 3.58km tempo 5:43
Powrót - 5.03km, tempo 6:08
Podbiegi:
1 - 114m, 4:17/km
2 - 109m, 4:32/km
3 - 115m, 3:48/km
4 - 114m, 3:51/km
5 - 112m, 4:10/km
6 - 118m, 3:47/km
W przerwach trucht.
Łącznie dzisiaj: 9.99km
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4291
- Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03
24 lipca 2011
Plan zakładał 14km na dzisiaj. Wyszło ciut więcej - 16. Zdecydowałam się dzisiaj na inną trasę, zwykle jeżdżę tam rowerem (i to przez część trasy), a biegłam po raz pierwszy. Zwiódł mnie wewnętrzny GPS, który przebąkiwał coś o fajnym poboczu...Pobocze było, ale 2km od miejsca w którym miało się pojawić Tym sposobem te 2km biegłam wzdłuż dość ruchliwej trasy na Konin Przynajmniej wiem, że trzeba było jednak skręcić wcześniej Ogółem myślałam, że ten odcinek będzie krótszy...No więc jak Garminiak pokazał 15km, to mówię sobie: "Ojj, a tu jeszcze kawałek do domu". Przy 16 pomyślałam, że p...ę, nie biegnę dalej I tak zrobiłam, ale zbyt duża ulga to nie była, bo paręset metrów dalej widniał mój blok
Trochę niepotrzebna ta 16ka, bo w sobotę zawody na 15kę. Ale co tam, jakoś dam radę, może nawet uda mi się jakiś wynik uzyskać. A jak nie, to też dobrze.
Średnie tempo 6:08, HR 159.
Plan zakładał 14km na dzisiaj. Wyszło ciut więcej - 16. Zdecydowałam się dzisiaj na inną trasę, zwykle jeżdżę tam rowerem (i to przez część trasy), a biegłam po raz pierwszy. Zwiódł mnie wewnętrzny GPS, który przebąkiwał coś o fajnym poboczu...Pobocze było, ale 2km od miejsca w którym miało się pojawić Tym sposobem te 2km biegłam wzdłuż dość ruchliwej trasy na Konin Przynajmniej wiem, że trzeba było jednak skręcić wcześniej Ogółem myślałam, że ten odcinek będzie krótszy...No więc jak Garminiak pokazał 15km, to mówię sobie: "Ojj, a tu jeszcze kawałek do domu". Przy 16 pomyślałam, że p...ę, nie biegnę dalej I tak zrobiłam, ale zbyt duża ulga to nie była, bo paręset metrów dalej widniał mój blok
Trochę niepotrzebna ta 16ka, bo w sobotę zawody na 15kę. Ale co tam, jakoś dam radę, może nawet uda mi się jakiś wynik uzyskać. A jak nie, to też dobrze.
Średnie tempo 6:08, HR 159.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4291
- Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03