Go hard or go home - Mo Farah
- Łukasz Panfil
- Wyga
- Posty: 63
- Rejestracja: 26 lis 2009, 15:57
zależy co w tym przypadku jest planem, jeżeli uznamy, że start docelowy jest już planem samym w sobie no to jasne - plan trzeba mieć. Ale jeżeli mówimy o planie jako długotrwałym procesie to chyba nie może być on zły prawda? Do czego niby może nas zły plan doprowadzić? Rozumie się samo przez się, że do niczego dobrego
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Chodzi mu pewnie o to, że zakłada, że czasem pracują metodą prób i błędów, że w trakcie realizacji orientują się, że muszą coś zasadniczego zmienić. Czyli że generalnie planują a nie idą na żywioł.
-
- Dyskutant
- Posty: 41
- Rejestracja: 27 mar 2011, 14:59
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
To czy plan jest dobry czy zły,będą mogli stwierdzić po jakimś dłuższym okresie jego realizacji i w zależności czy osiągną zamierzony cel czy nie będą mogli mówic o złym bądź dobrym planie.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
moim zdaniem jest jeszcze coś dodatkowego na rzeczy, Salazar mowi o Farahu, że nigdy niespotkał zawodnika, który by do tego stopnia wierzył w skuteczność planu, ufał w kompetencje trenera, wchodził całym sobą w zaproponowany schemat.
Wielką wartością jest przekonanie zawodnika, że to co robi jest właściwe, że prowadzi go to w dobrym kierunku, że pomoże osiągnąć wyznaczony cel, itd. Ten aspekt psychologiczno-motywacyjno-wolicjonalny jest często lekceważony lub wręcz pomijany jako pewnik, tymczasem mam wrażenie, że gros zawodników nie wie
- po co trenuje w ogólności (do czego ma mnie ostatecznie trening doprowadzć). Bardzo często Amerykanie właśnie mają bardzo jasno okreslone cele , np. medal na MŚ; wkładają całe serce w trening ponieważ dobrze wykonany oznacza... medal właśnie. Dla odmiany, wydaje mi się, że w Polsce zawodnicy często trenują bo to niby ich praca, bo niby żeby być "coraz lepszym", "trzymać stały progres", ale po prawdzie jest to niekonkretne i mdłe.
- dlaczego trenuje w szczególności - dany trening, jego miejsce w szerszym planie, jego doraźny skutek, jego znaczenie dla całości pracy treningowej, itd., itp. - bywa, że tego rodzaju wiedza stanowi tabu jako magiczna strefa do której tylko trener ma wstęp a zawodnik nie ma pytać tylko robić.
Stąd nawet zły plan oznacza pełne zaangażowanie zawodnika, bardzo wysoki oziom motywacji, ktory pozwala łamac bariery, przeskakiwać poziomy wytrenowania, nawet jeśli sam plan treningowy nie byłby optymalny (czyli de facto zły, bo wszystko co nie jest doskonale jest złe, szczególnie dla Salazara), czyli byc może zysk z czynników psychologicznych przewyższa stratę ze stricte technicznej niedoskonałosci Planu.
Moim zdaniem w kontekście konkretnego zawodnika jest to zdanie jak najbardziej słuszne, zważywszy podejście Faraha do treningu z AlSalem, ale znajdzie również zastosowanie w stosunku do wielu innych sportowców.
Wielką wartością jest przekonanie zawodnika, że to co robi jest właściwe, że prowadzi go to w dobrym kierunku, że pomoże osiągnąć wyznaczony cel, itd. Ten aspekt psychologiczno-motywacyjno-wolicjonalny jest często lekceważony lub wręcz pomijany jako pewnik, tymczasem mam wrażenie, że gros zawodników nie wie
- po co trenuje w ogólności (do czego ma mnie ostatecznie trening doprowadzć). Bardzo często Amerykanie właśnie mają bardzo jasno okreslone cele , np. medal na MŚ; wkładają całe serce w trening ponieważ dobrze wykonany oznacza... medal właśnie. Dla odmiany, wydaje mi się, że w Polsce zawodnicy często trenują bo to niby ich praca, bo niby żeby być "coraz lepszym", "trzymać stały progres", ale po prawdzie jest to niekonkretne i mdłe.
- dlaczego trenuje w szczególności - dany trening, jego miejsce w szerszym planie, jego doraźny skutek, jego znaczenie dla całości pracy treningowej, itd., itp. - bywa, że tego rodzaju wiedza stanowi tabu jako magiczna strefa do której tylko trener ma wstęp a zawodnik nie ma pytać tylko robić.
Stąd nawet zły plan oznacza pełne zaangażowanie zawodnika, bardzo wysoki oziom motywacji, ktory pozwala łamac bariery, przeskakiwać poziomy wytrenowania, nawet jeśli sam plan treningowy nie byłby optymalny (czyli de facto zły, bo wszystko co nie jest doskonale jest złe, szczególnie dla Salazara), czyli byc może zysk z czynników psychologicznych przewyższa stratę ze stricte technicznej niedoskonałosci Planu.
Moim zdaniem w kontekście konkretnego zawodnika jest to zdanie jak najbardziej słuszne, zważywszy podejście Faraha do treningu z AlSalem, ale znajdzie również zastosowanie w stosunku do wielu innych sportowców.
- Łukasz Panfil
- Wyga
- Posty: 63
- Rejestracja: 26 lis 2009, 15:57
z tym się zgadzam w 100%, uważam że bezgraniczne zaufanie trenerowi to sens i podstawa w budowaniu sukcesu. na palcach u jednej ręki można policzyć polskich zawodników którzy bez mrugnięcia okiem realizują treningową myśl swojego szkoleniowca. Pytanie z czego to wynika... Wracając do tego co Salazar powiedział, zabrzmiało to nieco dziwnie "mieć Plan, nawet jeśli jest zły, to lepiej niż nie mieć", to tak jakby z góry zakładać że realizujemy coś absolutnie do bani, ale lepsze to niż właśnie "iść na żywioł".Wielką wartością jest przekonanie zawodnika, że to co robi jest właściwe, że prowadzi go to w dobrym kierunku, że pomoże osiągnąć wyznaczony cel, itd. Ten aspekt psychologiczno-motywacyjno-wolicjonalny jest często lekceważony lub wręcz pomijany jako pewnik, tymczasem mam wrażenie, że gros zawodników nie wie
- po co trenuje w ogólności (do czego ma mnie ostatecznie trening doprowadzć). Bardzo często Amerykanie właśnie mają bardzo jasno okreslone cele , np. medal na MŚ; wkładają całe serce w trening ponieważ dobrze wykonany oznacza... medal właśnie. Dla odmiany, wydaje mi się, że w Polsce zawodnicy często trenują bo to niby ich praca, bo niby żeby być "coraz lepszym", "trzymać stały progres", ale po prawdzie jest to niekonkretne i mdłe.
- dlaczego trenuje w szczególności - dany trening, jego miejsce w szerszym planie, jego doraźny skutek, jego znaczenie dla całości pracy treningowej, itd., itp. - bywa, że tego rodzaju wiedza stanowi tabu jako magiczna strefa do której tylko trener ma wstęp a zawodnik nie ma pytać tylko robić.
- Buniek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2655
- Rejestracja: 11 cze 2009, 11:12
- Życiówka na 10k: 35:35
- Życiówka w maratonie: 2:57:09
- Lokalizacja: Toruń
Farah zapowiada, że po sezonie olimpijskim porzuci bieżnię na rzecz maratonu
http://uk.eurosport.yahoo.com/27072011/ ... mpics.htmlMo Farah pisze:"I think 2012 will probably be my last track season, Ill probably move up to the marathon from 2013 onwards," said Farah.
Krzysiek
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
tym większa motywacja, żeby w Daegu wybiegać złoto.
Kibicuję mu prawie tak mocno jak Solinsky'emu :D
Kibicuję mu prawie tak mocno jak Solinsky'emu :D
- Buniek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2655
- Rejestracja: 11 cze 2009, 11:12
- Życiówka na 10k: 35:35
- Życiówka w maratonie: 2:57:09
- Lokalizacja: Toruń
a takżeFarah pisze:"When you're an athlete, confidence means so much more than anything else, and I feel I'm ready."
jest faworytem, ale dostałem smsa od Jose Hermesa, że Bekele jest w formie i nie da odebrać sobie tytułuMo pisze:I'm definitely going to concentrate on one event and put all my eggs in one basket and that is the 10k
Krzysiek
-
- Wyga
- Posty: 61
- Rejestracja: 20 cze 2011, 15:06
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Dobrze powiedziane Buniek. Do mnie też Hermes dzwonił i twierdzi, że Bekele jest jak nowo-narodzony i złota mu nikt nie odbierze. Co więcej Jose twierdzi, że Bekele takich Farahów to zjada na drugie śniadanie. I ja potwierdzam jego opinięBuniek pisze:a takżeFarah pisze:"When you're an athlete, confidence means so much more than anything else, and I feel I'm ready."jest faworytem, ale dostałem smsa od Jose Hermesa, że Bekele jest w formie i da odebrać sobie tytułuMo pisze:I'm definitely going to concentrate on one event and put all my eggs in one basket and that is the 10k