I ja również miałem okazję zadebiutować, ale z dużo gorszym rezultatem. Miałem bardzo długą przerwę od biegania i po dwóch tygodniach wznowienia treningów pomyślałem sobie, że "dziesiątkę" Artemisu przebiegnę jako trening i po to, żeby mieć później jakiś punkt odniesienia.
Jestem umiarkowanie zadowolony

Zakładałem sobie biec tempem ok. 6 min/kim, na finiszu przyśpieszyć i zmieścić się w mniej niż godzinę. Niestety pierwsze kółko pobiegłem zbyt zachowawczo (chyba jakieś 23 min

) i, potem choć zwiększałem stopniowo tempo, nie dało się już tego nadrobić. W efekcie do założonego celu zabrakło jakiejś minuty.... Pocieszam się, że udało się odpowiednio rozłożyć siły (gdzieś od szóstego kilometra przycisnąłem i wyprzedziłem z łatwością kilka osób, które na początku mi uciekły

), ale przy tym wiem że miałem jeszcze spory zapas sił i gdybym się tak nie wystraszył dystansu i temperatury, to miałbym czas blisko 55 minut.
Co do samej organizacji, to nie mogę porównywać do innych zawodów, bo to były moje pierwsze, ale narzekać nie będę. W kolejce po numer stałem kilka minut i sprawnie wszystko poszło. Nie wiem jak tam było z tym pomiarem czasu, z ciekawością czekam na oficjalne wyniki, bo ten sam sobie mierzyłem. Za to spodziewałem się bardziej równej trasy, ale to już chyba takie uroki leśnych ścieżek
Inna sprawa, że chyba niektórzy na tych alejkach się nieco "pogubili", bo zauważyłem że jedna z zawodniczek biegła... dziwnie. Zaraz po starcie dołączyła do grupy szybciej biegnących (przynajmniej względem mnie, bo ustawiłem się na samym końcu), a po około kilometrze minąłem ją - zatrzymała się i ciężko dyszała. Na drugim okrążeniu znowu była przede mną (o swoim tempie wspomniałem wyżej, więc wątpliwe żeby mnie wyprzedziła) - i "biegła" strategią - dwieściemetrów szybkim tempem, marsz, dwieście metrów szybkim tempem, marsz. A pod koniec trzeciego kółka znowu pojawiła się przede mną, a żeby było jeszcze ciekawiej, to... wybiegała na trasę z jednej ze ścieżek z prawej (sic!) strony*. Wyprzedziłem ją na jakieś 300 metrów, przed miejscem gdzie trasa zbliżała się do ulicy, tempo miałem dużo wyższe niż ona i byłem pewien, że nie ma szans aby mnie dogoniła, ale... Już na stadionie wyprzedziła mnie, dosłownie, sprintem wbiegając na... metę

Nie wiem, czy założyła się z kimś, że zdobędzie medal, czy o co chodzi, ale naprawdę wątpię w jej uczciwość.
Uprzedzając pytania: protestu żadnego nie zgłaszałem, bo gra nie jest warta świeczki. I jestem pewien, że mijałem na trasie trzy razy tę samą osobę.
*na moje oko skracała sobie drogę i się za bardzo rozpędziła, po czym dobiegła do ulicy, zorientowała się że coś jest nie tak i się wróciła