18 czerwca 2011
Bieg Uliczny 10km Luboń
Jechałam na bieg sama, jakoś tak się złożyło, że nikt z moich biegowych znajomych nie był zainteresowany startem.
Wyjechałam jak zwykle (!) na ostatnią chwilę. Hm...Od jakiegoś czasu obserwuję u siebie dziwne zjawisko. Nawet gdybym wstała 5h przed planowaną godziną wyjazdu, to i tak zawsze gnam na ostatnią chwilę
![hahaha :hahaha:](./images/smilies/icon_lol.gif)
W każdym bądź razie, dojechałam bardzo szybko, potem tylko trochę błądziłam po samym Luboniu, na szczęście niedługo.
Pierwsze wrażenie bardzo pozytywne, miła ekipa przy pakietach startowych, izotonik w pakiecie, czyste szatnie, depozyt. Trasa miała być łatwa, płaska i w ogóle git. Okazała się szybka (2 pętle po 5km), ale nie spodziewałam się podbiegów!
Nieśmiało marzyłam o czasie między 50 a 52. Zaczęłam od ok 5:20, i starałam się utrzymać takie tempo przez pierwsze 2-3 kilometry, a później przyspieszałam nieznacznie. Niestety padałam i traciłam siłę przy tych paskudnych podbiegach. Niby były łagodne...Ale były
![:bleble:](./images/smilies/bleble.gif)
Przy 7-8km stwierdziłam, że nie ma bata i muszę przyspieszyć, choćbym miała paść. A tu znowu podbieg
![hej :hejhej:](./images/smilies/icon_e_biggrin.gif)
Ale żem go pokonała i wpadłam na metę z czasem 52:32, czyli nową życiówką :uuusmiech: Średnie tempo - 5:15. Kcal 708.
Chwilę po tym jak finiszowałam podszedł do mnie starszy, ok. 70 letni pan i pyta: "Jaki puls?" Ja na to, że nie wiem, bo nie zabrałam paska. On: "Będzie chyba ze 150" Odwróciłam się, coby nie roześmiać, bo puls pewnie sięgał mojego HRmaxa czyli 185
Po biegu rozciąganie, posiłek i udział w losowaniu nagród - lucky me!
![oczko ;)](./images/smilies/icon_e_wink.gif)
Później powrót do domu "przez Poznań", bo jechałam odwiedzić brata. Byłam z siebie niesamowicie dumna, bo jechałam na kompletnego czuja i udało mi się dotrzeć bez problemu (no, nie licząc tylko jednego złego skrętu, z którego natychmiast zdałam sobie sprawę
![:spoczko:](./images/smilies/spoczko.gif)
)
Po raz pierwszy biegłam na zawodach w Mizuno Wave Inspire 4. Nie wiem dlaczego, ale lekko pobolewa mnie lewa stopa jak w nich trenuję. Teraz tez tak było, na szczęście tylko podczas rozgrzewki. Są fajne, bo lekkie i dobrze amortyzują.
Wnioski: jestem zadowolona, bo w końcu zaczęłam biegać z głową - zaczęłam wolno i nie spalałam się na pierwszych kilometrach. Muszę trenować więcej podbiegów i tempówek. Kurczę, wiele osób mówiło mi w zeszłym roku, że za szybko biegam na treningach. Ale jakoś dziwnym trafem wtedy osiągałam szybko lepsze wyniki. A teraz tak mi trudno...
No i postanowienie: nie poddawać się i nie odpuszczać na trasie!
19 czerwca 2011
W związku z tym, że nie nabiegałam się dostatecznie, postanowiłam dzisiaj znów założyć moje butki biegowe. Wymyśliłam sobie spokojne 15km . I tak też zrobiłam - 15, tempo 5:52, kcal 1071.
Fajnie się biegło. Słoneczko świeciło, wiał lekki wiatr. Na 12km dostałam mega przyspieszenia - zawsze tak się dzieje, jak biegnę tą trasą, właśnie w tym konkretnym miejscu...Stwierdziłam, że wyładuję emocje i pobiegłam na maksa. A później jeszcze wolne 2km i już byłam w domu
I coś czuję, że jutro też będę biegać. Tak już mam, że im więcej siły muszę w sobie znaleźć, tym częściej biegam - wbrew logice i bolącym mięśniom.