beata pisze:Reaktor - jakiego typu problemy masz ze zdrowiem? Jakieś przeciążenie, czy ogólnie przetrenowanie? Tak czasem się zdarza, warto wtedy trochę odpuścić. Ważne, żeby nauczyć się słuchać własnego organizmu, i niczego nie robić wbrew wysyłanym przez niego sygnałom.
Hej Beatko, to może zacznę od początku...
Od niedzieli 05.06.2011, kiedy to miałem pierwszy w życiu trening na bieżni elektrycznej w rodzaju 15' 75-80% + 20' 80-85% + PG 6x200m p. 200m w marszu zaczęły się moje problemy.
Mianowicie we wtorek 07.06.2011 w trakcie (również pierwszego, zastąpiłem poprzedni tego typu trening tj. 15' 75-80% + 8x3' 85-90%/ przerwa 3' 75% bodajże jakimiś zawodami) treningu w rodzaju 15' 75-80% +9x4' 85-90%/ przerwa 4' 75% (kiedy to dopiero w trakcie wybiegu zorientowałem się, że jest to naprawdę długie wybieganie i do tego intensywne, a oprócz tego śpieszyło mi się na ważne dla mnie spotkanie, co również dokładało mi stresu), czułem w wielu miejscach w okolicach stawu kolanowego jakiś impulsywne rewelacje podłoża mechanicznego i pewien rodzaj zmęczenie nóg, ale chyba głównie w okolicach kolan. Ten czynnik + pośpiech + stres spowodował, że przebiegłem tylko 47 minut (zamiast 87 minut) planowanej trasy (
http://www.endomondo.com/workouts/o6SUAa5EoIo), co było moim pierwszym dotychczas nieukończonym wybieganiem. Jak można się domyślić, morale do najwyższych nie należały.
Po tym treningu zdecydowałem się nie zrezygnować z treningu wytrzymałościowego (obwodowego) na siłowni. Poszedłem tylko z rana na 90 minut jogi. W czwartek postanowiłem zrobić moje standardowe długie wybieganie trwające 90 minut. Natomiast ze środy na czwartek byłem w trakcie postu i pierwszy raz zdecydowałem się zrobić trening biegowy (wcześniej - 2 razy - przeprowadzałem na poście trening wytrzymałościowy, trenowało się dobrze, spadek energii był niemal niezauważalne względem treningu w dzień, w którym postu nie przeprowadzałem) pod jego koniec (post w sumie trwa 24 godziny, trening rozpocząłem po 22h). Tempo początkowe nie było złe, chociaż niższe niż planowałem. Natomiast od ok. 40 minuty zaczęła się walka z samym sobą. Miałem spore problemy z motywowaniem się do biegu, za bardzo się skoncentrowałem na dobrym rezultacie co spowodowało wzrost stresu i zmęczenia, energia uciekała a tempo było wolniejsze niż chciałem. Zdecydowałem, że przebiegnę 2/3 trasy i (ponownie) odpuszczę resztę trening. Morale z pewnością się nie poprawiły i tego dnia...
W piątek ponownie odpuściłem trening wytrzymałościowy. W sobotę nie poszedłem na Skrę a w niedzielę nie zrobiłem treningu biegowego z podbiegami na bieżni elektrycznej. Standardowo w sobotę "odpuszczam" sobie dietę, natomiast bardzo wyjątkowo w niedzielę również się jej nie trzymałem. Teoretycznie te ostatnie dni miały na celu przyspieszenie regeneracji psycho-fizycznej, aczkolwiek bardzo mocno zarwałem noc z czwartku na piątek oraz również zarwałem noc z soboty na niedzielę, co mi się niemal nigdy nie zdarza, więc nie wiem czy w ogóle te ostatnie dni mnie jakoś wesprą w tej planowanej odnowie... Dzisiaj mam trening wytrzymałościowy, zobaczymy jak to wyjdzie.
Podsumowując, ostatnio na treningach biegowych czułem pewny, nowy dla mnie, rodzaj dyskomfortu w obszarze stawów kolanowych, szybsze zmęczenie w trakcie biegu oraz dyskomfort psychiczne i spadek motywacji. Wybaczcie ten elaborat ale raczej nie mam z zwyczaju pisać ogólnikami, szczególnie jeśli temat jest dla mnie bardzo ważny.
Pozdrawiam serdecznie!
