
Przed zakupem butów zrobiłem sobie tzw. 'test na mokro' i wyszło mi z niego, że mam lekką nadpronację (lekko obniżone sklepienie stopy).
Zakupiłem więc Nike Vomero 5 (dla stopy neutralnej i lekkiej nadpronacji), które miały odpowiadać moim oczekiwaniom. Były niezwykle wygodne i w sklepie super pasowały.
Gdy zrobiłem sobie wczoraj małą przebieżkę, po jakichś 500m zacząłem odczuwać ból sklepienia w rawej nodze, który po pewnym czasie zaczął jednak ustępować. Dziś rano czułem lekki ból tylnej częsci łydki w lewej nodze.
Zacząłem się więc zastanawiać czy coś z butami jest nie tak. Przyjrzałem się więc bliżej tematowi i moim starym butom. Wg śladów mam starte zewnętrzne części butów (zarówno z tylnej i przedniej części buta) a to przecież oznacza nadsupinację. Tak więc jestem już skołowany.
Test na mokro - nadpronacja
Ocena starego obuwia - nadsupinacja
Teraz mam pytanie do doświadczonych biegaczy, czym sie kierować? Czy ewentualny ból jest naturalny przy nowych butach, bo stopa musi się do nich po prostu przyzwyczaić. Czy przechodziliście takie problemy z nowymi butami?
A może po prostu mam rzeczywiście nadsupinacę i moja niedogodność wynika z doboru złych butów?
Proszę o radę czy próbować jakoś zwrócić buty (o ile jest taka szansa w sklepie), czy raczej spróbować poczekać, aż się buty dostosują do stopy?