Yarpenn pisze:Ech i dopadł mnie kryzys... czekałem ponad dwa tygodnie na ten magiczny wystrzał endorfin, które uzależniają od biegania i tego nie ma. Każdy trening to mordęga, w dodatku nie jestem w stanie wskoczyć do 4 tygodnia dziesięciotygodniówki, po prostu nie daję rady tyle pobiec... utknąłem, jakaś porada?

Jeżeli chodzi o plany treningowe, to sądzę, że jeżeli plan jest dla wszystkich to jest dla nikogo. Wiesz ciężko sobie wyobrazić, że osoba która waży dajmy 130 kg, będzie robiła ten plan w 10 tygodni lub która pali namiętnie 2 paczki papierosów dziennie (ot taki pierwszy lepszy przykład). Przede wszystkim masz biegać dla siebie i dla własnej przyjemności. Nie masz siły dalej biec? To przejdź do truchtu, marszu... Ma to być PRZYJEMNOŚĆ, a nie katowanie się. Uwierz, że biegając nawet po 5 minut bez przerwy, prędzej czy później zwiększysz czas biegu. Zapewne to będzie później niż plan zakłada, ale Ty będziesz biegał. Żeby Cię zmotywować, podam przykład mojego kolegi. Zaczynaliśmy razem i po 2 miesiącach - on się pyta:
- "Ile biegasz?"
- "Różnie, na początku to po 400m szukałem swojego języka na starcie, ale teraz to z 1,5 km zrobię (z dumą)."
- (kumpel) "Phi, tylko 1,5 km? Ja jak biegam to nie ma, że boli... zasmarkam się, zapluję ale minimum 7 km robię. Tyle co Ty robią emeryci (gromki śmiech)"
- "No to Twoja sprawa, ja wolę spokojniej, biegam dla siebie i przyjemności z tego płynącej."
Jaki z tego morał po 6-8 miesiącach? Nie chcę tutaj mówić o jakiś rekordach, bo to nie o to chodzi, ale godzina ciągłego biegu nie jest dla mnie problemem. A zapytasz się ile biega kolega? Nie biega w ogóle (nad czym ubolewam). Tyle co do katowania się.
Bardzo ważna jest systematyczność, nawet jeżeli czujesz że nie masz siły biec, to może to być jakaś rozgrzewka + trucht. Uważaj na zbyt dużą liczbę treningów w tygodniu (w moim wypadku to 3 tygodniowo), jak i za małą. Ważne jest to co jesz, w poniedziałek ledwo wyszedłem na trasę bez motywacji i siły. Jak się później przyjrzałem temu co jadłem na obiad to wszystko było jasne. Polecam jakiś kurczaczek + ryż, lekkie i bardzo dobre
Polecam biegać z mp3, zgrać sobie ulubioną muzyczkę, może jakieś słuchowiska (skecze)

Słuchawki - najlepiej zwykłe pchełki - np. ep-630 (są wygodne i nie wypadają podczas biegu), pamiętaj żeby nie używać dokanałowych, bo łatwo o wypadek i większe ciśnienie w uszach. A może po prostu po parku posłuchać głośnego śpiewu ptaków?
To są takie moje spostrzeżenia.
Dobra kończę już, tak się nakręciłem, że zaraz pójdę biegać

a czeka mnie jeszcze dużo pracy.
Pamiętaj, że konia z rzędem temu kto nie miał kryzysu podczas swojej przygody z bieganiem. Czekamy na Ciebie w sobotę o 9:30
