Już jakieś dwie dekady obserwujemy wysyp szkół kształcących marketingowców i zbieramy tego owoce.
Nowa dziedzina nauk apriorycznych nie ima się weryfikacji, a kierunek jest wręcz religijny - żarliwa wiara.
To jak marketingowa borowina w ciechocińskim pensjonacie, tyle że kolorowa i bardziej zdrowotna.
nie no, jest nasze posteriori - tylko żeby je zdobyć trzeba zapłacić... można wtedy weryfikować do woli.
i jeszcze - wyróżniam różne rodzaje marketingowej wiary i przesunięcie akcentu między nimi - zdemaskowane "potrzebujesz tego" (w Potrzebujesza wierzy coraz mniej ludu) zostaje zastępowane przez "chcesz tego". Paradoskalnie, chociaż w chcesz trudniej uwierzyć (przecież nie wmówi mi się, że czegoś chcę) to jak wiara się pojawi, to jest niewzruszona...
Szczerze, nie wiem o co Ci chodzi, pewnie mam klopoty ze zrozumieniem pisanego.
We wspolczesnym sporcie nie da sie bez sponsorow, a co za tym idzie marketingu, a zwlaszcza w dyscyplinach malo atrakcyjnych publicznie. Zaden kolarz, dlugodystansowiec, triatlonista, czy inny ultramaratonczyk nie utrzyma sie bez marketingowych pieniedzy, chyba ze sam z siebie bogaty.
Nikt nie sprzedaje biletow zeby ogladac Dean'a na trasie, albo innego Hall'a na maratonie. Kto poza waskim gronem wie kto to jest Scott Jurek, albo inna Jenn Shelby? Taki Jurek w zyciu nie osiagnalby tego co osiagnal gdyby nie sponsorzy/reklama/marketing, swoja praktyka PT, jednoczesnie trenujac po 250km/tydzien i startujac w ultramaratonach kilka razy w miesiacu. Brooks go sponsoruje, on go nosi i marketinguje, to samo Shelby Patagonia i tak te malzenstwa trwaja do rozwodu.
Zadne imprezy masowe nie odbywalaby sie, albo bylyby na wiele mniejsza skale, bo drozsze bez marketingowej papki. Mnie bilans w TYM przypadku wychodzi na plus.
Dean jest brandem samym w sobie, ale Nike czy Adidas sa wiekszym brandem. Nie mam nic przeciwko szumowi medialnemu.
To bylo na tyle mojego udzialu...
pozdrowka
"You don't stop running because you get old. You get old because you stop running..."
Jack Kirk aka. Dipsea Demon
Podzielam zdanie DariB nie widzę nic złego w marketingu a wręcz przeciwnie same plusy dzięki niemu jest coraz wiecej imprez biegowych rośnie zainteresowanie bieganiem sam osobiście lubię wszelkie nowości i z chęcią je testuje jak pojawia się jakieś nowe buty z chęcią kupię i zobaczę jak się sprawują . Każdy ma wybór może nawet biegać boso i nie wnikać w marketing i wielkie firmy obuwnicze ale żeby nie te duże korporacje żaden maraton na świecie by się nie odbył a na pewno nie na taka skale jak jest teraz , cieszy mnie fakt ze wreszcie ludzie zaczęli się interesować ta dyscyplina sportu choć nie jest tak widowiskowa jak np mecz piłki nożnej czy koszykówki
DariaB pisze:Znamienne, ze zauwazona rzecza nie byl cel, akcja charytatywna i duze osiagniecie sportowe, tylko to, ze 50 par butow przelecial.
Ja tam go podziwiam i zazdroszcze pozytywnie
Ja tam też podziwiam i zazdroszczę pozytywnie . Ale czasem mi się włącza taki matematyczny defekt mózgu, że muszę wszystko przeliczyć .
Raul7 pisze:Zużył ponad 50 par butów.
Skoro to marketing, to nie można było użyć słowa "używał"? Co to za reklama dla produktu, skoro zużywa się on tak szybko? W życiu nie kupię butów, które po 100 km nadają się do wymiany. To już w tenisówkach za 7,99 zł da się zrobić więcej kilometrów, bez zużycia owych.
"Ja biegnę beztrosko, bieg biorę za żart
Lecz ci co żartują zostają gdzieś w tyle."