Mam 20 lat i od przedszkola na śniadanie jem płatki śniadaniowe

. Kiedy chodziłam do szkoły wyjątkiem były weekendy i wakacje. Od dwóch lat przeskoczyłam z płatków na muesli a raczej coś mueslipodobnego. Mianowicie płatki owsiane, jęczmienne, żytnie + rodzynki, gotowane na chudym mleku, aż do maksymalnego zagęszczenia (kleik). Jem to codziennie i nie dlatego, że jestem leniwa (szybciej zrobiłabym kanapkę niż to ugotowała), ale dlatego że lubię ten smak, czuje się nasycona na długo i dobrze funkcjonuję. Na śniadanie nie przełknę niczego mięsnego, smażonego etc. Czasem zmieniam menu i jem płatki fitness z jogurtem nat. i bananem. I gadajcie sobie, że to węgle, brak urozmaicenia bla bla bla . Jak zjem kanapkę to za godzinę już chodzę i zaglądam do lodówki, a ta moja papka spokojnie mnie trzyma do obiadu, kiedy jest taka konieczność.