Trochę przyżartowałem sobie z tymi zdjęciami, naprawdę to nie ma takiej tragedii. Ile ma metrów? A ze 200, nie więcej. To nie jest taka zabawa jak na Biegu Konstytucji, gdzie trzeba się wdrapywać przez pół kilometra na Agrykoli, a gdzie normalnie pół biegowej Warszawki katuje syzyfy

Coś bardziej jak podbieg na Belwederskiej na najkowych dychach, obecnie występujących w przyrodzie pod nazwą Biegnij Warszawo. Tylko że co innego jest gdy masz podbieg na pierwszym kilometrze biegu na piątkę, czy na trzecim na BW, a co innego jest gdy Cię to spotyka w końcówce maratonu czy ostro polecianej połówki. Wtedy i po płaskim biegnie się już bynajmniej nie na świeżości, a tu jeszcze taka zabawa czeka. Jeśli się to zejdzie jeszcze z objawami ściany - to masz morderczą sławę. I faktycznie niejeden zobaczył wtedy, zamiast nienajgroźniejszego podbiegu, wschodnią ścianę Matterhorn
