| Zabawa w 'wyczynowca' | Cel: 1500m - 4:10.00 | 5km < 16'|
Moderator: infernal
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 354
- Rejestracja: 03 maja 2008, 18:00
- Życiówka na 10k: <35'
- Życiówka w maratonie: brak
Cześć!
Dawno mnie tutaj nie było. Może i lepiej, mniej spamu;)
Mam nadzieję, że uda mi się zmobilizować do regularnego pisania, przynajmniej 2x w tyg.
Mam okropne problemy z prowadzeniem dzienniczka biegowego - pozbawiam się niezwykle cennych informacji na temat mojego jakże
nieodkrytego organizmu.
Co się zmieniło od tamtego roku, kiedy to zaczynałem tutaj pisać?
1. Ogromny postęp pod względem techniki - przypominam biegacza.
2. Waga w dół z 59 na 55kg... organizm "spalił" mięśniem które w bieganiu są zbędne. Z pudziana ewaluowałem w długodystansowego szczura.
3. Blizna na psychice powoli schodzi... jestem coraz bardziej pewny tego, że mam papiery na szybkie bieganie. Już w pierwszym starcie poprawiłem się z 17' na 5km na 16'06'' i były rezerwy. Zobaczymy jak to będzie dalej!
Co ciekawego treningowo?
Oj dzieje się dużo, i szybko...
Z ciekawszych treningów ostatnio:
5 x 1km p. 4'
3'13''/10''/06''/05''/02''.
10 x 500m p. 3'
1'30''/29''/29''/28''/28''/27''/29''/26''/21''/23''.
i wczoraj
3km p. 4'
2km p 6'
1km
10.30/6'26''/2'57''.
Jest okej, zobaczymy czy równie mocny będę na stadionie jak na treningu.
Szybkie bieganie na treningu i kiepskie wyniki na zawodach to jak dźwięk pustej misy, która tylko brzęczy...
Pozdro!
Dawno mnie tutaj nie było. Może i lepiej, mniej spamu;)
Mam nadzieję, że uda mi się zmobilizować do regularnego pisania, przynajmniej 2x w tyg.
Mam okropne problemy z prowadzeniem dzienniczka biegowego - pozbawiam się niezwykle cennych informacji na temat mojego jakże
nieodkrytego organizmu.
Co się zmieniło od tamtego roku, kiedy to zaczynałem tutaj pisać?
1. Ogromny postęp pod względem techniki - przypominam biegacza.
2. Waga w dół z 59 na 55kg... organizm "spalił" mięśniem które w bieganiu są zbędne. Z pudziana ewaluowałem w długodystansowego szczura.
3. Blizna na psychice powoli schodzi... jestem coraz bardziej pewny tego, że mam papiery na szybkie bieganie. Już w pierwszym starcie poprawiłem się z 17' na 5km na 16'06'' i były rezerwy. Zobaczymy jak to będzie dalej!
Co ciekawego treningowo?
Oj dzieje się dużo, i szybko...
Z ciekawszych treningów ostatnio:
5 x 1km p. 4'
3'13''/10''/06''/05''/02''.
10 x 500m p. 3'
1'30''/29''/29''/28''/28''/27''/29''/26''/21''/23''.
i wczoraj
3km p. 4'
2km p 6'
1km
10.30/6'26''/2'57''.
Jest okej, zobaczymy czy równie mocny będę na stadionie jak na treningu.
Szybkie bieganie na treningu i kiepskie wyniki na zawodach to jak dźwięk pustej misy, która tylko brzęczy...
Pozdro!
Ostatnio zmieniony 30 maja 2011, 01:23 przez rwJasiu, łącznie zmieniany 3 razy.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 354
- Rejestracja: 03 maja 2008, 18:00
- Życiówka na 10k: <35'
- Życiówka w maratonie: brak
Dziś piątek, a więc mrówczo-biegowa robota.
Podbiłem w zakładzie kartę na 12km w tempie ok.4'30''/km,
później 10 x 100m rytmów nadgodzin.
Na koniec 2km schłodzenia.
Trawa pachnie, dziewoje coraz lepiej ubrane, wiater przyjemnie chucha po skroni...
nic tylko biegać !
Mam głód startów, nie mogę doczekać się 3 maja... Piaseczyńska Milo, drżyj !
Podbiłem w zakładzie kartę na 12km w tempie ok.4'30''/km,
później 10 x 100m rytmów nadgodzin.
Na koniec 2km schłodzenia.
Trawa pachnie, dziewoje coraz lepiej ubrane, wiater przyjemnie chucha po skroni...
nic tylko biegać !
Mam głód startów, nie mogę doczekać się 3 maja... Piaseczyńska Milo, drżyj !
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 354
- Rejestracja: 03 maja 2008, 18:00
- Życiówka na 10k: <35'
- Życiówka w maratonie: brak
Mam przykaz, który nakazem stał się - najbliższe 3 dni dać sobie na luz. Sobotni dzień jest dla mnie oznaką ciężkiej pracy treningowej, bardziej przepoconej koszulki niż zwykle, a niejednokrotnie cierpienia porównywalnego do katuszy w pandemonium (Lucjan nie daje wytchnienia). Dzwoniąc dziś do mojej kochanej Pani Trener usłyszałem parę słów, które wytrąciły mnie z równowagi na dzień cały:
dziś luźno, 6km drugiego zakresu i błagam nie szybciej niż 3'50''!
Myślę sobie okej okej, raz na jakiś czas mogę sobie pofolgować!
Nic z tego ... cały misterny plan...w pi.... tfu, w pył się obrócił!
Nie mogłem zamulać, biegło mi się super hiper, mega dobrze, wpadłem w rytm, który dziś oznaczał tempo w okolicy 3'45''. Cóż poradzić?
3'48''/46''/47''/48''/42''/37'' - tak to było właśnie.
Z innej beki, historia prawdziwa (niestety).
Nie chcę mi się nawet tego komentować, sam niejednokrotnie znajduje się w takiej sytuacji. 90% luda to ćwoki, buraki i tłumoki w przepoconych kufajkach. Na usta cisną się kultowe frazy z Dnia Świra: 'Dżizas @#$%^ ja pierdole"...
wypiwszy melisę, pozdrawia...
rwJasiu.
dziś luźno, 6km drugiego zakresu i błagam nie szybciej niż 3'50''!
Myślę sobie okej okej, raz na jakiś czas mogę sobie pofolgować!
Nic z tego ... cały misterny plan...w pi.... tfu, w pył się obrócił!
Nie mogłem zamulać, biegło mi się super hiper, mega dobrze, wpadłem w rytm, który dziś oznaczał tempo w okolicy 3'45''. Cóż poradzić?
3'48''/46''/47''/48''/42''/37'' - tak to było właśnie.
Z innej beki, historia prawdziwa (niestety).
Robiłem dziś szybki trening na wymierzonej, asfaltowej trasie, która jest mało uczęszczana przez samochody. Pomimo tego biegłem lewą stroną ulicy, jak na porządnego biegacza przystało. Po drugiej stronie ulicy b...ył chodnik, na chodniku maszerował postawny Pan z ogromnym psem. Piesio ewidentnie nie był milusiński i każdego przechodnia traktował jak swojego wroga. Całe szczęście, że miał kaganiec... Zobaczywszy mnie, biegnącego, pies wpadł w furię i z impetem wpadł na mnie (uf, miał kaganiec). Ja mocno poirytowany zapytałem retorycznie Pana "Czy piesek przypadkiem nie powinien iść na smyczy?". Odpowiedź jaką otrzymałem: "Po ulicy się nie biega".
Nie chcę mi się nawet tego komentować, sam niejednokrotnie znajduje się w takiej sytuacji. 90% luda to ćwoki, buraki i tłumoki w przepoconych kufajkach. Na usta cisną się kultowe frazy z Dnia Świra: 'Dżizas @#$%^ ja pierdole"...
wypiwszy melisę, pozdrawia...
rwJasiu.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 354
- Rejestracja: 03 maja 2008, 18:00
- Życiówka na 10k: <35'
- Życiówka w maratonie: brak
Poniedziałek - NIC.
NIC znikąd się nie bierze, niestety. W zimę po raz pierwszy od urodzenia nie chorowałem... więc zachorować trzeba było na wiosnę, kiedy pogoda sprzyja i można ładować się życiodajną witką D. ALERGIA... postanowiłem odpuścić jeden dzień, tak profilaktycznie.
Zamiast biegania był długi spacer w świetnym towarzystwie, później film córy Pana, co Ojca Chrzestnego wyreżyserował... no i takie tam pitu pitu.
W sumie w tym roku robiłem 118 treningów, a dziś dokładnie mamy 116 dzień. Jestem biegowym stachanowcem, można odpuścić czasami, mieszczę się w normie.
DZIŚ - wtorek.
10km tupania, oj ciężko było... nie cierpię biegać po niebieganiu. Jakiś taki spięty jestem.
Później płotki i siła biegowa, a na deser rytmy (60m,80m,100m) razy 3.
Pogoda jak na Hawajach,
Na ulicach rewia mody - negliż, przepych i kicz.
Wiosna zawitała na dobre !
NIC znikąd się nie bierze, niestety. W zimę po raz pierwszy od urodzenia nie chorowałem... więc zachorować trzeba było na wiosnę, kiedy pogoda sprzyja i można ładować się życiodajną witką D. ALERGIA... postanowiłem odpuścić jeden dzień, tak profilaktycznie.
Zamiast biegania był długi spacer w świetnym towarzystwie, później film córy Pana, co Ojca Chrzestnego wyreżyserował... no i takie tam pitu pitu.
W sumie w tym roku robiłem 118 treningów, a dziś dokładnie mamy 116 dzień. Jestem biegowym stachanowcem, można odpuścić czasami, mieszczę się w normie.
DZIŚ - wtorek.
10km tupania, oj ciężko było... nie cierpię biegać po niebieganiu. Jakiś taki spięty jestem.
Później płotki i siła biegowa, a na deser rytmy (60m,80m,100m) razy 3.
Pogoda jak na Hawajach,
Na ulicach rewia mody - negliż, przepych i kicz.
Wiosna zawitała na dobre !
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 354
- Rejestracja: 03 maja 2008, 18:00
- Życiówka na 10k: <35'
- Życiówka w maratonie: brak
Niestety dopadło mnie na dobre...
Dziś bez treningu. Jestem zły... okropnie zły.
Jednak z doświadczenia wiem, że czasami lepiej odpuścić i wyleczyć się, zamiast później słono płacić za swoją nadgorliwość.
Alergicy - łącze się z Wami w bólu.
Dziś bez treningu. Jestem zły... okropnie zły.
Jednak z doświadczenia wiem, że czasami lepiej odpuścić i wyleczyć się, zamiast później słono płacić za swoją nadgorliwość.
Alergicy - łącze się z Wami w bólu.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 354
- Rejestracja: 03 maja 2008, 18:00
- Życiówka na 10k: <35'
- Życiówka w maratonie: brak
Czwartek - roztupanie choroby - 30 minut rozbiegania. Coś mi się od płuc jeszcze odrywało po tej chorobie...
Piątek - dwa dni przerwy dać organizmowi swemu... i dnia trzeciego jest diabelska moc.
Testuję Garmina Fr 110... fajnie znać tempo każdego pokonywanego kilometra, ale postanowiłem posłuchać swojego organizmu... nie patrzyłem na cyferblat co by się zaskoczyć po treningu. I zdziwko było... rozbieganie po 4'20''... czy to jeszcze rozbieganie?
Następnym razem nikogo słuchać się już nie będę... sami podjudzacze !
Sobota Uh!
Rano trening w TiVi. Po tym treningu od razu mykiem pojechałem na SKRĘ. Nie wiedziałem, że w tym czasie ludzie będą biegać 12 minut po Kuperze. Ale w sumie fajnie było, nikomu nie przeszkadzałem:) Trening ostateczny przed PIASECZYŃSKĄ MILĄ.
2 x 1km + 500m
1000m - 2'59''
1000m - 2'54''
500m - 1'18.5'' (200m zacząłem w 28...ups)
MOC. MOC. MOC... Piaseczyńska Milo nadchodzę,
zacne zapowiedzi i ekscytacja treningiem...
nic mi po tym - trzeba po prostu zabić ból we wtorek i zmiażdżyć swoje słabości.
si!
Piątek - dwa dni przerwy dać organizmowi swemu... i dnia trzeciego jest diabelska moc.
Testuję Garmina Fr 110... fajnie znać tempo każdego pokonywanego kilometra, ale postanowiłem posłuchać swojego organizmu... nie patrzyłem na cyferblat co by się zaskoczyć po treningu. I zdziwko było... rozbieganie po 4'20''... czy to jeszcze rozbieganie?
Następnym razem nikogo słuchać się już nie będę... sami podjudzacze !
Sobota Uh!
Rano trening w TiVi. Po tym treningu od razu mykiem pojechałem na SKRĘ. Nie wiedziałem, że w tym czasie ludzie będą biegać 12 minut po Kuperze. Ale w sumie fajnie było, nikomu nie przeszkadzałem:) Trening ostateczny przed PIASECZYŃSKĄ MILĄ.
2 x 1km + 500m
1000m - 2'59''
1000m - 2'54''
500m - 1'18.5'' (200m zacząłem w 28...ups)
MOC. MOC. MOC... Piaseczyńska Milo nadchodzę,
zacne zapowiedzi i ekscytacja treningiem...
nic mi po tym - trzeba po prostu zabić ból we wtorek i zmiażdżyć swoje słabości.
si!
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 354
- Rejestracja: 03 maja 2008, 18:00
- Życiówka na 10k: <35'
- Życiówka w maratonie: brak
Dziś:
12km z kumplem, którego namówiłem na bieganie. Tempo spacerowe,bo 6'10''/km ale takie treningi raz na jakiś czas z pewnością nie zaszkodzą. Tym bardziej, po mocnym treningu tempowym + we wtorek start na 1609m.
Później elementy siły biegowej i rytmy...
Pzdr
12km z kumplem, którego namówiłem na bieganie. Tempo spacerowe,bo 6'10''/km ale takie treningi raz na jakiś czas z pewnością nie zaszkodzą. Tym bardziej, po mocnym treningu tempowym + we wtorek start na 1609m.
Później elementy siły biegowej i rytmy...
Pzdr
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 354
- Rejestracja: 03 maja 2008, 18:00
- Życiówka na 10k: <35'
- Życiówka w maratonie: brak
Krótko, reszta jutro:
4 miejsce w Mili Piaseczyńskiej. Czas ok.4'20'' (jestem w szoku pozytywnym)
W zasadzie to byłem 5, ale nie liczę gościa, który wybiegł z jakiegoś krzaka na 400m do mety...
Pozdro:)
4 miejsce w Mili Piaseczyńskiej. Czas ok.4'20'' (jestem w szoku pozytywnym)
W zasadzie to byłem 5, ale nie liczę gościa, który wybiegł z jakiegoś krzaka na 400m do mety...
Pozdro:)
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 354
- Rejestracja: 03 maja 2008, 18:00
- Życiówka na 10k: <35'
- Życiówka w maratonie: brak
No tak tak...znów nawaliłem.
Tak w wielkim skrócie - ostatnie tygodnie to fala wzlotów i porażek.
Treningowo nie jest dobrze - brak mocy...
Debiutowałem w niedzielę na 800m.. Nie spodziewałem się niczego szczególnego bo zwyczajnie nie robiłem treningów pod ten dystans... ale chciałem spróbować. 800m to jednak zupełnie inna baja, zupełnie inny wysiłek... bez treningów na wysokim "kwasie" ciężko pobiec coś przyzwoitego. I tak było w moim przypadku.
W debiucie: 2:05.16
Nie jest to wynik tragiczny, ruszyłem jak oszołom... nie wiedziałem jak zachować się na tak krótkim dystansie, więc ruszyłem od początku piekielnie mocno. 400m pokonałem w 56.8''... do 550m było jeszcze okej... potem kwas morderca mnie zalał, a ja walczyłem z samym sobą.
Nigdy się tak nie zmęczyłem... NIGDY! Po starcie dochodziłem do siebie przez 30minunt... palące płuca, ból nóg i mroczki przed oczami. Masakra... przez kolejne dwa dni po starcie odczuwałem potężne zakwaszenie, a kaszel minął dopiero dzisiaj...
Powiem tyle - już kocham 800m. Nie ważne, że moje wyniki będą na poziomie najlepszych seniorek w kraju... zakochałem się!
Tak w wielkim skrócie - ostatnie tygodnie to fala wzlotów i porażek.
Treningowo nie jest dobrze - brak mocy...
Debiutowałem w niedzielę na 800m.. Nie spodziewałem się niczego szczególnego bo zwyczajnie nie robiłem treningów pod ten dystans... ale chciałem spróbować. 800m to jednak zupełnie inna baja, zupełnie inny wysiłek... bez treningów na wysokim "kwasie" ciężko pobiec coś przyzwoitego. I tak było w moim przypadku.
W debiucie: 2:05.16
Nie jest to wynik tragiczny, ruszyłem jak oszołom... nie wiedziałem jak zachować się na tak krótkim dystansie, więc ruszyłem od początku piekielnie mocno. 400m pokonałem w 56.8''... do 550m było jeszcze okej... potem kwas morderca mnie zalał, a ja walczyłem z samym sobą.
Nigdy się tak nie zmęczyłem... NIGDY! Po starcie dochodziłem do siebie przez 30minunt... palące płuca, ból nóg i mroczki przed oczami. Masakra... przez kolejne dwa dni po starcie odczuwałem potężne zakwaszenie, a kaszel minął dopiero dzisiaj...
Powiem tyle - już kocham 800m. Nie ważne, że moje wyniki będą na poziomie najlepszych seniorek w kraju... zakochałem się!
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 354
- Rejestracja: 03 maja 2008, 18:00
- Życiówka na 10k: <35'
- Życiówka w maratonie: brak
Będzie krótko.
W sobotę startowałem na 1500m
W niedzielę startowałem na 800m.
Sobota 1500m - 4:15.32.
Zacząłem nieco zachowawczo, kilometr pokonany w 2.54.
Myślałem, że znów nie uda się pobiec przyzwoicie, ale jednak pokłady złości pozwoliły mi poprawić rekord życiowy o ponad 3 sekundy...
ostatnie 500m w 1.21... po mecie zero zmęczenia. Dziwne. Tydzień wcześniej pobiegłem 4.21.90 ( co prawda z wywrotką), ale wtedy po biegu umierałem. Tym Razem było inaczej.
Niedziela - 800m - 2:03.16
Nie oczekiwałem wiele po wczorajszym starcie, było jednak dobrze. Niestety wrzucony zostałem do słabszej, drugiej serii i nie było z kim biec... całość biegu poprowadzona od początku do końca samotnie. 400 zacząłem rozsądnie bo w równo w 60 sekund, starałem się jeszcze spiąć na końcówce... niestety walka z samym sobą wystarczyła na 2:03.16 co i tak pozwoliło mi poprawi życiówkę o ponad 2sekundy. Jak na drugi bieg w życiu na 800m jest dobrze, poza tym... i tak biegam średnie aby zbudować duże rezerwy prędkości. Dystans maratoński i tak jest mi przeznaczony
Nie jest źle, dwie życiówki jednego weekendu... i znów uświadomienie sobie, że są potężne rezerwy. Brak jednak mocnej głowy.
W weekend śmigam treningowo 5km na atestowanej trasie. Przy okazji polecam bieg w Siedlcach...
http://treningbiegacza.pl/imprezy/zapow ... -siedlcach
Pozdro!
W sobotę startowałem na 1500m
W niedzielę startowałem na 800m.
Sobota 1500m - 4:15.32.
Zacząłem nieco zachowawczo, kilometr pokonany w 2.54.
Myślałem, że znów nie uda się pobiec przyzwoicie, ale jednak pokłady złości pozwoliły mi poprawić rekord życiowy o ponad 3 sekundy...
ostatnie 500m w 1.21... po mecie zero zmęczenia. Dziwne. Tydzień wcześniej pobiegłem 4.21.90 ( co prawda z wywrotką), ale wtedy po biegu umierałem. Tym Razem było inaczej.
Niedziela - 800m - 2:03.16
Nie oczekiwałem wiele po wczorajszym starcie, było jednak dobrze. Niestety wrzucony zostałem do słabszej, drugiej serii i nie było z kim biec... całość biegu poprowadzona od początku do końca samotnie. 400 zacząłem rozsądnie bo w równo w 60 sekund, starałem się jeszcze spiąć na końcówce... niestety walka z samym sobą wystarczyła na 2:03.16 co i tak pozwoliło mi poprawi życiówkę o ponad 2sekundy. Jak na drugi bieg w życiu na 800m jest dobrze, poza tym... i tak biegam średnie aby zbudować duże rezerwy prędkości. Dystans maratoński i tak jest mi przeznaczony
Nie jest źle, dwie życiówki jednego weekendu... i znów uświadomienie sobie, że są potężne rezerwy. Brak jednak mocnej głowy.
W weekend śmigam treningowo 5km na atestowanej trasie. Przy okazji polecam bieg w Siedlcach...
http://treningbiegacza.pl/imprezy/zapow ... -siedlcach
Pozdro!
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 354
- Rejestracja: 03 maja 2008, 18:00
- Życiówka na 10k: <35'
- Życiówka w maratonie: brak
W poniedziałek i wtorek... same wybiegania, ze względu na uczelnie i dodatkowe zajęcia nie robiłem nic innego, poza tym po weekendzie startów trzeba odpocząć.
W weekend startuję na 5km w II Siedleckim Biegu Jacka
Nie wiem kompletnie czego się spodziewać...wiem jedno, że idę w trupa i odważnie zacznę. Taktyka kamikadze być może okaże się być skuteczna, a jak nie to przynajmniej przypomnę sobie co to znaczy cierpieć przez dłużej niż 1 minutę;)
W weekend startuję na 5km w II Siedleckim Biegu Jacka
Nie wiem kompletnie czego się spodziewać...wiem jedno, że idę w trupa i odważnie zacznę. Taktyka kamikadze być może okaże się być skuteczna, a jak nie to przynajmniej przypomnę sobie co to znaczy cierpieć przez dłużej niż 1 minutę;)
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 354
- Rejestracja: 03 maja 2008, 18:00
- Życiówka na 10k: <35'
- Życiówka w maratonie: brak
Uwielbiam środę bo można szybko pohasać...
Dzisiejszy trening był treningiem ładującym przed sobotnim, treningowym startem na 5km.
Nieco 'siadłem' tlenowo po trzech tygodniach czystego TEMPA i braku obiegania dłuższych odcinków, dlatego sobotni start to będzie zwykłe oderwanie się od treningowego kieratu i uroków biegania na bieżni.
2km p. 4' trucht
1.2km p. 6' trucht
500m p 3' trucht
500m
2km - 6'58''
1.2km - 3'59''
500m - 1'20.5''
500m - 1'19.5''
Pierwsze dwa odcinki... masakra, biegało się niezwykle ciężko, nie było to klasyczne żyłowanie i zapieprz z zachrzanem, ale biorąc pod uwagę pięć setki to był zajazd. Warto odnotować, że nigdy tak szybko nie biegałem w życiu odcinków 500m jak dziś... jest dobrze.
Dzisiejszy trening był treningiem ładującym przed sobotnim, treningowym startem na 5km.
Nieco 'siadłem' tlenowo po trzech tygodniach czystego TEMPA i braku obiegania dłuższych odcinków, dlatego sobotni start to będzie zwykłe oderwanie się od treningowego kieratu i uroków biegania na bieżni.
2km p. 4' trucht
1.2km p. 6' trucht
500m p 3' trucht
500m
2km - 6'58''
1.2km - 3'59''
500m - 1'20.5''
500m - 1'19.5''
Pierwsze dwa odcinki... masakra, biegało się niezwykle ciężko, nie było to klasyczne żyłowanie i zapieprz z zachrzanem, ale biorąc pod uwagę pięć setki to był zajazd. Warto odnotować, że nigdy tak szybko nie biegałem w życiu odcinków 500m jak dziś... jest dobrze.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 354
- Rejestracja: 03 maja 2008, 18:00
- Życiówka na 10k: <35'
- Życiówka w maratonie: brak
Dzisiaj spokojne wybieganie bez zegarka w ilości 50 minut (około).
Warto raz na jakiś czas wyjść na trening spontanicznie, bez wszelkich przyrządów do mierzenia ...
czucie, czucie, czucie i zegar biologiczny to je to !
Warto raz na jakiś czas wyjść na trening spontanicznie, bez wszelkich przyrządów do mierzenia ...
czucie, czucie, czucie i zegar biologiczny to je to !
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 354
- Rejestracja: 03 maja 2008, 18:00
- Życiówka na 10k: <35'
- Życiówka w maratonie: brak
II Bieg Jacka za mną.
Świetny bieg, świetna atmosfera, bardzo dobra trasa, rewelacyjne wnętrze pakietu startowego...
Mój czas nie był już tak oszałamiający jak otoczka organizacyjna, jednak jestem zadowolony. Jest progres, jest motywacja.
Pomimo dość późnej godziny startu (17.00) upał dał się we znaki... w takiej pogodzie nigdy dobrze mi się nie biegało więc tym bardziej ten wynik zyskuje dla mnie na znaczeniu.
do 3km biegło mi się jeszcze w miarę dobrze, ostatnie 2km to już rzeźba, martyrologia i ewidentny brak tlenu;)
Trasa z atestem PZLA.
5km - 16.40
3:21/3:18/3:18/18/3.24
Życiówka poprawiona o 32 sekundy, msc 6 OPEN.
Świetny bieg, świetna atmosfera, bardzo dobra trasa, rewelacyjne wnętrze pakietu startowego...
Mój czas nie był już tak oszałamiający jak otoczka organizacyjna, jednak jestem zadowolony. Jest progres, jest motywacja.
Pomimo dość późnej godziny startu (17.00) upał dał się we znaki... w takiej pogodzie nigdy dobrze mi się nie biegało więc tym bardziej ten wynik zyskuje dla mnie na znaczeniu.
do 3km biegło mi się jeszcze w miarę dobrze, ostatnie 2km to już rzeźba, martyrologia i ewidentny brak tlenu;)
Trasa z atestem PZLA.
5km - 16.40
3:21/3:18/3:18/18/3.24
Życiówka poprawiona o 32 sekundy, msc 6 OPEN.