Powoli ale do przodu
Izotoniki a odchudzanie - wykluczają się?
- marek81
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 398
- Rejestracja: 25 lis 2009, 10:17
- Życiówka na 10k: 00:44:32
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
jumper, też mi się wydaje, że za dużo wagi do cyferek przykładasz. Jedz tak żeby nie być głodnym. Zapomnij o dietach, suplach i innych badziewiach. Jeśli będziesz chodził głodny to prędzej przytyjesz niż schudniesz. Jeśli będziesz kombinował na siłę to zgłupiejesz od tej matematyki czy studiowania kolejnych diet.
Powoli ale do przodu
Powoli ale do przodu
-
wykastrowany kot
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 1221
- Rejestracja: 13 paź 2008, 06:50
- Życiówka w maratonie: brak
Może i by było prościej, ale ja biegam zgodnie z konkretnym planem, pod konkretny cel biegowy. Krótkie rozbiegania były przeważnie pod mocniejsze akcenty. Jak masz 2-3 serie po 5 podbiegów po 160m to nie możesz robić dłuższych rozbiegań, przynajmniej na moim poziomie bo jeszcze trzeba mieć siły na akcent i powrót do domu.makarena2001 pisze: A nie prosciej zamiast liczyc kalorie i glodowac zaczac wiecej biegac ? Patrzylem na twoj dzienniczek , i widzialem WB 15 km , wiec jak chcesz to potrafiszale na codzien stosujesz rozbiegania po 5 km . Toz to tak naprawde tylko rozgrzewka . Jestem poczatkujacy ale wydaje mi sie ze zamiast biegac codziennie po 4-5 km ( a takie tygodnie u ciebie bywaly) biegaj dluzsze wybiegania minimum 45 minut i a waga sama zacznie spadac .
Widzisz, ja taki jestem że pewien porządek jest mi potrzebny, jakiś plan działania, system. Właśnie wcześniej tak było, że jakoś tam będzie i suma sumarum tyłem. Nie kombinuję na siłę. Podjąłem próbę uporządkowania diety. Zapędziłem się trochę, ale ludzi sprowadzili mnie na właściwe torymarek81 pisze:jumper, też mi się wydaje, że za dużo wagi do cyferek przykładasz. Jedz tak żeby nie być głodnym. Zapomnij o dietach, suplach i innych badziewiach. Jeśli będziesz chodził głodny to prędzej przytyjesz niż schudniesz. Jeśli będziesz kombinował na siłę to zgłupiejesz od tej matematyki czy studiowania kolejnych diet.
Powoli ale do przodu
Pozdrawiam!
wykastrowany kot
wykastrowany kot
- marek81
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 398
- Rejestracja: 25 lis 2009, 10:17
- Życiówka na 10k: 00:44:32
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Mnie osobiście takie porządki pomogły o tyle, że patrzę co jem
Ale diety typu wieczorem to rano tamto, przeszły mi po badaniach. Wpierw miałem badania krwi potem zacząłem takie odżywianie a po miesiącu badanie moczu. Pierwsze - wzorcowe te drugie wywołały przerażenie. Myśleli, że mi nerki padły
A niestety, też mam tendencje do tycia. 3 miesiące nie biegałem i przybyło mnie 6kg.. Teraz na spokojnie, bez spinania się powoli spada.
Ale diety typu wieczorem to rano tamto, przeszły mi po badaniach. Wpierw miałem badania krwi potem zacząłem takie odżywianie a po miesiącu badanie moczu. Pierwsze - wzorcowe te drugie wywołały przerażenie. Myśleli, że mi nerki padły
-
KID
- Rozgrzewający Się

- Posty: 5
- Rejestracja: 19 kwie 2011, 13:47
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Własnie to miałem na myśli o czym napisał Marek. Wiem, że wszyscy Polacy to eksperci z każdej dziedziny, ale czasami warto po poradę iść do właściwego lekarza. Kosztuje znacznie mniej (i czasu i pieniędzy) niż późniejsze przywracanie organizmu do "pionu". Tym bardziej że łączysz dość intensywny wysiłek z redukcją spożywanego pokarmu. Więc musisz doskonale wiedzieć, co możesz odstawić, a czego nie możesz pod żadnym pozorem. Bez badań i ustaleń z lekarzem nie dowiesz się tego, a przynajmniej nie dowiesz się precyzyjnie.
Ja biegam około od 40 do 60 km tygodniowo. Zależy od nastroju, tego jak się czuję oraz ile mam czasu. Jem wszystko w rozsądnych ilościach. Kiedyś (z dwa lata temu) przyszło mi do głowy zastosowanie jakiejś ścisłej diety. Efekt był taki, że gdzieś na 5 kilometrze prawie straciłem przytomność. Ledwo dowlokłem się do samochodu. Wtedy zrozumiałem dwie rzeczy:
- jeśli chcesz biegać dla przyjemności to rób to zgodnie z tym jak się czujesz i rób to, czego organizm od Ciebie oczekuje
- jeśli chcesz biegać profesjonalnie lub półprofesjonalnie to rób to z kimś kto się na tym zna. Szkoda czasu i kasy na eksperymenty na sobie.
Jumper, nie chodzi mi o dawanie komukolwiek i jakichkolwiek rad. Każdy i tak zrobi to, co uważa za słuszne. To co napisałem teraz i wcześniej to jedynie moje doświadczenia i przemyślenia. Trzymaj się
P.S. Wczoraj byłem pobiegać 12 km w terenie spokojnym tempem. Później wypiłem sobie dwa piwka, obejrzałem Ojca Mateusza i zjadłem trzy kromki chleba razowego z serem i dżemem. Zjadłem, bo byłem głodny
a do jutro mam trasę na 16 i w sobotę (po święceniu jajek) na 20 km.
Ja biegam około od 40 do 60 km tygodniowo. Zależy od nastroju, tego jak się czuję oraz ile mam czasu. Jem wszystko w rozsądnych ilościach. Kiedyś (z dwa lata temu) przyszło mi do głowy zastosowanie jakiejś ścisłej diety. Efekt był taki, że gdzieś na 5 kilometrze prawie straciłem przytomność. Ledwo dowlokłem się do samochodu. Wtedy zrozumiałem dwie rzeczy:
- jeśli chcesz biegać dla przyjemności to rób to zgodnie z tym jak się czujesz i rób to, czego organizm od Ciebie oczekuje
- jeśli chcesz biegać profesjonalnie lub półprofesjonalnie to rób to z kimś kto się na tym zna. Szkoda czasu i kasy na eksperymenty na sobie.
Jumper, nie chodzi mi o dawanie komukolwiek i jakichkolwiek rad. Każdy i tak zrobi to, co uważa za słuszne. To co napisałem teraz i wcześniej to jedynie moje doświadczenia i przemyślenia. Trzymaj się
P.S. Wczoraj byłem pobiegać 12 km w terenie spokojnym tempem. Później wypiłem sobie dwa piwka, obejrzałem Ojca Mateusza i zjadłem trzy kromki chleba razowego z serem i dżemem. Zjadłem, bo byłem głodny
-
piotrektt
- Rozgrzewający Się

- Posty: 21
- Rejestracja: 16 kwie 2011, 23:47
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Hehe. I tak powinno byćKID pisze: P.S. Wczoraj byłem pobiegać 12 km w terenie spokojnym tempem. Później wypiłem sobie dwa piwka, obejrzałem Ojca Mateusza i zjadłem trzy kromki chleba razowego z serem i dżemem. Zjadłem, bo byłem głodnya do jutro mam trasę na 16 i w sobotę (po święceniu jajek) na 20 km.


