Jestem Sylwia, mam 20 lat, 167cm wzrostu i 76kg, do tej pory zero ruchu. Z BMI (
http://bmi.pasiasty.pl/index.php) wychodzi, że mam nadwagę, choć niedużą - jednak wiele brakuje mi do figury superlaski. Postanowiłam coś z tym zrobić, więc zaczęłam od dziś

.
HURRA!
Plan 12-tygodniowy, pierwszy trening... chociaż nie, bo tak naprawdę pierwszy raz pobiegłam tydzień temu, we wtorek. Ale to była porażka, wstałam o piątej rano i potem byłam tak zmęczona, że w czwartek nie miałam już ochoty wstawać. Nie jestem rannym ptaszkiem

. Ale dziś wstałam o ósmej, patrzę - taka piękna pogoda za oknem... A co tam! Przeszłam się do lasku, jakieś 15 minut i starałam się nie martwić gapiami

. Parę minut rozciągania i pobie... potruchtałam. Ale i tak było lepiej niż tydzień temu, bo teraz tylko dwie półminutowe przerwy zrobiłam na marsz. Na koniec znów rozciąganie, a w domu parę ćwiczeń siłowych. Chyba nie będzie mnie nic bolało

.
Wnioski:
- było lepiej niż tydzień temu,
- mam, zdaje się, problem z oddychaniem (po biegu nie mogłam nawet porządnie ziewnąć

),
- mój biustonosz jest do dupy

.
Postanowiłam tutaj otworzyć wątek, żeby się jakoś zmotywować (moim celem jest wystartowanie w maratonie, jakkolwiek śmiesznie to teraz brzmi), a to całe blogowanie to dla mnie czarna magia

. Będę po prostu regularnie wpisywać posty, jak nie dla innych, to przynajmniej dla siebie

. Jeśli robię coś nie tak, albo staram się za mało, to proszę o porady

.
Mimo wszystko, mam nadzieję, że niektórzy będą trzymać za mnie kciuki

.