Nie, piszę poważnie i biorę odpowiedzialność za słowa. Żeby nie zaśmiecać odpiszę Ci na PW.Raul7 pisze: Sorry jumper ale sobie chyba jaja robisz teraz...
albo nie wiesz o czym mówisz albo pierdzielisz brednie...
Lek na "wszystko"
Moderator: beata
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1221
- Rejestracja: 13 paź 2008, 06:50
- Życiówka w maratonie: brak
Pozdrawiam!
wykastrowany kot
wykastrowany kot
-
- Stary Wyga
- Posty: 158
- Rejestracja: 18 maja 2008, 20:50
mam w sobie sporo samokrytyki i zdaje sobie sprawę że na porozumienie w małżeństwie pracują dwie strony, ale mam dość stosunku mojego męża do mnie i do mojej pracy (sama utrzymuje dom ) . Zero szacunku, pijaństwo i nieróbstwo....... sory w rozpadzie tego związku nie widzę swojej winy....
NIe wiem czego chcą faceci , przestaje ich rozumieć .
NIe wiem czego chcą faceci , przestaje ich rozumieć .
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1221
- Rejestracja: 13 paź 2008, 06:50
- Życiówka w maratonie: brak
To że nie widzisz, nie oznacza, że nie popełniliście (również i Ty) mnóstwa błędów. Wy nie potrzebujecie rozwodu tylko terapii z kimś na prawdę kompetentnym. Masz siłę i odwagę?! Jest jeszcze w tobie odrobina nadziei, miłości i wiary w wasze małżeństwo aby je ratować? To zrozumiałe, że poczułaś się lepiej kierując pozew. Już sam fakt, że zabrałaś się za problem Ci pomogło. Jednak rozwód to ucieczka, porażka! Spróbuj najpierw wszystkiego. Ostateczne decyzje zostaw na koniec. Jest jeszcze separacja. Czasem pomaga. Przywraca ludzi do pionu kiedy nagle dotrze do nich, że zostaną sami. Nie poddawaj się!alexel pisze:....... sory w rozpadzie tego związku nie widzę swojej winy....
NIe wiem czego chcą faceci , przestaje ich rozumieć
Pozdrawiam!
wykastrowany kot
wykastrowany kot
-
- Stary Wyga
- Posty: 158
- Rejestracja: 18 maja 2008, 20:50
ale ja nie chce powrotów , przemyśleń. miotałam się 2 lata i w końcu podjęłam decyzje . Dwa razy do tej samej rzeki się nie wchodzi , owszem myśle że faktycznie to porażka moja osobista życiowa jego też, ale sami widzimy że to nie ma sensu . ja aktywna , on 18 h przed kompem.....nie dla mnie takie życie...trzeba się ratować póki można
- Raul7
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3630
- Rejestracja: 30 wrz 2009, 10:48
- Życiówka na 10k: Trójka z przodu :P
- Życiówka w maratonie: Trójka z przodu...
- Lokalizacja: Okolice Krakowa
I to jest TRZEŹWE myślenie jak dla mnie...alexel pisze:ale ja nie chce powrotów , przemyśleń. miotałam się 2 lata i w końcu podjęłam decyzje . Dwa razy do tej samej rzeki się nie wchodzi , owszem myśle że faktycznie to porażka moja osobista życiowa jego też, ale sami widzimy że to nie ma sensu . ja aktywna , on 18 h przed kompem.....nie dla mnie takie życie...trzeba się ratować póki można
i w pełni popieram jeśli jest tak jak mówisz..
- myśka
- Wyga
- Posty: 143
- Rejestracja: 05 kwie 2011, 12:14
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
dziewczyno, człowiek uczy się na błędach.
Już pisałam. Miało być fajnie, nie było, więc po co się męczyć.
A tak, to on se znajdzie lale, która jest kura domową, a Ty faceta, który lubi aktywność. I będziecie oboje zadowoleni.
Jeśli masz niepasujące buty, które robią odciski, mimo plasterków i innych dupereli to w końcu je wyrzucasz. I wtedy jestes zadowolona.
Owszem, żal będzie poniesionych nakładów, ale będziesz patrzyła na lepsze/inne następnym razem.
Już pisałam. Miało być fajnie, nie było, więc po co się męczyć.
A tak, to on se znajdzie lale, która jest kura domową, a Ty faceta, który lubi aktywność. I będziecie oboje zadowoleni.
Jeśli masz niepasujące buty, które robią odciski, mimo plasterków i innych dupereli to w końcu je wyrzucasz. I wtedy jestes zadowolona.
Owszem, żal będzie poniesionych nakładów, ale będziesz patrzyła na lepsze/inne następnym razem.
- tosiek
- Stary Wyga
- Posty: 231
- Rejestracja: 19 paź 2010, 15:48
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 04:23:58
Czytam to i czytam. Miałem się nie odzywać, ale się odezwę.
Jeśli siedzę przy ognisku, jest mi miło, sympatycznie, ciepło (początek związku), to jest ok. i fajnie, dokładam trochę drewienka, żeby podtrzymać płomień. Ale jeśli ktoś dokłada tego drewna o wiele za duża, aż zaczyna w dupę parzyć, to przepraszam, ale nie mam zamiaru przyglądać się jak ogień pali moje ciało. Skoro nie pomaga polewanie wodą, gaszenie gaśnicą (a podejrzewam, że alexel przez czas trwania związku łapała się wszelkich możliwych sposobów) zabieram swoje dupsko od ognia i wzywał straż pożarną (czytaj sięgam po ostateczny sposób na rozwiązanie problemu).
Znam przypadek, w którym gość znęcał się nad swoją żoną na początku psychicznie, potem doszło do rękoczynów. Dziewczyna znosiła wszystko dzielnie, przed rodziną udawała, że wszystko jest ok. do czasu kiedy ciemne okulary i puder nie były w stanie przykryć efektu rodzinnej "miłości". Któregoś dnia dziewczyna nie wytrzymała, spakowała walizkę, zabrała dziecko i uciekła z domy. Sprawa zakończyła się rozwodem i nerwicą. W tej chwili, a minęło już kilka ładnych lat, żyje w innym związku, dodam, że szczęśliwym. A o tamtej, delikatnie mówiąc "przygodzie" woli nie wspominać. Czy w tamtym związku pomogłaby separacja, rozmowa??? Obawiam się, że jedynie pogorszyło by to stan zdrowia dziewczyny.
Alexel trzymaj się.
Zaraz pewnie przeczytamy to o tym, że każdy przez życie musi dźwigać swój krzyż, a sprawiedliwość czeka w niebie. Ja uważam, że życie jest zbyt krótkie by marnować je na kłótnie i nieudane związki.
Trzymaj się dziewczyno i walcz o swoje.
Do zobaczenia gdzieś na trasie
Jeśli siedzę przy ognisku, jest mi miło, sympatycznie, ciepło (początek związku), to jest ok. i fajnie, dokładam trochę drewienka, żeby podtrzymać płomień. Ale jeśli ktoś dokłada tego drewna o wiele za duża, aż zaczyna w dupę parzyć, to przepraszam, ale nie mam zamiaru przyglądać się jak ogień pali moje ciało. Skoro nie pomaga polewanie wodą, gaszenie gaśnicą (a podejrzewam, że alexel przez czas trwania związku łapała się wszelkich możliwych sposobów) zabieram swoje dupsko od ognia i wzywał straż pożarną (czytaj sięgam po ostateczny sposób na rozwiązanie problemu).
Znam przypadek, w którym gość znęcał się nad swoją żoną na początku psychicznie, potem doszło do rękoczynów. Dziewczyna znosiła wszystko dzielnie, przed rodziną udawała, że wszystko jest ok. do czasu kiedy ciemne okulary i puder nie były w stanie przykryć efektu rodzinnej "miłości". Któregoś dnia dziewczyna nie wytrzymała, spakowała walizkę, zabrała dziecko i uciekła z domy. Sprawa zakończyła się rozwodem i nerwicą. W tej chwili, a minęło już kilka ładnych lat, żyje w innym związku, dodam, że szczęśliwym. A o tamtej, delikatnie mówiąc "przygodzie" woli nie wspominać. Czy w tamtym związku pomogłaby separacja, rozmowa??? Obawiam się, że jedynie pogorszyło by to stan zdrowia dziewczyny.
Alexel trzymaj się.
Zaraz pewnie przeczytamy to o tym, że każdy przez życie musi dźwigać swój krzyż, a sprawiedliwość czeka w niebie. Ja uważam, że życie jest zbyt krótkie by marnować je na kłótnie i nieudane związki.
Trzymaj się dziewczyno i walcz o swoje.
Do zobaczenia gdzieś na trasie

-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 251
- Rejestracja: 15 sty 2010, 21:25
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Płock
Pomijaąc wszystko, trzeba zrozumieć to w jaki sposób reaguje na sytuację człowiek, który gdzieś informował, że ma katolicko - konserwatywne poglądy. W zasadzie z definicji takie pozycjonowanie samego siebie powoduje "obowiązek" przeciwstawiania się rozwodowi wręcz z urzędu.
Może inaczej, nie tyle co rozumiem, co wiem dlaczego pewne rzeczy mają miejsce. Niestety zgodnie z zasadami kościoła katolickiego - nawet fakt, że mąż prawie głowę urwał swojej żonie i dzieciom nie musi być wystarczającym powodem by skończyć taką farsę.
Tego niestety w swojej głupocie pojąć nie jestem w stanie.
Może inaczej, nie tyle co rozumiem, co wiem dlaczego pewne rzeczy mają miejsce. Niestety zgodnie z zasadami kościoła katolickiego - nawet fakt, że mąż prawie głowę urwał swojej żonie i dzieciom nie musi być wystarczającym powodem by skończyć taką farsę.
Tego niestety w swojej głupocie pojąć nie jestem w stanie.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1221
- Rejestracja: 13 paź 2008, 06:50
- Życiówka w maratonie: brak
Alexel, przepraszam że znów zaśmiecam, ale honor nie pozwala mi na zignorowanie tego co powyżej!olekpp pisze:Pomijaąc wszystko, trzeba zrozumieć to w jaki sposób reaguje na sytuację człowiek, który gdzieś informował, że ma katolicko - konserwatywne poglądy. W zasadzie z definicji takie pozycjonowanie samego siebie powoduje "obowiązek" przeciwstawiania się rozwodowi wręcz z urzędu.
Może inaczej, nie tyle co rozumiem, co wiem dlaczego pewne rzeczy mają miejsce. Niestety zgodnie z zasadami kościoła katolickiego - nawet fakt, że mąż prawie głowę urwał swojej żonie i dzieciom nie musi być wystarczającym powodem by skończyć taką farsę.
Tego niestety w swojej głupocie pojąć nie jestem w stanie.
Olekpp, opamiętaj się proszę, a swoje złości do katolików wylewaj na np. onet.pl razem z "dziećmi neo", "trolami" itp. Przede wszystkim temat jest nie o mnie. Mam prawo wyrazić swoje zdanie i nic nie bronię z urzędu. Mam własne zdanie a rozsądku mi nie brakuje. Nie zauważyłem żebyś w sprawie zasadniczej się wypowiedział?! To, że jestem konserwatywnym katolikiem nie oznacza, że utożsamiam się z zacytowanym poglądem: nawet fakt, że mąż prawie głowę urwał swojej żonie i dzieciom nie musi być wystarczającym powodem by skończyć taką farsę. który nota bene nie jest zasadą KK, który głosi jedynie nierozerwalność małżeństw. Proszę więc, nie imputuj mi publicznie poglądów, o których nie masz zielonego pojęcia. Jak masz coś do mnie to zapraszam na PW. Maltretowana kobieta, powinna brać nogi za pas a faceta na Policję
Pozdrawiam!
wykastrowany kot
wykastrowany kot
- Kosteczka
- Wyga
- Posty: 70
- Rejestracja: 27 sie 2009, 11:10
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Olszewnica Stara
Rozstania to temat rzeka i myślę, że co człowiek to inne zdanie. Kazdy z nas patrzy na swoje przekonania, doświadczenia, poglądy i każdy daje jaką część prawdy.
Ja jestem po rozwodzie prawie 6 lat i mimo łez, smutku, uczucia, że się nie udało stwierdziłam, że wygrałam. Nie żałuję, że byłam w tym związku ale również nie żałuję, że go w odpowiednim momencie zakończyłam. Raz tylko chodzę po tym padole i nie chciałabym przeżyć życia na szarpaniu się z innym człowiekiem. Męczylismy się wzajemnie. Niepotrzebnie.
Jasne żal zostaje ale ulga, którą poczułam później była dużo, dużo mocniejsza. Udało mi się zbudować świat dla mnie i moich synów na nowo. Jest ok – nawet lepiej niż ok
Cóż – wszystko jest dla ludzi. Alexel trzymaj się. Pozdr.
PS. Tak na marginesie – niby w temacie (tzn niekoniecznie biegowym hihihi, ale nie się mogę powstrzymać)
Amazing !! Zwyczajnie czapki z głów – głos, wykonanie no i sama piosenka cudeńko; dobra do wypłakania się.
http://www.youtube.com/watch?v=qemWRToN ... re=related
Ja jestem po rozwodzie prawie 6 lat i mimo łez, smutku, uczucia, że się nie udało stwierdziłam, że wygrałam. Nie żałuję, że byłam w tym związku ale również nie żałuję, że go w odpowiednim momencie zakończyłam. Raz tylko chodzę po tym padole i nie chciałabym przeżyć życia na szarpaniu się z innym człowiekiem. Męczylismy się wzajemnie. Niepotrzebnie.
Jasne żal zostaje ale ulga, którą poczułam później była dużo, dużo mocniejsza. Udało mi się zbudować świat dla mnie i moich synów na nowo. Jest ok – nawet lepiej niż ok

Cóż – wszystko jest dla ludzi. Alexel trzymaj się. Pozdr.
PS. Tak na marginesie – niby w temacie (tzn niekoniecznie biegowym hihihi, ale nie się mogę powstrzymać)

Amazing !! Zwyczajnie czapki z głów – głos, wykonanie no i sama piosenka cudeńko; dobra do wypłakania się.
http://www.youtube.com/watch?v=qemWRToN ... re=related
Now I know I am on my road...
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 251
- Rejestracja: 15 sty 2010, 21:25
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Płock
Nie mam złości do katolików a swoje wypowiedzi opieram na doświadczeniach własnych.
Żałuje tylko, że rozumiemy odmiennie fakt obrażania innych - ja nigdzie nie wysłałem Cię na onet ani nie porównałem Cię do trola czy też innego dziecka neo.
Idąc za Twoimi słowami opamiętaj się w swojej zajadłości.
Niestety - czytając już Twoją wypowiedź do jednej z użytkowniczek tego forum pokazującej jej, że poglądy przez nią prezentowane są prymitywne, jak również to co powyżej uważam, że stosujesz filozofię kalego.
Zresztą w jednym się z Tobą zgodzę - szkoda czasu na dyskusję.
Żałuje tylko, że rozumiemy odmiennie fakt obrażania innych - ja nigdzie nie wysłałem Cię na onet ani nie porównałem Cię do trola czy też innego dziecka neo.
Idąc za Twoimi słowami opamiętaj się w swojej zajadłości.
Niestety - czytając już Twoją wypowiedź do jednej z użytkowniczek tego forum pokazującej jej, że poglądy przez nią prezentowane są prymitywne, jak również to co powyżej uważam, że stosujesz filozofię kalego.
Zresztą w jednym się z Tobą zgodzę - szkoda czasu na dyskusję.
-
- Wyga
- Posty: 105
- Rejestracja: 08 lut 2011, 12:51
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gdańsk
Nawiązując, jeżeli można, do treści pierwszego posta; mam znajomą, którą zostawił facet, z dwójką dzieci. Jest to bardzo zorganizowana osoba i radzi sobie bardzo dobrze, choć wiem, że czasami jej ciężko. Co prawda nie biega, ale chodzi na ściankę wspinaczkową - aż się oko cieszy jak po takim wchodzeniu spływa z niej wszystko i naprawdę promienieje. Tak więc, jak najbardziej, sport to świetny lek.
Alexel, trzymam kciuki, i korzystaj ze swojego lekarstwa jak najczęściej
!
Alexel, trzymam kciuki, i korzystaj ze swojego lekarstwa jak najczęściej

-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1221
- Rejestracja: 13 paź 2008, 06:50
- Życiówka w maratonie: brak
Akuratolekpp pisze:Nie mam złości do katolików

W sumie to już się do tego przyzwyczaiłem.
Pozdrawiam!
wykastrowany kot
wykastrowany kot
- beata
- Ekspert/Trener
- Posty: 6518
- Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: W-wa
Jumper, szanuję Twoje poglądy i intencje jakie masz, ale czy przechodziłeś przez coś takiego, jak rozwód, separacja, itp.? Czasami ludzie się rozchodzą, później podejmują jednak próbę zejścia się, ale i tak nie bardzo jakoś im wychodzi. A później zapędzają się w taki ślepy zaułek (nie mówiąc brzydziej), że już ani w jedną, ani w drugą. I tylko szkoda czasu i nerwów.
Strasznie to wszystko jest trudne i skomplikowane i z punktu widzenia forum trudno udzielać jakichkolwiek rad. Mam nadzieję, że Alexel dokładnie przeanalizowała swoją sytuację.
To tak podsumowując.
Proszę o zakończenie dyskusji pobocznej, w przeciwnym razie będę usuwała niewiele wnoszące posty nie odnoszące się do tematu wątku.
Strasznie to wszystko jest trudne i skomplikowane i z punktu widzenia forum trudno udzielać jakichkolwiek rad. Mam nadzieję, że Alexel dokładnie przeanalizowała swoją sytuację.
To tak podsumowując.
Proszę o zakończenie dyskusji pobocznej, w przeciwnym razie będę usuwała niewiele wnoszące posty nie odnoszące się do tematu wątku.
- Gwynbleidd
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 830
- Rejestracja: 07 paź 2009, 18:12
- Życiówka na 10k: poniżej czterdziestu
- Życiówka w maratonie: powyżej trzech
Tak jest. Zwykle są to żona i teściowaalexel pisze:zdaje sobie sprawę że na porozumienie w małżeństwie pracują dwie strony
